| W niedzielę 3 sierpnia 2014 r. odbyły się w Klubie Polskim w Ashfield uroczystości z okazji 70 rocznicy Powstania Warszawskiego. Honorowymi gośćmi świątecznego obiadu byli sędziwi uczestnicy Powstania: porucznik Zbigniew Styszewski ps. Szósty oraz por. Michał Malinowski ps. Max, pani konsul Dorota Preda oraz prezes Federacji Org. Polskich w NPW Jerzy Krajewski wraz z małżonką Jadwigą. Zarówno uczestnicy świątecznego obiadu, jak i rodacy przybyli na Klubowe BBQ wysłuchali Hymnu Polskiego oraz serii przemówień, w tym współorganizatorów imprezy. Przed i po obchodach można było obejrzeć wystawę fotograficzną przedstawiającą niezwykłe dzieje rtm. Pileckiego. Wyświetlono film dokumentalny produkcji CNN pt. Warsaw Uprising, w nastrój którego wprowadziła piosenka o Warszawie w wykonaniu Wiesława Rogolińskiego.Urocze dzieciaki biegały po klubie rozdając koperty z napisem "Pamiętamy" - a w kopertach znajdowały się kolorowe ulotki tematycznie z Powstaniem związane. Uroczystości były poprzedzone mszą św. w kościele św. Wincentego, gdzie ks. Tadeusz Przybylak wygłosił kazanie, które bardzo nam wszystkim zapadło w serca.
HOMILIA KS. TADEUSZA.Drodzy Kombatanci, Drodzy Rodacy,Wspominamy dzisiaj 70 rocznicę Powstania Warszawskiego. Jest to wystarczająco długi okres czasu, aby spokojnie i bez emocji popatrzeć na to wydarzenie. Przez całą historię PRL-u dobre imię Powstańców Warszawskich było szargane przez komunistyczną propagandę. Wmawiano Polakom bezsens tego Powstania i obwiniano za klęskę dowódców Armii Krajowej. Ale tak czynili wrogowie Polski, wrogowie narodu Polskiego. Ale niezrozumiałe jest, że dzisiaj słyszymy w Polsce podobne głosy. Czy taką propagandę sieją ci sami ludzie, co w PRL - u? Czy może ci, którzy czują wyrzuty sumienia, bo zdradzili Polskę i w ten sposób się usprawiedliwiają?
Na pewno wydaje się dzisiaj niektórym, że wszystko na tym świecie można zważyć, zmierzyć, zaprogramować, poddać negocjacjom. Niestety tak nie jest.
Pomimo kapitulacji, Powstańcy z historycznej perspektywy nie zostali pokonani. Fundamentalne, dla całego ciągu dziejowych procesów, są nie tylko militarne zwycięstwa, ale również i takie, które pomimo klęski, niosą w przyszłe pokolenia świadectwo wierności Ojczyźnie, ideałom, w które się wierzy. To odnosi się także do Powstania Warszawskiego.
Znamy tragiczną historię Australii. Swiętujemy 100 rocznicę ANZAC DAY. Czy można sobie wyobrazić kogoś, kto kwestionowałby sens celebracji ANZAC DAY? Przecież to była największa klęska Australijczyków i Nowozelandczyków. Nie słyszałem nigdy kpin z tego święta. To święto jest bardzo pielęgnowane w tym kraju.
