Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 czerwca 2011
Książka o emigrantach
Elżbieta Mycielska-Dowgiałło

Ukazała się kolejna ksiązka w serii „Ci, o których powinniśmy pamiętać. Fascynujące życiorysy Polaków rozsianych po świecie”. Victoria! Jubileusz 10 lecia uczelni wraz ze święceniem sztandaru, Mszą świętą i promocją drugiego tomu książki był wspaniałą uroczystością i bardzo miłą. Prezentację książki, której tekst załączam, czytał nasz wielki przyjaciel, świetny aktor pan Dariusz Kowalski. Równolegle do czytanego tekstu wyświetlane były fotografie. Prezentacja została przyjęta gorącymi brawami. Jubileusz zbiegł się z uzyskaniem pierwszego miejsca w Polsce przez naszą Uczelnię w ogólnopolskim rankingu Rzeczpospolitej i Perspektyw, wszystkich wyższych uczelni w Polsce. Myśmy uzyskali pierwsze miejsce wśród Wyższych Szkół poziomu licencjackiego. Rozpatrywanych było 50 takich Uczelni.

Tom drugi książki zawiera wspomnienia Polaków, często nieznanych w Polsce, mieszkających w różnych stronach świata, którzy są znaczącymi obywatelami swoich nowych Ojczyzn, a równocześnie dalej są uczuciowo związani z Polską. Są wybitnymi postaciami na polu nauki, kultury, sztuki, życia społecznego, religijnego itp. Mimo, że opowieści są bardzo różne, wyłaniają się z nich ludzie o znacznym wzajemnym podobieństwie: wytrwali, zdolni do pokonywania nieraz niewyobrażalnych trudności, rzetelni w pracy, utalentowani, odważni.

Link do recenzji pióra Ernestyny Skurjat-Kozek

Drugi tom książki rozpoczynają wspomnienia Janusza Rusinka, profesora uniwersyteckiego, a równocześnie znanego biznesmena w Ameryce Południowej. „Przybyłem na świat w Palestynie 17 kwietnia 1944 roku. Najbardziej interesujące w pierwszym roku mojego życia było to, że zostałem ochrzczony w Jerozolimie. Bardzo możliwe, że właśnie ten fakt, w połączeniu z nietypowym miejscem mojego urodzenia, zadecydował o tym, że wyrosłem na obywatela świata, człowieka łączącego w sobie najróżniejsze, zupełnie inne od siebie kultury. Akt urodzenia został sporządzony w czterech językach (angielskim, arabskim, hebrajskim i polskim), którym odpowiadają trzy alfabety (łaciński, arabski i hebrajski), a w kraju mojego urodzenia panują cztery religie (protestantyzm, katolicyzm, islam i judaizm)” (...)

„Na naszym areale o powierzchni 1300 hektarów, znajdującym się w prowincji Entre Ríos w Perdices, uprawialiśmy ziemię i hodowaliśmy bydło. Dwa lata później zajęliśmy się pszczelarstwem oraz, jako pionierzy, hodowlą ślimaków. Po roku hodowli rozpoczęliśmy eksport do Hiszpanii, gdzie wyeksportowaliśmy 6 milionów ślimaków. Niestety, w czwartym roku ślimaki przestały się rozmnażać, dlatego musieliśmy zrezygnować z ich hodowli. Ślimaki pozostawiły nam w spadku nowy gatunek odmiany rzepaku o nazwie canola. Zauważyliśmy, że nasiona tej rośliny w prawie 50% składają się z oleju i, że canola doskonale uzupełnia się z soją – podstawową rośliną uprawną w Argentynie, ponieważ canola jest rośliną zimową, a soja letnią. W kolejnym roku zwiększyliśmy powierzchnię siewu canoli z 20 do 700 hektarów. W naszym gospodarstwie rolnym zbudowaliśmy małą fabrykę do produkcji oleju, bardzo cenionego w krajach wysokorozwiniętych ze względu na jego walory odżywcze, natomiast całkowicie nieznanego w Argentynie."


