Kościół w Jindabyne z tablicą pamiątkową | Weekend po weekendzie spędzam w Jindabyne. Tym razem, z okazji aborygeńskich obchodów NAIDOC WEEK, pojechałam tam z Urszulą i Tonym Lang. Do naszego schroniska dojechaliśmy w piątek wczesnym popołudniem...śliczne słońce, warto było zanurzyć się w krajobraz. Pojechaliśmy więc do Thredbo... a tu miasteczko zasypane śniegiem, jakiego oczy narciarzy nie widziały od lat! Furkotały maszyny do odśnieżania, więc nawet nie mieliśmy jak się zatrzymać przy kaplicy zbudowanej z inicjatywy ks. Wally Stefańskiego, wspaniałego kapłana, proboszcza Jindabyne w latach 1990-1998. Na kaplicy wielki napis: John Paul II Ecumenical Centre. Robię zdjęcie „w locie” i jedziemy dalej.
Ulka wspomina uroczystość poświęcenia kaplicy w czerwcu 1996 r. Była tam oczywiście ze swymi „Lajkonikami”. Opowiada, że ks. Wally Stefańskiego poznała w roku 1990. Zadzwonił do niej pewnego dnia i poprosił, czy może przyjechać z młodzieżą z Lajkonika na uroczyste poświęcenie pomnika Pawła Edmunda Strzeleckiego...bo inne zespoły odmówiły udziału w kontrowersyjnych uroczystościach. Pomnik był wtedy trochę kością niezgody między różnymi odłamami Polonii: odłam niepodległościowy nie uznawał pomnika, bo był darem komunistycznej jeszcze Polski dla Australii świętującej w 1988 r. swoje dwustulecie; część Polonii uznała jednak, że polityka polityką, a pomnik pomnikiem i trzeba wokół niego organizować imprezy, które będą sławić imię polskiego podróżnika, odkrywcy Mt Kosciuszko. I tak oto z inicjatywy księdza Stefańskiego zaczęto w Jindabyne organizować Festiwale Strzeleckiego, co w efekcie doprowadziło do zjednoczenia Polonii.
Wersja angielska tego artykułu
Podczas obchodów święta aborygeńskiego, spotkałam kilka osób, które dobrze znały legendarnego ks. Wally’ego. Miejscowy rzeźnik, Gunter opowiadał mi (z austrackim akcentem) różne ciekawostki o polskim księdzu. W niedzielę spotkałam po mszy św. kilka osób, które dobrze pamiętają polskiego kapłana, a potem miałam długą sesję z przedstawicielkami słynnego rodu Pendergastów.
Z tych wszystkich opowieści rysuje się następujący obraz kapłana: holy man, święty człowiek o niespożytej energii, bardzo przystojny, z poczuciem humoru, niestety, przez długie lata trawiony bólem.
Fr Wally (po lewej) ze swymi wiernymi na pielgrzymce do Watykanu. Autor zdjęcia nieznany |
Widok na kaplicę w Thredbo - tu odbywają się modne wesela. Fot. internet |
Kościółek w Moonbah - może i tu powinny się odbywać modne wesela? Fot. Puls Polonii |
Tydzień wcześniej Bonita pokazała mi wmontowaną przed kościołem tabliczkę pamiątkową. Stąd wiem, że Włodzimierz Stefański urodził się w Chrzanowie Małym na Mazowszu 25 listopada 1950 roku. Dzieciństwo jego i młodość musiały więc upływać w atmosferze uwielbienia dla sw. Maksymiliana Kolbe (siedziba Franciszkanów mieściła się w Niepokalanowie). Brakuje nam informacji o dalszych latach. Wiadomo jedynie, że przybył do Australii w roku 1984. Przyjechał podobno w odwiedziny do swej siostry i już tu został. Najpierw pracował jako duszpasterz w Goulburn, potem w Kanberze (w St Mathew’s w dzielnicy Page). W latach 1990-1998 był proboszczem Jindabyne, któremu podlegały kościoły i kaplice w Perisher Valley, Moonbah, Dalgety i Berridale, czasami Adaminaby i (od 1996 r) w Thredbo.
Ślub w Thredbo: następca ks. Wally'ego - ks. Peter Miller z nowożeńcami. Fot. internet |
W Jindabyne, jak opowiadają, zaprezentował swoje rozliczne talenty jako kapłan, jako człowiek, jako społecznik. Podobnie jak Papież Jan Paweł II był gorliwym czcicielem Matki Bożej. Obok jej statuetki - przed kościołem - zbudował skalny ogród różany, ze skałami przywiezionymi z Moonbah. Nie, nie budował sam. Miał ten talent, że delegował odpowiednich ludzi do roboty, a oni chętnie pomagali. Było dla nich dużo miejsca w „proboszczówce”. Dom był zawsze otwarty. Piętrowe łóżka (niektóre do dziś stoją jak na wygnaniu w salce parafialnej w Moonbah). Dom pełen gości... i robotników.
