Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
3 listopada 2006
Opowiadają gwiazdy "Śląska" (1)
Ernestyna Skurjat - Kozek
Jestem w gościnie u Wiesi i Marka Wojniczów, ongiś solistów Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca im. Stanisława Hadyny „Śląsk”, dzisiaj dobrych duszków, czyli choreografów dwóch sydnejskich zespołów folklorystycznych: „Kujaw” i „Syrenki”. Wywiad nagrany w Padstow został w formie audio opublikowany w Pulsie Polonii w dniu 1 listopada pt „Gwiazdy „Śląska” zapuściły korzenie w Australii”.

Dla tych, którzy nie posiadają Real Audio, mamy dzisiaj transkrypcję części pierwszej wywiadu pt. Opowieść o pracy w Zespole „Śląsk”.

Wiesia i Marek poznali się w „Śląsku”. Ona pochodzi z Bytomia, on z Ziem Odzyskanych (rodzice rodem z Wilna). Ona wspomina ciężkie egzaminy wstępne do zespołu; dostała się jako jedyna z większej grupy.


Emigracja...pióra. Foto Archiwum

Chłopakom było łatwiej, było ich po prostu mniej i mniejsza konkurencja. On właśnie kończył szkołę baletową w Poznaniu, gdy na lekcjach tańca klasycznego pojawiła się pani Elwira Kamińska, współzałożycielka „Śląska”. Mówiła, że są w Zespole miejsca, można zdawać. Marek chciał po skończeniu szkoły pojechać na zagraniczne wakacje, więc zignorował pierwszy telegram. W drugim napisano, że ma sie natychmiast stawić do pracy, bo trwają intensywne próby, a za miesiąc tournee w Grecji.


Marek Wojnicz. Foto ESK

I tak to spośród 12 osób, aż 7 Poznaniaków trafiło do Koszęcina, chociaż Opera Wrocławska kusiła wtedy podwójną pensją, mieszkaniami, różnymi dodatkami. Oferta „Śląska”, który kusił podróżami po kraju i po świecie wzięła górę.

Wiesia została przyjęta do „Śląska” w 1975 roku. Żywe jeszcze były wtedy opowieści o legendarnym tournee po Australii. Ale minęło co najmniej 5 lat, zanim wyemigrowała. Najpierw była ciężka praca.Kariera solistki. Próby, próby, próby, ból mięśni, skurcze ud i łydek, obroty, wirowania. Najbardziej jej sie podobał „Chustkowy” – taniec cieszyński w bogatym kostiumie i ze spódnicą rozkręcającą sie bardzo wysoko. Taniec najtrudniejszy, ale i najpiękniejszy. Prócz tego tańce rzeszowskie...

Marek tańczył w oby grupach: wyższej i niższej, skutkiem czego bywało tak, że zziajany po jednym tańcu leciał za kulisy przebierać sie do następnego. Najbardziej wspomina Dwa Michały, kujawiaki, oberki. Pokazowym tańcem był ten finałowy, krakowiak związany z Tatarami. Szybki, ciężki taniec – wizytówka „Śląska”. Ale przecież i te wolniejsze –mazur, trojak – też mają swoje trudne momenty. Na próbach najbardziej w kość dawały: oberek z przysiadami, miotłami, kolankami, no i góralski z przysiadami i skokami przez laskę i kapelusz.

„Wielką presję wywierała odpowiedzialnośc pracy w grupie i psychiczne nastawienie do występów”- mówi Wiesia. Wszystko musiało być perfect. Pani Elwira Kamińska zawsze siedziała na sali i swoimi oczkami wypatrzyła wszystko: każdy kiepski ruch nóżki i brak uśmiechu.

Pewnie trwaliby w zespole do dzisiaj, gdyby nie to, że

zapragnęli lepszego życia dla swojej córeczki Marzenki. Postanowili wyemigrować do owianej legendarnymi opowieściami Australii. Przez Austrię trafili do Perth. Okazało się jednak, że w Australii nie ma zapotrzebowania na „ludowiznę”, trzeba było zmienić styl.... na kabaretowy, z długich, zdobnych spódnic krakowianek i rzeszowianek przebrać się w pióra i cekiny.


Stroje te można obejrzeć w naszej Foto-Galerii pt Gwiazdy „Śląska”

O swoim nowym życiu – i repertuarze – państwo Wojniczowie będą wkrótce opowiadać dalej. A tymczasem zapraszamy do przeczytania opowieści o założycielach „Śląska”- profesorze Stanisławie Hadynie i choreografce Elwirze Kamińskiej. www.zespolslask.pl/portal

Pani Elwira.

Obejrzyj pomnik Stanisława Hadyny. Kliknij tutaj.