Prof. E.Mycielska-Dowgiałło

Następne wspomnienia przybliżają nam postać wybitnej lekarki z Kanady – Teresy Machel, której droga do wysokiej pozycji zawodowej nie była łatwa. Opisuje ją barwnie i ze swadą. Po osiągnięciu szczytu kariery poświęciła się realizacji swojego hobby: “Stabilizacja zawodowa otworzyła przede mną możliwości zrealizowania dawno zapomnianych marzeń. W latach 1990. zaczęłam interesować się „patchworkiem” (zdobieniem materiału łatkami), bardzo popularną formą spędzania czasu przez kobiety na wsi kanadyjskiej (...) Zaopatrzyłam się w odpowiednią literaturę i odwiedziłam sklepy specjalizujące się w sprzedaży materiałów do robienia „quilts". Byłam oszołomiona rozmaitością kolorów, wzorów i rodzajem materiałów. Na pewno można coś z tym zrobić, ale od czego zacząć? Wpadłam wtedy na pomysł, aby połączyć klasyczną sztukę europejską z amerykańską sztuką ludową. Zamiast wycinać kwadraty, trójkąty czy koła, zaczęłam robić z materiałów obrazy. Rozpoczęłam od kopiowania impresjonistów. W 2003 roku, w czasie jednej z lokalnych wystaw, spotkałam dr Ivara Mendera, znanego neurochirurga pochodzącego z Boliwii. Poprosił mnie, abym skomponowała dla niego obraz „Mózg”. Jest to mój ukochany „Mózg”. Leży sobie szczęśliwy na trawce, bez kompleksów i oddycha świeżym powietrzem. Niestety, nie mogę się z nim rozstać, a dr Mendez na razie nic nie wie o jego istnieniu. Może kiedyś?"


Trzy kolejne wspomnienia pokazują sylwetki trzech wybitnych Polek w Australii: Marianny Łacek, Krystyny Niemotko i Ernestyny Skurjat-Kozek. Pani Marianna Łacek przyjechała do Australii w początku lat 1970, wkrótce po ukończeniu studiów geograficznych w Krakowie na zaproszenie swoich wujostwa. Koleje losu sprawiły, że została w Australii robiąc zawrotną karierę nauczycielską.Czytamy w jej wspomnieniach: „Upał sięga 40 stopni Celsjusza. Normalne. Wszak to już listopad. Całe szczęście, że pałacyk będący własnością Departamentu Edukacji Nowej Południowej Walii otoczony jest starymi drzewami, których korony sięgają wysoko ponad dach. Oficjalna ceremonia już się zakończyła. Na zacienionej werandzie rozstawiono stoły z chłodzonymi napojami i egzotyczne owoce. Siadamy. Po raz kolejny zerkam na wypisany srebrnymi literami dyplom EXCELLENCE IN TEACHING, a poniżej moje imię i nazwisko. Na odwrocie uzasadnienie, które przed chwilą usłyszałam, kiedy przedstawiciel Ministra Oświaty wręczał mi to wyróżnienie: „Za ogromny wkład w australijską edukację… i dalej, … że pomaga każdemu uczniowi w osiągnięciu jego intelektualnych możliwości, zachęca każdego do sięgania jak najwyżej. Zawsze gotowa służyć radą i nieść pomoc każdemu, kto tego potrzebuje. Potrafi być nieugięta, jeśli tego wymaga sytuacja, ale jednocześnie jest życzliwa i obdarzona wrażliwością. Jest pogodna… Ma wspaniałe poczucie humoru. Potrafi się śmiać – również i z siebie" (...)

