Autorka recenzji | Publikacja Tatiany Kamińskiej pt. „Aborygeni Australii” jest jeszcze jednym świadectwem na to jak fascynująca i frapująca jednocześnie jest tematyka aborygeńska dla osób spoza tej kultury. Fakt, że autorka przerzuca tą książką pomost między kulturą polską a tak jej obcą kulturą krajowców australijskich jest bardzo istotny nie tylko dla tzw. czytelnika generalnego, ale także dla kulturoznawców, etnologów i specjalistów kultur postkolonialnych.
„Ta książka o wątku fikcyjnym, ale oparta na faktach z życia Aborygenów australijskich i na wydarzeniach historycznych, jest owocem żmudnego kilkuletniego wysiłku zrozumienia świata tych, którzy mieszkają na piątym kontynencie...” pisze Tatiana Kamińska w pierwszym zdaniu Przedmowy do swojej książki.
Takie stwierdzenie autorki ma wymowę szczególną, ponieważ – co warto podkreślić - oznacza ono jej świadomość, że całościowa i w pełni adekwatna percepcja, tym bardziej zaś reprezentacja kultury i historii Oryginalnych Mieszkańców Australii jest zupełnie niemożliwa.
Na tę niewygodną historycznie i badawczo sytuację wpływa wiele czynników, z których najważniejszy jest fakt, że dostępne w Australii dokumenty pisane były przez kolonizatorów, etnografów oraz ludzi najróżniejszych profesji i wykształcenia (np. policjanci, farmerzy, pastorzy, żony farmerów i osób duchownych), relacjonujących z perspektywy społecznej dominacji, zainteresowania ‘innym’, czyli w owych czasach ‘dzikim’ i ‘prymitywnym’, albo - w najlepszym wypadku - z pobudek humanitarnych.
Siłą rzeczy dokumenty te nie są obiektywne, a zatem, nie mogą być w pełni wiarygodne.
W związku z powyższym, nie ma najmniejszej wątpliwości, że zadanie, którego podjęła się Tatiana Kamińska wymagało nie tylko ogromnego nakładu pracy badawczej, ale wielkiej wnikliwości, wrażliwości i ostrożności autorki; także społeczno-politycznej, kulturoznawczej i etyczno-moralnej.
Tatiana Kamińska, Aborygeni Australii. Rzeszów, 2006 |
Kultura i historia społeczeństwa poznawana wyrywkowo, z trzeciej niejako ręki (obcojęzyczne zapisy etnograficzne oraz informatorzy i autorka używający angielskiego jako medium porozumienia między różnojęzycznymi rozmówcami) oraz mało dostępne źródła historii nie sprzyjają ani monografiom społecznym, ani historycznym syntezom.
Dodatkowym utrudnieniem realizacji ambitnego zadania i tematu musiała być próba pokonania niewyobrażalnie wielkiego dystansu, jaki dzieli kulturę polską i kulturę plemienia Warlpiri opisywaną przez Tatianę Kamińską. Przedstawienie i przetransferowanie świata Aborygenów w świat polskiego systemu pojęć społecznych i kodów komunikacyjnych i lingwistyczno-kulturowych wymaga wielu porównań i dużej znajomości świata postrzegania czytelnika polskiego.
Te i inne aspekty i problemy natury badawczej i literacko-krytycznej, jak mniemam, spowodowały, iż Tatiana Kamińska napisała książkę z pogranicza gatunków. Z jednej strony - rzeczywistość przedstawiona „Aborygenów Australii”, jej bohaterowie i ich losy są przedmiotem fikcyjnej narracji powieściowej z jej chronologią akcji i perypetie postaci trzymają czytelnika w napięciu i ciekawości...
... z drugiej strony – bohaterowie ci, członkowie portretowanej rodziny autentycznie istniejącego plemienia Warlpiri usytuowani są w realiach społecznych czasu i poznajemy ich jako prawdziwe podmioty australijskiej polityki kolonizacyjnej, materializującej się w akcji i narracji przytoczonymi wydarzeniami historycznymi, faktami, ustawami, nazwami geograficznymi, imionami, nazwiskami, zdjęciami, komentarzami odautorskimi.
Na poziomie fikcyjnym, czytając książkę Tatiany Kamińskiej jesteśmy świadkami pierwszych pocałunków bohaterów, ich migracji i ucieczek, a także narodzin i śmierci. Skutecznie przeżywając wszystkie wzloty i upadki bohaterów i pozwalając sobie na wszelkie emocje niemalże bezwolnie stajemy się czytelnikami typu ‘samica’.
Oczywiście książka ma kilka poziomów i planów fabularnych; z ich biegiem śledzimy nie tylko losy jednej rodziny, ale dowiadujemy się o pokoleniowych dziejach i perypetiach tej rodziny, poznając jej relacje pokrewieństwa i powinowactwa, a także przynależność klanową czy grupową. Odautorską interpretację historycznej i społecznej rzeczywistości wspierają etnograficzne wręcz zapisy zwyczaju, wierzeń, wyglądu, wydarzeń. Opisy Tatiany Kamińskiej w tym względzie charakteryzują się detalem i znajomością dokumentu.
