Gościmy obecnie Andrzeja i Annę Kołakowskich, którzy w sierpniu i wrześniu, odbywają tournée po Australii (Sydney, Melbourne, Adelaide, Perth, Canberra, Brisbane) z koncertami poezji śpiewanej o żołnierzach mordowanych za wierność Ojczyźnie. O polskich żołnierzach, po wojnie torturowanych w nieludzki sposób i zabijanych przez NKWD i UB w kazamatach bezpieki. W niedzielę, 19 sierpnia, Andrzej i Anna Kołakowscy spotkali się z Polonią melbourneńską w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Keysborough.
Anna Kołakowska (Stawicka) działaczka niepodległosciowa, najmłodszy więzień polityczny stanu wojennego przedstawiła słuchaczom fakty i dane statystyczne dotyczące represji politycznych po wejściu wojsk sowieckich. Andrzej Kołakowski działacz niepodległościowy, bard wolnej Polski, przy akompaniamencie gitary, śpiewał ballady, z muzyką przez siebie skomponowaną do własnych tekstów, poświęcone pamięci żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Dodatkowo na prośbę publiczności wykonał dwa utwory: o Katyniu i o Smoleńsku. Jak zaznaczył zabójstwa te łączy nie tylko bliskość w terenie, ale także matactwa w ujawnieniu prawdy.
Za działalność niepodległościową w okresie PRL, pp. Kołakowscy odznaczeni zostali przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego: Andrzej Kołakowski - Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Anna Kołakowska - Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Ostatnia szansa posłuchać Kołakowskiego - 9 wrzesnia w sali parafialnej im. Bł. Jana Pawła w Marayong o godz. 12,30 w południe.
W latach 1944 – 1956 sądy komunistyczne wydały, na żołnierzy powojennej konspiracji, osiem tysięcy wyroków śmierci z czego ponad połowę wykonano. Dwadzieścia tysięcy zakatowano i rozstrzelano w więzieniach bez sądu. Ponad pięćdziesiąt tysięcy, osaczonych w lasach zabito na miejscu. Trzysta pięćdziesiąt tysięcy osób było skazanych za tzw. przestępstwa polityczne. W tym czasie represjonowanych było dwa – trzy miliony osób, np. rodziny czy znajomi „politycznych”. Nawet świadków trzymano w aresztach, żeby byli pod ręką. Skala represji jest przerażająca. A dane te dotyczą tylko terenu Polski powojennej. Na Kresach było znacznie gorzej. Nie ma niestety dostępu do akt wywiezionych do Moskwy.
Żołnierze podziemia niepodległościowego, po wojnie, stawiali latami zbrojny opór przeciw komunizacji i sowietyzacji Polski. Ostatni partyzant Józef Franczak „Lalek”, z oddziału kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, zdradzony za 3000 złotych, zginął, broniąc się, przeszyty serią z karabinu maszynowego, w obławie pod Piaskami (woj. lubelskie) – 21 października 1963 roku. Rodzinie oddano zwłoki pozbawione głowy.
|
Bard Żołnierzy Wyklętych, gdyż tak można mówić w przypadku koncertu Andrzeja Kołakowskiego, swoje ballady poświęcił konkretnym bohaterom oskarżonym o wierność Polsce, tym którzy nie poddali się do końca i dlatego byli mordowani. Przykładowo sylwetki kilku z nich.
Zygmunt Edward Szendzielarz legendarny „Łupaszka" – major kawalerii Wojska Polskiego i Armii Krajowej brał udział w Kampanii Wrześniowej. Po nieudanych próbach przedarcia sie do Wojska Polskiego na Zachodzie, włączył się do konspiracji antyniemieckiej w kraju. Po wojnie podjął decyzję prowadzenia dalszej walki z komunistami. Początkowo działał na terenie biastostockiego, a następnie na Pomorzu. W tym czasie podjął także akcję propagandową, która polegała na redagowaniu, powielaniu i rozprowadzaniu ulotek o treści antykomunistycznej. W ulotce z marca 1946 roku napisał:
„... Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich [...] My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości.”