Tuż po objęciu parafii Fr Wally zainteresował się tym, na co miał z okna piękny widok: stojący nad brzegiem malowniczego jeziora Pomnik Pawła Edmunda Strzeleckiego. Pomnik, dar „komunistycznej” Polski dla Australii został przywieziony z Polski i ustawiony na cokole w 1989 bodaj roku, ale część Polonii go ignorowała. Trzeba było odwagi ks. Stefańskiego, żeby uroczyście pomnik poświęcić i wreszcie uznać za swój. Fr Wally zaprosił więc ówczesnego Rektora Polskiej Misji Katolickiej, ks. Wronę i australijskich notabli do udziału w uroczystościach. Na prośbę kapłana z Sydney przyjechał tylko Lajkonik, inne zespoły odmówiły.
W rok później już było inaczej. Jak słyszę na archiwalnym filmie z Festiwalu Strzeleckiego (luty 1991) do Jindabyne zjechali: szef Rady Naczelnej Krzysztof Łańcucki, co najmniej dwa zespoły folklorystyczne (Wielkopolska i Syrenka), a także artyści tej miary co pianista Maciej Pawela i śpiewaczka polskiego pochodzenia Jolanta Podolski. Oboje wystąpili w piątkowy wieczór w kościele w Jindabyne, gdzie konferansjerkę prowadził Stefan Mrowiński z Radia SBS z Melbourne, który co rusz powtarzał, że potrzebne są donacje na renowację zabytkowego kościółka w Moonbah.
Bierzmowanie w Jindabyne. Fr Wally (po lewej) z biskupem Kanbery. Autor zdjęcia nieznany |
Również dochód z loterii miał być przeznaczony na ten cel. Na filmie widzimy pierwszą nagrodę w loterii – czerwoniutki samochód „fiacik” Niki. Ofiarodawcą pojazdu był pan Zadzisław Rychlik z Bielska-Białej, który teraz po 20 latach zadał mi pytanie, kto ten pojazd wygrał i jak przebiegła renowacja kościółka w Moonbah, wpisanego na listę australijskich zabytków. Jak się dowiaduję, samochód wylosował lokalny biznesman Dennis Depopulos, który go następnie komuś sprzedał. Pytanie komu? Pytanie czy samochód toczy się jeszcze po australijskich drogach?
Z udziałem Polonii z Melbourne, Kanbery, Auburn i Sydney ks. Wally organizował kolejne festiwale (a ile ich dokładnie było, to dopiero muszę zbadać). Ciekawie będzie zrekonstruować ich historię. Jednak ks. Wally nie działał tylko na rzecz Polonii. Przede wszystkim pomagał swoim australijskim wiernym. Doprowadził najpierw do uporządkowania historycznego cmentarza w Moonbah, po czym wziął się za renowację kilku kościołów.
Czytam w internecie, że syn irlandzkiego zesłańca, Thomas Pendergast ofiarował w roku 1861 właśnie w Moonbah (13 km od Jindabyne) 19 akrów ziemi na cmentarz i pod budowę kościoła. Bonita Pendergast opowiada, że Fr Wally zadał sobie wiele trudu, żeby ustalić, kto gdzie był pochowany, żeby odszukać i odnowić zaginione headstones, umieścić na nich napisy, doprowadzić cały cmentarz do estetycznego ładu... mówił, że o zmarłych trzeba pamiętać, a groby mają być zadbane jak w Polsce. Jak wyglądają groby w Polsce to Bonita dobrze wie, bo była z ks. Stefańskim na kilku pielgrzymkach do Ziemi Świętej, zawadzając również o Polskę, w tym Częstochowę i Niepokalanów.
Po cmentarzu przyszedł czas na kościół. Pod fundamentami ciekła woda, mury były popękane, farba łuszczyła się. Ksiądz znalazł dobrych fachowców,widać Polaków, bo jednym z nich był niejaki Leszek z Quinbeyan. Przy okazji odrestaurowano stacje Drogi Krzyżowej oraz śliczny mały budyneczek koło kościoła, weathershed czyli salkę parafialną.
Potem była renowacja kaplicy w Perisher, gdzie dach permamentnie przeciekał, aż pomysłowy kapłan zmienił konstrukcję dachu. Największym jednak osiągnięciem ks. Stefańskiego była budowa kaplicy w Thredbo. Neen i Bonita przypominają, że w sezonie zimowym msze św. były ongiś odprawiane w pokojach hotelowych, nigdy nie było wiadomo, w którym, a nabożenstwa były zakłócane przez rozmaite hałasy hotelowe. Fr Wally zdecydował się więc przedyskutować sprawę z firmą „Kosciuszko Thredbo at Thredbo" w nadziei, że znajdą się fundusze na budowę jakiejś kaplicy. Ostatecznie zapadła decyzja, że będzie to centrum ekumeniczne, dostępne nie tylko dla katolików, ale też anglikanów i wiernych z Uniting Church. Po etapie konsultacji z arcybiskupem Kanbery przyszło to najtrudniejsze: zbieranie forsy czyli fundraising.
