Niedziela, 28 grudnia 2014 r. To była już 27 edycja koncertu kolęd polskich w Sanktuarium Maryjnym w Marayong. Pod opiekuńczymi skrzydłami Rektora, ks. Henryka Zasiury wieczór kolęd zorganizowała Bożena Szymańska, której mąż Leszek tradycyjnie i jakże cierpliwie nadał koncertowi oprawę akustyczną za pomocą sprzętu, który zajmował prawie całą przestrzeń w dużym samochodzie, i który niełatwo było przetransportować do kościoła. Jak powiedział na zakończenie ks. Henryk, mamy ponad 200 polskich kolęd i chyba z 600 pastorałek - ich zaprezentowanie zajęłoby co najmniej 2400 minut czyli 40 godzin. A my w jednej godzinie musieliśmy zmieścić, to co najważniejsze w polskiej tradycji plus trochę tego, co skomponowano współcześnie. Tak więc usłyszeliśmy 22 utwory (plus te kilka na bis!).
Koncert po wieczornej Mszy św. rozpoczął się atrakcyjnym wejściem kolędników z Gwiazdą i maluchami z "Lajkonika". Zaczęło się na góralską nutę, tak jak zapewne życzyłby sobie nasz św. Jan Paweł II. W utworze "Gore gwiazda" zaprezentowali się Bożena Szymańska i Zbigniew Rogoliński. Potem byli "Pastuszkowie mili" z udziałem wiernych. Następnie duet (debiutująca) Victoria Hosapodaryk i Gabrysia Żychowska z Lajkonika zaśpiewały "Oj maluśki, maluśki" (a my wtórowaliśmy jak umieliśmy). Dwie kolędy (Gdy się Chrystus rodzi i Lulajże Jezuniu) dzielnie odegrała siedmioletnia Julia Fenik, i chociaż złośliwy smyczek momentami fałszował, to nieustraszona Julka leciała do przodu i oczywiście brawa zebrała.
"Złotą Jerozolimę i biedne Betlejem" zaprezentowli nam młodziutcy wykonawcy: debiutującą solistką była 10-letnia Zosia Mrówka ze Szkoły Sobotniej w North Ryde, której akompaniowali brat Bartek, Olivia Kowalik z małym braciszkiem Stefankiem, plus na skrzypcach dorgywał tata Zdzisław. Mała Zosia, jesli zechce pobierać naukę śpiewu, to może kiedyś zrobić prawdziwą karierę. Piękny, mocny głos. I brak tremy! Miejmy nadzieję, że równie wspaniałą karierę zrobią Amelka Gnatek i Gabrysia Żychowska. Dziewczyny "dały popalić", aż dreszcze po plecach galopowały.
W ramach rodzinnych duetów pojawili się Eugeniusz i Maja Kędziorowie oraz siostrzennica Oliwia Kierdal ze swą ciocią Haliną Gad. Oliwia z Haliną zaskoczyły nas głównie kolędą napisaną przez 97-letnią Marię Kowalską (matkę utalentowanych sióstr Kowalskich, które z kolei mają muzycznie utalentowane dzieci!).
Jak wspominał w homilii (na Mszy św. przed koncertem) ks. Henryk, święta Bożego Narodzenia powinny łączyć wszystkie rodziny. To święto porzebaczenia i pojednania. Niestety, nie wszędzie doszło do pojednania i ci, którzy doświadczyli bólu świątecznego osamotnienia mogli z najgłębszym zrozumieniem i przejęciem wysłuchać serce rozdzierającej kolędy, wykonanej przez Eugeniusza i Maje Kędziorów: Gdzie jest nasze Betlejem.
GDZIE JEST NASZE BETLEJEM. Słowa Andrzej Woźniak, muzyka Zbigniew Preisner.
Ile żalu i goryczy w każdym z nas, Ile gniewu w dniu codziennym - przyznaj sam. Omijamy się nawzajem Naszym nowym obyczajem - Ile żalu i goryczy w każdym z nas. . .
Ile złości i zawiści w słowach brzmi, Ile minut niegodziwych liczą dni Obcy sobie i zgorzkniali, Niby wielcy a jak mali - - Ile złości i zawiści w słowach brzmi. . .
Gdzie jest nasze Betlejem, Nasze polskie Betlejem? Gdzie stajenka biedna i licha? Gdzie kolęda święta i cicha? Gdzie jest nasze Betlejem, Nasze polskie Betlejem? Gdzie tu Mesjasz ma się pojawić, Gdzie zbawienie ma nam objawić - - Gdzie jest nasze Betlejem? Sam Bóg wie. . .
Gdy w tej ziemi się narodzi wreszcie Pan, Może wtedy będzie ona domem nam? Domem zgody i miłości, Domem prawdy i radości - - Gdy w tej ziemi się narodzi wreszcie Pan.
Gdy dla Boga gotów będzie polski dom, Gdy w kolędzie wybaczenia zabrzmi ton, Może tutaj, między nami Cud się stanie nad cudami - Może Bóg wybierze wtedy polski dom.
Więc niechaj się stanie cud nad cudami...
Maja i Gen: Gdzie jest nasze Betlejem?
Tradycyjnie wystąpił "Chór Tęcza" prowadzony przez Maję Kędziorę, gwiazdę Adria Nostalgia, śliczny operetkowy sopran. W chórze od lat śpiewa nasz przyjaciel Jurek Wąsiel. Sympatyczną niespodzianką było to, że obok taty zaśpiewał jego syn Adam, wybitny artysta, szef orkiestry Adria Nostalgia, niezmordowany popularyzator przedwojennych szlagierów, który jest nie tylko dyrygentem, ale i rewelacyjnym piosenkarzem, a także super profesjonalnym konferansjerem. U niego na scenie Maja króluje jako wykonawczyni tych słynnych szlagierów jak "Miłośc ci wszystko wybaczy". Teraz nastąpiła dziwna zamiana: kiedy w Chórze Tęcza zachorował ważny tenor, w jego miejsce pojawił się Adam. "Przecież nie mogłem odmówić Cioci Maji". Brawo!
Chrońmy tę chwilę. Bożena Szymańska, Maja Kędziora
Żywo, z radością - wierni śpiewają z Mają "Z narodzenia Pana"
LINKI:
Gdzie jest polskie Betlejem
Sukces Babci Kowalskiej
Młode talenty w Marayong
Debiut Zosi Mrówki
|