Andrzej Pokorski urodził się 12 września 1960 roku w Pogrodziu k. Elbląga. Po ukończeniu Zasadniczej Szkoły Górniczej w Wodzisławiu Śląskim podejmuje pracę w zawodzie górnika w Kopalni Węgla Kamiennego im. 1Maja, a następnie w KWK im. ZMP. W latach 1981-82 pracuje w miejscowym przedsiębiorstwie Prodryn. Od 1980 roku członek Konfederacji Polski Niepodległej, organizator struktur KPN w Wodzisławiu Śląskim. W Solidarności od października 1980 roku. Po ogłoszeniu stanu wojennego uczestniczy w strajkach protestacyjnych. Następnie prowadzi działalność konspiracyjną.
Współuczestniczy w wysadzeniu postumentu z godłem ZSSR w Wodzisławiu Śląskim. Zatrzymany w sierpniu 1982, po kilku miesiącach skazany w trybie doraźnym przez Sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego na 3 lata i 6 miesięcy pozbawienia wolności i 2 lata pozbawienia praw publicznych. Osadzony w więzieniu w Strzelinie pod Wrocławiem. Uczestnik 54-dniowej głodówki o status więźnia politycznego i poprawę warunków bytowych w więzieniu. Po odbyciu całego wymiaru kary opuszcza więzienie w 1986 roku i aktywnie włącza się w działalność konspiracyjną. Do Australii emigruje z paszportem „w jedną stronę” w marcu 1987 roku. Od osiemnastu lat prowadzi własny zakład malarski w Sydney. Posiada czworo dzieci (Marcin 22, Suzanne 17, Emily 15, Izack 5). Członek ZWPOSW w Australii.
Prawdziwi solidarnościowcy - Jagoda Williams
Tygodnik Polski: Po ogłoszeniu stanu wojennego bierze Pan udział w strajkach protestacyjnych...
Byłem członkiem komitetu Strajkowego w Kopalni Węgla Kamiennego im. ZMP, a od 16 do 18 grudnia 1981 uczestniczyłem w strajku protestacyjnym w KWK Borynia w Jastrzębiu Zdroju. 20 grudnia zostałem dyscyplinarnie zwolniony z pracy.
TP: Wtedy rozpoczął Pan działalność konspiracyjną?
Po zakończeniu strajków w kopalniach, wspólnie z działaczami KPN na Śląsku, Andrzejem Andrzejczakiem i Brunonem Ponikiewskim, zaczęliśmy działalność konspiracyjną. Kolportowałem wydawnictwa podziemne na terenie miast Żory, Wodzisław Śląski i Jastrzębie. Wraz z kolegami malowaliśmy hasła na murach i prowadziliśmy zbiórki pieniężne na pomoc dla rodzin osób internowanych i represjonowanych.
TP: Wysadził pan pomnik...
Po internowaniu Brunona Ponikiewskiwgo postanowiliśmy wraz z Czesławem Lipką i Leszkiem Zubikiem wysadzić postument z godłem ZSSR w Wodzisławiu Śląskim. Materiał wybuchowy przygotował Lipka, a my z Zubikiem podłożyliśmy go pod ten postument w dniu 29 kwietnia 1982 roku. Była to bomba zegarowa, której wybuch zaplanowaliśmy na godzinę dwudziestą czwartą, czyli po godzinie policyjnej, aby uniknąć jakichkolwiek ofiar w ludziach. Już w godzinę po wybuchu zjawili się w moim mieszkaniu funkcjonariusze SB i zabrali mnie. Po rutynowym przesłuchaniu zwolniono mnie do domu. W drodze powrotnej widziałem zniszczony postument. Tak szybkie pojawienie się esbeków tłumaczę tym, że w ich oczach od dawna należałem do ekstremistów, ale dowodów na mój udział w akcji nie mieli żadnych, mimo przeprowadzenia rewizji w moim mieszkaniu. W latach późniejszych o tej naszej akcji został nakręcony film i był kilkakrotnie wyświetlany w telewizji polskiej i australijskiej.
TP: Później został Pan aresztowany i skazany.
