Krzysztof, prawnuk rtm Pileckiego | Dzień I.Już 24 szkoły w Polsce noszą imię Rotmistrza Witolda Pileckiego. Rozsiane są po całej Polsce: Białystok, Poznań, Opole, Wrocław, Zabrze, Katowice, Łódź, Warszawa. I te w maleńkich miejscowościach jak Przemiarów, Jodłówka, Przodków, Rękusy, Zakrzów, Orpiszew, Łączna. Zadzwoniłam do każdej ze nich, do tych w Ostrowi Mazowieckiej, Iwoniczu, Oświęcimiu, w Wodzisłwiu Śląskim. Do najmłodszej w Radomiu także. Spotykałam się z niebywałą życzliwością: w sekretariatach
i gabinetach dyrektorów. Uśmiech towarzyszył naszym rozmowom. Wszyscy żałowali, że uroczystość nazwania ulicy imieniem Rotmistrza w podwarszawskiej miejscowości odbywa się tak daleko. (Po raz pierwszy dotarło do mnie, że Warszawa choć leży
w centrum Polski, nie jest w środku wszechświata).
Serdeczność rozmówców sprawiła, że poczułam się zaproszona do wspólnego koła. Cudowna pani Dyrektor napisała do mnie później: Cieszę się, że należymy do coraz większej „Rodziny Pileckiego”. Trzymajmy się więc za ręce, a wtedy cały świat dowie się o tym Wielkim Człowieku.
Dzień II. Niosły się po rosie dźwięki pieśni „Pierwszej Brygady”, granej na trąbce przez Krzysztofa Laskowskiego, kiedy szliśmy
w szyku na pobliski cmentarz. Chciało mi się aż zanucić:
O ileż mąk, ileż cierpienia O ileż krwi, przelanych łez. Pomimo to nie ma zwątpienia Dodawał sił wędrówki kres…
Opuszczone drzewce sztandarów pochylały się nisko nad bohaterstwem poległych w walce o wolność Polski. Czcigodny ksiądz prałat, proboszcz Tadeusz Łakomiec, nawiązując do Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego, przypomniał lata niewoli. Mówił, że posługiwanie się językiem polskim było zakazane. Zabroniono myśleć i czuć się Polakiem. Powaga i zaduma nad losem przodków towarzyszyła przemówieniom, apelowi poległych
i składaniu kwiatów.
Dzień 11 listopada 2013 r. w Wiązownie przejdzie
do jej historii. Gościem był Krzysztof Kosior, prawnuk Rotmistrza Witolda Pileckiego. Pełnił honory w imieniu rodziny. Jak niegdyś ułani cwałowali konno w asyście honorowej, tak teraz na wyjątkowego gościa czekały motocykle, kiedy wychodził
z kościoła. Prowadziły go aż do drogi noszącej imię jego przodka. Po części oficjalnej robiono z nim pamiątkowe zdjęcia na tle portretu Pileckiego. Zdumiewało uderzające podobieństwo urody
i wnikliwości spojrzenia. Córka Rotmistrza nie mogła nam towarzyszyć tego dnia, choć wiem, że duchem była w każdej chwili. Wiem także, że byłaby z niego dumna, bo dorósł, aby zostać strażnikiem pamięci pradziadka.
|
Widzowie premierowego pokazu filmu pt: Tatusiu dowiedzieli się tego od Zofii Pileckiej – Optułowicz , co jej wnuk słyszał
od zawsze: „Mów prawdę”, ”Szanuj życie pod każdą postacią”.
Na losach Rotmistrza, uosabiających losy Polaków I poł. XX w, oparty został scenariusz koncertu Cześć waszej pamięci żołnierze wyklęci. Ale mówił także o 200 tysiącach żołnierzy niezłomnych polskiej armii podziemnej. Płk. Kazimierz Skrzesiński, pasjonat polskiej historii 1939 r, opowiadał o próbie skazania na niepamięć Wołyńskiej Brygady Kawalerii i ich dowódcy gen. Juliana Przebóg Filipowicza.
Wspominaliśmy żołnierzy, których zdradziecko zabito a ciała beszczeszczono. Ich więzienne przeżycia rotmistrz Witold Pilecki krótko podsumował : „Oświęcim to była igraszka”.
Nieczęsto można spotkać wzajemnie koncertujących obydwu bardów: Leszka Czajkowskiego i Pawła Piekarczyka. Byli gośćmi koncertu w Zajeździe u Mikulskich w Wiązownie. Niebawem pojawi się ich wspólna płyta poświęcona żołnierzom wyklętym czyli rycerzom niezłomnym. Inny uczestnik spotkania Tadeusz Płużański, syn więźnia mokotowskiego piekła, książkami,
w których pokazuje przede wszystkim bezlitosne „bestie” tamtych czasów, spłaca cały czas dług wobec ojca i tych, którzy cierpieli podobną gehennę. Wielu, jak Rotmistrz Pilecki, do dziś nie ma grobu. Powoli wychodzą z ziemi ich doczesne szczątki, żądając godziwego pochówku.
|
|
Zespół Pętli Ósemki z Łodzi pomagał we wspólnym śpiewaniu. Nasi goście przywykli do dorocznej tradycji przeżywania Święta Niepodległości w taki sposób. W tym roku
nie zabrakło pieśni ułanów: Wojenko, wojenko, powstańców: Pałacyk Michla, żołnierzy II Korpusu: Czerwone maki spod Monte Cassino. Tak bowiem znaczyły się losy Rotmistrza.
Wzruszyłam się, kiedy goście, jeden po drugim, wstawali z miejsca przy słowach Modlitwy obozowej:
O, Panie , któryś jest na niebie, Wyciągnij sprawiedliwą dłoń ! Wołamy z wszystkich stron do Ciebie O polski dom, o polską broń. O, Boże, skrusz ten miecz, Co siecze Kraj, Do wolnej Polski nam Powrócić daj ! By stał się twierdzą nowej siły Nasz Dom - nasz Kraj. O, Panie usłysz modły nasze, O, usłysz nasz tułaczy śpiew ! Znad Warty, Wisły, Niemna, Sanu, Męczeńska do Cię woła krew ! O, Boże, skrusz ten miecz...
To wtedy poczułam, że ich śmierć nie była daremna. Nowa armia na pewno nie roztrwoni bohaterstwa żołnierzy wyklętych. Idąc dobrze obraną drogą dochodzi się do prawdy i życia. Zrozumiałam zdanie wyryte 65 lat temu przez Rotmistrza na ścianie więzienia na Mokotowie: „Starałem się żyć tak, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć niż lękać”.
Autorka Małgorzata Kupiszewska | Dziękuję wszystkim, którzy zjechali się do Wiązowny z różnych stron Polski. Za ich bezinteresowną obecność. Przede wszystkim dziękuję przyjaciołom kapelmistrza Mariana Piwowarczyka, 5 muzykom orkiestry dętej, którzy zadali sobie trud przybycia z daleka. Za to, że zjawili się z potrzeby serca, aby dać świadectwo.
Małgorzata Kupiszewska
PS. Nie zapomnę uczucia, kiedy na ulicy rtm. Witolda Pileckiego w Wiązownie Krzysztof Kosior objął mnie i ze wzruszeniem przytulił.
Obejrzyj zdjęcia z uroczystości w Wiązownie
Reportaże M. Kupiszewskiej
|