O sir Pawle Edmundzie de Strzeleckim (1797 - 1873) napisano kilka książek i kilka tysięcy artykułów. I gdy dokonania Strzeleckiego są na ogół znane, tak jego życiorys nie jest dokładnie zbadany. Najobszerniejszą, a też najbardziej wnikliwą, opartą na dziesiątkach lat badań biografię Sir Paul Edmund de Strzelecki (Melbourne, 1997) opracował Lech Paszkowski. Lech Paszkowski jest także autorem biogramów Strzeleckiego w słownikach i encyklopediach, zarówno australijskich jak i polskich. Najnowszy biogram ukazał się ostatnio w Polskim Słowniku Biograficznym, tom XLIV (Warszawa - Kraków 2006 - 2007).
Do napisania biogramu Strzeleckiego wybrano Lecha Paszkowskiego z pięćdziesięciu milionów Polaków. Wydawnictwo największego na świecie słownika biograficznego Oxford Dictionary of National Biography w biogramie Strzeleckiego, autorstwa Alana Andrewsa, oparło się głównie na pracach Lecha Paszkowskiego. Lech Paszkowski jest niekwestionowanym autorytetem w temacie Strzelecki i nie będzie przesadne stwierdzenie, że najwybitniejszym znawcą tematu.
Powyższy wstęp został przedstawiony, aby uzmysłowić czytelnikowi wagę argumentów z artykułu Lecha Paszkowskiego Mity w polskich biografiach Pawła Edmunda Strzeleckiego, Materiały V sympozjum biografistyki polonijnej, Kraków (Uniwersytet Jagielloński), 22 - 23 września 2000, pod redakcją Agaty Judyckiej i Bolesława Klimaszewskiego, (Wydawnictwo Czelej, Lublin 2000). Właściwie należałoby cały artykuł zaprezentować, ale jest to dziesięć stron druku, postaram się więc w skrócie przedstawić główne tezy wsparte obszernymi cytatami.
Pierwszą polską biografię podróżnika Paweł Edmund Strzelecki: Podróże - odkrycia - prace (Warszawa PWN 1957) napisał Wacław Słabczyński (1904 - 1994), opierając się w zasadzie na własnych badaniach, ale też na nielicznych polskich źródłach, dotyczących młodych lat przyszłego badacza spędzonych w Polsce. Głównie na artykule Narcyzy Żmichowskiej (1810 - 1876) O Pawle Edmundzie Strzeleckim: Według rodzinnych i towarzyskich wspomnień (Ateneum, Warszawa 1876). Jak pisze Lech Paszkowski Żmichowska, obok wiadomości prawdziwych, wiele spraw zaczerpnęła z fantastycznych plotek. Sama określiła go (jej artykuł - W.Ł.) jako wiązankę podań przez nas uciułaną bardzo pod względem dat i piśmiennych dowodów niedokładną.
"Porwania panny” i pamiętniki Adama Turny W 1996 roku Lech Paszkowski kończył pisać swoje dzieło o Strzeleckim, aby je wydać w 200.rocznicę urodzin polskiego badacza. Spytałem, czy mógłbym w czymś pomóc; pan Lech zaproponował odszukanie pamiętników Adama Turny, których nie mógł dużo wcześniej odnaleźć Wacław Słabczyński. Zadanie wyglądało nie do wykonania, a okazało się łatwe. Zwróciłem się z tą prośbą do dra Piotra Zubielika z Poznania, który w krótkim czasie odnalazł pamiętniki Turny w Bibliotece Ossolineum i przesłał kopię. W ten sposób Księga VII (od 1-szego Maja 1820 do 17 Maja 1823 dotarła do Lecha Paszkowskiego, któremu aż dwa miesiące zajęło żmudne odcyfrowanie nieraz pozakreślanych zapisków.
|
Lech Paszkowski pisze: Żmichowska podała, że zakochany Paweł porwał Adynę Turno z dworu jej ojca w Objezierzu, w roku 1821. Błędne to informacje, gdyż Objezierze dostał brat Adyny jako wiano po ślubie z Heleną Kwilecką, około roku 1830, gdy Strzelecki był zapewne już we Francji. To porwanie panny stało się jakoby fundamentem wszelkich opowieści o Strzeleckim, powtarzane w niezliczonych dziennikarskich wariantach. Trzeba wyraźnie powiedzieć, że scenariusz domniemanego porwania, namalowany przez Żmichowską jest nieprawdopodobny.
