Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
29 marca 2010
Czwarty Festiwal Kościuszkowski dobiegł końca
Marek Baterowicz. Foto Puls Polonii & Felix Molski

Aunty Rae z Beatą Wald
Z okazji 170-ej rocznicy wyprawy E.P.Strzeleckiego na Górę Kościuszki, a także 200-ej rocznicy urodzin Chopina celebrowano w Jindabyne i w Cooma czwarty już festiwal kościuszkowski. Tę wspaniałą imprezę polonijną ponownie zorganizowała Fundacja Kulturalna Pulsu Polonii pod patronatem J.E. Ambasadora RP w Australii, Andrzeja Jaroszyńskiego, z udziałem wiernych sponsorów: Narodowego Parku Kościuszki, władz lokalnych, Konsulatu RP, Ambasady RP, firm Puma Media, Orbis Express, Polonez Smallgoods (pełna lista sponsorów - w tym indywidualnych - znajduje się na stronie www.kozziefest.com.

W piątek 19 marca - po tradycyjnej pielgrzymce na Górę Kościuszki - Festiwal rozpoczęto sensacyjną wręcz konkurencją sportową: biegiem na szczyt Góry Kościuszko! Z Charlotte Pass Village wystartowało blisko trzydziestu zawodników, przy dobrej pogodzie. A jednak od połowy trasy wiał zimny wiatr, zatem biegacze dotarli na szczyt lekko przewiani. Górą byli Aussies, którzy zdobyli trzy pierwsze miejsca. W czołówce uplasował się słynny medalista olimpijski w chodach pan Robert Korzeniowski, który odwiedził antypody i był gościem Festiwalu. On też wręczał medale zwycięzcom… Ten pierwszy w dziejach Australii „Kosciuszko Run”, organizowany przez Strzelecki Heritage Inc. ma szanse stać się imprezą doroczną z udziałem jeszcze większej liczby biegaczy, gdyby zawody odbywały się w sobotę lub niedzielę. Pomimo chłodów na szczycie góry śpiewano w kompanii Konsula Generalnego Daniela Gromanna, który wspiął się na Górę z całą rodziną.


Konsul Generalny Daniel Gromann udziela na szczycie góry wywiadu TV Polonia


Patron Festiwalu Ambasador Andrzej Jaroszyński (po prawej) w rozmowie z dyr. Davidem Darlingtonem z Kosciuszko National Park

Dzień pierwszy Festiwalu uświetniła muzyka Chopina, a w anglikańskim kościele w Jindabyne wystąpił nasz znany (także znakomity) pianista Krzysztof Małek. O jego recitalach pisałem już nieraz, a zatem nie trzeba przypominać wysokiej klasy jego gry. W programie drugiego dnia Festiwalu odbył się Strzelecki Walk od pomnika Strzeleckiego wzdłuż Jeziora Jindabyne z udziałem Pawła Gospodarczyka, który organizował też bieg na szczyt Kościuszki. Następnie otwarcie wystawy zdjęć Oskara Kantora – In Mud and Blizzard: Winter Expedition Along the Strzelecki Track. W tych fotografiach są krajobrazy, które jeszcze mocniej poruszają w filmie Oskara Kantora pt. „Mt.Kosciuszko. The Frozen Years”, nakręconym podczas ubiegłorocznej wyprawy na Górę Kościuszki. Wyprawę podjęto zimą, wbrew radom australijskich ekspertów z Parku Narodowego.

Trzech śmiałków wyruszyło jednak na szlak Strzeleckiego : Oskar Kantor, Stefan Lewandowski i Mariusz Szłapak. Szli pod ostry wiatr, podczas deszczu czy śnieżycy demonstrując naprawdę niezwykły hart ducha i ciał. I pokazali, że Polak potrafi. Zdobyli szczyt Kościuszki pomimo przeciwności klimatycznych, to był wysiłek heroiczny. Polski charakter sprawdza się podczas wielkich wyzwań, nie tylko historycznych! Ten dramatycznie nakręcony film oglądaliśmy przed południem drugiego dnia, zaraz po projekcji innego dokumentalnego filmu „Strzelecki’s Return” o erygowaniu pomnika odkrywcy w 1989 r. w Jindabyne. Film zrealizowali Józef Drewniak oraz Andrzej Chodkiewicz.