Warto w tym kontekście przywołać słowa św. Jana Pawła II, który zauważył, że wiek XX stał się na nowo czasem męczenników, a odnosząc się w do samego Powstania Warszawskiego w czasie I pielgrzymki do Ojczyzny, przypominał nam wszystkim: „Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, Stolicy Polski, która w roku 1944 zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus - Zbawiciel ze swoim Krzyżem sprzed Kościoła na Krakowskim Przedmieściu”. Chrystus trzy razy upadał pod krzyżem na kalwarii i umarł. To przecież po ludzku była przegrana, klęska.
|
|
Żeby właściwie ocenić Powstanie Warszawskie i wszystkie polskie powstania należy spojrzeć z dwóch perspektyw. Pierwsza to perspektywa duchowa a dopiero druga to, ta materialna. Polskie Siły Zbrojne przyjęły swoją dewizę BÓG HONOR OJCZYZNA. Co to oznacza? Dwa pierwsze słowa są najważniejsze: najpierw BÓG, Ojciec wszystkich ludzi i stwórca świata i ziemskiej ojczyzny, dalej HONOR, piękno duszy ludzkiej, która nie ulega żadnej korupcji. OJCZYZNA, dana przez Boga, jako dar, który mamy pielęgnować i cenić. Życie ludzkie jest darem najwyższym tutaj na ziemi, ale z punktu widzenia wiary nie jest najważniejszym. Życie wieczne jest tym darem o najwyższej wartości. Dlatego, BÓG i HONOR zostały postawione przez nasze władze tak wysoko.
Zbigniew Herbert, poeta tego tragicznego czasu powie: „Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach…”. Wasale, janczary i zdrajcy mogą być na kolanach. Prawdziwi ludzie nie.
Prof. Andrzej Nowak – uczciwy historyk polski omawiając Powstanie Warszawskie mówi: Powstania nie biorą się z obłędu. Powstajemy, żeby się podnieść z wcześniejszego upadku. Powstajemy, kiedy uznajemy swoje położenie za nie do zniesienia. Wybuch powstania nie zawsze wiąże się z chłodną kalkulacją, lecz ostatnim odruchem, tak jak na przykład w getcie warszawskim w 1943 r.” (Ciekawe, że ci mędrcy nie krytykują sensu powstania w getcie).
|
Wspomniany już wcześniej profesor Witold Kieżun, uczestnik Powstania mówi tak: „Przeciwnicy wydają opinie, nie znając naszego położenia. Sytuacja była taka, że powstanie wybuchło nie 1 sierpnia, a 28 lipca. Pokonana armia niemiecka wycofuje się przez Warszawę. W strasznym stanie: na wózkach konnych, piechotą, niektórzy bez broni, brudni. A my wiemy, że powstanie ma wybuchnąć wtedy, kiedy Niemcy będą się wycofywać. Jednocześnie 22, 23 lipca w Radio Moskwa i w Radiostacji im. Tadeusza Kościuszki mówią: „Warszawiacy, Armia Czerwona jest tuż obok. Ruszajcie natychmiast, tak jak zwykle biliście się, dalej się bijcie. Całą noc czekamy i nie ma rozkazu wyjścia.”
Dowództwo Armii Krajowej było nadzwyczaj rozważne. Wcale nie chciało samozagłady. Dalej profesor mówi o wcześniejszym planie zniszczenia Warszawy i zlikwidowania Polaków. Tuż przed wybuchem powstania Niemcy wezwali 100 tys. mężczyzn do prac przy budowie fortyfikacji. Prawie się nikt nie zgłosił. To był wyrok śmierci dla wszystkich. „W związku z tym rozkaz powstania był koniecznością. Ale były jeszcze inne elementy tej decyzji. Jednocześnie, to jest stuprocentowo stwierdzony fakt, pierwsze czołgi radzieckie pokazały się na przedmieściu Pragi. A więc jedyny ratunek, żeby nie ukarali śmiercią 100 tys. warszawiaków za buntowniczą odmowę wykonania wojennego rozkazu budowy fortyfikacji i w ten sposób nie zlikwidowali także warszawskiej Armii Krajowej, a także żeby nie dopuścić do ewakuacji całej ludności Warszawy, tak jak to było w Mińsku Litewskim, to już wystąpić z powstaniem.
