Tygodnik Polski: Kosciuszko Heritage Inc. organizuje na Górze Kościuszki oraz w Jindabyne kolejny, siódmy już Festiwal Kościuszkowski. Jaka jest idea organizowania festiwali?
ESK - Wydawało się nam, że najłatwiej promować Kosciuszkę i Strzeleckiego własnie tam, gdzie są obecne ich nazwiska. Chcieliśmy, aby nasza działalność była widziana i doceniana przez władze lokalne: Snowy River Shire Council, Kosciuszko National Park i starszyznę Ngarigo, tradycyjnych właścicieli Mt Kosciuszko. Jesteśmy zdania, że na Górze Kościuszki nie może zabraknąć polskiej obecności. Ta obecność bardzo się opłaca. Oto jeden z przykładów. Kiedy - również wskutek naszych starań - Mt Kosciuszko wraz z Alpami Australijskimi wpisano na australijską listę dziedzictwa narodowego (National Heritage List), to w dokumencie rządowym wymieniono tylko dwie społeczności mocno związane z tą górą: aborygeńską i polską. I tak się pieknie składa, że obie te społeczności fajnie ze sobą współpracują! Oczywiście, dużo zachodu nas kosztowało, aby uświadomić Aborygenów, jak wspaniałą postacią był Kościuszko. Marzyło się nam, aby Aborygeni popierali utrzymanie polskiej nazwy góry nie dlatego, że ktoś tak postanowił, tylko z szacunku i sympatii dla Kościuszki jako championa wartości uniwersalnych: demokracji, wolności, równych praw człowieka.
Ks. Z. Wójcik z Jankiem Molskim na Górze Kościuszki. Moonbah Festival, kwiecień 2012. Fot. Kris Kamma |
TP: Czy w ramach festiwalu będą się odbywały różnorodne imprezy?
Mamy bardzo bogaty program. W sobotę 23 lutego o 11 rano biskup Julian Porteous odprawi na Mt Kosciuszko uroczystą Mszę św. na pamiątkę pierwszej Mszy odprawionej na „dachu” Australii 23 lutego 1913 roku. Tuż po zakończeniu Mszy mały samolot zrobi rundę honorową ponad szczytem; na pokładzie cessny będą Aborygenka, Afro-Amerykanin... i polski kamerzysta. Po południu w Hotelu Horizon odbędą się dwa recitale fortepianowe. Wystąpią: Roy Eaton, afro-amerykański pianista z Nowego Jorku, który swój koncert zadedykuje Aborygenom Ngarigo... oraz, tradycyjnie, nasz znakomity szopenista Krzysztof Małek. No a wieczorem wielkie szaleństwo pod Pomnikiem Strzeleckiego w parku nad Jeziorem Jindabyne. W programie występ klarnecistów z Filharmonii Lubelskiej, wielu innych artystów, a po zmroku visual laser show.
Z kolei w niedzielę, 24 lutego mamy – w tej samej scenerii pod pomnikiem - całodzienny koncert zespołów folklorystycznych, pyszne jedzonko, które firma Polonez Smallgoods z Sydney będzie przyrządzała na poczekaniu; będzie też tradycyjna degustacja Kosciuszko Pale Ale. Gwoździem programu będzie odsłonięcie nowej tablicy pamiątkowej przy pomniku Strzeleckiego oraz celebracje z okazji 25-lecia odsłonięcia samego pomnika. A gdyby deszcz chciał nam pokrzyżować te piękne plany? No worries! Tuż obok parku znajduje się gościnny Bowling Club, z bardzo pojemnym bistro (400 osób) i jeszcze pojemniejszym pubem (450 osób) i na dodatek salą konferencyjną na 150 osób. W klubie mają projektor i ekran, tak więc chyba tutaj w niedzielę rano zrobimy premierę filmu z minionego festiwalu „Polish Aboriginal Fraternity Flights over Mt Kosciuszko”. I nie tylko to. Tutaj też będziemy (może nawet kilkakrotnie, na żądanie) wyświetlać materiał nakręcony w czasie Mszy św. na Górze Kościuszki. Chodzi o to, aby jak największa liczba gości festiwalu mogła obejrzeć historyczną mszę na ekranie. Liczba uczestników mszy będzie ograniczona ze względu na to, że unikalny krajobraz alpejski Mt Kosciuszko jest biosferą wpisaną na listę najwyższej troski ekologicznej. Tu, prócz wiernych muszą sie jeszcze zmieścić normalni turyści. Dyrekcja Kosciuszko National Park prosiła nas o przygotowanie przepustek dla 100 osób. Tak więc nie każdy będzie mógł (czy nawet chciał) wdrapać się na szczyt i własnie z myślą o nich będziemy chcieli zorganizować projekcję materiału filmowego w Bowling Club.
Elderki aborygeńskie Ngarigo z organizatorką Festiwali Kościuszkowskich. Kwiecień 2012. Fot. Puls Polonii |
Lajkonik z tancerzami aborygeńskimi, Jindabyne 2009. Fot. F. Molski |
TP: Festiwal Kościuszkowski zaplanowany jest na 23 i 24 lutego 2013 roku. Krótko przedtem, w tym samym miejscu ma się odbyć inna impreza Kosciuszko Festivities. Czy to jest brak koordynacji?
Tu chodzi o organizowaną przez Pawła Gospodarczyka imprezę sportową w Charlotte Pass: wyścig Fun Run, jakiś półmaraton & wycieczka rowerowa. O koordynacji trudno tu mówić. Nasze cele i formy imprezy są różne, innego kalibru. Data naszego festiwalu została zaklepana w lipcu 2011 roku
(takie były ustalenia z kardynałem Pellem). Mamy uroczystości rocznicowe, zatem musimy się trzymać kalendarza. Kogo interesuje duchowy wymiar Góry Kościuszki, kultura aborygeńska i jubileusz Pomnika, to przyjedzie na nasz festiwal. Kogo bardziej interesują biegi wśród alpejskich stokrotek, pojedzie do „konkurencji”. Wolny wybór!