Adyna nie mieszkała z ojcem, jak pisała Żmichowska, ale w Sędzinach 25 km na zachód od Poznania, ze swoją babką ze strony matki, panią Prusimską, która utrzymywała ją i kształciła od szóstego roku życia, szacując te wydatki na 11.000 złotych, i opłacając również francuską guwernantkę, Marie Dupain. Adam Turno oddał Adynę na wychowanie teściowej w roku 1811 po rozejściu się z żoną Urszulą z domu Prusimską. Potem przebywał stale we dworze swojej owdowiałej bratowej, w Dobrzycy 85 km od Poznania, w połowie drogi do Kalisza, czyli około 115 km drogami od swojej córki. Odwiedzał ją czasami, nieraz po kilku miesiącach. Strzelecki nie potrzebował porywać Adyny, miał wiele okazji by ją zabrać podczas nieobecności Adama Turny, tym bardziej, że pani Prusimska była mu przychylna i może pod wpływem rozmów z wnuczką patrzyła na niego łaskawym okiem.
...Odcyfrowanie notatek Turny w roku 1996 nie rozwiązało szeregu wątpliwości.
Pierwszy zapis, pod datą 6 lipca 1820 roku, brzmiał: “Pojechałem do Sendzin, gdzie zastałem Karola Stablewskiego, który dosyć się brał do Adynki lecz że ubogi to go Pani Prusimska żle przyjęła, tu zastałem też niejakiego (zakreślone - Edmunda Strzeleckiego) przystoynego, grzecznego fanfarona gołego, tego Edward Raczyński, którego ma bydź kuzynem, kazał edukować i dosyć temu odpowiednio lecz mi się nie podoba, że go pani Prusimska do domu swego wzięła. Pierwszy obraz Strzeleckiego w oczach Adama Turny: przystojny, uprzejmy, dobrze wykształcony. Goły, w tym wypadku znaczyło, że nie miał majątków ziemskich, o których Turno marzył dla swojej córki.
…Cytuję charakterystyczny zapis Turny z dnia 25 listopada 1820 roku: Radbym moją Adynkę stąd wziąć (…) lecz nie wiem gdzieby Ją dadź, a pieniędzy nie mam co bym Ją mógł do Drezna odwieźć i w tym nieszczęśliwy jestem. Znów Pani Prusimska by mi Jey nie dała. Kocha Ją bardzo, obiecuje Jey jakiś Zapis, lecz Bóg wie co i kiedy. Jednak jestem Jey wiele winien gdyż lepsze dała wychowanie mojey córce jak swym dzieciom.
…Nie ma w pamiętnikach nic o porwaniu Adyny, ale są wzmianki o flircie córki, np. zanotował w Sędzinach 15 czerwca 1821:…Adynka się podoba, Konstanty Szczaniecki chce Ją gwałtem ona go nie chce bo ten dandys Str. głowę Jey zaprzątnął, to wszystko ledwo mnie w grób nie zaprowadza. A także 7 lipca …przyznała mi się że miała słabość do Strz. Cóż miało serce rodzicielskie robić, darować i płakać.
Jedynie pod datą 14 sierpnia 1821 roku jest: …dopiero się dowiedziałem, że siostra awanturnika (zakreślone - Strzeleckiego) rozniosła że Jey brat się w Adynce kocha, że mnie uciekła, co bardzo podobno w ludziach tego rodzaiu się chwalić, lecz mnie to mocno martwiło. Tutaj jest tylko wzmianka o plotkach jakoby Adynka uciekła.
