Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
18 lutego 2016
Zebranie Komitetu Centralnego KOD
Monika Wiench. Rys. Vitek Skonieczny

Zebrał się na swój Zjazd KC KOD. Sama śmietanka - finansowa, towarzyska, jednym słowem "sami swoi". Sama elita, w sposób naturalny, a jakże, wyłoniona ze społeczeństwa w Melbourne. Przed siedzibę Zjazdu niektórzy zajechali mercedesami aż pod same drzwi. Przybyli na swoje Zebranie poświęcone zagrożonej demokracji, bo stanowią część Światowego Związku Zawiedzionych i Zaniepokojonych demokracją w Polsce. Kilku widzianych było niedawno na demonstracji w centrum Melbourne, gdzie domagali się (choć nie wiadomo od kogo, akurat w tym miejscu) wolnych mediów w Polsce, bo im się wydaje, że media wolne nie są.

Te elity - co to jak wiadomo są "quality" -przebywając tu, na emigracji od lat, ogromnie zaniepokoiła ostatnio przemiana jaka dokonuje się w starych, pomagdalenkowych strukturach państwa polskiego. I choć dotychczas, jak sami na początku Zebrania stwierdzili, zajmowali się z upodobaniem bardziej przyziemnymi sprawami, w tym głównie przyjaźnią polsko-żydowską i na odwrót, to jednak tym razem najbardziej interesują ich sprawy dziejące się w Europie, szczególnie w samej Rzeczypospolitej.

Kierownik Zebrania, można by rzec sam "Pierwszy Sekretarz" - zapowiedział, że po głównym referacie sprawozdawczo-naukowym, publiczność będzie miała aż trzy przywileje. Dokładnie trzy w jednym, bo pytania do planowanego referatu będzie mogła zadać tylko jeden raz, jedna i ta sama osoba i tylko przez jedną minutę. Takie to demokratyczne zasady narzucone zostały przed Zebraniem poświęconym demokracji.

Podniosły nastrój, lustra, światła, błysk wokół, ugrzecznione uśmiechy, półukłony rozdawane w te i wewte. Zebranie zaczęto. Przedstawiono dwóch ważnych gości z Tasmanii - jednego, tego głównego z tytułem profesorskim, drugiego, też profesora i też z Tasmanii, który był gościem gościa. Najserdeczniej, z głębokim jak na elitę przystało ukłonem, "Pierwszy" powitał też przedstawicieli elity czyli tych z mercedesów i lexusów, a także tych z nieco innych marek wytwórni samochodowych. Przywitamy gromkimi oklaskami, a potem pożegnamy takimi samymi, o czym za chwilę, Profesor Referent rozpoczął.

Tylko co? W dużym skrócie rozpoczął on "obiektywny" opis sytuacji w Rzeczypospolitej Polskiej, z którego to opisu elity zebrane na swoim Zebraniu mogły dowiedzieć się, że: - w Polsce do czasu wyborów, najpierw prezydenckich, a potem parlamentarnych wszystko rozwijało się wyśmienicie. W latach 2001- 2015 wskaźniki rozwoju w wielu, pokazanych na profesorskim wykresie dziedzinach, rosły wprost do nieba. Ujęta też była tam korupcja, która jako ukazana na wykresie kreseczka, chciałoby się powiedzieć niestety rosła, ale w dół. Też dobrze;
- w Rzeczypospolitej nagle jednak zaczęło się wszystko walić, bo już w listopadzie 2015 roku ważne badania naukowe wykazały, że aż 55% z badanych, ze strachem w oczach stwierdziło, że w Polsce demokracja jest ogromnie zagrożona i tylko 35% powiedziało, że wcale nie;
- sytuacja stała się, jak stwierdził Profesor Referent, "terribly dangerous", choć jak dobitnie podkreślił, ci nowi po wyborach "zdobyli jedynie większość parlamentarną, ale nie konstytucyjną". W domyśle, dobrze, że tylko taką.

Następnie przeszedł Profesor Referent do magicznego słowa "DEMOKRACJA". Rozbierał je na czynniki pierwsze, głaskał i składał z powrotem, wychwalał pod niebiosa, a w tym wszystkim powoływał się na demokrację w Australii oraz na autorytety.

I tu ciekawostka, powołał się bowiem nie tylko na dwóch znanych polityków okrągłostołowych, dziś już nieżyjących, Mazowieckiego i Geremka, którzy jak to określił, zainicjowali w Polsce politykę powrotu do Europy. Może to jeszcze byłoby zrozumiałe. Powołał się jednak nie tylko na nich lecz również na polskiego papieża, Jana Pawła II. W tym towarzystwie? W samym sercu elit, na poważnym zebraniu KC KOD?

