Spotkanie z Janem Tomaszem Grossem odbylo sie 21 czerwca br. w sali wykladowej Wydzialu Prawa Uniwersytetu Nowej Poludniowej Walii. Wieczor byl bardzo zimny i wietrzysty, co moglo miec wplyw na stosunkowo niską frekwencje – przybylo okolo 70 osob. Przewazali ludzie w wieku 50 – 60 lat, studentow nie bylo wiecej niz pieciu, nie sadze by ktorykolwiek z obecnych przezyl Holokaust. Ze znanych osob rozpoznalem emerytowanego sedziego Sadu Najwyzszego.
Przypominam, ze na tydzien przed spotkaniem wyslalem list do przewodniczacego Australian Human Right Centre ( organizatora spotkania z prof.Grossem), w ktorymy prosimy o zaproszenie do Australii profesora Marka Chodakiewicza, po to, by zainteresowani mogli zapoznac sie z opiniami diametralnie roznymi od tych, ktore glosi J.Gross. List podpisali takze przewodniczacy Naszej Polonii i kola Armii Krajowej. Do dzisiaj nie otrzymalismy zadnej odpowiedzi.
Przed spotkaniem rozprowadzono wsrod sluchaczy czterostronicowy tekst profesora Cypriana Pogonowskiego – bylego wieznia obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen. Dalo sie slyszec nieprzychylne komentarze wsrod czesci publicznosci, a ja korzystam z okazji by podziekowac kolegom z Naszej Polonii za te prace.
Przez caly czas prelekcji towarzyszylo nam ogromne, oslawione juz zdjecie, przedstawiajace polskich chlopow i chlopki, pozujacych na tle piszczeli i czaszek, rzekomo tuz po grabiezy grobow na terenie Majdanka. Dziennikarze "Rzeczpospolitej" wykazali ponad wszelką watpliwosc, ze zdjecie to nie ma nic wspolnego z sugerowana przez J. Grossa trescia. Dowody przedstawione przez dziennikarzy nie podlegaja zadnej dyskusji, ale profesor Gross zbyl je epitetem "patalachy" skierowanym pod adresem wspomnianych dziennikarzy.
Bylem przekonany, ze glowny prelegent odniesie sie w jakis sposob do szumu, jaki mial miejsce w Polsce na ten temat. Nie zrobil tego. Towarzyszyl nam wiec przez dwie godziny FAŁSZ – rzecz niedopuszczalna w uniwersyteckich murach. Dodam tylko, ze Adam Gajkowski usilowal podniesc ten temat, ale ze byl to dodatek do pytania zasadniczego – zignorowano go. Jeden ze sluchaczy zauwazyl, ze krajobraz przedstawiony na zdjeciu nie moze pochodzic z Majdanka – sprawa rowniez glosna w Polsce. Tu odezwaly sie smiechy i komentarze, ze teraz to ten krajobraz rzeczywiscie jest tam inny. A mnie sie wydaje, ze sprawa nie jest do smiechu!
Spotkanie otworzyl profesor Martin Krygier, ktory – jak sądzę – staral sie rozladowac dajace sie wyczuc wsrod publicznosci napiecie. Zaapelowal o kulturalną dyskusje i zaprosil – pod warunkiem, ze wszystko bedzie OK – na lampke wina po spotkaniu.
Wyklad Jana Tomasza Grossa oceniam jako tatalną klape! Od profesora slynnego Uniwersytetu w Princeton oczekiwalem przede wszystkim klasy, przejrzystosci przekazu, a przede wszystkim argumentow w sporze z tymi, ktorzy podwazyli zarowno fakty jak i tezy zawarte w "Zlotych Zniwach”. Niczego takiego sie nie doczekalismy. Jan Tomasz Gross w sposob niebywale nudny odczytal swoje spostrzezenia na temat mordow i grabiezy dokonywanych przez polskich chlopow na ukrywajacych sie Zydach, skandalicznej – jego zdaniem – postawie hierarchi Kosciola Katolickiego, podawal przyklady. Zakonczyl glosnym juz stwierdzeniem, ze polskiego chlopa z okresu wojny łączy ze szwajcarskim bankierem zloty ząb wyrwany zamordowanemu Zydowi.
To wszystko jest w "Golden Harvest”, kto chce moze spokojnie po te ksiazke siegnac i przeczytac. Rzecz jednak w tym, ze zarowno fakty jak i wymowa tego dziela zostaly zakwestionowane przez wielu krytykow. Czekalem na polemike i argumenty – nie doczekalem sie! Zwolennicy J.T.Grossa twierdzą, ze swoimi ksiazkami usiluje on obudzic sumienie Polakow, zmusic do dyskusji na temat trudnej przeszlosci. Nie wierzylem w to, a po wysluchaniu wykladu nabralem absolutnej pewnosci, ze nie to bylo i jest celem autora "asiadow” i "Strachu".