Wynika z tego, że Turno nie wiedział nic o porwaniu córki, tylko martwił się plotkami. Widocznie porwania nie było.
Nie ulega jednak wątpliwości, ze słowo “awanturnik” odnosi się do jakiegoś konfliktu między Strzeleckim i Turną. W pamiętnikach jest luka od końca sierpnia 1821 do lipca 1822, gdyż tę część Turno spalił. Zagadkowa też jest notatka pod datą 29 września 1822: Ile sobie przypomnieć mogę, że w 9-tym 1821…(…) (zakreślone - Strzelecki), …wyjechał przecież. Życzę mu wszystkiego dobrego tylko nie powrotu do nas. Można jedynie ustalić tutaj, że znajomość Adama Turny ze Strzeleckim trwała najwyżej 15 miesięcy, od początku lipca 1820 do końca września 1821. Co się działo w ciągu tego czasu nie wiemy. Słowa “Zyczę mu wszystkiego dobrego”, świadczą, że mimo wszystko Turno zachował dla Strzeleckiego pewien szacunek, co chyba nie miałoby miejsca po próbie porwania czy uprowadzenia córki.
…W liście do Adyny z 1 sierpnia 1840, wspominał Strzelecki, że po rozstaniu się z jej ojcem, pojechał do Sędzin pożegnać się z jej babką, która dawała mu propozycje i usilnie o coś prosiła. Trudno sobie wyobrazić, by pani Prusimska kierowała propozycje do “porywacza” jej ukochanej wnuczki. Prawdopodobnie “kluseczki z mlekiem w Objezierzu” Żmichowskiej to taka prawda jak i “wykradzenie” przez Strzeleckiego 24 innych panien (patrz jej [i]Według rodzinnych i towarzyskich wspomnień, strona 417). Ciekawe, gdzie taki harem mógłby ukryć i że to mogło ujść mu na sucho.[/i]
Przy okazji 200-lecia zgonu Strzeleckiego ukazały się obszerne artykuły o nim w Warszawie i w prasie polonijnej, w Londynie i Nowym Jorku. Można tam było wyczytać, oprócz powtórek plotek Żmichowskiej, jeszcze nieprawdopodobne wymysły. Na przykład, że “Podobno Adam Turno osobiście wychłostał Strzeleckiego przy parobkach.” Po pierwsze autorzy tych artykułów nie mieli chyba pojęcia o poczuciu honoru szlacheckiego wśród ziemiaństwa Wielkopolski w początkach 19 stulecia. Po drugie trudno sobie wyobrazić, by zawsze dumny, silny fizycznie, obrotny, zaradny i bystry Strzelecki dał się obić jak baran. Takich “rewelacji” nie było u Żmichowskiej ani w artykule Heleny Kutrzebianki, [i]Romantyczna historia sprzed stu lat, ogłoszonym w krakowskim “Kuryerze Literacko-Naukowym”, z dnia 9 maja 1938, na który powoływano się.[/i]
Sprawa z Sapiehami O sprawie z Sapiehami Lech Paszkowski pisze: Żmichowska insynuowała, że Strzelecki jako plenipotent dóbr książęcych był malwersantem i okradał swego chlebodawcę. Jeśli Franciszek Sapieha, umierając w maju 1829 roku zapisał mu dużą sumę 50.000 dukatów, to zapewne nie robił tego bez namysłu, ani bez powodu. Jego syn Eustachy, który przybył z Anglii, albo tuż przed zgonem ojca, albo już po śmierci, podobno zakwestionował testament. Jest chyba pewne, że nie wypłaciłby Strzeleckiemu odprawę 12.000 dukatów, gdyby miał w ręku jakiekolwiek dowody jego nieuczciwości. Suma ta wyniosła około jednej czwartej zapisu i miała mniej więcej wartość 6.000 funtów szterlingów.