Stylistycznie i językowo książka jest niespójna. Podobnie, zmienne jest tempo i technika narracji; raz mamy do czynienia z ‘reprodukcją’ języka oryginalnego albo jego udomowieniem, innym razem z suchym stylem i językiem dokumentu. Raz narracja jest płynna, barwna, fantazyjna, innym razem toczy się językiem oskarżenia, głosem żalu, strachu, niepokoju, złości, agresji. Od czasu do czasu, razem z bohaterami, jesteśmy w nastroju poetyckim, kiedy indziej - w melancholijnym.
Jako czytelnicy staramy się ten kalejdoskop stylów, akcji, uczuć, sytuacji i zmian pojąć! Łapiemy się na tym, że się z biedą lub chwilowym szczęściem bohaterów utożsamiamy. Jak oni w chaosie kolonizacyjnym zrozumieć chcą swój los, tak i my, brnąc przez narrację i strony ksiązki, pragniemy zrozumieć i pojąć nie tylko los naszych książkowych przyjaciół, ale także - los autentycznych tubylców, tu i teraz. Na tym poziomie interpretacyjnym utożsamienie czytelnika z bohaterami jest niezmiernie intensywne; podobnie jak oni, czytelnik nie jest w stanie przewidzieć ich przyszłości, ani domyśleć się pointy. Czasami, gdy na chwilę natężenie informacji i fabuły spada, opowieści o dalekiej szczęśliwej przeszłości przynoszą krótkotrwałe wytchnienie i bohaterom i czytelnikom.
Taka symultaniczność postępu akcji i form ekspresji z pewnością komplementuje kompozycję. Stały natłok informacji w „Aborygenach Australii” nie jest męczący, to raczej świadomie zastosowana przez autorkę technika stymulacji czytelniczej, stałe ‘ładowanie akumulatora’, ‘szturmowanie mózgu’.
Podobne znaczenie recepcyjne ma z pewnością urozmaicony styl. ‘Stylistyczny wachlarz’ Tatiany Kamińskiej i jej chaotyczne czasami, choć po części uzasadnione modulacje stylistyczno-narracyjne podyktowane są widoczną pasją autorki do ujawnienia prawdy, obwieszczenia światu niesprawiedliwości, która spotkała i spotyka tubylców.
Niewątpliwie właśnie z tego powodu poznajemy losy Petera i śledzimy jego życie jako początkującego aktywisty. Wcześniej, wraz z dziejami niejednego z bohaterów, dowiadujemy się o rozprzestrzeniającej się krzywdzie społecznej, polowaniach na ludzi, rasistowskich ustawach, dyskryminujących zakazach i nakazach. Kiedy Jangała odchodzi do Krainy Przodków, wraz z nim przemija społeczne zastraszenie młodych; nowe pokolenie tubylców ucieka z misji i w miastach szuka nie tyle szczęścia, co przede wszystkim, sprawiedliwości.
Pisarskie rozstrzygnięcia Tatiany Kamińskiej prawdopodobnie nie zawsze są w pełni świadome i zamierzone. Zamysł kompozycyjny zdaje się przerastać możliwości wybranej formy; gatunek powieści nie przenosi natłoku informacji, który atakuje nas z każdej strony, jakby reporterska natura autorki zmagała się z powieściowym narratorem.
Mocno konwencjonalna, ale bardzo ważna dla odbioru, interpretacji i recepcji, jest pisarska decyzja Tatiany Kamińskiej przejawiająca się w familiaryzacjach, odtworzeniu pojęć filozoficzno – kulturalnych i próbach opisów systemów wartości kultury, które ‘wpisują’ „Aborygenów Australii” w obszar ‘panaborygenalności’, będącej (według autorów i krytyków tubylczych) formą tłumaczenia i opisu życia tubylców przez osoby spoza omawianego, tubylczego kręgu kulturowego, albo - gdy interpretacje dziedzictwa tubylczego przeznaczone są dla odbiorcy z innego obszaru kulturowego.
W rzeczy samej, nie da się nie zauważyć, że autorka - choć książka napisana jest z dużą znajomością dziejów i kultury plemienia Warlpiri - nie usiłuje wyróżnić ich kultury od innych, jakże różnorodnych kultur autochtonicznych, ale utwierdza standaryzację wierzeń, postaw i cech określanych jako ‘panaborygalność’. Uproszczenia i odtworzenia obyczajowe mają miejsce także w sferze religijnej i światopoglądowej.
Poza tym, „Aborygeni Australii” to publikacja pełna tzw. ‘westernizacji’, które czytelnikowi polskiemu mają ułatwić zrozumienie fascynującej i tragicznej jednocześnie historii plemienia, które w ujęciu Tatiany Kamińskiej symbolizuje dzieje i martyrologię wszystkich australijskich autochtonów, bez względu na to, z którego plemienia są.
