Od niedzieli 11 sierpnia towarzyszy mi uczucie niesmaku. Poszedłem na to Zebranie, żeby posłuchać. Głosu nie zabierałem, i to chyba dobrze zrobiłem. Siedziałem sam. Mogłem słuchać i przyglądać się.
Na sali nie było dużo osób. Policzyłem pięćdziesiąt parę. Za stołem grupa dyrektorów. Ludzie, których wybraliśmy, którzy mają nas w tym naszym Klubie reprezentować.
A oni? Za każdym razem jak zadał ktoś z Sali pytanie, albo wyraził opinię, która była nie po myśli ‘władzy’, ci siedzący za stołem, szturchali sie znacząco i wybuchali serdecznym śmiechem. Było mi żal patrzeć. I dlatego między innymi wolałem nie zadać pytań, które cisnęły mi się na język.
Pytam więc, dlaczego ci dyrektorzy tak mocno trzymają się stołków, kiedy widać, że sobie nie radzą.
Wchodzą w konflikty najpierw z restauratorem, potem z innymi dyrektorami, których wybraliśmy, a zostali usunięci, z członkami Klubu, z tymi, którzy się chcą do Klubu zapisać...
Nie radzą sobie z prowadzeniem takiego jak Klub biznesu, bo rok po roku są na wielkim minusie. Zaciągają coraz więcej pożyczek. Ktoś wspomniał, że prawie 5 milionów???
Ale najgorsze to, że śmieją nam się w żywe oczy. Po głowie chodził mi wiersz własnie o takim, co robił dużo złego i się śmiał. Nie byłem pewny, czy go znajdę. Dopiero wczoraj mogłem siąść do komputera.
Wystukałem zapamiętaną dawno linijkę. Cały wiersz się pojawił:
Który skrzywdziłeś człowieka prostego Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając Na pomieszanie dobrego i złego, Choćby przed tobą wszyscy się skłonili Cnotę i mądrość tobie przypisując,(...) Nie bądź taki pewny. Ludzie pamiętają Jednego wyrzucisz, to zgłosi się nowy. Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie... nie, tego kończyć już nie będziemy. Poprostu pomyśl sam, co dla Ciebie byłoby lepsze.
A swoją drogą za co oni tę panią Łacek wyrzucili? Dobrze, ze chociaż ją ten profesor zza stołu przeprosił. Powinien był też innych przeprosić.
Uczestnik
Sprawy klubowe na FB po angielsku:
www.facebook.com/Members-Supporters-of-Polish-Club-Ashfield-349695742380375/
|