Rok 2000.George Martin z polską flagą na Mt Kosciuszko | Na początku maja 2019 r. w drodze powrotnej z Jindabyne zatrzymaliśmy się w miasteczku Tumbarumba, gdzie udało mi się zlokalizować naszego czcigodnego oponenta, byłego burmistrza, Georga Martina,
o spotkaniu z którym pisałam niedawno tutaj. Nie wszystko udało sie za jednym razem przedyskutować, więc umówiliśmy sie, że będziemy w kontakcie emailowym. Po powrocie do domu spedziłam trzy dni, aby przygotować pytania, odnaleźć linki i żródła, z których mógłby skorzystać, aby poszerzyć swoją wiedzę o Kościuszce, Strzeleckim i samej Górze. Spakowałam paczkę z książkami i kasetami DVD, po czym zapytałam, czy mogę wysłać na adres, jaki znalazłam w internecie. Odpowiedzi nie było....długo.
Postanowiłam zaatakować jeszcze raz. Wysłałam mu linka do wspaniałego wideo-reportażu z otwarcia w Dublinie wystawy Strzeleckiego przez prezydenta Irlandii. Zapytałam bezczelnie, dlaczego nie chce się dokształcać. Znowu cisza. 16 maja wyruszyłam w kolejną podróż do Jindabyne na kolejna rundę narady z naszymi Ngarigo w sprawie dual naming. W drodze powrotnej ominęliśmy Tumbarumbę naburmuszeni, że Martin nas „olewa”. Tymczasem w domu czekały już na nas gazety z Tumut i Tumbarumby, które zaprenumerowalismy. No i trafiliśmy na artykuł Martina w Tumbarumba Times z dnia 22 maja „Kosciuszko a question of which mountain and what name”. Jeszcze wiekszą niespodzianką był dzisiejszy (27 maja) email od starszego pana z załączonym CV oraz prosbą, która mnie rozbawiła „And now can I ask you to send me your CV and some info about your family and property”. No, jak on mi nie odpisał, ile ma owiec, to i ja mu nie zdradzę stanu posiadania.
|
OK, mam więc szansę pełniej przedstawić sylwetkę Georga Martina. Człowiek, który w 2000 r. ze szczytu Mt Kosciuszko nawoływał do zmiany nazwy góry, urodził się 27 lutego 1941 r, a więc jest 3,5 roku starszy ode mnie. W latach 1959-1966 studiował (widać „niespiesznie”) na Australian National University. Jeszcze jako student zaczął działać społecznie, w latach 1964-67 był członkiem ACT Advisory Council. Dalej mamy zagadkę, co robił przez następne 20 lat, może zakładał rodzinę, albo pracował w Ameryce, jak to kiedyś wspomniał. We wrześniu 1987 r. został wybrany do Tumbarumba Shire Council obejmując stanowisko wiceburmistrza. Burmistrzem był w latach 1994-96, a w latach 1998-2006 był – jak to określa „Emeritus Mayor”. Po drodze, w latach 1991-95 był chairmanem Tumut River Electricity.
W latach 80-tych Kosciuszko National Park powołał go na członka Advisory Committee, gdzie działał przez 12 lat. Gdzieś po drodze był członkiem Rady „Riverina College of Advanced Education”, gdzie pełnił funkcję prezesa Komisji ds Finansów i Personelu. Cenniejszą dla nas informacją jest, że w latach 60-tych zainteresowł się Mt Kosciuszko podejmując badania obejmujące historię Snowy Mountains oraz Tumbarumby. W późniejszym czasie robił badania w dziedzinie „ alpine grazing”, wypasu na alpejskich terenach Narodowego Parku Kościuszki. Zainteresowany Strzeleckim, udał się w roku 1963 do Melbourne, gdzie złożył wizytę znanemu historykowi-kronikarzowi polonijnemu, Lechowi Paszkowskiemu.
Entuzjasta gór, często wybierał się do Parku, chętnie prowadząc wycieczki szkolne. Potem zaszczepił górskiego bakcyla politykom. Zainicjował dwudniowe wyprawy na Kościuszkę, zabierał tam wysokich rangą polityków na czele z premierami Carrem i Greinerem, a potem wicepremierem Timem Fischerem. Jak wspomina, raz odpoczywali w dolinie miedzy Mt Kosciuszko a Mt Townsend.
Gdy rozmawialismy z kawiarni „4 bears” opowiadał mi, że jest pochodzenia aborygeńskiego, i że jego przodkiem był „ten facet z banknotu”. Teraz mamy więcej informacji: „Moja babka była bardzo ciemna. O ile wiem, jej dziadek był Aborygenem z plemienia Ngarrindjeri z Coorong blisko żródeł rzeki Murray”. Martin dodaje, że działał w komitecie, który miał doprowadzić do podpisania umowy o współpracy, Memorandum of Understanding między Tumbarumba Shire Council a siedmioma Aboriginal Land Councils. Nic z tego nie wyszło, bo żadna z tych 7 organizacji nie raczyła odpowiedzieć.
I tyle wieści od pana Martina, który swego emaila kończy słowami: „It was a delight to meet with you both in Tumbarumba, I am so sorry for taking so long to reply, I was involved with the federal elections and have since had some health issues. Best wishes, George Martin”.