Updated 2/8/2011. Tablica z Thredbo - zdjęcie z archiwum Urszuli Lang |
Oprócz finansowego wkładu Kościoła Katolickiego przyszły finansowe kontrybucje od innych kościołów, a nawet Parków Narodowych...Kiedy otwarto już specjalne konto budowy kaplicy, zbierano fundusze na różne sposoby, na przykład poprzez sprzedaż różnych win ze specjalnymi etykietkami
„Ecumenical Chapel”. Pamiętam, opowiadała mi kiedyś pewna pani, jak to ksiądz Wally dźwigał na swych plecach skrzynki z winem na sprzedaż. A był silny! (Powiadają, że był znakomitym narciarzem. Inni mówią, że znakomicie pływał).
Kaplica zaprojektowana przez polskiego architekta Andrew Raciszewskiego została poświęcona i otwarta w czerwcu 1996 roku, o czym nawet pisano w The Sydney Morning Herald. Warto dodać, że kamień węgielny został poświęcony przez Polskiego Papieża w czasie jednej z pielgrzymek ks. Wally’ego do Watykanu. Nota bene w kaplicy znajduje się piękne zdjęcie ks. Stefańskiego z Janem Pawłem Drugim.
Fr Wally Stefański i jego dzieło to ważna część naszego polskiego dziedzictwa w rejonie Mt Kosciuszko
Fr Wally... Very welcoming, very holy, very dedicated to Mary The Mother of Jesus. A great singer. Man with a sense of humour (loved cracking jokes!). Znakomity organizator. Miał talenty dekoratorskie. Zupełnie niezapomniany był wystrój kościoła w okazji świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy. Nic dziwnego, że do kościoła w Jindabyne zbiegali się ludzie innych wyznań. Gdzieś w archiwum powinny być zdjęcia wykonane przez Kena Leesa, który ostatnio powrocił do Jindabyne z Queensland.
Fr Wally, wspaniały człowiek, który przyjaźnił się z ludźmi różnych wyznań i różnych ras.Zwariowany kierowca. Miał samochód z tablicą rejestracyjną, a na niej jego inicjały WS i rok urodzenia. Jeździł bardzo szybko, bo też zawsze się bardzo spieszył. Jakby przeczuwał, że zabraknie mu czasu. Był super pracowity. Niektórzy powiadają, że się "zajeździł na smierć". Przez długie lata męczył go straszny ból głowy. Podobno brał po sto tabletek panodolu tygodniowo. Jeździł do Sydney do specjalistów. W roku 1998 został przeniesiony przez biskupa do Kanbery, gdzie dostał stanowisko administratora St Christopher Cathedral.
W lipcu 2001 r. dostał roczny urlop naukowy, sabbatical na studia w Rzymie. Wyruszył z zamiarem odwiedzenia matki w Niepokalanowie. Planował poddać się operacji (zatoki czy też rak mózgu?). W Singapurze był w takim stanie, że zabrano go na kilka dni do szpitala,ale ruszył w dalszą podróż.To w Amsterdamie wydarzyła się tragedia. Był dzień 22 lipca 2001 r. Znakomicie pływający, wysportowany, młody jeszcze człowiek utonął w kanale. Wątpliwe, czy kiedykolwiek dowiemy się, w jakich zmarł okolicznościach? Nie dojechał już do matki. Nie dotarł do Rzymu. Pochowany został w Polsce.
W Snowy Mountains krążą o nim legendy. Może ktoś kiedyś nakręci o nim film? A tymczasem marzyłoby się, aby miejscowe władze nazwały kawałek dróżki spacerowej wokół Lake Jindabyne imieniem tego wspaniałego kapłana.
Ernestyna Skurjat-Kozek
KRONIKA POLONII, Canberra 2001 r. Wspomnienie pióra Heleny Wodzińskiej, Prezeski tamtejszego Koła Polek |
KILKA LINKÓW
Wersja angielska tego artykułu
Trochę więcej zdjęć tutaj
Modne śluby w Thredbo. Masa przepięknych zdjęć
SMH relacja z poświęcenia kaplicy w Thredbo
A tu mamy zdjęcia Macieja Paweli i słynnego samochodziku NIKI
Marian Kałuski o Festiwalach Strzeleckiego
i modlitwa za duszę ks. Wally'ego
Lipcowa wyprawa do Jindabyne
Zapraszamy do wpisywania wspomnień o ks. Wallym
|