Mamy kolejną prezentację filmu „Kościuszko – Jeszcze Polska zatańczy” za sobą. Tym razem prezentowaliśmy film w Klubie Polskim w Ashfield. Przed projekcją miał wystąpić Zespół Lajkonik ze specjalnie przygotowanym Polonezem, skomponowanym przez samego Kosciuszkę, oraz Mazurem Chłopskim. Obiecałam Ulce Lang, dyrektorce artystycznej Lajkonika, że specjalnie do tych tanców dobiorę piękne ilustracje: Kościuszki, książęcych pałaców i zagród wiejskich (skolekcjonowałam całą serię malowanych chat z Zalipia). Wprawdzie bardzom ostatnio zajęta produkcją wersji angielskiej naszego filmu o Kościuszce, ale czego się nie robi dla kochanego Lajkonika. Prawie dwa dni zeszło mi na montażu obrazów, które miały być wyświetlane z ekranu w czasie tanców. Miało być elegancko i kolorowo!
Wyprawiłam się też ostatnio po dębowe gałęzie, z których chciałam zrobić polsko-australijskie bukiety, które wraz z dyplomami uznania miałam wręczyć sponsorom. Pomysł Ewy Figiel, żeby naszych zasłużonych obdarować bukietami z dębu i australijskich natives, bardzo się ludziom spodobał w czasie premiery w Konsulacie. Pomyślałam, że tradycję dębowych wiązanek warto kontynuować. Polski dąb to taki piękny symbol męstwa i zwycięstwa, tym bardziej, że związany z samym Kościuszką... Przypomnę, że w 1792 roku księżna Czartoryska, wydając bal na cześć Kościuszki w swym pałacu w Sieniawie, ukoronowała go w dniu jego imienin koroną dębową z liści zerwanych z drzewa zasadzonego ongiś przez króla Sobieskiego.
Na etapie przygotowań do kolejnych projekcji filmu wydrukowałam też dwa ogromne obrazy namalowane specjalnie dla filmu przez znakomitą ilustratorkę Basię Rodańską. Była to wielka złota kareta, jaka car Paweł I ofiarował uwolnionemu Kościuszce na podróż przez kraje skandynawskie... oraz scenka z Finlandii, z rybackiej chatki, gdzie Stasio Libiszewski dał Kościuszce i fińskim gospodarzom popis gry na skrzypcach... na obrazie widać zadowolonego Kościuszkę na kanapce, rybaków reperujących sieci oraz córkę rybaka w ognistym tańcu z czarnoskórym kamerdynerem Kościuszki, Lapierrem. Pomyślałam, że takie duże (metr na metr) dekoracje dodadzą imprezie kolorytu.
|
|
|
Tak więc w Klubie Polskim w Ashfield pojawiliśmy się w niedzielne popołudnie z wielkim portretem Kościuszki oraz wspomnianymi dekoracjami, dębowymi bukietami, dyskami DVD i na wszelki wypadek z kopią filmu na dysku mp4, z laptopem i oczywiście aparatem fotograficznym. W klubowej kawiarni rodacy pili kawę i piwo, inni w restauracji na pięterku zajadali się pyszną golonką, w Kameralnej zaś trwały przygotowania do występów znakomitego wirtuoza z Polski, Janusza Wawrowskiego. Kilkanaście dni temu dostałam emaila z zaproszeniem na koncert Wawrowskiego w Sali Lustrzanej w niedzielę 15 listopada o 3,30 po południu. Odpisałam ze zbolałym sercem, że nie mogę być na koncercie, bo tego samego dnia o tej samej porze mam projekcje mojego filmu w drugiej sali, obok Lustrzanej.
Podczas kiedy Lajkonik miał próbę, a rodzice prasowali piękne haftowane bluzki, ustawiłam dekoracje i ruszyłam na poszukiwanie kierownika klubu, aby sprawdził, czy działa aparatura filmowa. Planowane wyświetlenie filmu z dysku najwyższej jakości (master) okazało się niemożliwe, bo z jakiegoś powodu nie było połączenia między laptopem a ekranem. (W tym układzie niemożliwe też było wyświetlenie ilustracji do tańców Lajkonika, o czym jednak nie wiedziałam, bo w rozgwarze przygotowań informacja do mnie nie dotarła – co i dobrze, bo bym sie niepotrzebnie zdenerwowała.)
Kilkakrotne próby podłączenia laptopa nie powiodły się. Pozostała możliwość wyświetlenia filmu z DVD, z projektora. Ale i z tym były kłopoty. Kierownik klubu wyciągnął welgaśną drabinę i wspiął się pod sufit, aby sprawdzić, czy wczorajsi użytkownicy sali nie pozmieniali konfiguracji kabli. Potem zaczęły się zabawy z „pilotem”. DVD siedział już w projektorze, ale nie dawał się uruchomić. Tymczasem kolega Maciejak przyprowadził do naszej sali gości z Polski, skrzypka Janusza Wawrowskiego z menadżerką Magdą Rucińską. Pogadaliśmy sobie o naszej wspólnej znajomej, legendarnej Wandzie Wiłkomirskiej, po czym wyraziliśmy żal, że oni nie mogą obejrzeć mego filmu, a ja nie mam szans być na koncercie – podarowałam więc gościom kopię filmu, a oni w prezencie dali mi płytę CD (EMI Classics) z nagraniami wirtuoza „Janusz Wawrowski – Aurora”. Indeed, wielka szkoda, że między dwoma skrzydłami klubu nie ma porozumienia. Bo gdyby było, to można było obie imprezy połączyć. Odrzucam od siebie myśl, że kręgi Lustrzanej celowo zrobiły imprezę konkurencyjną.
|
|
|
Kiedy tak gawędziłam sobie z gośćmi z Polski, pomyślałam, że może los tak chciał, pal diabli projektor, pal diabli film, pójdziemy sobie wszyscy na koncert Pana Janusza. „Pilot” nadal nie mógł połączyć się z projektorem, zatem zajęła się nim młodzież z Lajkonika. Popróbował pstrykać jeden i drugi, i nic, ale gdy dorwała się do niego sliczna Lajkonikówna, od razu cos zaiskrzyło, zadudniło i film wjechał na ekran. No i dalej poszło gładko.
Bukiety i dyplomy trafiły do swych właścicieli. Wiceprezeska Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, Małgorzata Kwiatkowska otrzymała dyplom, który przekaże Fundacji Bluma, która naszą organizację wspierała swymi grantami od samego początku, od „Premiery Muzyki Kościuszki na Górze Kościuszki” w lutym 2007 roku. Działacze SPK Julie Ankiewicz i Mieczysław Swat otrzymali dyplom uznania, który mają przekazać Zarządowi Krajowemu SPK za dofinansowanie filmu o Kosciuszce.
Pobyt w ostro chłodzonej sali nieco nas wyziębił, na szczęście serca mielismy gorące – ogrzał je Kościuszko.
Kolejna projekcja filmu za tydzień, w Klubie Polskim w Bankstown, o godzinie 3 pp. Wstęp jak zwykle wolny. Zapraszamy.
|