Słabczyński pisał, że te zasoby gotówki Strzelecki powiększył obracając je w Petersburgu i Moskwie, zapewne na giełdach zbożowych. Trudno sobie wyobrazić, by bez takich poważnych sum mógł on utrzymywać się we Francji i Anglii przez cztery lata, podróżować po świecie niemal dziesięć lat, a potem jeszcze inwestować w Anglii duże pieniądze na wykupienie sobie dożywotniej renty w wysokości 400 funtów rocznie. Plotki Żmichowskiej o sprzedaży przez Strzeleckiego czterech folwarków z klucza Bychowskiego zdementował już Słabczyński, gdyż nie było ich w żadnych rejestrach gospodarczych.
Powstanie listopadowe Inną legendę o udziale Strzeleckiego w powstaniu listopadowym autor artykułu wyjaśnia następująco: Słabczyński, który przesadnie uwielbiał Strzeleckiego, przyczynił się do narodzin legendy powstańca listopadowego...Strzelecki własnoręcznie napisał na podaniu naturalizacyjnym, że [i]Monsieur ( a więc nie hrabia) de Strzelecki nie jest politycznym uchodźcą, opuścił swój kraj rodzinny z własnej woli na długo przed pamiętnymi wypadkami roku 1830. Nie ma żadnego powodu by wątpić, że napisał prawdę.[/i]
Mity wielkiego odkrywcy i prawdziwe zasługi Lech Paszkowski uważa, że Strzeleckiego bardziej należy cenić jako badacza i naukowca, aniżeli jako wielkiego odkrywcę. Co prawda w Australii przeszedł z plecakiem 11.000 km, ale w tym jedynie około 300 km po terenach wcześniej nie odkrytych przez białego człowieka.
Lech Paszkowski pisze: Zasługi Strzeleckiego w Australii polegały przede wszystkim na jego badaniach naukowych, na sporządzeniu olbrzymiej, pierwszej mapy geologicznej wschodniej Australii i Tasmanii, na opracowaniu i wydaniu książki, która przez 45 lat była prawdziwą encyklopedią wiedzy o geologii tego kontynentu, na wyrysowaniu pierwszej mapy prowincji Gippsland (o czym Australijczycy często i chętnie zapominają), na rozszerzeniu wiedzy geograficznej, na zadziwiająco dokładnych, jak na rok 1842, analizach chemicznych węgla, bitumenu i asfaltów.
Odkrycie złota w Australii przez Strzeleckiego, było tylko ciekawostką, która nie odegrała absolutnie żadnej roli w historii, chociaż miało potencjalne szanse zmienienia torów dziejów tego kraju. Gdyby gubernator Gipps pozwolił na ogłoszenie odkrycia w roku 1839 to masy poszukiwaczy, które zapełniły Kalifornię w roku 1848, dając początek wspaniałej metropolii San Francisco, skierowałyby się do Australii, zmieniając historię tego kontynentu i wzmacniając niepomiernie potencjał wcześniejszego rozwoju.
Domniemane fortuny Krążące pogłoski o bogactwie Strzeleckiego nie pokrywają się z prawdą. Legendy, że był właścicielem kopalń w Australii czy flotylli statków, albo że ożenił się z bogatą Amerykanką, która zostawiła mu milion dolarów są całkowicie bezpodstawne, głównie pochodzące od Żmichowskiej. Lech Paszkowski pisze: Należy jednak podkreślić, że Strzelecki w swoim życiu potrafił dbać doskonale o sprawy materialne... Od roku 1855 wynajmował dwupiętrowy dom w prestiżowej dzielnicy Londynu. W stajniach miał karety, konie cugowe i wierzchowca, a na ścianach domu wartościowe obrazy. Doglądało go czterech służących. Żmichowska pisała, że żył jak lord, co pewnie nie było dalekie od prawdy.