Profesor Krystyna Niemotko pisze w swoich wspomnieniach: “W okresie „wielkiej emigracji solidarnościowej” wyjazd z Kraju był dla mnie prawdziwym wstrząsem. Dla osoby wychowanej w lwowskich ideałach rodziców „Bóg, Honor i Ojczyzna”, było to odejściem od wyznawanych wartości. W Polsce przeżyłam 44 lata, osiągnęłam swoje marzenia i cele zawodowe. W 1955 roku zdałam egzamin konkursowy do Akademii Muzycznej w Warszawie (wtedy PWSM), którą ukończyłam z wyróżnieniem w 1962 r. na wydziale fortepianu i organów. Jako początkująca pianistka podjęłam w tym samym roku pracę pedagogiczną i naukową w swojej uczelni na stanowisku asystenta, a potem starszego asystenta i adiunkta w klasie prof. Jana Ekiera. Począwszy od końca lat 1970. zaczęłam przygotowywać się do otwarcia przewodu habilitacyjnego. Jako koncertująca pianistka miałam wówczas na swym koncie wiele recitali, koncertów z orkiestrą oraz nagrań radiowych w Polsce, Bułgarii, Czechosłowacji, Niemczech (NRD i RFN), Węgrzech, Włoszech, Anglii i USA. W roku 1968 zawarłam związek małżeński z Hugonem Waldemarem Niemotką, specjalistą w prawie międzynarodowym. Urodziłam troje dzieci. Mając tak bogaty dorobek, zdecydowałam się na opuszczenie Kraju. Co mnie do tego skłoniło?"

Trzecią wybitną Polką, którą poznajemy poprzez jej wspomnienia jest dr Ernestyna Skurjat-Kozek. " W roku 1968 „wyemigrowałam” z Poznania do Warszawy. Cyganka spod Pałacu Kultury wróżyła mi wyprowadzkę „na drugi koniec świata”. Na krótko przed stanem wojennym, w październiku 1981 roku znalazłam się w Nigerii. „Miała baba rację!” pomyślałam z uznaniem. Gdy we wrześniu 1984 „zaniosło” mnie do Sydney, znów przypomniały mi się jej słowa: „Oj, wyjedziesz daleko, daleko, nawet nie wiesz, jak daleko”. Istotnie, znalazłam się na końcu świata. Czego jednak Cyganka nie przepowiedziała, to tego, że czekać mnie będzie w Australii misja specjalna: promocja Tadeusza Kościuszki i walka o utrzymanie polskiej nazwy najwyższej australijskiej góry Mt Kosciuszko”.

Osoby, które podjęły decyzję o emigracji z Polski ze względu na swoje powołanie to ks. Stanisław Wrześniewski i Siostry Karmelitanki Bose z Usola na Syberii. Ks. Stanisław Wrześniewski spędził na misjach w Indonezji 33 lata. Tak opisuje pobyt i pracę na na wyspie Borneo: "Początki były trudne, bo w baraku było mnóstwo szczurów. Zdarzało się, że po nocy w łazience, w przyniesionej wodzie, było utopionych parę sztuk. Łapałem je na łapki, ale po jakimś czasie został jeszcze jeden, wielki spryciarz, który wyrządzał wiele szkód: pogryzł mi obrus na ołtarzu, przegryzał worki z ryżem w kuchni, sienniki na łóżkach, hałasował w nocy i nie dawał się złapać. Dopiero po zatkaniu wszystkich dziur udało mi się go dopaść w kaplicy. Podobną przygodę miałem z wężem, którego spotkałem na zewnątrz budynku, ścinając trawę. Kiedy wróciłem po godzinie do domu, żeby napić się wody, wąż urzędował w korytarzu. Jak mnie zobaczył, podobnie jak szczur, uciekł do kaplicy, gdzie go dopadłem z moją laską”.


Życie i pracę misyjną Karmelitanek Bosych w Usola na Syberii opisuje barwnie Siostra Angelika. Mimo że opisywane życie jest obiektywnie bardzo trudne, wspomnienia s. Angeliki są pełne radości.