Aunty Deanna & Aunty Rae zostały powitane chlebem i solą


Orkiestra z Barker College, pod dyrekcja Brendana Collinsa gra poemat symfoniczny "Kosciuszko"

W południe w sali dla VIPów degustacja zakąsek, australijskich „Kosciuszko” i polskich wódek w towarzystwie Ambasadora RP Andrzeja Jaroszyńskiego z oraz miejscowych oficjeli i starszyzny aborygeńskiej. Ta impreza nie obeszła się bez okolicznościowych przemówień i toastów.

Po lunchu rozpoczął się Gala Concert prowadzony przez Dariusza Paczyńskiego ( zapowiadał również filmy )i trwał do późnego popołudnia. Na wstępie usłyszeliśmy poemat symfoniczny „Kościuszko” skomponowany przez Brendana Collinsa, który też dyrygował orkiestrą szkolną Barker College. Potem nastąpiła prezentacja książki Alexa Storożyńskiego o Kościuszce "The Peasant Prince", której egzemplarze zakupił konsulat, a część przywiozła z USA prof. Lidia Filus z Chicago. Następnie tradycyjne tańce Aborygenów, które zelektryzowały publiczność. Rytmy i głosy z „dreamtime” wypełniły salę Memorial Hall, a zaraz po nich bliskie nam tańce góralskie w pięknej choreografii Urszuli Lang zaprezentował Zespół Lajkonik.


Asia Łunarzewska - "Edmundzie Podróżniku"


Aborygenki najwyraźniej z wielką radością słuchały polskich artystów

Z polonijnych gwiazd wokalnych wystąpiły kolejno Asia Łunarzewski, Jolanta Komincz oraz Beata Wald, która siedem miesięcy temu przeniosła się z Irlandii na antypody, a w Polsce była laureatką kilku festiwali. I znowu dynamiczny Lajkonik, który zatańczył niespodziankę - Poloneza Militarnego Chopina, Białego Mazura, a na zakończenie tańce opoczyńskie. W tym żywiole muzyki i śpiewu jeszcze trzeba wspomnieć Johna Hospodaryka oraz jego piosenki o Kościuszce czy o Snowy Mountains. A także Paulinę Paździor, która wykonała z sercem piosenkę „Dziedzictwo Polaków” do słow Reginy Sobik i z własną muzyką!


Traditional Monaro Dancers wystąpili na Kozzie Fest już drugi raz


Piosenka dla zwycięzców "Kościuszko Run" w wykonaniu Joli Komincz-Howe i Andrzeja Komorowskiego

Na ścianach Memorial Hall mnóstwo kolorowych fotografii związanych tematycznie ze Strzeleckim oraz protagonistami filmu. Trzeba tu podkreslić tradycyjnie ważną rolę pani Elżbiety Cesarski przy organizacji wystaw.

Dzień drugi wieńczył recital Krzysztofa Małka, tym razem w Quality Resort Horizons, a utwory Chopina wypadły pięknie mimo pewnych kłopotów z pedałem fortepianu. W broszurce programowej wydrukowano wiersz o Strzeleckim Davida Campella oraz o Kościuszce (mojego pióra), a raczej jego angielska wersja. Wypada dodać, że do tego przekładu przyczyniła się też Urszula Lang, czego nie zaznaczono w gorączce przygotowań do festiwalu. I jeszcze dodajmy, że zamierszczono zdjęcia medali pamiątkowych z podobizną Strzeleckiego, zdobywcy góry i podróżnika, który dokonał gigantycznego wysiłku, by opisać kontynent, kolonizowany przez Anglików. Program festiwalu zawiera też listę sponsorów, którzy wsparli szlachetną inicjatywę Pulsu Polonii. Dzięki nim duch Strzeleckiego, Kościuszki ( także Chopina) mógł przypomnieć Australijczykom o wielkim polskim udziale w eksploracji tego lądu, a także w dorobku kulturalnym ludzkości.


