Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 kwietnia 2012
Baby, ach te baby!
Marianna Łacek; fot. Bogumiła Filip

Ach te Baby ... czyli "Klub kobiet porzuconych" w niezrównanym wykonaniu Teatru Fantazja! ‘Baby, ach te Baby...’ śpiewali refren znanej piosenki Ryszarda Rynkowskiego zgromadzeni na scenie artyści, a publiczność wtórowała rytmicznymi brawami. Joanna Borkowska-Surucić wskazywała na wykonawców poszczególnych ról. Dziękowała także i tym, bez których przedstawienie nie mogłoby się odbyć – to pianistka Konstancja Kotowska, operator dźwięku Stanisław Mikołajski, operator świateł Jacek Samborski, oraz ukryta za sceną suflerka Jolanta Szewczyk.Tak wyglądał finał wspaniałego przeżycia artystycznego jakim był kolejny spektakl teatralny w wykonaniu fantastycznej Fantazji.

Autorką ‘Klubu Kobiet Porzuconych’ jest Magdalena Wołłejko, aktorka teatralna i filmowa, która od ponad 10 lat przelewa swoje doświadczenia na papier, pisząc scenariusze do filmów i sztuki teatralne.

Wróćmy jednak do początku. Jakby na przekór tytułowi, przedstawienie otwiera ... porzucony młody mężczyzna Robert (niezrównany Michał Macioch). Całą mocą swojej aktorskiej perswazji udawadnia światu, że w takiej sytuacji nic nie warto – ‘tylko upić się warto’ (do słów Hemara). Potem zjawia się dziewczyna Gabi (doskonała w tej roli Kasia Łania) , także widzi tylko jedno wyjście z rozpaczy po rozstaniu z ukochanym ... alkohol znieczula psychikę, pomaga się pocieszyć. A o pocieszyciela nietrudno. Zawsze znajdzie się amator przygody Teddy (niezwykle wiarygodny Andrzej Świtakowski), szczególnie jeśli w perspektywie jest atrakcyjna, młoda dziewczyna ...

Wreszcie zjawiają się ONE. Jest ich cztery. Trzy są samotne ( Ola - Ula Orczykowska, Dorris - Ela Chylewska i Iza - Marta Kieć-Gubała). Ich małżeństwa, względnie związki partnerskie się porozpadały. Jedna tylko (Anna - Marta Zubek) jest ciągle mężatką. Koleżanki jej zazdroszczą, aż do czasu, kiedy okazuje się, że i jej małżeństwo zawisło na przysłowiowym włosku. Dziewczyny w niezwykle humorystyczny sposób odsłaniają swoje nieraz bardzo osobiste przeżycia, dzielą się uwagami, nie szczędzą sobie nawzajem sugestii a nawet rad. Widownia słucha jak zaczarowana, żeby nie uronić żadnego zabawnego komentarza, żadnego zwrotu, który natychmiast wywołuje huragan śmiechu.

Nieocenionym spoiwem rozgrywających się na scenie epizodów jest właściciel hoteliku i restauracji, uroczy, dyskretnie wścibski Mario (Bogumił Drozdowski). Okazuje się bowiem, że i on wciągnięty zostaje w akcję dramatu, odnajdując wśród ‘porzuconych’ kobiet swoją miłość sprzed lat. Sztuka bezsprzecznie zabawna. Akcja wydawałoby się prosta. Zakończenie przyjemnie zaskakujące. Jednak nie byłby to całkowity i pełen obraz ‘ Klubu Kobiet Porzuconych’, ponieważ sztuka sięga głębiej.

Autorka przedstawia rzeczy oczywiste, jak potrzebę miłości, tęsknotę za miłością utraconą. Ale to nie wszystko. W sposób niezwykle subtelny ukazuje także relacje między ludźmi, zbyt pochopne czasami wyrażanie opinii i sądów o innych, różny sposób reagowania na życiowe kryzysy a także tak modne obecnie partnerstwo rodziców i dorastających dzieci... to tylko niektóre z problemów, nad jakimi zastanawia się widz po obejrzeniu tego doskonałego przedstawienia.

Każdy w życiu przechodzi pewną dozę niepowodzeń i kryzysów. Istotna jest jednak reakcja na to co nas spotyka. Ludzie młodzi po prostu się załamują. Szukają zapomnienia w alkoholu i miłosnych przygodach, które jedynie pogłębiają stres. Nie mogą liczyć na oparcie u rodziców, bo rodzice (Mario ojciec Roberta oraz Dorris matka Gabi) za wszelką cenę chcą być nowocześni - ze wszystkimi tego konsekwencjami.

W o wiele korzystniejszej sytuacji są kobiety. One się rozumieją. Są dla siebie mocnym oparciem. Kiedy można, żartują z siebie nawzajem, podchwytują słabostki jakie ma każda z nich. Ale kiedy nad którąkolwiek pojawia się zagrożenie – reagują natychmiast, konstruując misterny ‘parasol ochronny’. Oczywiście nie można także pominąć i innych wad współczesności, jakie wyraźnie piętnuje ta sztuka. Na przykład w niezwykle humorystyczny sposób pokazane są substytuty relacji międzyludzkich, w formie opartej na zdobyczach technologii, miłości na odległość (Dorris i Amerykanin). Czy też zbyt pochopne klasyfikowanie dwojga ludzi, jako ‘homo’ nawet tak jak w tym przypadku najnormalniejszego, choć trochę zbyt nowoczesnego związku ojca z synem (Roberta i Mario).


Więcej zdjęć na fotogalerii - kliknij tutaj

Należą się przede wszystkim słowa najwyższego uznania Reżyserowi, Joannie Borkowskiej - Surucić za doskonały dobór repertuaru. Każda z wystawianych przez Teatr Fantazja sztuk może być odbierana na wielu poziomach – od najprostszej zabawy, aż po głęboką refleksję. A ‘Klub Kobiet Porzuconych’ w szczególny sposób nastraja do refleksji. Doskonała jest także obsada aktorska. Zadajemy sobie pytanie, czy Joannie udało się wyszukać osoby wprost idealnie pasujące do odtwarzanych przez siebie ról, czy też potrafiła zmodyfikować bohaterów sztuki przystosowując ich do osobistych walorów każdej z odtwarzających te postaci osób. Tak czy inaczej, efekt jest doskonały. Gdyby nie to, że aktorzy są ludźmi, których znamy na codzień, przekonani bylibyśmy, że grają oni siebie samych. Ale na tym podobno polega kunszt tego zawodu, nawet jeśli jest się ‘tylko’ amatorem – (doskonałym!). Na tym również polega rola Reżysera z prawdziwego zdarzenia – wydobyć od każdego z artystów to co mają najlepszego.

Z prawdziwą satysfakcja przyznajemy, że kolejny raz udało się to całkowicie. Zarówno aktorzy, jak i zaplecze (łącznie z aranżacją i dekoracjami sceny, Bogumiła Drozdowskiego) wypadli znakomicie. Dziękujemy Joanno! ‘Klub Kobiet Porzuconych’ to kolejne, ze wszech miar warte obejrzenia przedstawienie Teatru Fantazja, nawet jeśli trzeba byłoby pojechać w tym celu do Perth na POLART 2012.

Marianna Łacek