„Nasz klasztor, choć jeszcze nie wykończony, już służy jako miejsce rekolekcyjne dla różnych osób. Cieszymy się, że coraz bardziej staje się on oazą modlitwy i ciszy. Niektóre siostry czy młode dziewczęta pokonują do 2000 km, by choć parę dni móc w Karmelu zagłębić się w samotność z Bogiem i wrócić do swych miejsc z nowymi duchowymi siłami. Były dziewczęta z Krasnojarska, Magadanu, Samary, a także z Polski. Mają tu również możliwość rozmów na inne interesujące je tematy. Coraz częściej siostry zakonne z innych zgromadzeń pracujących na Syberii korzystają z naszego Karmelu, by odprawić tu swoje rekolekcje lub dni skupienia. To także dla nas znak, że nasz Karmel ma być nie tylko miejscem modlitwy za innych, ale także miejscem modlitwy dla innych (...)

Wiosną i latem nasza ogrodniczka czyni cuda w ogrodzie i dwóch cieplarniach. Czas wegetacji na Syberii jest krótki, ale bardzo intensywny. Wtedy wszystko szybko dojrzewa, a nasz ogródek przynosi wspaniałe plony. Zimą ziemia zamarza do 3 metrów. W 2010 roku jeszcze w drugiej połowie czerwca ziemia nie odmarzła poniżej głębokości jednego metra. Latem jednak wszystko odmarza w całości. Sybiracy śmieją się, że na Syberii zima trwa zaledwie 8 miesięcy, a potem to już cały czas lato, lato, lato! My, przyzwyczajone do nieustannego widoku zieleni, odczuwamy dość mocno jej brak. To także taka nasza mała ofiara”.

Wspomnienia Krystyny Jaworskiej, profesora polonistyki na uniwersytecie w Turynie dotyczą historii jej rodziny jak i jej samej. Są to zwykłe i niezwykłe – tułacze dzieje Polaków, gorących patriotów, dla których sprawy Ojczyzny były i są zawsze na pierwszym miejscu. Rodzice autorki osiadając w Turynie stworzyli gościnny, szeroko otwarty dom polski(...) Szczególne zainteresowanie Polską narodziło się u autorki w latach 1980. Tak o tym wspomina: „W latach osiemdziesiątych zajmowałam się Polską z oburzenia na stan wojenny. Ktoś stwierdził, że jeśli zajmuję się polonistyką, a nie filozofią, zgodnie z moim podstawowym wykształceniem, to w pewnej mierze jest to efekt stanu wojennego Jaruzelskiego. Dziś powiedziałabym, że moja miłość do Polski jest w dużej mierze świadectwem miłości do rodziców. Byliśmy wychowani w domu o wyjątkowej atmosferze, pełnym rodzinnego ciepła, serca i ideałów. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni rodzicom. To oni nauczyli nas, że trzeba być niezależnymi, że od władzy ważniejsze jest sumienie, że człowieka trzeba szanować za to, kim jest, a nie ze względu na zajmowane stanowisko”.

Kolejne i ostatnie w prezentowanej książce wspomnienia dotyczą osób często już nie żyjących. Pierwsze przysłał profesora Leszek Starkel – wybitny polski geograf i geomorfolog z Krakowa, który na drodze swych licznych wyjazdów naukowych i badawczych miał szczęście spotykać niezwykłych Polaków w różnych zakątkach świata. Drugie zaś to wspomnienia spisane przez Joannę Gonczarow oparte na pamiętnikach Tadeusza Lesisza i wywiadach z jego żoną Wandą. Są to bohaterskie dzieje komandora Marynarki Wojennej, który po wojnie staje się wybitnym architektem i urbanistą w Wielkiej Brytanii.

Elżbieta Mycielska-Dowgiałło

Czytaj: "Przymierze Rodzin idzie w górę. Mycielska może być dumna"