Projektowany czytelnik Tatiany Kamińskiej, czytelnik ‘spoza’ lub po prostu tzw. ‘inny’ otrzymuje - w tej interesującej i edukacyjnej zarazem książce – spore uogólnienie; generalizację, która jest w miarę historycznie, etycznie i moralnie prawdziwa, a co ważniejsze, która mieści się w ramach kryterium ‘adekwatnej reprezentatywności’.
Książka Tatiany Kamińskiej pt. „Aborygeni Australii” jest wydaniem w kręgu polskiej i polonijnej kultury czytelniczej ważnym. Jest to wprawdzie tekst natury hybrydalnej - ponieważ autorka używa ‘białej formy przekazu i zapisu’, ale skutecznie przekonuje ona czytelnika, że i mity i legendy plemienia Warlpiri żyją, są w codziennym użyciu i są ‘żyte’.
Co prawda, nieopatrznie przemieszane są bajki z mitami i legendami i nie dość jasno zostaje czytelnikowi powiedziane, że mitologia to dla tubylców czas historyczny, prawdziwa Historia po prostu. Szkoda też może, że czytelnikowi pozostawia się wybór co do interpretacji faktu, że czas rytuału to czas odtworzenia mitu i pradziejów, tudzież czas coraz dojrzalszego wychodzenia w przyszłość.
Na szczęście taka strategia autorska znajduje swoje uzasadnienie w narracji i treści. Małe dziecko nie rozróżnia bajek od opowieści historycznych i dziecku długo wszakże się nie uświadamia, że wszelkie przekazy - Biblia, Tora, Kojiki, Koran czy inne opowieści dziejów i wierzeń Świata są metaforą określonej kultury i księgą życia ludzkości jednocześnie. Taką Tubylczą Księgę Życia, na całkiem dziecięcym poziomie ekspresji i metafory, opowiada dzieciom Jangala, jeden z wielu bohaterów Tatiany Kamińskiej, która w opisach przekazu ustnego usiłuje podkreślać ich ponadczasowe znaczenie dla tubylców.
Ta próba zapisu ponadczasowości i życia legendy jest próbą w znacznym stopniu udaną i choć nie manifestuje się ona czasem gramatycznym, to jednakże określa się scenograficznym, żywym, plastycznym, metaforycznym językiem i gestem; środkami komunikacji używanymi przez autochtonów australijskich nie tylko w czasie ‘corroborre’.
Intencją mojej recenzji książki pt. „Aborygeni Australii” Tatiany Kamińskiej jest rekomendacja ciekawej, pouczającej i bardzo oryginalnej w temacie lektury. Jestem przekonana, że tak historia fabularna, jak i historia faktu w tym na poły literackim, na poły reportersko – dokumentarnym tekście, zdołają zaciekawić każdego, kto interesuje się społeczeństwami i ich kulturami oraz kulturą i jej formami.
Książka Tatiany Kamińskiej trafi też do czytelnika, który bierze do ręki książkę z racji historycznej lub ciekawości społecznej. Czas i niekwestionowana wartość tej lektury to bardzo dobry punkt wyjścia do znacznie większych zasobów bibliotecznych, niestety w większości niedostępnych w języku polskim.
Książka Tatiany Kamińskiej jest ponad wszystko także doskonałą formą przygody z kulturami tubylczymi Australii oraz do skonfrontowania się z samym sobą, bowiem poznawanie ‘innego’, człowieka ‘drugiego’ jest niczym innym, jak okazją do głębokiej medytacji; spotkaniem z własnymi poglądami i tożsamością oraz wejściem na długą drogę zrozumienia samego siebie.
Teresa Podemska - Abt
Teresa Podemska-Abt, filolog, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego, poetka, dziennikarka, naukowiec.
Teresa Podemska pod australijskim niebem. Foto Panorama.australink.pl |
Od Redakcji: Okres Postu to czas jałmużny i dobrych uczynków. Co możemy zrobić, komu pomoć, czyje serce uradować? Pomysłów z pewnością jest wiele. Oto jeden z nich. Możemy odwiedzić chorą, w Nursing Home przebywającą już od kilku miesięcy pisarkę Tatianę Kamińską. Można też do niej zadzwonić, a dzwonić najlepiej o 8 rano.
Oto numer telefonu: 02-- 98 17 84 07. Kto nie kupił na Festynie w Darling Harbour najnowszej książki Tatiany o aborygenach, może uczynić to teraz pisząc na adres jej syna:
tomasz.o@gmail.com
lub dzwoniąc do niego:
0412 116 991
Naprawdę, każdy grosz jest przydatny w istnej powodzi szpitalnych rachunków. A książkę o "Aborygenach Australii" i tak wypada mieć...przeczytaną. |