Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
20 lutego 2016
Wieści z Macquarie - moje ostatnie
Andrzej Siedlecki

"Moje ostatnie", bowiem zdecydowałem już iść na emeryturę i przenieść się w inne rejony działalności. A dawnym zwyczajem, chciałbym Drogich Czytelników, tych zainteresowanych Studiami, o tym powiadomić. Oczywiście, napływają wspomnienia. Zaangażowano mnie w 1998 roku, bym prowadził Polskie Studia na Macquarie University w Sydney. Miałem już Diploma in Education z University of Sydney w kieszeni i praktykę w nauczaniu. Zatrudniono mnie na chwilę... tymczasowo, oferując 3 godziny w tygodniu, co oczywiście skazywało Polskie Studia, z trzyletnim programem akademickim na niebyt, gdyż utrzymanie ich, pracując tylko 3 godziny, nie było możliwe.

Także finansowo, bo Fundacja Polskich Studiów dysponowała zaledwie 180-cioma tysiącami dolarów. To była najmniejsza suma, porównując ją z fundacjami: grecką, chorwacką, czy ukraińską, które imponowały milionami dolarów i mogły w większości pokrywać, i wynagrodzenie wykładowcy, i niedobory finansowe z braku pożądanej liczby studentów, i nawet realizować specjalne projekty akademickie. Spodziewane więc było wkrótce zamknięcie Polskich Studiów, ale na szczęście dla chcących studiować, udało mi się tę chwilę istnienia przedłużyć. Trwała ona... 17 lat!

Pisałem, przekonywałem, prosiłem, latałem do Warszawy za własne środki, odbywałem spotkania w Senacie, Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa, oraz "Wspólnocie Polskiej", by uzyskać wsparcie finansowe dla Studiów. Od "Wspólnoty Polskiej" (Senatu) otrzymywałem je i istnienie Studiów było podtrzymywane, z czego byłem bardzo rad. W Australii z pomocą także przyszła Fundacja Studiów Polskich, organizacje kombatanckie, raz Fundacja Bluma i prywatni fundatorzy, tacy między innymi, jak wierna Studiom P. Natalia Kułakowska i rodzina Państwa Skrzyńskich, którym zależało na utrzymaniu i rozwijaniu Polskich Studiów. Pomógł też Studiom nieduży spadek samotnej, nieznanej mi P. Eugenii Klek.


Andrzej Siedlecki z prof. Andrzejem Stelmachowskim, byłym prezesem "Wspólnoty Polskiej

Sądziłem, że wraz z przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej status języka polskiego, a wraz z tym status finansowy Studiów podniesie się i sytuacja zmieni się na bardziej korzystną. O to właśnie, w rozmowach prywatnych starałem się u odnośnych władz, ale niestety, tak się nie stało. Mimo moich wysiłków i pomocy życzliwych, Polskie Studia pozostawały ciągle w stresie finansowym. Byli też nieżyczliwi, którym nie podobało się istnienie Studiów i nękali mnie dziwnym telefonami. Ale to mi nie przeszkadzało, powiedzmy, w mojej misji utrzymania placówki języka polskiego dla młodego pokolenia. Bo postawa niektórych studentów, tych którzy chcieli uczyć naprawdę się, pomagała mi przetrwać niedogodności.

Dzięki dofinansowaniu "Wspólnoty Polskiej" mogłem wreszcie po latach wprowadzić do korespondencyjnych studiów, sesje konwersacyjne i konsultacje językowe. Przeznaczone były dla studentów z całej Australi, a odbywały się przez Skype lub telefon. Przedtem nie było to możliwe. To było bardzo ważne, bo jakże można uczyć języka bez możliwości konwersacji? Potem dołączył z pomocą finansową Konsulat Generalny w Sydney, który jeszcze w zeszłym roku pomógł utrzymać sesje językowe dla studentów i mam nadzieję, że dalej będzie Studia wspierał. W zakresie propagowania Studiów pomagały mnie Media polonijne: Radio SBS, "Puls Polonii", "Tygodnik Polski", "Express Wieczorny", "Kurier Polski", miesięcznik Adwentystów i "Bumerang Polski", które nigdy nie odmówiły promocji Polskich Studiów. Za wsparcie finansowe i medialne wszystkim bardzo dziękuję!

