Pomimo usilnych starań czynników nieprzychylnych lub obojętnych wobec ducha romantyzmu, adaptacja trzeciej części „Dziadów” przez Scenę 98 rozniosła się echem po Australii i nie tylko. Spośród rozlicznych zaproszeń na gościnne występy (otrzymanych i tych, które utknęły w tranzycie), dyrekcja Sceny 98 zdecydowała się przyjąć dwa – z Melbourne i z Jindabyne w Górach Śnieżnych.
A wszystko zaczęło się dość niepozornie. W marcu 2012 roku sztukę obejrzała w Perth garstka widzów, składająca się z entuzjastów Mickiewicza, miłośników polskiej sztuki, tudzież patriotycznie usposobionej części lokalnej Polonii. Przekorni twierdzili, że niejeden spośród widzów przyszedł zobaczyć spektakl z obawy, że nieobecność może być zauważona przez funkcjonariuszy miejscowego duszpasterstwa katolickiego. Najprawdopodobniej ma to niewiele pokrycia w prawdzie, aczkolwiek należy dodać, gwoli ścisłości, że dyrektor Sceny 98 – Tomasz Bujakowski, jest też proboszczem polskiej parafii w Perth.
Pierwsze przedstawienia wywołały zróżnicowane opinie. Niektórzy uważali, że dzięki organizacyjnemu i reżyserskiemu talentowi Tomasza Bujakowskiego utwór, którego uczniowie polskich szkół średnich boją się jak zarazy, dało się oglądać i to nawet z pewnym zainteresowaniem. Inni komentowali, że patrzenie jak rośnie trawa jest bardziej podniecające. Jeszcze inni, ci, którym udało się uniknąć obejrzenia spektaklu, sugerowali, że być może unowocześniona, może nawet kabaretowa, wersja „Dziadów” byłaby w stanie przyciągnąć ich na przedstawienie. Ta ostatnia opinia dotknęła czułego punktu w sercach polonijnych miłośników teatru w Perth, którzy już od jakiegoś czasu z rezygnacja pogodzili się z faktem, że na lżejszy repertuar Sceny 98 szans nie ma. Pośród tych komentarzy, które z pewnością przyczyniły się do atmosfery tajemniczości i kontrowersji dookoła spektaklu, znalazł się również artykuł na Pulsie Polonii – Fenomen „Dziadów”.
Wbrew – a może nawet dzięki – rozbieżności opinii, przedstawienia w Perth zostały uznane jako sukces, co umocniło dyrekcje Sceny 98 w decyzji o zaprezentowaniu tej właśnie sztuki na polonijnym festiwalu polskiej kultury PolArt 2012. Tak też się stało ku duchowemu uwzniośleniu widowni na scenie State Theatre Centre of Western Australia 3 stycznia 2013 roku. Dużo można by mówić o tym przedstawieniu na zawodowej scenie przed wymagającą, polonijną publicznością, aczkolwiek malkontenci uważają, że im mniej powiedziane na ten temat tym lepiej. Niejeden widz niewątpliwie opuścił salę teatralną z dumą, że mickiewiczowskie strofy trafiły pod australijskie strzechy. Innych równą dumą napawała być może myśl, że udało im się dosiedzieć do końca tak ważnego w polskiej literaturze i historii dramatu. Wiele podniecenia wywołało pojawienie się ekipy telewizyjnej w czasie próby generalnej tuż przed przedstawieniem. Nadzieje, że arcydzieło Mickiewicza będzie nagłośnione przez komercyjną stację telewizyjną okazały się jednak płonne – kamerzyści należeli do TV Polonia.
Na tym etapie już nic nie mogło powstrzymać rozgłosu, jaki wywołał spektakl. To zaowocowało rozlicznymi możliwościami pokazania sztuki szerszym kręgom widowni, czego rezultatem stały się gościnne występy w Melbourne miesiąc później w lutym 2013 roku. Autora tego tekstu zapewniono, że jedynie ograniczenie czasowe pozwoliły na zaprezentowanie „Dziadów” tylko dwa razy – w ośrodku katolickim w Essendon i w klubie polonijnym Syrena w Rowville. Polonia w Melbourne dość licznie i ciepło przyjęła poczynania aktorów z Perth, choć, co prawda, niektórzy tłumaczyli ten entuzjazm troską, by nie narazić się miejscowym luminarzom życia religijno-kulturalnego.
Co do następnego i ostatniego etapu artystycznej podroży, z przekornym humorem określanej przez niektórych jako „dziadostwo”, to tu czekała Scenę 98 niespodzianka. Otóż okazało się w Jindabyne, że grupę zaproszono do uczestnictwa w festiwalu K'Ozzie Fest 2013 (w wolnym tłumaczeniu: „festiwal kościuszkowsko-australijski”), a nie do wystawienia „Dziadów”. Podobno nikomu z organizatorów nawet nie śniła się inna ewentualność – prezentacja tego utworu mogłaby wręcz zagrozić festiwalowi, który dorobił się już 7-letniej tradycji, albowiem niejeden amator dorocznego K'Ozzie Fest zdecydowałby się zostać w domu. Dyrekcja Sceny 98 rzekomo podjęła próby negocjacji z kierownictwem festiwalu. Szczegóły tych negocjacji nie są znane. Niepotwierdzone źródła donoszą, że organizatorzy zasugerowali pokazanie skrótów (highlights) z dramatu, na co dyrekcja odparła, że przygotowana adaptacja to i tak skróty i że skracanie jej jeszcze bardziej ma tyle sensu, ile redukowanie Drogi Krzyżowej do najbardziej atrakcyjnych stacji.
