Photo Pixabay | FRAGMENT ARTYKUŁU. Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy poznać wnioski, do których doszedł zespół naukowców na czele z profesorem Paulem Palmerem. Otóż przeanalizowali oni wyniki obserwacji poczynionych w latach 2014-2017 przez dwie sztuczne satelity: japońską GOSAT i amerykańską OCO-2 należącą do NASA. Oba statki kosmiczne za pomocą specjalnych urządzeń i programów lokalizowały miejsca emisji gazów cieplarnianych na kuli ziemskiej.
Okazało się, że największymi emitentami dwutlenku węgla nie są wcale państwa wysoko rozwinięte i uprzemysłowione, lecz biedne kraje Afryki Zachodniej. Erupcja owego gazu do atmosfery nie wynika tam bezpośrednio z działalności człowieka, lecz jest związana z naturalnymi procesami zachodzącymi w przyrodzie.
Satelity ustaliły mianowicie, że źródłem największej emisji CO2 są najrozleglejsze na świecie torfowiska leżące w dorzeczu Konga. W tropikalnych warunkach procesy chemiczne uruchomione pod wpływem wilgoci i gorącej temperatury powodują uwalnianie z torfu olbrzymich ilości dwutlenku węgla, których nie są w stanie wchłonąć rośliny i ziemia.
Profesor Palmer przedstawia wyliczenia, z których wynika, że w 2015 roku z krajów Afryki Zachodniej wyemitowano do atmosfery 5,4 miliarda ton dwutlenku węgla, zaś w 2016 – 6 miliardów ton (dla porównania roczna produkcja CO2 w Stanach Zjednoczonych wyniosła 5,3 miliarda ton).
Cały artykuł w wgospodarce.pl
Foto Pixabay |
|