Z córkami Emily i Suzanne oraz synem Marcinem |
29 sierpnia 1982 roku zostałem internowany w Areszcie Komendy Wojewódzkiej w Katowicach, a 23 września zostałem tymczasowo aresztowany. Przedstawiono mi zarzuty nielegalnego kolportowania ulotek i spowodowanie wybuchu postumentu. Wyrokiem z dnia 11 maja 1983 roku zostałem skazany w trybie doraźnym przez Sąd Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu na sesji wyjazdowej w Katowicach na 3,5 roku więzienia i 2 lata pozbawienia praw publicznych.
TP: Czy zdawał Pan sobie wtedy sprawę kto donosił do SB?
Przed Sądem Śląskiego Okregu Wojskowego na ławie oskarżonych zasiadło w naszej sprawie 12 oskarżonych. Dziś wiem, że na nasz trop naprowadzili esbekow tajni współpracownicy , a w szczególności jeden, którego dane ujawnił Instytut Pamięci Narodowej.
TP: Osadzono Pana w więzieniu.
Po wyroku przewieziono mnie do Zakładu Karnego w Strzelinie pod Wrocławiem. Jeden z bloków tego więzienia przeznaczony był dla więźniów politycznych. Spotkałem tam działaczy Solidarności z Wrocławia, Nowej Huty, Poznania i Szczecina. W więzieniu brałem udział w głodówce protestacyjnej o uznanie statusu więźnia politycznego. Głodówka ta odbiła się głośnym echem w kraju i za granicą. Mówiono o niej i pisano w wydawnictwach podziemnych oraz radiu Wolna Europa. Wzięło w niej udzial kilkunastu więźniow, wszyscy, którzy pozostali za murami po wcześniejszych zwolnieniach amnestyjnych. Brał w niej udział Janusz Pałubicki - póżniejszy minister służb specjalnych po 1989 roku. Głodówka trwala 54 dni i nie przyniosła żądanych rezultatów. Był to najdłuższy protest głodowy w stanie wojennym. Jako jeden z nielicznych więźniow politycznych nigdy nie otrzymałem przepustki na widzenie się z rodziną, nie złożyłem wniosku o ułaskawienie, a w listopadzie 1985 roku odmówiono mi warunkowego przedterminowego zwolnienia, pisząc w uzasadnieniu: "Skazany otrzymał cztery kary dyscyplinarne za demostracyjne łamanie regulaminu więziennego. Uważa się on bowiem za tzw. ‘więźnia politycznego’, którego nie obowiązują żadne przepisy porządkowe. Wobec oskarżonego użyto siły fizycznej sprowadzając go ze spacerownika do celi, gdyż kategorycznie odmówił wykonania poleceń swoich przełożonych".
Zakład Karny opuściłem 23 marca 1986 roku po odbyciu - jako jedyny więzień polityczny okresu stanu wojennego - całego wymiaru kary.
TP: Po wyjściu z więzienia prowadził Pan w mieszkaniu punkt kolportażu prasy podziemnej...
Po zwolnieniu aktywnie włączyłem się w działalność kolportażową takich wydawnictw jak "Tygodnik Mazowsze", "Wola" i "Wolny Związkowiec". Pomagałem przy emisji audycji Radia Solidarność w Warszawie. Byłem wielokrotnie zatrzymywany, przesłuchiwany i karany przez Kolegia d/s Wykroczeń.
Andrzej Pokorski z najmłodszym synkiem |
TP: Dlaczego wybrał Pan Australię?
Była tu moja siostra.
TP: Czy przewiduje Pan możliwość powrotu do Polski?
Obecnie nie przewiduję. Byłem kilka razy w Polsce i oczywiście dobro Polski leży mi na sercu.
TP: Jak Pan ocenia obecną sytuację w Polsce?
Dużo można o tym mówić. Jedynie rząd Jana Olszewskiego i rząd Jarosława Kaczyńskiego były niezależne. Pozostałe należałoby rozliczyć sądownie. Polska nie jest krajem wolnym, ale wierzę, że ludzie w końcu się obudzą. Musi się zmienić.
Tygodnik Polski nr 36 z 22 października 2010 Wywiad przeprowadził Witold Łukasiak
lukasiak_witold@yahoo.com
|