Dalej, wciąż miło uśmiechnięty Profesor Referent, pozornie tylko odbiegając od tematu, poinformował elity, że Polska zmierza w kierunku "orbanizacji".

Nieświadomym niczego australijskim i polskojęzycznym elitom wyjaśnił w wielkim skrócie kim jest na Węgrzech Viktor Orban, jakich rygorystycznych zmian dokonuje w swoim kraju, jak kocha (dosłownie i w przenośni) Putina, i jak po szybkim zwycięstwie i powodzeniu obecnie równie gwałtownie traci na popularności.

W tym momencie, kiedy już aż się prosiło, aby nawiązać do spraw polskich, nawiązano. Jak? Oczywiście przez analogię. Bo Profesor Referent stwierdził autorytatywnie, że to właśnie przywódca Węgrów Orban oraz jego polityka ma "strong influence" na postępowanie polskiego prezydenta Andrzeja Dudy. Przecież - kontunował - analogicznie, właśnie również w Polsce po objęciu nowych rządów partia pod nazwą Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęła bardzo szybkie reformy. Nawet - jak niby nawiasem mówiąc wspomniał Profesor Referent - robiła to podczas "night's sessions". Sugerował w ten sposób wyraźnie, metodą Gazety Wyborczej nieczyste intencje tych, którzy obradują w późnych godzinach wieczornych.

W dalszej części Zebrania Komitetu Centralnego od takich licznych podtekstów i zręcznie wplatanych sugestii należało znów przejść do konkretów. Właśnie takim konkretem okazało się odczytanie przez Profesora Referenta niedawnego, jeszcze ciepłego listu trzech amerykańskich senatorów pouczających polski rząd na temat demokracji właśnie.

Po odczytaniu listu oraz w trakcie, cisza na sali była jak makiem zasiał, a groza wisiała w powietrzu. Jak to więc? To nawet AMERYKA i jej aż trzej senatorowie naszych wypróbowanych w bojach, wielkich i oddanych nam przyjaciół Amerykanów, oni są też jak i my "zaniepokojeni"? To straszne, to nie do pomyślenia, to już koniec - mówiła cisza jaka zapadła wśród zebranych. A jedna pani nawet głęboko i głośno westchnęła.

Niestety, szybko okazało się, że nasz - o przepraszam, nie nasz tylko ich - gość, naukowiec, profesor, podał zebranej elicie tylko jedną stronę medalu. Tak zresztą jak podczas całego swojego referatu. Nie zająknął się bowiem nawet, że na list ten od rządu Rzeczypospolitej senatorowie z USA natychmiast dostali odpowiedź. Nie przytoczył ani słowa z listu premier Beaty Szydło do tych panów. Naukowiec chyba tak nie robi, nie przytacza tylko jednych faktów a ukrywa inne, równie ważne. Nawiasem mówiąc, to że list premiera polskiego rządu do amerykańskich senatorów nie musiał wcale być wysłany jest sprawą dyskusyjną, bo odpowiadać powinien zazwyczaj równy równemu. To jednak już inny temat.

Po odczytaniu amerykańskiego listu zatroskanych o polską demokrację Amerykanów, równie zatroskany Profesor Referent w zatroskanym tonie podkreślił, że ta sytuacja powoduje "domage" jeśli chodzi o wizerunek Polski w świecie. Co oni sobie o nas pomyślą i co to teraz będzie?

Otóż, odpowiem wam Zatroskani i Zaniepokojeni zjednoczeni nagle w Światowym Związku Zaniepokojonych i Zatroskanych o polską demokrację. Będzie to, że Polska wreszcie odzyska swoją podmiotowość, że przestanie się niewolniczo wpatrywać w opinie innych, możnych tego świata, że Jej przywódcy nie będą łasi na poklepywanie po plecach przez Niemców, Anglików, różnej maści obcojęzycznych senatorów.

To prawda, jak w swym zaniepokojeniu powiedział zaniepokojony polską demokracją Profesor Referent, że Polska powinna mieć przyjaciół, szczególnie w obecnie trudnej sytuacji międzynarodowej.

Ale po pierwsze, mówą o tym w każdym swoim wystąpieniu polska premier i polski prezydent, a po drugie, i jeszcze ważniejsze, Polska powinna mieć przyjaciół nie za każda cenę. Napewno nie za cenę podległości, bezkrytycznego i poddańczego wykonywania wszelkich niby to troskliwych zaleceń Unii, czy innych tzw. "życzliwych" ciał. Polska - droga elito - wstaje z kolan, czego niestety nie chciało zauważyć podczas własnego referatu profesorskie ciało pedagogiczne.