Ze swoistą sobie odpornością na trudności i porażki trupa przeszła nad tym nieporozumieniem do porządku dziennego i członkowie zespołu dziarsko przystąpili do udziału w K'Ozzie Fest. Z poświęceniem uczestniczyli we mszy celebrowanej przez Arcybiskupa Sydney tuż pod wierzchołkiem Góry Kościuszki. Nabożeństwu, które upamiętniało 100-ną rocznicę pierwszej mszy na „polskiej” górze, towarzyszyła deszczowa, wietrzna i mglista pogoda, której autor niniejszych słów nie waha sie określić jako podła. Końcowe błogosławieństwo na szczycie Góry Kościuszki odbyło się przy aurze barwnie podsumowanej przez jednego z uczestników słowami: „trzy razy gorzej niż w kieleckim”. W czasie procesji na szczyt dyrekcja Sceny 98 udzieliła wywiadu ekipie dziennikarskiej radia ABC z Canberry. Wywiad przypomniał słuchaczom między innymi o znaczeniu Pawła Edmunda Strzeleckiego w historii Australii i o Tadeuszu Kościuszce, jako wybitnym bohaterze wojen wyzwoleńczych tak w Polsce, jak i w Ameryce Północnej.
Członkowie trupy odwiedzili też miejscowe atrakcje turystyczne, takie jak wapienne jaskinie i ciepłe źródła mineralne, a dorosła część trupy z zapałem wzięła udział w degustacji produkcji lokalngo browaru Kościuszko. Z należytym szacunkiem i uznaniem dla trudu organizatorów, aczkolwiek bez brawury, członkowie Sceny 98 uczestniczyli w części artystycznej K'Ozzie Fest na wolnym powietrzu. W czasie koncertu znakomitego amerykańskiego pianisty Roya Eatona przy pomniku Strzeleckiego dało się ich dostrzec przechadzających się po trawiastym parku i pobliskich punktach sprzedaży detalicznej w Jindabyne. Niektórzy dali się nawet zniewolić tonom muzyki Fryderyka Chopina i Scotta Joplina i zatrzymali się opodal postumentu, by posłuchać.
Podobne zaangażowanie okazali pielgrzymi z zachodu w stosunku do uczestnictwa w akademii, która odbyła się w pomieszczeniach miejscowego klubu sportowego i którą uświetniła obecność wielu wybitnych osobistości z lokalnych sfer życia kulturalnego, administracyjnego i politycznego. Krążyły pogłoski, że niska frekwencja przybyszy z Australii Zachodniej na tym wydarzeniu mogła mieć coś wspólnego z niefortunnym nieporozumieniem, co do wystawienia „Dziadów”. Dyrekcja Sceny 98 stanowczo temu zaprzeczyła, tłumacząc trupę długą podróżą na zachód, która ich tego dnia czekała i przed która wskazany był wypoczynek i relaks.
W drodze powrotnej do Perth wszyscy jednomyślnie stwierdzili, że K'Ozzie Fest to „super impreza” i że „można tu przyjeżdżać”. Dlatego też z szokiem przyjęto wiadomość, że być może była to ostatnia edycja festiwalu, bowiem niezmordowana jak dotąd organizatorka – Ernestyna Skurjat, zdecydowała się przekazać organizowanie festiwalu w inne ręce, których jak dotąd nie znaleziono. Niepoprawnie optymistyczna trupa Sceny 98 zdecydowała, że być może nie jest to aż tak niekorzystna sytuacja i że może nowa ekipa organizacyjna pozwoli na wystawienie „Dziadów” w przyszłym roku.
Robert Panasiewicz
GALERIA
Próba generalna przed spektaklem na PolArcie 2012 – filmowana przez TV Polonia |
Dyrekcja Sceny 98 kieruje ruchem wiernych na Górze Kościuszki |
Reprezentacja Sceny 98 na koncercie Roya Eatona |
Kulisy finałowej sceny zesłania na Sybir (1) |
Kulisy finałowej sceny zesłania na Sybir (2) |
Reakcja aktorki na wiadomość o dodatkowym spektaklu na prośbę Polonii w Melbourne (wiadomość okazała się żartem) |
Eksperyment Sceny 98. Grał potrójną rolę: więźnia, lokaja i polskiego sługusa u carskiego gubernatora |
Ksiądz Piotr (postać z „Dziadów”) na scenie w Essendon po spektaklu – wyraźnie poruszony (dotąd nie wiadomo dlaczego) |
Ważna notatka: Obok autorytatywnych źrodeł, przy przygotowaniu powyższego artykułu wykorzystano rownież niepotwierdzone materiały. Aczkolwiek może to nieco obniżyć wartości informacyjne tekstu, podwyższone walory artystyczne powinny zrekompensować ten mankament. |