Kategorie:
Wszystkie
Ksiazki
Poezja
Muzyka
Filmy
Spotkania kulturalne
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
10 maja 2010
Chopin tu i Chopin tam ( w North Sydney oraz w City)
Marek Baterowicz. Zdjęcia Bogumiła Filip

K.Małek
Ów pamiętny weekend w Sydney rozbrzmiewał muzyką Chopina! W sobotę – 1 maja – w prestiżowej sali Independent Theatre w North Sydney miał miejsce recital Krzysztofa Małka, znanego już dobrze nie tylko Polonii, ale też australijskim melomanom. Nie trzeba zatem przypominać jego muzycznej kariery, ani nagród, ani zagranicznych tournee, dość że pan Krzysztof Małek koncertował w prawie 20 krajach – Europy, Ameryki, Azji, a także na antypodach. A to mówi samo za siebie!

Recital rozpoczął Balladą g-moll op.23, zainspirowaną – jak nieostrożnie utrzymują niektórzy muzykolodzy – „Konradem Wallenrodem” Mickiewicza. Ten fałszywy trop zawdzięczamy Schumannowi, który sądził pochopnie, że ballady Chopina odzwierciedlają poezje Mickiewicza. Ballada ta (ukończona w latach 1835/6, w Paryżu) zyskała sobie wielki rozgłos, przyjęta z entuzjazmem przez słuchaczy, nawet doczekała się uznania ze strony paryskiego literata Mallefille’a, który pisał o niej w superlatywach, a także o bohaterskich rodakach Fryderyka. (Revue et Gazette Musicale,9.IX.1838).

Czytaj relację: "Rozpiera nas radość i duma"

Kliknij tutaj, aby wejść na koncertową fotogalerię Tomka Koprowskiego

Pamięć o powstaniu listopadowym była nadal żywa w Europie. Entuzjazmu Mallefille’a nie ostudziła nawet zazdrość o George Sand, którą śledził na ulicy, gdy opuściła apartament Chopina! Szedł za nią pełen irytacji, lecz na szczęście Mme Sand zdążyła wsiąść do dorożki, unikając skandalu. Ale nie tylko Mallefille chwalił balladę g-moll, wysoko cenili ją inni muzycy, a Schumann uważał ją za jedno z najbardziej oryginalnych dzieł Chopina, który pracował nad nią blisko pięć lat. Szkic tej ballady powstał w roku 1831, wtedy gdy w zapiskach Fryderyka czytamy o zdobyciu Warszawy przez Rosjan:

„Przedmieścia zburzone, spalone.(…) Poczciwy Sowiński w rękach tych barbarzyńców. Paskiewicz! Ten pies z Mohylowa zajmuje miejsce jednego z pierwszych królestw Europy. Moskwa rządzi światem! O Boże, czy istniejesz ? Do ilu jeszcze rosyjskich zbrodni dopuścisz, a może sam jesteś Rosjaninem ?" (koniec cytatu). Początek ballady g-moll jest jednak niemal sielski, szerokim łukiem wspina się temat tak jakby bard jakiś zbierał myśli dla swej opowieści, a dopiero potem wzbiera burza dźwięków, by w frenetycznym presto con fuoco dobiec kresu.


Krzysztof Małek z konferansjerami w "The Independent"


"The Independent" - Krzysztof Małek bisuje

Drugim utworem recitalu był niezwykły nokturn c-moll op.48, który daleko wykracza poza ramy formy nokturnów, spopularyzowanych przez irlandzkiego kompozytora Johna Fielda. Znany Chopinowi jeszcze ze studiów muzycznych w Warszawie, Field dopiero swoim koncertem w Paryżu (w 1832 r.) pobudził Fryderyka do komponowania nokturnów. Wprawdzie w 1828 Chopin skomponował młodzieńczy nokturn (wydany pośmiertnie w 1895 r.!), ale jego twórczość „nokturnowa” naprawdę datuje się od wizyty Fielda w Paryżu. Oczywiście dramatyczne nokturny Chopina ( o wspaniałej melodyce ) przyćmiły liryczne utworki Fielda, a zdaniem Hedley’a dzieli je nawet przepaść.

Z kolei nokturn wykonany przez Krzysztofa Małka podczas recitalu w North Sydney przekracza ramy nokturnów chopinowskich. Jest zagadką dla muzykologów, dlaczego Chopin dla tego utworu pełnego patosu, a czasem piorunujących pasaży, wybrał nazwę „nokturnu”. Cytuje się też czasem opinię Kleczyńskiego (ta była akurat w programie), że utwór ów jest „wyraźnym odejściem od nokturnowego stylu”, lecz właśnie w skali jego emocji tkwi atrakcyjność.


Sydney Conservatorium of Music. Gra gość z Melbourne, Conrad Olsen


Sopran Bella Jędrzejczak (z Adelaide) śpiewa pieśni Chopina przy akompaniamencie Wojtka Wisniewskiego


Słynnego nokturna nr 1 gra Krzysztof Małek


Sarah Wierzbicka z Melbourne zagrała trzy Impromptu

Pierwszą część recitalu kończył popularny polonez op.53 ( z 1842) zwany u Anglosasów „heroicznym”. Niewątpliwie polonez ten najpełniej wyczerpuje cechy swej formy, zaś wielkość tonu potrąca czasem struny poetyckie ballad. A polskie ucho chętnie łowi w tym polonezie tętent podków końskich, być może naszej wspaniałej husarii ?