Przypominając sobie nagle o głównym temacie prelekcji Profesor Referent powrócił w tym miejscu do sprawy i zaczął długi wywód na temat Konstytucji. Z wywodu wynikało, że trzeba jej przestrzegać jak Biblii oraz wszystkich przykazań, że została przecież przyjęta (zapomniał tu dodać, że przez komunistę Kwaśniewskiego), jest nienaruszalna i nigdy, przenigdy nie może ulegać zmianie. Jeśli zasady Konstytucji nie są respektowane, mamy koniec demokracji - usłyszała elita. A skoro tak, skoro autorytet o tym przypomina, to znaczy niechybnie, że w Polsce demokracji nastał sromotny koniec.

I choć może dla czystości sumienia dodano w referacie, że faktycznie w Polsce obecna opozycja nie jest ani mordowania, ani więziona, a media są wciąż pluralistyczne i dają możliwość krytyki, to jednak..... Ciąg dalszy dośpiewać ma już sobie KOD - owska publiczność Zebrania lub ta jej druga cześć, niby apolityczna, obojętna, która właściwie sama nie wie po co przyszła, choć przyszła.


Zaniepokojeni działalnościa polskiego rządu. Rys. Vitek Skonieczny

Więc, podobnie jak na Węgrzech Orban - tu znów nastąpiło nawiązanie do "orbanizacji" i zapewnienie o miłości Orbana do Putina - tak i w Polsce w wyniku "illiberal election", a także w wyniku tego, że Jarosław Kaczyński prezes PiS-u kiedyś ponoć obiecał Narodowi, że doprowadzi Polskę do prosperity węgierskiego, Polska może z Budapesztu zajść prosto do Aten.

W ten oto sprytny, manipulacyjny sposób przypominając upadek gospodarczy i polityczny Grecji, nasz naukowiec Profesor Referent podsumował tragiczną sytuację obecnie rządzonej Polski. To jednak nie wszystko, bo jego zdaniem zdarzyły się w Rzeczypospolitej rzeczy gorsze.

Otóż, już przed wyborami prezydent Duda głośno wzywał do rewolucji, do "second change" (nie użyto tu słowa "dobra zmiana"). Ponadto, co ważniejsze, obiektywny Profesor Referent podsumował wyborców, którzy zagłosowali za nowym rządem, pokazując znów na wykresach, że byli to w większości ludzie głęboko wierzący, słabo wykształceni, a w ogóle to cały ten elektorat został zmobilizowany przez ojca Rydzyka i Kościół, który sam jest mocno podzielony.

Profesor Referent kilkakrotnie podkreślał, że dużą rolę w wygraniu wyborów przez PiS odegrało Radio Maryja i indoktrynacja Kościoła. Wysnuł też ciekawy wniosek, że w większości wyborcami byli ludzie sfrustrowani, z kompleksami w stosunku do standardów europejskich, zmarginalizowani. Wszyscy oni wraz z obecnym rządem wypowiadają się przeciwko Unii Europejskiej, gender, immigrantom i Bóg wie czemu jeszcze.

Taki oto obraz Polaków domagających się zmian na lepsze w Rzeczypospolitej przedstawił "elicie" australijskiej i polskojęzycznej, zebranej na Zebraniu Komitetu Centralnego KOP nasz (znów przepraszam - nie nasz tylko ich) naukowiec.

Uświadamianie nieuświadomionych, ale za to zatroskanych zakończył naukowym przedstawieniem dwóch punktów widzenia na dalszy rozwój wydarzeń w Polsce. Pierwszy określił jako "optymistyczny", w którym dominują opinie, że "to co się dzieje obecnie jest jedynie tymczasowe, minie, trzeba to wytrzymać, trzeba przetrwać". Drugi, który określił jako "pesymistyczny" głosi, że obecna sytuacja w Polsce jest bardzo groźna, zaś postępowanie rządzących spowoduje alienację Polski w świecie, Polska stanie się ciężarem dla Unii Europejskiej i wogóle. W tym miejscu jedna pani znów głośno westchnęła.

Szanowny naukowiec, Profesor Referent zapomniał jednak, lub nie chciał powiedzieć o jeszcze jednej możliwości.

O tej mianowicie, że Dobra Zmiana, którą rozpoczęto po długich ośmiu latach rozkradania Polski przez PO i kompromitowania Rzeczpospolitej przez byłego prezydenta na arenie międzynarodowej - ta zmiana rozpoczęta przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Zjednoczoną Prawicę wybraną w d e m o k r a t y c z n y c h wyborach, wreszcie da Polakom poczucie sprawiedliwości społecznej, podmiotowości, a przede wszystkim dumy z tego, że są Polakami.

Kończąc, szczególnie tego ostatniego życzę również "elicie elit" zebranej na Zebraniu Komitetu Centralnego.

Monika Wiench
Melbourne