Można było też liczyć na atak Rosjan na Warszawę ze względu na to, że Warszawa broni całej linii Wisły i dalszy marsz na Berlin nie jest możliwy bez przekroczenia tej linii. Poza tym wiadomo też było, że premier Mikołajczyk 30 lipca przylatuje do Moskwy dla zawarcia porozumienia z Rosjanami i polskimi komunistami. 30 i 31 lipca Radio Moskwa w języku polskim znowu gorąco namawia do walki z Niemcami, zapewniając o pomocy. „Znaleźliśmy się, więc w sytuacji jak z tragedii greckiej, gdzie każda decyzja dawała ten sam tragiczny efekt. Tak ocenił decyzję powstania warszawskiego prof. Aleksander Gieysztor, prezes Polskiej Akademii Nauk, wybitny historyk, uhonorowany licznymi międzynarodowymi doktoratami honorowymi.”
Gen. Tadeusz Pełczyński – Szef Sztabu Komendy Głównej AK stawia pytanie: „Gdybyśmy nie zrobili walki w Warszawie, to Stalin byłby wyzwolicielem Warszawy. Ludność byłaby zszokowana: czy AK uciekła, czy przeszła na stronę niemiecką? Gdyby Rosjanie zajęli Warszawę i nas wytaszczyli do Irkucka i głosiliby, że byliśmy tchórzami, bo nie zaczęliśmy walki, to byłaby dla nas i dla AK klęska, sięgająca w historię”.
Poszedłby Pan do Powstania, gdyby jeszcze raz dano Panu wybór? Zapytano Henryka Kończykowskiego ps. „ Halicz”. „Tak, przecież jak żołnierz ma rozkaz, to staje do walki. Nie miałem poczucia klęski po Powstaniu, a bardziej, – że trzeba się jeszcze o Polskę bić, że walka się nie skończyła. Tak nam mówił „Radosław”, więc my się zaczęliśmy spotykać i gromadzić broń. Nie rozpamiętywaliśmy przegranej.”
Znany pisarz i poeta, również kabareciarz Marcin Wolski pisze: „Łatwo rozstrzyga się po latach, co kalkulacją, a co błędem. Walka o wolność dla Polaka, nigdy nie może być obłędem.”
Na koniec przytoczę fragment kazania wygłoszonego przez O. Józefa Warszawskiego kapelana zgrupowania Radosław, 13 sierpnia 1944 r.
„I dlatego walka ta przegraną skończyć się nie może. Bóg przegrać walki żadnej i z nikim nie może. Dlatego my przegrać nie możemy – choćby nam trzeba było wstąpić aż na krzyż, tak jak Chrystusowi. Choćby nam trzeba było w grobie się położyć trupem – tak jak zwycięzca na Golgocie. Choćby nam mieli kamień przywalić grobowy na ciało Ojczyzny naszej – tak jak uczynili temu, który Boga dał ludzkości. I mamy się lękać tego boju? Ma nas zatrwożyć wielka ich liczba i wielka przewaga ich broni? Jakąż nad nami może mieć przewagę zgięty niewolnik?...
Cóż znaczy – wobec nas – taka ćma motłochu, wylęgła w prochu, czołgająca w prochu, którą w bój wypycha żelazna ręka, a którą rządzi nie prawo, lecz pycha. Iście – Szaleńcy my! Lecz Sprawa nasza – sprawa Boga! I tak jak sto lat temu nasz bard uderzył w ton najgłębszej duszy polskiej w chwili największego jej na krzyżu rozpięcia – tak i my za nim – nieodrodni ojców wielkości dziedzice wołamy: I z archaniołem Twoim na czele pójdziemy potem w wielki bój, i na drgającym szatana ciele zatkniemy sztandar zwycięski Twój! Wtenczas usłyszy podły bluźnierca naszą odpowiedź: Bóg był i jest”. Amen.
|
PRZEMÓWIENIE KONSUL DOROTY PREDY
1 sierpnia był zawsze dla Polaków za granicą datą niezwykle istotną, a kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego zawsze były obchodzone uroczyście. Dlatego spotykamy się tu dzisiaj, żeby raz jeszcze powiedzieć: Pamiętamy!