Na koniec garść komentarzy na temat artykułu “Kosciuszko a question of which mountain and what name”. Autor przypomina, że członek lokalnej Aboriginal Land Council, John Casey wystąpił niedawno o dual naming dla Mt Kościuszko. Martin określa Caseya „indigenous elder”, choć on sam okreslił siebie wczesniej w tej samej gazecie jako „Ngarigo elder”. Widać Martin nie chce używać kontrowersyjnych określeń, a może po prostu wie, że Casey nie jest Ngarigo.
Zastanawiające, że Martin nie wspomina, jaką nazwę proponuje Casey, może dlatego, że Kunama Namadgi jest nieprawdziwa lub kontrowersyjna? A może po prostu Martinowi zapomniała się ta nazwa? Jeśli się zapomniała, to by znaczyło, że wcale nie jest znana i popularna w tym regionie... Dalej Martin przypomina, że swego czasu Tumbarumba Shire zaproponowała zmianę nazwy Mt Kosciuszko, ale Fischer sprzeciwił się temu, bo był bardzo propolski, pozwolił nawet (1997 r.) na dodanie literki Z do nazwiska Kosciusko.
Rok 2007. Zjazd Rady Naczelnej. Prezes Janusz Rygielski przekazuje flagę z Góry Kosciuszki Ernestynie Skurjat-Kozek |
Teraz Martin przechodzi do rzeczy. „Dwójka polskich akademików podjęła rzetelne badania historii nazwy góry i zapewne oprotestuje wniosek [Caseya] w Geographical Names Board. Będą argumentowali, że obecna nazwa odnosi się do najwyższej góry i że nazwa oryginalna odnosi się najprawdopodobniej do Mt Townsend, która od strony zachodniej leży z frontu Kosciuszki.”
Kolejne zdziwienie: Martin z jakiegoś powodu nie ujawnia tożsamości „dwójki akademików”. Komentarz: a no właśnie, wszystkim daje się w kość zawikłana historia tożsamości dwóch gór: Kosciuszki i Townsend, stąd prawdopodbnie taki, a nie inny tytuł artykułu „która góra, jaka nazwa”.
Profesor A.S. Kozek spędził wiele czasu na grzebaniu w materiałach historycznych, starając się wyjaśnić, jak przebiegał proces odkrywania i nazwania Góry Kościuszki i jakiego zamieszania narobił von Ledenfeld i wiktoriańska mapa sąsiadujących gór. Artykuł na ten temat, przatłumaczony na angielski
został opublikowany w Pulsie Polonii-tutaj. Niezależnie od tego istnieje w postaci pliku PDF.
Po powrocie z pierwszej majowej wyprawy wysłaliśmy Martinowi różne materiały, w tym właśw artykule nie tego PDF-a. Jeśli Martin pisze, tak jak pisze, to znaczy, że artykułu nie przeczytał. Co gorsza, spekuluje, że Lotski wspiął się na górę przed Strzeleckim, a po zboczach Góry hasali szkoccy pasterze. Przypomina, że się ongis spotkał z ówczesnym „autorytetem” Lechem Paszkowskim. Mój Boże, to przecież Paszkowski starał się wytłumaczyc całemu swiatu, że Strzelecki to nie szkocki pasterz, tylko uczony podróżnik, który wspiął się na górę, naukowo ją opisał, fachowo obmierzył, uroczyście nadał jej nazwę, zgłosił władzom i wpisał na mapę świata.
W czasie mego spotkania z Martinem opowiadałam mu o cennym dokumencie, jakim były notatki z podróży na Mt Kosciuszko „Field Notes” autorstwa Jamesa Macarthura. Coś mu z tego zostało, skoro napisał, że HANNIBAL Macarthur pisał w swym dokumencie, iż od strony Geehi szczyt Mt Kosciuszko jest niewodoczny. Tu mała pomyłka, Martin wymienia Hannibala Macarthura jako towarzysza wyprawy – Strzeleckiego. To nie był Hannibal, tylko James. Jak można pomylić tych dwóch? Hannibal był wybitną postacią, jednym z najpotężniejszych przedstawicieli klanu Macarthurów, politykiem, biznesmanem, hodowcą merynosów, handlarzem, eksporterem, a także dyrektorem Bank of Australia. Natomiast nie mniej słynny James (1798-1867) to syn Johna Macarthura i krewny Hannibala, także kuzyn innego Jamesa (tego z Parramatty); James był politykiem, wieloletnim członkiem NSW Legislative Council, właścicielem kolonialnego imperium zwanego The Richland Estate, na które składało się ponad 38 tysięcy akrów ziemi.
Martin kończy artykuł informacją, że „dwójka akademików” pojawiła się w Tumbarumba w poszukiwaniu informacji. Spekuluje, że sprawa dual naming pozostanie przez pewnien czas nierozstrzygnięta. Tak i nam się wydaje. Geographical names Board nie zatwierdził wniosku Johna Caseya. Mają się odbyc konsultacje ze stakeholderami, a do konsultacji wyznaczono aborygeńską specjalistkę, która i z nami ma się skontaktować. Co dalej? Okaże się po rundzie konsultacji. Jesteśmy dobrej myśli.
Ernestyna Skurjat-Kozek Prezes, Kosciuszko Heritage Inc.
|