Po rozmowach z podkomendnymi i przekazaniu w 1947 roku dowództwa Władysławowi Łukasiukowi ps. „Młot”, „Łupaszka” zaprzestał czynnej walki i powrócił do życia cywilnego. Aresztowany 30 czerwca 1948 roku, natychmiast został przewieziony do więzienia mokotowskiego w Warszawie, gdzie przebywał 2,5 roku. Po sfingowanym procesie byłych członków Okręgu Wileńskiego AK, w którym mjr Szendzielarz nie zaprzeczał ani nie prosił o łaskę, skazany został na wielokrotną karę śmierci i zamordowany w więzieniu 8 lutego 1951 roku. Dwukrotnie odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, pośmiertnie Krzyżem Walecznych przez Prezydenta Polski na Uchodźtwie i Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi dla niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej” przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Danuta Siedzikówna „Inka”, sanitariuszka w szwadronie „Łupaszki”. Aresztowana 19 lipca 1946 roku, torturowana i poniżana, po parodii procesu skazana na śmierć. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 roku, tydzień przed osiemnastą rocznicą jej urodzin, w kazamatach gdańskiego więzienia. Po komendzie „do zdrajców narodu ognia” - wraz z „Inką” rozstrzeliwany był „Zagończyk” Feliks Salmanowicz z oddziału „Łupaszki” – obydwoje jakby się umówili, krzyknęli „niech żyje Polska”. Dziesięcioosobowy pluton egzekucyjny jednak posłał kule obok „Inki”. Zabił ją strzałem z pistoletu obecny przy egzekucji ubek. Zdążyła jeszcze krzyknąć „niech żyje Łupaszka”. W ostatnim grypsie napisała, żeby przekazać babci, że jest jej smutno, iż musi umierać i że zachowała się jak trzeba. Miała prawdopodobnie na myśli, że mimo tortur nie zdradziła, a po wyroku nie chciała prosić o łaskę. Zrobił to za nią obrońca, gdyż nie miała rodziców. Matkę zamordowali Niemcy, ojca Sowieci wywieźli na Sybir. Bierut odmówił prawa łaski, mimo, że była niepełnoletnia. Przy egzekucji, był obecny ks. Marian Prusak, którego wstrząsającą relację, złożoną po pięćdziesięciu pięciu latach, można odszukać w internecie.
Jak zginęła Inka - fronda.pl
Ppłk Łukasz Ciepliński ps. „Pług”, we wrześniu 1939 dowódca kompanii przeciwpancernej wchodzącej w skład 15. dywizji piechoty armii "Pomorze". Odznaczony orderem Virtuti Militari. Podczas okupacji niemieckiej działał w konspiracji w Rzeszowskim. Po wojnie nie godząc się z okupacją sowiecką dalej działał w konspiracji. Z ramienia WiN kierował okręgiem krakowskim, a następnie Okręgiem Południe. Aresztowany 27 listopada 1947, maltretowany przebywał w śledztwie przez 3 lata. Podczas rozprawy powiedział: „W czasie śledztwa leżałem skatowany w kałuży własnej krwi. Mój stan psychiczny był w tych warunkach taki, że nie mogłem sobie zdawać sprawy z tego, co pisał oficer śledczy." Fałszywie oskarżony o zbrodnie, współpracę z Niemcami i wywiadami zachodnimi i skazany na pięciokrotną karę śmierci. Stracony, z siedmioma innymi, 1 marca 1951 w więzieniu na Mokotowie.
W przemyconym liście do żony pisał: "Siedzę w celi śmierci z 40 jak ja skazanymi. Co pewien czas zabierają kogoś. Nadchodzi mój termin. Gdy mnie będą zabierać, ostatnie moje słowa do kolegów będą: Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę moją, jako Polak za Ojczyznę i jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę coraz bardziej, że pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moje stałe przewidywanie, moja wiara i szczęście. Ostatnie moje rozstanie będzie tylko z Wami. Wierzę, że Matka Boża zabierze moją duszę do swoich niebieskich hufców, że będę Jej dalej służyć i meldować bezpośrednio o tragedii mordowanego przez jednych, opuszczonego przez pozostałych Narodu Polskiego”.
Mjr. Hieronim Dekutowski „Zapora”, ochotnik wojny obronnej 1939 roku, internowany na Węgrzech, uciekł z obozu, przedostał się do Francji, gdzie walczył z Niemcami, ewakuowany następnie do Anglii. Zaprzysiężony jako cichociemny, zrzucony do Polski 17 września 1943 roku. Kierował oddziałami AK na Zamojszczyźnie zyskując opinię wybitnego dowódcy. Po wkroczeniu Sowietów, wiedząc o mordach dokonywanych na żołnierzach AK w katowni na Zamku Lubelskim, nie ujawnił się, dalej walczył w podziemiu. Stworzył po-AKowski oddział samoobrony ( liczący, podobnie jak jego oddział w czasie niemieckiej okupacji, ok. 200 osób ), który dokonał szeregu brawurowych akcji odwetowych przeciwko NKWD, UB, KBW i MO.
Wskutek zdrady aresztowany 16 września 1947, przewieziony do więzienia na Rakowieckiej, po trwających ponad rok torturach, skazany w sfałszowanym procesie na kilkakrotną karę śmierci i wraz z sześcioma podkomendnymi stracony 7 marca 1949 roku. Ewa Kurek w książce "Zaporczycy" pisze o ostatnich jego chwilach: "Miał trzydzieści lat, pięć miesięcy i 11 dni. Wyglądał jak starzec. Siwe włosy, wybite zęby, połamane ręce, nos i żebra. Zerwane paznokcie. - My nigdy nie poddamy się! - krzyknął, przekazując przez współwięźniów swe ostatnie posłanie.”
