„Gdy byłam dzieckiem, postanowiłam, że moje życie będzie jedną wielką przygodą” – mówi druhna Marysia Nowak, harcerka, nauczycielka języka polskiego, nauczycielka nauk ścisłych. Kierowniczka polskiej szkoly im.Jerzego Goebla w Ashfield, przewodnicząca Polskiej Macierzy Szkolnej w Nowej Południowej Walii, członek zarządu Komisji Oświatowej Polonii Australijskiej, była komendantka chorągwi, Przewodnicząca Związku Harcerstwa Polskiego w Australii i drużynowa zuchów. Marysia pełna entuzjazmu i pomysłów bardzo czynnie bierze udział w uroczystościach polonijnych, w konferencjach nauczycieli oraz w imprezach harcerskich.
Urodziła się w Anglii, do której przybyli jej Rodzice z Niemiec po wojennej tułaczce. Rodzice Marysi to zasłużeni weterani wojenni: Mama sanitariuszka z Powstania Warszawskiego więziona podczas okupacji w obozie w Oberlangen, a Tatuś spadochroniarz spod Arnhem, od najmłodszych lat wszczepiali dzieciom polskość i poczucie dumy z polskiego pochodzenia.
Marysia od najmłodszych lat uczęszczała do polskiej szkoły i należała do harcerstwa. Wielkie wrażenie wywarły na niej maszerujące ze śpiewem harcerki w Stella Plage we Francji, gdzie jako pięcioletnie dziecko przebywała z rodzicami na wakacjach w Polskim Ośrodku - Maison Maternelle. To wrażenie przyczyniło się do wstąpienia do harcerstwa.
Przyrzeczenie harcerskie, złożone na ręce druhny Irki Bogdanowicz, która zmarła kilka dni później, na zawsze pozostanie w jej pamięci. Wspomnienie tego wydarzenia - napisane na konkurs literacki - przyniosło jej
I nagrodę, namiot.
Marysia ukończyła kurs drużynowych zuchów i prowadziła gromadę „Jaskółki”. Nigdy nie zapomni jak w drodze powrotnej ze zlotu na Monte Cassino zatrzymała pociąg, do którego nie zdążył wrócić jej brat z grupą harcerzy.
Na uniwersytecie studiowała botanikę, zoologię i psychologię. Nie ma roślinek w buszu, których by nie studiowała, a potem w bardzo praktyczny sposób przekazywała wiedzę swoim uczniom i przyjaciołom wedrującym wraz z nią po wielu szlakach.
W 1974 r. wyszła za mąż i wyjechała do Południowej Afryki, gdzie rozpoczęła pracę w laboratorium, uczyła też biologii, a następnie wykładała botanikę i zoologię w Johannesburg College of Education. Gdy urodziły się dzieci, wraz z mężem podjęli decyzję, że bedą je wychowywać w duchu polskim i uczyć je polskiego. Dlatego też nie zatrudniali anglojęzycznych piastunek, które w owych czasach w Johhanesburgu były na porządku dziennym. Po narodzinach każdego dziecka Marysia szybko wracała do pracy; zabierała niemowlaka ze sobą karmiąc je podczas przerw.
Musimy siać choć grunta nasze marne Choć nam do orki pługów brak i bron Musimy siać choć wiatr porywa ziarno Choć w ślad za siewcą kroczą stada wron
Nie wolno nam ni sił ni dnia marnować Musimy siać musimy tworzyć cud Nie wolno nam po spichrzach ziarna chować Na świecie głód na świecie ciągle głód
A nas tak mało tych co mogą ponoć Ze swych spichlerzy szczyptę braciom dać I niech nie przy nas wzejdzie ruń zielona My róbmy swoje my musimy siać
W Johannesburgu nie było polskiej szkoły, więc postanowiła takową założyć i kierowała nią przez sześć lat. Była też wiceprezesem zarządu Zjednoczenia Polskiego. Organizowała festiwale i kolonie dla polskich dzieci.
Gdy sytuacja w RPA zaczęła się komplikować, cała rodzina zdecydowała się na przyjazd do Australii. Marysia uważa, że był to doskonały wybór. Po rozpoczęciu pracy w szkole australijskiej jako nauczyciel od razu zabrała się za organizowanie obozów zuchowych. Pierwszy odbył się w jej domu. Namioty rozbito na podwórku, a jeśli któreś dziecko - chociaż zuch - bało się spać w ogrodzie, to miało miejsce w biurze gospodarza. Jurek, sam harcerz, chętnie udzielał wsparcia i bywał nawet kucharzem na obozach. Wszystkie ich dzieci (Basia, Andrzej i Kasia) są również harcerzami i wszystkie uczęszczały do polskiej szkoły oraz na wcześniejsze kolonie. (Nie miały wyboru !)
Marysia zawsze podkreśla: "Gdy byłam dzieckiem, postanowiłam, że moje życie będzie jedną wielką przygodą.
Mogę właśnie potwierdzić, że bynajmniej nie jestem zawiedziona, wręcz przeciwnie bardzo mnie podbudowują ciągłe niespodzianki napotykane podczas tej mojej przygody!"
