Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
11 lutego 2013
Rząd to czy nierząd?
Marek Baterowicz
Czyżby w IIIRP rządzili górnicy ? Wycofanie się rządu z projektu zniesienia przywilejów emerytalnych dla górników jest sensacyjnym zwycięstwem nad ekipą PO-PSL. Oto rząd Platformy Obywatelskiej z żelaznym premierem Tuskiem ustąpił przed sztygarami! Rząd, okryty ponurą sławą egzekutorów wszelkich cięć finansowych w ramach budżetu – łącznie z podwyższeniem bariery wieku dla emerytów – nie wytrzymał konfrontacji z gwarkami i pola ustąpił. Premier poniósł też porażkę na froncie uprawnień dla tzw. związków partnerskich ( czyli dla adonisów i ślicznotek co kochają inaczej ), ale z winy konserwatywnych członków PO pod wodzą ministra Gowina, którym owe bezeceństwa wątrobę psują. Aliści to można naprawić dymisją ministra i żądaniem dyscypliny partyjnej w następnym głosowaniu, zupełnie jak to bywało kiedyś w ustroju totalitarnym. I na tym polu Tusk może wygrać drugą rundę, zwłaszcza że w „postępowej” Europie sprawy te załatwia się niestety odgórnie, bez referendum, którego domagają się daremnie Francuzi, ignorowani przez lobby prezydenta Hollande’a, prowadzącego od początku polityką antyfrancuską, a czego dowodem jest np. jego arbitralne utożsamianie reżimu Vichy z Francją. I w Anglii śluby dla gejów i lesbijek załatwia się odgórnie, a konserwatywny premier Cameron zaskoczył tu opinię publiczną. Kontrowersyjny projekt ma jednak jeszcze być rozpatrzony w Izbie Lordów.

Trudno jednak zdymisjonować górników, potrzebnych dla państwa, wraca więc pytanie: kto dzisiaj naprawdę rządzi w IIIRP ? Platforma Obywatelska czy górnicy ? Odpowiedź nasuwa wiele kłopotów, a z braku rozsrzygnięcia tego dylematu może będzie lepiej powstrzymać sie od komentowania polskiej sceny politycznej. Mała to strata, tyle innych spraw godnych uwagi dzieje się na świecie. A zresztą co komentować, gdy nawet TV Polsat przyznała, że biedniejsi od nas są tylko Bułgarzy, Łotysze i Rumuni, a korupcja w budowie dróg przekracza w Polsce najśmielsze scenariusze i dostrzeżono ją też w Unii Europejskiej.

W słodkiej niegdyś Francji dalszej degradacji ulega poziom życia, rośnie bezrobocie, czemu nie można się dziwić: ujawniono właśnie, że w ciągu ostatnich czterech lat zamknięto 1.087 ( tak, tysiąc osiemdziesiąt siedem !) fabryk i przedsiębiorstw. Najnowszy alarm dotyczy rafinerii Petroplus, a rząd ewentualnie może ratować ją tylko z pomoca obcych kapitałów ( jedną z propozycji daje firma egipska). Zagrożone są inne sektory, np. francuskie samochody nie wytrzymują konkurencji z tanimi autami firm azjatyckich. A Francuzi zaczynają zastanawiać się też czy dobrze służy im Unia Europejska, ten „Frankenstein narodów”, jak określił go niedawno Krzysztof Cierpisz ( vide: „Gazeta Warszawska”, 02/01/2013 ). Przybywa głodnych, a dotychczasowe centra charytatywne – kościelne i świeckie – jakby nie wystarczały, by nakarmić biedaków. Dlatego w Montpellier pewne małżeństwo własnym sumptem oferuje kanapki dla głodnych, a za ich przykładem poszli inni. Dzisiaj w Montpellier juz czterdzieści osób opiekuje się bezrobotnymi, serwując nie tylko kanapki , ale i zupę.

Zorganizowani w rodzaj oficjalnej „garkuchni” zabiegają teraz o dotację z banku. Mimo wielu starań upada francuskie rolnictwo, albowiem młodzi uciekają do miast, porzucając rodzinne farmy. Ten niedobry trend może jednak ulec zmianie, właśnie z powodu rosnącego bezrobocia, bo na ziemi ojców pracy nie zabraknie, choć wiąże się to z wymachiwaniem widłami i wstawaniem o świcie, by nakarmić zwierzęta. A jednak być może tu leży rozwiązanie, po drugiej wojnie światowej we Francji jedna trzecia ludności zahmowała się rolnictwem. Oczywiście trzeba jeszcze walczyć z GMO i pestycydami, które szkodzą nie tylko pszczołom, ale także rolnikom wywołując u nich nowotwory. Tak, obraz słodkiej Francji dawno uległ skażeniu, zaś atmosferyczne anomalie są poważną plagą dla zbiorów. Piękna Prowansja również cierpi od tychże anomalii, powoli przestaje być wymarzoną strefą na kupno domu, bo w każdej chwili może go zbombardować grad wielkości piłeczek golfowych albo zalać nagły przybór wód spowodowany burzą. We Francji jak i w Polsce – zaczynają się też pojawiać tornada, fenomen dawniej nieznany na tych obszarach. Wydatki na naprawę spustoszonych terenów nie ułatwią walki z europejskim kryzysem.