O faktach przytaczanych przez J.Grossa we wspomnianych ksiazkach pisali juz od dawna polscy historycy – nie ukrywajac spraw bardzo bolesnych dla Polakow. Ich dziela nie byly znane, nie wzbudzaly powszechnego zainteresowania. Potworny szum stworzyly wokol dziel profesora z Princeton osrodki zwiazane z "Gazeta Wyborcza" , o ktorej wiemy, ze jest raczej "wladzą" niz "gazeta". Zasiadajacy w tej redakcji politycy maja swoja wizje Polski i swoje cele i mysle, ze do ich realizacji potrzebny jest miedzy innymi Jan T. Gross i jego dziela.
Przypomne tylko, ze ksiazka o zsylkach Polakow na Syberie, ktora poprzedza pozniejsza tworczosc J.Grossa, przeczytana byla przez nielicznych i nie towarzyszyl jej szum informacyjny. Napisana jest z sympatia dla Polakow i oddaje hold ich cierpieniom z okresu wojny. Taka ksiazka nie byla potrzebna decydentom.
Po glownym wykladowcy glos zabral Tomasz Czarnota, profesor Wydzialu Prawa UNSW. Jego wystapienie oceniam jako sensowne, ale fatalne w formie. Mowca staral sie przekazac sluchaczom, ze opisywanie pewnych faktow z przeszlosci, bez umieszczenia ich w kontekscie historycznym w konsekwencji falszuje obraz przeszlosci. Podkreslal, ze grabieze (szaber) i zwiazane z nimi mordy, nieodlacznie towarzyszą wszystkim wojnom i nieszczesciom dziejowym od zarania ludzkosci. Nie dotyczy to jednej grupy etnicznej, ale ludzkosci jako takiej. Przypisywanie tylko Polakom tego rodzaju dzialan wyrzadza im krzywde i jest falszywe. Zakonczyl stwierdzeniem wyartykulowanym po polsku, ze wprawdzie opisywane przez Grossa fakty mialy miejsce, byly "powszednie” ale nie "powszechne". Zupelne pominiecie przez prof.Grossa powszechnie znanej, bohaterskiej postawy czesci spoleczenstwa polskiego w ratowaniu Zydow, jest takim wlasnie zafalszowaniem historii.
Moj zarzut o fatalnej formie wypowiedzi prof.Czarnoty sprowadza sie do tego, ze swoj wyklad wrecz „ fizycznie” kierowal wylacznie do profesorow Grossa i Krygiera, zapominajac o publicznosci.
Nadszedl czas zadawania pytan i od razu stwierdzam, ze powszechna jest opinia ( ktora podzielam), ze organizatorzy zrobili wszystko, by ograniczyc go do minimum. Nie przekonuje mnie twierdzenie, ze sale nalezalo zwolnic o godzinie 8-ej. Mozna bylo znalezc inne rozwiazanie, tym bardziej, ze – jak podniesiono z sali – spotkanie zaczelo sie z 15 minutowym opoznieniem. Zaczal Adam Gajkowski, ktory – powolujac sie na pamietniki marszalka Woroszylowa – przypomnial, ze po 17 wrzesnia 1939 roku wielu polskich Zydow wspopracowalo z NKWD, wydajac poszukiwanych Polakow i przez to skazujac ich na smierc. Uslyszelismy odpowiedz, ze byly to przypadki marginalne. Taka postawa profesora Grossa jest mi znana, podobna zajmuje w sprawie bram powitalnych stawianych dla wkraczajacej Armii Czerwonej.
W "Strachu” stara sie rowniez rozprawic z powszechnym wsrod Polakow przekonaniem, ze Urzad Bezpieczenstwa obsadzony byl glownie przez Zydow. Zgadzam sie z jego stwierdzerniem, ze doly tej bandyckiej instytucji obsadzone byly glownie przez etnicznych Polakow, ale jednak najbardziej istotne jest to, ze kierowali nimi Berman, Rozanski, Zarakowski a wyroki wydawala Wolinska. Zaden z nich za swoje przestepstwa nie zostal pociagniety do odpowiedzialnosci.