TP: Może Pani coś opowie o poprzednich festiwalach?
Oj, to jest bardzo dużo opowiadania! Było tyle przygód! Wspomnę więc może, że o poprzednich festiwalach pisałam obszernie w artykule pt. Mt Kosciuszko – „dach” Australii, który wszedł w skład wydanej w Polsce książki Fascynujace życiorysy Polaków rozsianych po świecie. Ci, o których powinnismy pamiętać (tom II pod redakcją Elżbiety Mycielskiej-Dowgiałło, Warszawa 2011). Sporo też pisałam o naszych festiwalach w adresowanym do Polonii amerykańskiej artykule „Kościuszko to mój „ziemliak” (wydawany w Chicago kwartalnik Głos Nauczyciela, Jesień 2011). Najpełniejszą dokumentację z minionych festiwali można znaleźć w magazynie internetowym Polonii australijskiej www.pulspolonii.com - mamy tam mnóstwo fotogalerii, reportaży, wspomnień bogato okraszonych zdjęciami, nagrania audio oraz wideo – chyba trzeba będzie wydać książkę! Nota bene całe nasze archiwum festiwalowe znajduje się na stronie internetowej www.kozziefest.com . Co ja osobiście najfajniej wspominam? Chyba konkursy, w tym na piosenki o Kościuszce i Strzeleckim. Mieliśmy bogaty plon utworów napisanych po polsku i po angielsku. Jedną z nagrodzonych piosenek skomponował Lech Makowiecki z gdańskiego zespołu „Zayazd”. Dzisiaj dostałam wiadomość, że Lech wybiera się do Australii, aby swą piosenkę laureatkę zaśpiewać na naszym festiwalu — na szczycie naszej góry!
Vicky Hospodaryk, uczestniczka polsko-aborygeńskich lotów przyjaźni nad Górą Kościuszki, kwiecień 2012. Fot. Puls Polonii. |
TP: Jakie są cele i założenia Kościuszko Heritage Inc.?
Nasze cele to promocja Kościuszki i Strzeleckiego w Australii, organizowanie imprez kulturalnych, współpraca z Aborygenami, produkcja filmów dokumentalnych, publikacje prasowe i internetowe, organizowanie konkursów plastycznych, muzycznych, poetyckich i fotograficznych.Wydajemy książki oraz płyty. Promujemy też cudze książki o Kościuszce i Strzeleckim, nierzadko wręczając je australijskim politykom, a często nawet ofiarując je bibliotekom uniwersyteckim. Więcej o tych celach można przeczytać na naszej stronie internetowej www.kosciuszkoheritage.com/about/objectives.html.Patronem naszej organizacji jest najwyższy autorytet w zakresie Strzeleckiego, pisarz-historyk Lech Paszkowski. Współpracuje grupa osób zainteresowanych w promocji Kościuszki i Strzeleckiego.
TP: Jakie są wasze dotychczasowe osiągnięcia i plany na przyszłość?
Nasze osiagnięcia są naprawdę niebanalne. Po pierwsze, udało się doprowadzić do wpisania Góry Kosciuszki na listę australijskiego dziedzictwa narodowego. Po drugie, udało sie utrzymać polską nazwę góry. Po trzecie, udało się nawiązać cudowną współpracę z dyrekcją Kosciuszko National Park, która też od lat jest naszym sponsorem. Po czwarte, dzięki tej współpracy z dyrekcją udało się nam nawiązać kontakty z Aborygenami, których korzenie wywodzą się z krainy Monaro (co roku bywamy na ich święcie NAIDOC). Efektem tych kontaktów były niedawne polsko-aborygeńskie loty przyjaźni nad Górą Kościuszki. Wielkim osiągnięciem (na miarę cudu!) było wynegocjowanie z Australian Dictionary of Biography poprawek w biogramie Sir Pawła Edmunda Strzeleckiego. Życiorys wypichcony pół wieku temu przez pisarkę Helen Heney zawierał wiele „błędów” obliczonych na pomniejszenie zasług Strzeleckiego. Dzięki naszym staraniom dokonano poprawek w wersji internetowej słownika. Kolejnym osiagnięciem (znów na miarę cudu) było wyszperanie w archiwach brytyjskiego parlamentu materiałów na temat akcji humanitarnej, jaką Strzelecki przeprowadził w Irlandii w czasie Great Famine, ratując od śmierci głodowej prawie ćwierć miliona dzieci. Właśnie niedawno wydaliśmy książeczkę na ten temat. Jej autor, Felix Molski postuluje stworzenie rejestru zasłużonych w walce z klęską głodu w Irlandii, w którym poczesne miejsce zająłby oczywiście Sir Strzelecki. Chcemy nasz postulat zgłosić Prezydentowi Irlandii i być może doprowadzić do skutku w czasie światowej konferencji Irish Famine Commemoration, która ma się odbyć w Sydney w sierpniu 2013 r. Marzy się nam, aby przeciętny Australijczyk zaczął postrzegać Strzeleckiego jako człowieka o najwyższym wymiarze moralnym, a nie (jak go do tej pory próbowano tu przedstawiać) jako „bawidamka”, „oszusta” i „fałszywego hrabię”. I to jest chyba nasz najważniejszy plan na Nowy Rok 2013.
Dziękuje za rozmowę.
Witold Łukasiak
Zachód słońca nad Mt Kosciuszko. Fot. Puls Polonii |
|