Mimo ciągłych trudności finansowych, i właśnie też dlatego, musiałem Studia rozwijać i starałem się nie dawać argumentów tym, którzy może chociażby z powodu zacofania technologicznego, (czytaj: a raczej z ciągłego braku finansów) chcieliby może żywot Studiów skrócić. Tak więc, jako jeden z pierwszych wprowadziłem na on line cały materiał trzyletnich studiów. Na podobny projekt internetowy, jak usłyszałem, jeden z Wydziałów otrzymał donację około 100 tysięcy dolarów. Ja, takiej szansy nie miałem, ale udało się! Na sugestie studentów, udało mi się także wprowadzić dwa przedmioty kulturowe, Modern Polish Theatre i Modern Polish Prose and Poetry.

Żeby było bardziej wartościowo i reprezentacyjnie dla studentów, w przedmiotach tych, literaturę reprezentowali nasi Nobliści i pierwszorzędne nazwiska polskich dramaturgów. Przez półtora roku montowałem ze starych nagrań na taśmach magnetofonowych (1540 godzin nagrań) nowy program dla każdego przedmiotu, ułożyłem dodatkowe ćwiczenia dla studentów i nagrałem go, wspólnie z P. Martą Kieć-Gubałą, na płyty kompaktowe (CD). Cały trzyletni kurs, w większości z nagranym dźwiękiem wprowadziłem na on-line. Od tego momentu studenci z całej Australii mogli mieć dostęp na internecie do wszystkich przedmiotów, a także słuchać 15-stu opowiadań współczesnych autorów w mojej interpretacji, wraz z efektami dźwiękowymi, które uatrakcyjniały ich prozę.


By Polskie Studia istniały w świadomości Polonii organizowałem różnego rodzaju imprezy, a to na Uniwersytecie Macquarie wystawę książki polskiej, a to występy z poezją i muzyką w klubach polskich, a to w polskim konsulacie. Tu chciałbym bardzo podziękować artystom polonijnym, moim koleżankom i kolegom, którzy chętnie, bez wynagrodzenia podejmowali artystyczne wyzwania, by przysłużyć się sprawie. W Sydney Conservatorium of Music, promując "Perły Literatury Polskiej" wystąpili aktorzy australijscy, prezentując literaturę polską według mojego scenariusza i reżyserii. A dla polskiego, świątecznego programu skleciłem takie straszne wierszydło:

Nie dajmy sie wynaturzyć
i całkowicie skangurzyć
dualizm lingwistyczny trzymajmy!
I niech postronni znają,
że Polacy nie gęsi
i swój język - i angielski znają!

Tego Wam życzymy,
Po to przychodzimy
i przesłanie świąteczne
dla Was przynosimy.
Hej kolęda, kolęda!


Okładka programu A. Siedleckiego w The Sydney Conservatorium of Music

Dochód zbierany z tych wszystkich imprez był bardzo mizerny i praktycznie nie miał specjalnego znaczenia, natomiast występy te przypominały, że Polskie Studia istnieją. Że są obecne! Że można studiować! Że otwierają studentom furtkę do kultury, że proponują przez język drogę do polskości. Uważałem, że to było ważne. I tak uważam w dalszym ciągu. Dlatego też czyniłem duże starania na terenie Polski i Australii, by poprawić status finansowy Polskich Studiów i podnieść liczbę zapisów studentów, co było bardzo istotne, bowiem ilość studentów wpływała na dochód Studiów.

W dużej mierze mi się to udawało, ale rezultaty nie były wystarczające, by zmienić diametralnie bardzo niekorzystną, finansową sytuację Polskich Studiów, na taką, jaką miały inne języki. Nie zależało to już ode mnie...

Myśląc o następcy/czyni i kontynuacji egzystencji Polskich Studiów chciałem zapewnić Studiom doświadczonego kandydata i takiego znalazłem. Zainteresował się propozycją, więc wprowadzałem go w program, konferując na Skypie prawie przez miesiąc, a kiedy szczęśliwy wywalczyłem wszystkie zgody na zatrudnienie i otrzymał oficjalną ofertę, przyjął ją... ale niestety, zaraz zrezygnował!

Mojej następczyni dr Kamili Walker, wybranej przez Uniwersytet, życzę sukcesów. Mam nadzieję, że Polskie Studia przetrwają długo, w dobrej i jeszcze atrakcyjniejszej dla studentów formie.

Andrzej Siedlecki

20.02.2016

Korespondencję proszę kierować tylko na nowy adres:

andrzejsiedlecki1@gmail.com

Please update and use my new address:

andrzejsiedlecki1@gmail.com

Zobacz/Look at www.andrzejsiedlecki.pl