Cele, jakie sobie Marysia wytyczyła oraz lista osób, które miały wpływ na jej życie (a o których pamięta w swoich modlitwach) są godne podziwu. Pracując zawodowo, nadal organizuje i prowadzi obozy i wyjazdy na narty, przyjmuje u siebie grupy z Polski, odwiedza podeszłe wiekiem harcerki i nauczycielki, jeździ na zloty i konferencje, a przy tym ma czas na codzienną gimnastykę, na bieganie i pływanie w domowym basenie, na obserwowanie mikroorganizmów pod mikroskopem, a także na bujne życie towarzyskie ( jak bujne, to wie cała Polonia sydnejska, która tłumnie zwala się do Nowaków na święta). Nie brak jej też czasu na czytanie poezji Jadwigi Mandery, na skrupulatne dokumentowanie życia rodzinnego (na półkach stoją dziesiątki albumów), na podróże, na odwiedzanie syna w Melbourne i na zabawę z wnukami Łukaszem, Jakubem i Michałem. Ma też czas dla swej najbliższej osoby - męża. Jurek, choć sam realizuje własne cele (ambitne projekty zawodowe),stanowi dla niej wielkie oparcie. Prawie co niedzielę spotykają się rodzinnie z zamężnymi już córkami Basią Woźny i Kasią Luke wraz z ich mężami Januszem i Krysem oraz bratem Jurka - Wiesiem i bratową Danusią.
Tempo życia i rozpierająca energia udziela się osobom obcującym z Marysią. Nie istnieje dla niej słowo – „Nie mam czasu” czy „Nie można zrobić” – w jej pojęciu na wszystko można znaleźć czas pod warunkiem, że się tego chce i wszystko można zrobić jak się tego naprawdę pragnie.
Czas przeżyty w gronie harcerskim wpływa na wychowanie, na szersze spojrzenie na otaczający świat , na poznanie przyrody i jej piekna, a tym samym na możliwość głębszych rozmyślań i kształtowanie bardziej wartościowego człowieka. Człowieka lepiej dostosowanego do społeczeństwa, w którym przyjdzie mu żyć. Więc nie traćmy nadziei,”...bo choć nie przy nas wzejdzie ruń zielona – my róbmy swoje, my musimy siać!” Żyjmy z pasją!!
W czasie wywiadu dla Pulsu Polonii z okazji setnej rocznicy powstania skautingu, Łukasz Światek zapytał: Gdyby mogła Pani swoim harcerzom podać jedną ważną naukę życiową, jaka byłaby to nauka?- na co Marysia odpowiedziała: „Ja bym powiedziała, żeby być pozytywnym, a przy tym żeby być pozytywnym, trzeba być: niezwykłym, optymistycznym, akuratnym, bacznym, dynamicznym, witalnym, energicznym, ambitnym, autentycznym, barwnym, giętkim, bezinteresownym, bezbłędnym, nadzwyczajnym, entuzjastycznym, bezgranicznym, najlepszym, największym, cudownym, wspaniałym, radosnym, szczęśliwym, ogromnym, odpowiedzialnym, zdecydowanym, sprężystym, pewnym, olśniewającym, zachwycającym, przekonywującym, komunikatywnym, celowym, bezkonkurencyjnym, praktycznym, bezmiernym, bezpośrednim, spontanicznym, szczerym, otwartym, oczywistym, bezsprzecznym, bohaterskim, bojowym, bombowym, braterskim, bystrym, cennym, chlubnym, ciekawym, czarownym, pożytecznym, prawdziwym, słownym, szalonym, czarującym, efektywnym, pomysłowym, bezpiecznym, inspirującym, pięknym, niesamowitym, śmiałym, soczystym, optymistycznym, egzotycznym, ekspresywnym, interesującym, kolorowym, wdzięcznym, estetycznym, wyjątkowym, porywającym, żywym, fantastycznym, żywiołowym, ekspresyjnym, twórczym, cierpliwym, fascynującym, figlarnym, sprytnym, gorliwym, pilnym, rzetelnym, sumiennym, wyrozumiałym, elastycznym, towarzyskim, harmonijnym, jaskrawym, konsekwentnym, koleżeńskim, konstruktywnym, starannym, pracowitym, odważnym i harcerskim.”
Ważniejsze daty w działalności Marysi i lista życiowych osiągnięć
1973 29 marca mianowana podharcmistrzynią
1973 Obóz harcerek w Urbes (Francji) "Spod łuku tęczy". Pełniłafunkcję komendantki obozu.
1974 Kwiecień - wyszła za mąż i wyjechała do Południowej Afryki.
1979 Założyła Polską Szkołę im. Jana Pawła II w Johannesburgu (74-100) dzieci.
1981 Została v-ce prezesem Zjednoczenia Polskiego w Johannesburgu.
1982 Zaczęła organizować kolonie szkolne z myślą, aby założyć gromadę zuchów. Harcerstwa w Południowej Afryce wtedy nie było. Pracę z harcerzami rozpoczął Druh Kuśnierz
1984 Została delegatką na Południową Afrykę.
1985 Opuściła Południową Afrykę.
1985 Wzięła udział w źjeździe Naczelnictwa w Instytucie Sikorskiego w Londynie, gdzie pełniła funkcję sekretarki
1986 Przyjechała do Australii.
1987 Prowadziła pierwszą kolonię w Australii; zajęła się gromadą w Ashfield (Sydney).
1990 Została namiestniczką zuchów Hufca "Polesie" (Sydney), gdzie powstały cztery gromady: Orlęta, Rycerze, Słoneczne Promyki, Gromada Słoneczna
1993 12 czerwca mianowana harcmistrzynią
2000 Rozkazem druhny Naczelniczki L 1 z dnia 27/11/00 r mianowana Komendantką Chorągwi
2006 Wyborem Zjazdu Okręgu ZHP Australii została Zastępczynią Przewodniczącej Okręgu
2010 Wyborem Zjazdu została przewodniczącą Okręgu ZHP w Australii
Przebieg kolonii i obozów prowadzonych w okresie 1987 - 2011
|