Mjr Józef Kuraś „Orzeł”, „Ogień” urodził się w rodzinie góralskiej o tradycjach patriotycznych. Jego trzej bracia brali udział w walkach o Lwów i w wojnie polsko-bolszewickiej. W Kampanii Wrześniowej walczył jako żołnierz 1. Pułku Strzelców Podhalańskich. Podczas okupacji aktywnie walczył z Niemcami. Niemcy zabili mu ojca, żonę i 2,5-letniego synka. Wtedy zmienił pseudonim na „Ogień”. Po wkroczeniu Sowietów dowodził jednym z najwiekszych w Polsce zgrupowaniem partyzanckim „Błyskawica”. Jego oddziały rozbrajały na Podhalu posterunki MO, likwidowały konfidentów, funkcjonariuszy UB i NKWD. Tak wypunktował cele swojej walki: „Oddział Partyzancki «Błyskawica» walczy o Wolną, Niepodległą i prawdziwie demokratyczną Polskę. Walczyć będziemy tak o granice wschodnie jak i zachodnie. Nie uznajemy ingerencji ZSRR w sprawy wewnętrzne polityki państwa polskiego. Komunizm, który pragnie opanować Polskę, musi zostać zniszczony.”
|
W swoich odezwach „Ogień” ostrzegał wszystkich konfidentów i ubeków, że będą „na każdym kroku wieszani i strzelani, nie patrząc na ich pochodzenie”. Z tego powodu okrzyknięty został antysemitą chociaż działalność jego oddziałów wymierzona była zarówno w osoby narodowości polskiej, jak i pochodzenia niemieckiego, słowackiego i żydowskiego. Nie było wypadku, żeby żołnierze Kurasia zlikwidowali Żyda za samo pochodzenie. Wręcz przeciwnie, za zabi¬ja¬nie Ży¬dów ka¬ra¬li śmier¬cią: ta¬ka ka¬ra spo¬tka¬ła Ja¬na Wą¬cha¬łę za mor¬der¬stwo, któ¬re¬go do¬pu¬ścił się w ce¬lach ra¬bun¬ko¬wych na dwóch Ży¬dach. Ale publicystyka peerelowska zrobiła z partyzantów zwykłą bandę rabunkową i antysemitów.
„Ogień”, otoczony przez grupę operacyjną KBW w Ostrowsku, 21 lutego 1947 roku, po zaciętej walce usiłował popełnić samobójstwo i następnego dnia zmarł w szpitalu w Nowym Targu, nie odzyskawszy przytomności. Nie ma grobu i miejsce pochówku nieznane. Pamięć i legenda majora „Ognia” jest żywa do dziś na Podhalu. 13 sierpnia 2006 w Zakopanem pomnik Józefa Kurasia – „Ognia” odsłonił prezydent RP Lech Kaczyński. 12 sierpnia 2012 r. pod Turbaczem, na gruntach Kurasiów, odsłonięto pomnik z napisemi: „Pamięci Żołnierzy Konfederacji Tatrzańskiej, Armii Krajowej, Ludowej Straży Bezpieczeństwa, Zgrupowania "Błyskawica" Józefa Kurasia - "Ognia", oddziału "Wiarusy" walczących w Gorcach o niepodległość Polski i wolność człowieka z niemieckim i komunistycznym zniewoleniem w latach 1942-1949.”
Niedługo przedtem zanim zostal zabity w katastrofie smoleńskiej Prezydent Polski Lech Kaczyński ustanowił 1 marca świętem narodowym dla uczczenia żołnierzy podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, orzekając: „Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych ma być wyrazem hołdu dla żołnierzy drugiej konspiracji za świadectwo męstwa, niezłomnej postawy patriotycznej i przywiązania do tradycji niepodległościowych, za krew przelaną w obronie Ojczyzny”.
Komunistyczni zbrodniarze nie tylko mordowali fizycznie żołnierzy podziemia, niepodległościowego, ale chcieli im także zadać śmierć cywilną. Przedstawiali jako bandytów propagując przekłamania przez ponad pół wieku. Pozbawili ich grobów, grzebiąc ciała ofiar w nieznanych miejscach często przeznaczonych na śmietniki czy toalety. Nie udało im się jednak wymazać bohaterów z ludzkiej pamięci. Żołnierzom Wyklętym będzie przywrócony honor. Coraz częściej, stawiane są im pomniki, mimo trudności robionych przez rządy Platformy Obywatelskiej, która w dalszym ciągu stara sie zacierać pamięć o żołnierzach wolnej, niezawisłej Polski.
Dziesiątki tysięcy żołnierzy podziemia antykomunistycznego zginęło za Polskę. Ale nie za taką jaka jest obecnie. W Polsce nie ma prawa i sprawiedliwości. Oprawcy nie zostali osądzeni i ukarani, chociaż ich nazwiska są znane. Wielu komunistycznych zbrodniarzy, żyje do dziś i kpi sobie z sądów.
Koncert Andrzeja Kołakowskiego robi duże wrażenie, wzrusza serca i umysły. Szkoda tylko, że za mało osób przyszło do Sanktuarium Miłosierdzia Bożego, żeby przeżyć ten czas w prawdziwie patriotycznej atmosferze.
Witold Łukasiak
lukasiak_witold@yahoo.com
Państwo Kołakowscy zwiedzają Melbourne. Fot. Zofia Kwiatkowska-Dublaszewska |
|