Chciałabym z tego miejsca wyrazić podziękowanie Stowarzyszeniu Polskich Kombatantów w Sydney, a także Związkowi Polskich Więźniów Politycznych, Naszej Polonii i Klubowi Gazety Polskiej w Sydney za pamięć i organizację tego wydarzenia – oraz za zaproszenie.
Chciałam też wspomnieć o innych inicjatywach upamiętnienia Powstania w Australii: podobnych do tych obchodach, które odbywają się w tej chwili w Melbourne, a także o projekcie Pani Magdaleny Dąbrowy, dzięki której o godzinie "W" w piątek 1 sierpnia na Federation Square w Melbourne wszyscy mogli obejrzeć 3 filmy dokumentalne o Warszawie. O tym ostatnim projekcie mówię z tym większym uznaniem, że powstał on z inicjatywy młodego pokolenia i daje nam – Państwu pewność, że Polacy nie zapomną.
Konsulat natomiast 1 sierpnia przypomniał wszystkim sylwetkę słynnego poety Powstania Warszawskiego – który większość swego życia spędził w Sydney - Zbigniewa Jasińskiego, autora popularnego, krążącego w różnych wersjach wiersza “Żądamy amunicji”. Pamiętamy również o wszystkich Państwu, uczestnikach Powstania, tutaj obecnych i tych, którzy świętują w innych australijskich miastach, a także tych, którzy nie mogli przybyć na tę uroczystość. Dzisiaj, kiedy liczba świadków i bohaterów tych sierpniowych dni tragicznie się kurczy z tym większym zapałem głosimy chwałę zwyciężonym – Gloria Victis!
Chyląc czoła w uznaniu, pragnę przypomnieć słowa Arcybiskupa Henryka Hosera: „Nieważne są niekończące się spory o zasadność Powstania Warszawskiego. Mogiły poległych niosą przesłanie o nadrzędności ducha nad materią. Kwiat polskiej młodzieży, spoczywającej pod brzozowymi krzyżami na wojskowych Powązkach, ma dla nas inne przesłanie. Przesłanie o rzeczach nieprzemijających, przesłanie o nadrzędności ducha nad materią, przesłanie o ostatecznym celu człowieka.”
1 sierpnia to jest również niewątpliwie święto Warszawy. Pamiętamy, że na skutek wojny – nie tylko obu Powstań – Powstania w Getcie i Powstania Warszawskiego – ale też systematycznego wyburzania przez Niemców - zniszczeniu uległo 90% zabudowy lewobrzeżnej Warszawy. Były już głosy zwątpienia: Warszawa już się nie podniesie. Może lepiej byłoby przenieść stolicę gdzie indziej. Tylko dzięki powszechnej zgodzie i powszechnemu wysiłkowi Warszawa podniosła się z gruzów. I można by tu znowu uciec się do cytowanych już słów Arcybiskupa Hosera – nieważne są niekończące się spory o kształt powojennej Warszawy.
Jedno jest pewne: niewiele jest miast na świecie o tak heroicznej historii, niewiele jest miast, które tak wiele znaczą dla ich mieszkańców, bo (jak pisał Konstanty Ildefons Gałczyński):
Choćbyś morzem żeglował Choćbyś lądem wędrował Nie wiem jaką krainą ciekawą Ona wezwie cię dłońmi Sen ją w nocy przypomni I jak dziecko zawołasz Warszawo A niech zerknie mój bracie Księżyc na Mariensztacie Albo liść zawiruje złotawy Niech wiatr dmuchnie od rzeki A już jesteś na wieki Zakochany w urodzie Warszawy Bo to ona, wciąż ona Tarcza niezwyciężona Promieniem okryta i sławą Myśli nasze wciąż o niej Serca nasze wciąż dla niej Wszystko dla niej, Dla ciebie, Warszawo.
|