LUBELSKA SPÓDNICZKA | Tak się przyjemnie patrzy na wirujące spódniczki krakowskie, lubelskie, żywieckie, prawda? Ale skąd się te spódniczki biorą w naszych dość licznych, chwała Bogu, polonijnych zespołach folklorystycznych? Przecież nie wszystkie zostały za drogie pieniądze kupione w Polsce!
Wiele z nich uszyto tutaj, w Australii. Czyimi rękami? A no, oczywiście, rękami matek dzieci tańczących w zespołach. Niejedna mama, niejeden tata wlekli ze sobą po urlopie w dalekiej Polsce pełne walizki materiałów nadających się na nasze stroje narodowe. No i potem, na miejscu, ruszała produkcja a to spódniczek lubelskich z ich kilometrowymi tasiemkami, a to wyszywanych spodni góralskich.
W ZDROWYM CIELE ZDROWY DUCH.FOTO E.S. |
Pani Józefa Woźniczka od kilkudziesięciu lat szyła stroje dla różnych zespołów. Nie tylko dlatego, że córkę miała w zespole. Po prostu kochała „szmatki”, uwielbiała projektować i szyć, chętnie pomagała innym matkom, a jej chętnie pomagały w tym i owym panieneczki z zespołów. RAZEM OD 50 LAT! FOT. E.S. |
Odwiedziłam niedawno państwa Józefę i Mieczysława Woźniczków. Ona, góralka z Żywca, wywieziona z rodzicami do Niemiec na roboty, i on, rodem z Kieleckiego, b.żołnierz dywizji pancernej Generała Maczka mieszkają w podsydnejskim kurorcie Newport nieopodal bajecznego Palm Beach na północnym cyplu metropolii sydnejskiej.
WYWIAD Z PANIĄ JÓZEFĄ NADAMY WKRÓTCE NA ANTENIE RADIA SBS. www.sbs.com.au/radio
Ongiś mieszkali bliżej polonijnych skupisk (Bankstown, Liverpool). Ale stety czy niestety ich syn Leszek, znany w świecie byznesu stock broker, został oddelegowany do Adelaide, a żal mu było zostawić pięknego domu w odległej, ale uroczej dzielnicy miasta....więc musieli w nim zamieszkać rodzice.
Żyją sobie jak w raju. Dbają o swoją kondycję. Pani Józefa mówi, że jak wstaje, to od razu ćwiczy na hantlach. Pan Mieczysław - dla zdrowia! - kosi trawę na rozległym polu (a jak się zmęczy to przekłada na jutro—komu tu się spieszy?) Wspólnie dbają o kolorowy ogródek położony na stromej skarpie. A w ogródku różne różności: figurki dziada i baby (ofiarowane rodzicom niedawno z okazji 50-lecia małżeństwa), i żabka i muchomorek i w ludowym stylu studzienka...i roślinki przeróżne i krzaczek granatu...
TO JUBILACI DOSTALI W PREZENCIE. FOT. E.S. |
NIE ZAPOMINAMY, SKĄD POCHODZIMY. FOTO E.S. |
Nie, nie odizolowali się od świata. Jeżdżą regularnie na spotkania polonijnych seniorów i tam w starym miejscu, i tu w nowym czyli w Chatswood. Wszystko ich cieszy, wszystko ich raduje, zwłaszcza wizyty dzieci i wnuków. Pani Józefa „skarży” się, że swojej córce Urszuli tyle zaszczepiła miłości do Polski, do polskiej kultury i polskiego folkloru, że ta cały swój czas wolny poświęca wyłącznie na prowadzenie Zespołu Lajkonik.
Urszula Lang jako panienka tańczyła kiedyś w Lajkoniku, potem została jego szefową. Zespół niedawno świętował swoje 15-lecie. Obecnie wylatuje do Polski na Międzynarodowy Festiwal Polonijnych Zespołów Folklorystycznych w Rzeszowie.
Życzymy powodzenia!
CHWILA ZADUMY I ODPOCZYNKU NA WERANDZIE. FOTO E.S. |
"NAM SIĘ NIE NUDZI." ZAWSZE SIĘ TRAFI JAKIEŚ TOWARZYSTWO... FOTO E.S. |
|