Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
6 lutego 2009
Malarka Joanna - "baby migrant"
z Joanną Jaraczewską rozmawia Ernestyna Skurjat-Kozek

Nazwisko malarki Joanny Jaraczewskiej wypatrzyłam pewnego dnia w sydnejskiej galerii sztuki. Zdziwiłam się – jak to, mamy tu polską malarkę, której ja, dziennikarka nie znam? Poprosiłam szefa galerii o kontakt z artystką. Joanna wkrótce się odezwała i nagrałyśmy wywiad, do którego wysłuchania serdecznie zapraszam.

Pani Joanno, kiedy pani zaczęła malować?

Jak się w Sydney zarabia na życie?

Joannę żartobliwie nazwałam „baby migrant”, bo przybyła do Australii (na wizie edukacyjnej) dopiero kilkanaście miesięcy temu. I proszę, i już się jej malarstwem zainteresowały tutejsze galerie! Joanna urodziła się 29 maja 1985 roku w Nowym Sączu. Malowała od dziecka, a talent zapewne odziedziczyła po ojcu. Obrazy olejne zaczęła malować jeszcze w szkole średniej. Po maturze poszła na studia sztuki ogrodowej na krakowskiej Akademii Rolniczej. Po 3 latach wzięła urlop dziekański i postanowiła wyruszyć w krótką podróż w daleki świat. Podróż się przedłużyła, bo Joanna poznała w Sydney swego księcia z bajki i tu zaczęło się jej nowe życie. Studiuje tutaj turystykę, a na życie zarabia m.in. w laboratorium, gdzie zajmuje się wylewaniem sztucznych szczęk. Jak już dostanie wizę de facto będzie mogła podjąć wymarzone studia architektury krajobrazu.

A tymczasem maluje, rozwiesza swoje obrazy w restauracjach w nadziei, że szybko się sprzedadzą. I sprzedają się. Niestety, nie może wziąć udziału w żadnych konkursach, bo nie ma stałego pobytu; na szczęście zainteresowało się nią kilka galerii, a to już jest krok do przodu. Kiedy robiłam ten wywiad z Joanną tuż przed świętami Bożego Narodzenia, pytałam, jaki prezent chciałaby dostać pod choinkę. „Taki mały prywatny odrzutowiec, żeby trochę zmniejszyć odległość między Australią a Polską”. Nie wiem, co dostała pod choinkę, faktem jest, że wraz z narzeczonym wyruszyli odrzutowcem na podbój Europy. Właśnie pełni wrażeń wrócili do domu. Welcome back.

Wspomnienia z Młodzieżowego Domu Kultury w Nowym Sączu

O inspiracjach, natchnieniu, kolorach