Pianista Krzysztof Małek w otoczeniu adoratorek


Jak to określiła konferansjerka Allison Jeffrey: występ Beaty Wald był na najwyższym światowym poziomie

Trzeci dzień festiwalu to ponownie Gala Concert, tym razem w miejskim parku, z nieco zmienionym programem. Wystąpiły tancerki z Bali czy z Chin, i ponownie fantastyczny zespół taneczny Aborygenów. Mszę w kościele św.Patryka urozmaicił Lajkonik! Młodzież w strojach krakowskich wzięła udział w liturgii, tym razem grupę prowadziła Bogusia Filip, a występ Lajkonika zapowiedział prof.Andrzej Kozek. Później w parku przy stoisku z książkami widać było panią Annę Habryn, poetkę z Perth. Można było też nabyć cenną edycję „Sztuki Aborygenów” Ryszarda Bednarowicza z Alice Springs, pracę o wartości wręcz naukowej z wieloma ilustracjami.

W Cooma wyświetlono w niedzielę oba wspomniane wyżej filmy, a dzień czwarty festiwalu ( poniedziałek) zakończył trzeci recital Krzysztofa Małka, tym razem w St Paul’s Anglican Parish Hall w Cooma. Po koncercie goście mieli okazję rozmawiać z wirtuozem przy winie "Kosciusko" i kabanosach.


Lajkonik jak zawsze zachwycał kolorowymi strojami, dynamizmem i precyzją


Marek Baterowicz (po lewej) autor wielu wierszy i piosenek o Kościuszce i Strzeleckim - w rozmowie z konsulem Danielem Gromannem

Festiwale to żywioł, nie inaczej było z czwartą edycją naszego festiwalu w Jindabyne. W tym żywiole być może nie wszystko grało jak w szwajcarskim zegarku, ale na tym polega urok festiwali, a pomyślano też o potrzebach żołądków : wyborne placki, bigos, kiełbaski z ogóreczkami i polskim chlebem oferowała firma pana Paździora Polonez Smallgoods. Jego autobus dowiózł też grupę ludzi z Sydney. A podczas galowego koncertu w Jindabyne trwała degustacja win, a nawet wysokoprocentowego „Krupniku”! Powodzeniem cieszyło się też piwo „Zamkowe” z browaru w Namysłowie, pędzone według receptury z roku 1321, a więc sporządzonej w rok po koronacji Władysława Łokietka! Warto dodać, że Krupnik i piwo zostały podarowane przez wiernego festiwalowego sponsora - firmy Kovar.

W żywiole tego festiwalu przypomniano postacie trzech wielkich Polaków – Kościuszki, Strzeleckiego, Chopina! A byli oni niewątpliwie w elitach tych, którzy tworzyli Historię świata na polu walk o wolność, w dziedzinie nauki oraz kultury. Tak jak nasza unia polsko-litewska może być uznana za prawzór Unii w Europie, tak oni byli obywatelami świata, a także prekursorami wielkiej rodziny narodów w duchu planetarnym, która z takim trudem tworzy się na Ziemi… Dzięki Festiwalowi ujrzą to Australiczycy, tym większa będzie więc zasługa twórców oraz sponsorów K’OZZIE FEST 2010, którzy z takim sercem i ofiarnością przyczynili się do realizacji tej wspaniałej imprezy!

Marek Baterowicz

Od Redakcji PP: O festiwalu można opowiadać nieskończenie - tyle się działo przez 4 dni! Do festiwalowych relacji powrócimy lada dzień, planujemy też kilka fotogalerii, czekamy na nagrania z koncertów, które już są w drodze z Adelaide do Sydney. Tak więc czeka nas jeszcze wiele atrakcji.Zapraszamy.