Po przerwie pan Małek wykonał słynną Fantazję f-moll op.49, pokrewną balladom, a wyrażającą w pełni ducha romantyzmu. To jedna z najdoskonalszych kompozycji Chopina, który pracował nad nią w latach 1840/41 w Nohant. Lata u boku George Sand przyniosły wiele arcydzieł (jak np. preludia z Majorki ). Wreszcie recital zakończyły cztery mazurki z op.30 (z lat 1836/7), a te cudowne miniatury może najsilniej wzruszają nas, ponieważ przenikają je nie tylko narodowe akcenty, wysublimowane echa folkloru, ale ponadto przejmujące tony wysnute z głębi chopinowskiej duszy.


Kwiaty i brawa dla Young Masters


Standing ovation for our Young Masters


Krystyna Kinda z synami: Krzysztofem (skrzypkiem) i Grzegorzem (pianistą)

Podobnie jest w preludiach, które są lustrem duszy Fryderyka, tym razem bez odwołań do fokloru. I właśnie recital wieńczyły preludia, a konkretnie pięć preludiów : no.20 – 24 z cyklu 24 utworów, które powinny raczej nosić nazwę „poematów” jak utrzymują niektórzy muzykolodzy. Audytorium - podbite dojrzałą interpretacją, talentem wydobywania nowych odcieni i świetną techniką pianisty - domagało się bisów. Pan Małek zagrał więc etiudę rewolucyjną, zaskakując nas małą „rewolucją”, a raczej artystyczną innowacją.

Wspaniały recital w Independent Theatre, przy pełnej sali (wielu Aussies w tym słynny pianista Gerard Willems!) , prezentowała firma Best Sound of Music, a jej dyrektor pan Marek Kamma czuwał nad nagraniem, dzięki czemu możemy spodziewać się CD , także DVD z tego pięknego koncertu, prowadzonego też profesjonalnie przez uroczą parę australijskich konferansjerów.


T. Cislowska. Fot. T.Koprowski
Natomiast w niedzielę 2 maja muzyka Chopina zabrzmiała w sydnejskim Conservatorium of Music, gdzie odbył się koncert „Chopin Classics and Rarities” pod patronatem Konsulatu RP w Sydney i Chopin Committee. A wstęp na koncert był gratis!! Wystąpili kolejno: Grzegorz Kinda, Wojciech Wiśniewski, Bella Jędrzejczak (sopran), Conrad Olsen, Sarah Wierzbicka, ponownie B. Jędrzejczak, Tamara Anna Cisłowska oraz Krzysztof Małek.

Koncert rozpoczęto I częścią koncertu f-moll. Partię solową grał G.Kinda z akompaniamentem kwartetu (Krzysztof Kinda – skrzypce, Antonia Fedorova – drugie skrzypce, Adam Wąsiel – altówka, Michał Wieczorek – wiolonczela). Gdyby ktoś narzekał na brak całej orkiestry, to warto przypomnieć, że w r.1832 podczas pierwszego koncertu w Paryżu Chopin wykonał swój koncert f-moll (i to w całości) solo, bez choćby kwartetu!

Nie chciałbym tu wyróżniać poszczególnych pianistów, dali z siebie serce, demonstrowali technikę w każdym utworze, a zebrali huczne brawa. Warto jednak dodać, że dopiero przy brawach po występie Krzysztofa Małka (a zwłaszcza po preludium no.24) brawom towarzyszył okrzyk podziwu. Niesposób pominąć też piękny głos Belli Jędrzejczak, która wykonała sześć pieśni Chopina, a ładną frazą akompaniował jej pan Wojciech Wiśniewski. Można spodziewać się, że młodą sopranistkę czeka wiele sukcesów!


Reporter Radia SBS, Darek Paczyński robi wywiad, ale chyba nie po polsku?


Recenzent (nie tylko Pulsu Polonii) Marek Baterowicz


Od lewej: Michał Wieczorek (wiolonczela),Conrad Olsen (pianista) prof. Wanda Wiłkomirska, Anna Fedorowa (skrzypce) z "Syrenkami"


Publiczność balkonowa: od lewej - Stan Tremtiaczy z żoną, Bogumiła Filip, Ernestyna Skurjat-Kozek, Basia Magolan i Andrzej Dobrowolski


Publiczność w "katakumbach" na pogawędkach przy winie.

W czasie przerwy serwowano zimne napoje oraz wina, a wszystko to chyba dzięki Chopinowi, który przysłał nam czek z nieba! (A tak naprawdę napoje zawdzięczamy sponsorom tego znakomitego koncertu). Odbył się on 2 maja, a ta data stała się Świętem Polonii, o czym powiadomił nas przed przerwą koncertu Konsul Generalny, pan Daniel Gromann. IIIRP dała nam bowiem to doroczne święto, choć odebrano konsulatom prawo przyznawania dotacji na kulturę, a o wszystkim mają teraz decydować w Warszawie! Ta centralizacja jest sygnałem, że IIIRP ubożeje, bo przecież nie wypada nam nawet podejrzewać, że jest to jakaś polityczna „lupa”…

Marek Baterowicz