W sobotę 18 września odbędzie się w Gdańsku koncert Lecha Makowieckiego promujący jego najnowszą płytę "Katyń 1940 - Ostatni list". Trochę żal, że nie możemy pojawić się na koncercie, no ale jak to w piosence harcerskiej śpiewamy " ...nas dzieli może tysiące wiosek i mil". Och, te tysiące mil. Mamy jednak coś na pociechę. Mamy płytę. Można ją kupić w internecie, a póki co, można posłuchać przygotowanej przez nas wiązanki fragmentów piosenek. Na płycie znajdują się ballady (w większości skomponowane przez Makowieckiego): Szloch, Katyń 1940, Klasztor (Monte Cassino), Czterdziesty czwarty, Ostatni żywy człowiek, Błogosławiony płynie czas, Marsz najemnika, Quo Vadis, Polonia?, Honor i gniew, Hymn o domu.
Oto Katyński Medley - wiązanka dla Was specjalnie na 17 września przygotowana. Słuchajcie, przeżywajcie
Balladę "Katyń 1940" prezentowaliśmy już w Pulsie - tutaj
A oto tekst ballady
Skreślam dziś do Ciebie kilka słów, Chociaż wiem, nie dojdą chyba znów... Piszę stąd do Ciebie ten ostatni raz: Żegnaj już, kochanie... Na mnie czas...
Nocą wciąż te same miewam sny: Piękną panną młodą jesteś w nich... Synek pewnie urósł... Za mnie przytul go... Teraz jeszcze trudniej odejść stąd...
Aaa...
Teraz jeszcze trudniej odejść stąd...
W takiej, jak ta, chwili chce się żyć... Wszystko jest nieważne - byle być... Lecz wyboru nie dał dobry Bóg; Stoję dziś u kresu moich dróg...
Każą nam wysiadać... To już tu?... Ten brzozowy lasek - to mój grób... Jeszcze tylko westchnę jeden raz... Jeszcze myśl ostatnia: Kocham Was...
"Katyń 1940", sł.muz. Lech Makowiecki
A oto jeden z listów od słuchaczy Polskiego Radia po premierze piosenki "Katyń 1940":
Naprawdę poruszające. Czuję zawsze głęboki podziw i szacunek dla twórców, którzy potrafią wywołać u mnie "gęsią skórkę", nie używając werbli i fanfar i gromko brzmiących frazesów. Oszczędna muzyka (niedokończone frazy, dźwięki domyślne, cicho brzmiące instrumenty akustyczne lub nietypowe itp.) i zwyczajne (lecz nie proste!) słowa opowiadające niezwykłe historie trafiają mnie najgłębiej. I najtrwalej. Zwłaszcza, gdy do tych historii mogę dopowiedzieć sobie historię rodzinną. Mój ojciec, oficer AK, wydany NKWD przez kolegę ze swojego oddziału, zesłany - trafił do wyrębu lasu, a później do kopalni na Syberii. Zwykły los niezwykłego człowieka... To prawda - wrócił. Lecz zrujnowany na zdrowiu. A mimo tego przeżył 60 lat. To dużo? Mało? A jakie to ma znaczenie... Znaczenie ma to, czego mnie w tym czasie nauczył, co mi przekazał. Jakim jestem człowiekiem dzięki niemu. Znaczenie ma to, że mogę rozumieć i przeżywać taką piosenkę jak ta. A że przy okazji poznawania takich historii świat wydaje mi się mały i małostkowy, dla mnie za ciasny, wręcz obcy - to źle, czy dobrze?... Lecz przecież to nie świat. To ludzie. I gdy słucham tej piosenki i przypominam sobie ojca - zastanawiam się: co ja tu jeszcze... To źle, czy dobrze?
Jednak przecież jest ktoś, kto potrafi poczuć impuls, i w kilkanaście minut zapisać stan swojej duszy. Więc na pytanie "co ja tu jeszcze...", mogę śmiało odpowiedzieć: słucham! Słucham, bo mam kogo. Bo są jeszcze tacy, którzy mogą mnie poruszyć, uwrażliwić, ubogacić i zmotywować. Więc słucham... Prześlę tą piosenkę swojemu synowi, siostrze, przyjaciołom... Im warto. Jednak zdecydowana większość znajomych skwituje ją słowami "fajne...". I pójdzie na piwo. Smutne to. Dziękuję, Panie Lechu. M.Motyl
Więcej o płycie - jak ją nabyć - oraz o Zespole Zayazd i jego bogatym, różnorodnym repertuarze. Kliknij tutaj
|