Po pytaniu zadanym przez Adama nastapilo cos, co mnie zszokowalo! Oto siedzaca w rzedzie przed nami starsza pani nagle wstala i rzucajac nam w twarz "antysemici" opuscila sale zabierajac ze soba zaskoczonego meza. Bardzo zabolal mnie wyraz nienawisci na twarzy tej pani. Uswiadomilem sobie, ze dzieli nas straszna przepasc i nie profesor Gross ją zasypie.
Tuz potem glos zabrala inna pani, w wieku okolo 50 lat, ktora powiadomila obecnych, ze polski antysemityzm to nie sprawka komunistow, ale polski charakter. Ona sama byla w polskiej szkole wyzywana od „ zydowicy", a w Australii nigdy sie z tym nie spotkala. Jawne oskarzenie skierowane do wszystkich Polakow . Pominieto te wypowiedz milczeniem. Godzi sie jednak przypomniec tej pani o wyczynach polskich komunistow w 1968 roku w stosunku do wspoltowarzyszy partyjnych, ktorych to efektem byla min. emigracja rodziny prof.Grossa. Nie byla to "polska sprawa", byl to ohydny komunistyczny antysemityzm, z ktorym narod polski nie mial nic do czynienia. Na czele rasowych czystek w armii stal general Jaruzelski – czlowiek honoru, zdaniem Adama Michnika. Ten sam Michnik w przedmowie do wydania niemieckiego nazwal Jana Tomasza Grossa nowym Mickiewiczem. Bez komentarza.
Na bardzo sensowne, zwiazane moim zdaniem z wymową wszystkich ksiazek prof.Grossa pytanie, czy opowiada sie za wina i odpowiedzialnoscia indywidualna czy tez zbiorowa, uslyszelismy odpowiedz, ze oczywiscie indywidulna. Czytajac ksiazki J.Grossa nie bylem o tym przekonany, ale skoro tak twierdzi....
Padlo rowniez bardzo madre pytanie na temat wartosci poznawczej takich zrodel jak przekaz ustny i temu podobne. Profesor Gross bardzo czesto sie nimi posilkuje. I tu szykowalem sie do zadania podobnego pytania w oparciu o skandaliczna ksiazke Kosinskiego "Malowany Ptak", na ktora jak wielu innych dalem sie nabrac. Kosinski oskarzyl w niej Polakow ukrywajacych jego rodzine o potworne zbrodnie. Wszystko okazalo sie ordynarnym klamstwem, wymyslem dla celow komercyjnych na rynku amerykanskim. Udowodniono to i w Polsce i w USA – polecam na ten temat ksiazke Joanny Siedleckiej "Czarny Ptasior”. Nie przeszkadza do radnym PO w Lodzi w probach sprowadzenia prochow oszczercy do tego miasta, jako zasluzonego Lodzianina.
Pytania nie udalo mi sie zadac. Glos zabrala pani reprezentujaca wladze Wydzialu dziekujac wszystkim i proszac o zwolnienie sali. Nie uczestniczylem w "lampce wina” po spotkaniu.
Czytalem wiele na temat stosunkow polsko-zydowskich w czasie wojny i tuz po niej. Zapoznalem sie z dziennikami Ringelbluma, Czeniakowa, wspomnieniami Szpilmana. Jest wiele rzeczy, ktore wymagaja wyjasnienia, w tym wiele bolesnych dla nas Polakow. Nigdy nie posunalbym sie jednak do rzucania oskarzen i wydawania wyrokow na miliony polskich Zydow tylko na podstawie zachowan na przyklad policji zydowskiej w Gettcie Warszawskim czy tez Judenratow. A dopuszczali sie rzeczy okropnych. Do policji zydowskiej nalezala przedwojenna elita, w tym wielu adwokatow. Glosne sa przyklady pladrowania mieszkan osob zeslanych do obozow, morderstw i przymusowego odprowadzania na Umschlagplatz, by wykonac narzucone przez Niemcow "normy". Byly przypadki wydawania wlasnych rodzicow, bo " i tak umrą predzej czy pozniej”. To wszystyko wiemy na podstawie przekazow zydowskich. Nie przyszloby mi jednak do glowy osadzac tych ludzi, czy rzucac oskarzen. To bylo pieklo, o ktorym nie mam pojecia, bo w nim nie bylem. Nie wiem jakbym sie zachowal, gdybym nie daj Boze sie w nim znalazl.
Potrzebny jest dialog miedzy Polakami i Zydami, musimy mowic otwarcie o trudnych sprawach z nasze przeszlosci. Nie sądze jednak, by profesor Jan Tomasz Gross chcial takiego dialogu.
Hubert Błaszczyk
Czytaj: "Polacy to nie są wyłącznie orły, ale też są sępy". Gross wzmacnia antypolskie stereotypy?
|