W dziejach Francji nieraz bywało źle, a raz nawet Bóg musiał posłać Joannę d’Arc, by królestwo z rąk angielskich wyrwać. Dzisiejszy kryzys inne stawia wyznania, a suwerenność kraju z innych stron jest zagrożona, nie tylko z Brukseli czy Berlina. Francuzi nie mogą się dogadać z Niemcami, Angela Merkel – wizytując Paryż przed nowym szczytem w Brukseli – odrzuciła propozycję Hollande’a, który postulował osłabienie euro, aby zwiększyć eksport i dać impuls dla gospodarczego wzrostu. Niemcom jednak służy mocne euro i tak ma zostać zdaniem pani Angeli, widać od razu kto dyktuje warunki. A w Brukseli wielka trójka ( Merkel – Hollande – Cameron) też mieli poważne kłopoty z dojściem do porozumienia w kwestii budżetu na lata 2014- 2020. Hollande nawet zignorował jedno ze spotkań, każdy z tych krajów broni własnych interesów, którym doskwierają ramy Unii. A „draft” tego budżetu ma jeszcze być zatwierdzony w wyższej instancji. Tymczasem polityka tzw.”austerity” daje się we znaki we Francji, gdzie nadal nie widać rewaloryzacji pensji. W tej sytuacji apele rządu, by syndykaty zachowały spokój wydają się zbyt optymistyczne. Dobre wieści są tylko dla obywateli uzależnionych od narkotyków, oto powstaje w Paryżu centrum, gdzie będą mogli swobodnie wstrzykiwać sobie rozweselające substancje. Sprzeciw kilku posłów w parlamencie wyciszany jest argumentem, że przecież to liberalne rozwiązanie przyjęto nawet w Szwajcarii. Rząd organizuje też kontrmanifestacje przeciwko większości Francuzów, którzy protestowali przeciwko ślubom dla odmieńców i nadal odmawia prawa do referendum, forsując projekt w sposób gwałcący demokrację. Otwarcie granic przyniosło inwazję post-sowieckich gangów, zjawisko to jest zmorą nie tylko dla Francji, ale dla wielu krajów. Nie tylko więc francuska policja ma ręce pełne roboty – podobnie jest w Niemczech czy w Hiszpanii.

Na polu medycyny trwa za to pozytywny proces w obliczu uodpornienia się bakterii na anybiotyki, a w ojczyźnie Pasteura ukazała się książka o zwalczaniu infekcji...wirusami! ( „Des virus pour combattre les infections”). Ten jeszcze kontrowersyjny pomysł poddaje się badaniom, finansowanym przez Unię Europejską, Francuzi – by dotrzeć do tych „pożytecznych wirusów” – podróżują nawet do Gruzji, ale kilka przypadków wyleczenia nie daje uniwersalnej gwarancji. A gdy już o zdrowiu mowa, to warto może przytoczyć opinie Australijczyków cierpiących na astmę, a którzy niedawno poczuli cząsteczki smogu przyniesione wiatrami z Pekinu. Problem zanieczyszczenia daje o sobie znać także we Francji, ocenia się, że około dwanaście milionów obywateli żyje w strefach nieczystego powietrza. Na słodką Francję spadają kwaśne deszcze, ale w zimie coraz więcej śniegu podobnie jak w prawie całej Europie, a także w Rosji. Moskwa sparaliżowana białym całunem, w Polsce zasypane drogi, a w Pirenejach od dwóch tygodni napadało już cztery metry śniegu. W USA szaleją śnieżne burze. Dodajmy do tego pejzażu mrozy, a zatem mamy dość ostry „ global colding” (!) i nic jeszcze nie zapowiada wiosny. Ten „global colding” panuje też w światowej polityce i nie ma oznak upragnionej odwilży, wprost przeciwnie: trwa kurs na konfrontację w wielu rejonach planety. A w naszej strefie Chiny z Japonią kontynuują spór o skaliste wysepki!

Marek Baterowicz