Lecz gdy spadkobierca, a jednocześnie wykonawca testamentu, spisanego w podejrzanych okolicznościach, w ostatnich chwilach życia Strzeleckiego, nieznany urzędnik bankowy zrealizował obligacje bankowe, udziały, akcje i cały ruchomy majątek, to odziedziczył około 10.000 funtów.
Na zakończenie artykułu w rozdziale Nowe przyczynki do życiorysu Lech Paszkowski podaje nowe udokumentowane fakty z życia Strzeleckiego.
W Tygodniku Polskim nr 6 z dn. 27.02.2008 r. w artykule Film o Strzeleckim przyjedzie do Australii Ernestyna Skurjat-Kozek, która propaguje Strzeleckiego i Kościuszkę i jest “duszą” organizowanego w kwietniu Mound and Mt Kosciuszko Festival entuzjastycznie pisze: Na filmie będą oczywiście romantyczne i dramatyczne sceny, w tym scena nieudanego porwania Adyny, scena pobicia Strzeleckiego przez hrabiego Turno, praca u księcia Sapiehy, wyjazd Strzeleckiego z kraju, list wysłany do Adyny z Góry Kościuszki wraz z kwiatem, spotkanie z Adyną po latach.
Należy sprostować, że Adam Turno nie był hrabią. Natomiast był birbantem pierwszej wody. Jak wynika z jego własnych zapisków, między 1 maja a końcem grudnia 1820 roku, co Lech Paszkowski dokładnie podliczył, przebywał 14 razy w Dobrzycy, 9 w Poznaniu, 6 w Sędzinach, po 3 w Goraju i Wyciążkowie, 2 razy w majątku Wełna, w Czerwonej Wsi i Radejewie i jeszcze czterech innych. Odwiedził też Kalisz i Warszawę. Wynika z tego, że co kilka dni przenosił się z dworu do dworu. Odziedziczone majątki przehulał w krótkim czasie oraz stracił na procesy sądowe i w rezultacie był bardziej goły, niż młody Strzelecki, któremu zarzuca brak majątku.
Jeśli w filmie o Strzeleckim znajdują się sceny, o których pisze Ernestyna Skurjat-Kozek, film ten ośmieszy Strzeleckiego, o którego prawdziwy wizerunek Lech Paszkowski walczy piórem dziesiątki lat z poprawiaczami i ozdabiaczami historii. Taki film jest niepotrzebny w Australii.
Witold Łukasiak
ESK: Dziękuję bardzo za szalenie interesujący materiał o Strzeleckim. Jaki jest naprawdę film Sladami Pawła Edmunda Strzeleckiego w reżyserii Anny Piasek - nie wiemy, bo do nas nie dotarł. Po prostu nadal trwa montaż tego filmu nakręconego dla TVN Discovery. Pani Anna Piasek stanęła na głowie, aby nam na festiwal przysłać choćby kilkuminutowy zwiastun tego filmu. Ale i tu klapa. Zwiastun wysłany super-expressem lotniczym dotarł do Jindabyne dopiero w poniedziałek 21 kwietnia w chwili, kiedy gromadnie opuszczaliśmy schronisko, co zostało uwiecznione na serii zdjęć. Tak więc jaki jest naprawdę film możemy się dowiedzieć dopiero za rok, na Trzecim Festiwalu Kościuszkowskim, na który już teraz serdecznie zapraszam.
Festiwal jest zaplanowany na 17-18-19 kwietnia 2009.
Jindabyne 21 kwietnia 2008, 2 pm. "Ewakuacja" ze schroniska... |
...została przerwana pojawieniem się listonosza, który przywózł zwiastun filmu, prezentowany tu przez Marcina Olesińskiego. Foto Puls Polonii |
Zgromadzenie Strzeleckich pod pomnikiem Strzeleckiego w Jindabyne. Brakuje duchem obecnych: Eda Strzeleckiego z Adelaide, Anity Strzeleckiej z Melbourne i Lindy Strzeleckiej z Perth. Obiecali pojawić się za rok. Foto Puls Polonii |
|