PP: Szaleni filmowcy! Pokonali trasę Pawła Edmunda Strzeleckiego w lutym br., dostali w kość, ale znów goni ich w świat. Chcą teraz zimą, w śniegu pójść szlakiem odkrywcy Góry Kościuszki. Czynniki oficjalne odradziły szaleńcom, ale cóż, prywatnie nikt im niczego nie zabroni. No więc idą! W najbliższy czwartek jadą do Jindabyne, a w piątek o świcie wychodzą na trasę. Ernestyna już dzisiaj pożegnała się z Oskarem w nadziei, że jeszcze go zobaczy żywego i że będzie miała interesujący (a może i mrożący w żyłach krew?) film do wyświetlenia na kolejnym festiwalu kościuszkowskim. Ale oddajmy głos grupie Kantora.
Tak pisaliśmy 1 maja: “12 marca 1840 r. Edmund Strzelecki zdobył i nazwał najwyższy australijski szczyt imieniem polskiego bohatera narodowego Tadeusza Kościuszki.
169 lat później dwaj amerykańscy turyści postanowili wspiąć się na Górę Kościuszki taką sama trasą jak Strzelecki, z Geehi via Moiras Flat.
Zachęceni przez Ernestynę z Fundacji Kulturalnej Pulsu Polonii, dwaj panowie z Kentucky, Martin Douthitt i Dale Torok wybrali się na trasę wespół z filmowcami Oscarem Kantorem i Mariuszem Krzyżelewskim.
Link do skrótu filmowego z wyprawy
Planowana na 2 dni wyprawa przeciągnęła się do trzech. Dobrze wyposażona ekipa, mająca satelitarny sygnał bezpieczeństwa, utknęła w nieprzebytym gąszczu.
Nawet kompas tu nie pomógł. Stracili dużo czasu, chodzili tyralierą szukając trasy. Zabrakło wody i jedzenia. Wodę znaleźli dopiero na polanie Moiras Flat. Po trzech dniach strudzeni podróżnicy szczęśliwie dotarli do celu.
Zdobyli Górę Kościuszki od najtrudniejszego podejścia, gdzie ruch turystyczny ogranicza się do ok. 5 osób na rok.
Warto nadmienić, że trasa z Geehi na Górę Kościuszki po raz pierwszy w historii została sfilmowana. 30-to minutowy film można było oglądać podczas tegorocznych obchodów "Kozzie Fest”.
Link do festiwalowego zwiastuna
Nabrawszy doświadczenia, szaleni filmowcy i podróżnicy postanowili zdobyć ten szlak jeszcze raz! Tym razem w warunkach zimowych. Przy minusowych temperaturach i powłoce śnieżnej przekraczającej 1.5 metra, kolejna wyprawa wygląda na niemożliwą. Ale nie dla wszystkich.Dzisiaj 2 sierpnia przygotowania do zimowej wyprawy dobiegają końca.
Czteroosobowa grupa miłośników Góry Kościuszki i Strzeleckiego wyrusza już 7 sierpnia w składzie: OSCAR KANTOR, MARIUSZ SZŁAPAK, STEFAN LEWANDOWSKI I JACEK HUBALA.
Według przewidywanych prognoz pogodowych grupa wspinaczy może oczekiwać bardzo niskich temperatur, w granicach -2 do -9 ºC. Na wysokości około 1900m npm pokrywa śniegowa przekracza niejednokrotnie 2 metry i praktycznie niemożliwe jest chodzenie po niej bez nart czy butów śniegowych. Niestety ze względu na trudny początek trasy, który jest bardzo stromy i uważany za najbardziej pochyłą trasę w Australii (różnica wzniesień to 1800m), niemożliwe jest zabranie nart. Uczestnicy wyprawy wyposażeni będą natomiast w buty śniegowe, które spełniają podobną rolę jak narty.
Do komunikacji między sobą używać będą krótkofalówek a do nawigacji – kompas i mapę.
W dużym stopniu powinien im pomóc zegarek-komputer lidera grupy Oscara Kantora. Zegarek ma wbudowany wysokościomierz, termometr, kompas i ciśnieniomierz. W połączeniu z mapą topograficzną terenu tworzy świetne narzędzie do nawigacji.
Już na początku wyprawy czeka ich mokra i zimna przygoda.
Swampy Plains River, którą trzeba przejść wpław, jest w zimie - nieopodal Geehi Hut- dwukrotnie głębsza aniżeli w lecie.Zamoczenie się w lodowatej wodzie jest wykluczone ze względu na ryzyko zachorowania na hipotermię(ochłodzenie organizmu poniżej temperatury ciała, a co za tym idzie odmrożenia i utrata przytomności).Więc aby przekroczyć rzekę „suchą stopą” grupa wspinaczy użyje wysokich butów rybackich.
TRASA WYPRAWY |
Pierwszy nocleg zaplanowany jest w okolicach Moiras Flat. Jest to mała polanka, na której zmieścić się może parę namiotów i od punktu startowego jest to najbliższe miejsce, gdzie można rozbić namiot. Całą drogę tarasują krzaki i powalone drzewa, zatem rozbicie namiotu graniczy z cudem; jest również niebezpieczne ze względu na spadające z drzew lawiny śniegu. Wyprawa zaplanowana jest na około 4 dni i 3 noce.
Po zdobyciu Góry Kościuszki, wspinacze udają się w stronę Thredbo, zahaczając po drodze jezioro Cootapatamba („najwyższe” jezioro w Australii) i prawdopodobnie spędzą noc w emergency hut.Ciekawostką jest to, że jedyne wejście do chatki prowadzi przed dach po drabinie, (ponieważ podczas silnych opadów śniegu chatka jest zasypana).W chatce nie ma okien. Jest w niej miejsce na 3-4 osoby.
Przy odrobinie szczęścia i pogody, grupa zamierza wrócić do Jindabyne w poniedziałek 10 sierpnia. Z informacji udzielonych przez Towarzystwo Wspinaczy Górskich w Geehi, wynika, że w zimie tylko raz udało się ludziom wejść od tej strony i było to latach 60-tych.Później próbowano parę razy, ale bez skutku. Więc trzymajmy kciuki za wszystkich uczestników naszej polskiej wyprawy.
Całość wyprawy będzie filmowana przez Oscara Kantora. Jeśli Kosciuszko National Park wyrazi zgodę na publiczny pokaz filmu dokumentalnego nakręconego podczas "zakazanej" wyprawy, to zostanie on pokazany na kolejnym festiwalu kościuszkowskim "K'Ozzie Fest 2010” w Jindabyne.
A póki co - o ile technika nie zawiedzie - grupa wspinaczy planuje przesłać video-pozdrowienia dla czytelników "Pulsu Polonii" w momencie zdobycia Góry Kościuszki w najbliższą niedzielę.
|