Merian Cooper | Gdy wybuchła Pierwsza Wojna Światowa, w której Niemcy i Rosja starły się ze sobą, Polacy dojrzeli szansę zrzucenia stuletniej niewoli. Jedenastego listopada 1918 roku, gdy we Francji podpisano rozejm, nowy przywódca Państwa Polskiego marszałek Józef Piłsudski przybył do Warszawy, żeby rozpocząć proces odbudowy kraju. Wszak przez terytorium Polski przetoczył się wschodni front wojny obracając kraj w perzynę. Mimo tych zniszczeń i chaosu Polacy szaleli z radości, że znów są wolni. Lecz nie był to jeszcze koniec walk. Przedmiotem sporu z Rosją Sowiecką były ziemie kresowe Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Zwłaszcza drogie sercu Polaków i pełne pamiątek miasta: Lwów i Wilno.
W czasie tych walk na polską scenę wkroczył MERIAN COOPER, Amerykanin, syn znanego prawnika z Florydy. Merian od najmłodszych lat nieraz słyszał o przyjaźni swego pradziadka Johna Coopera z Kazimierzem Pułaskim. Zafascynowany tymi opowieściami Merian Cooper wiedział, że kluczową rolę w wojnie o niepodległość Stanów Zjednoczonych odegrał również cichy, skromny rodak Pułaskiego, Tadeusz Kościuszko. Opowieści o wspaniałej, lecz tragicznej przeszłości Polski o odwadze Polaków i ich walce o wolność w dziewiętnastym wieku przekazywano w rodzinie Cooperów z pokolenia na pokolenie. Opowieści te silnie działały na wyobraźnię młodego mieszkańca Florydy.
Merian Cooper, po skończeniu szkoły pilotażu w Nowym Yorku chciał walczyć nie tylko dla swojego kraju, ale również chciał spłacić dług Ameryki wobec Polski, co uważał za sprawę honoru. W czasie Pierwszej Wojny Światowej Cooper jako lotnik otrzymał rozkaz wyjazdu do Francji. Podczas zaciekłej walki bombowiec Coopera został zestrzelony, a poparzony pilot dostał się do niewoli. Po zawieszeniu broń Cooper został wysłany do Lwowa z zadaniem dostarczenia żywności głodującej ludności, w ramach amerykańskiej akcji humanitarnej ARA (American Relief Administration). We Lwowie jego podziw dla Polski i Polaków jeszcze pogłębił się. Po wybuchu wojny Polski z Sowietami Cooper pojechał do Warszawy i zaoferował swoje usługi rodzacemu się polskiemu lotnictwu.
“Chciałbym działać w Polsce jak Kościuszko i Pułaski w moim kraju” - powiedział Józefowi Piłsudskiemu.
Dla polskiego lotnictwa każda pomoc była cenna. Polacy przejęli samoloty, które zostały na ziemiach polskich po wojnie, brakowało jednak pilotów. Po otrzymaniu zgody Piłsudskiego Cooper wrócił do Paryża i zaczął namawiać amerykańskich pilotów, zeby wybrali się z nim do Polski. Do końca wojny polsko-sowieckiej zgłosiło się kilkunastu amerykańskich pilotów. Walczyli razem z Polakami w Siódmej Eskadrze Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki.
Jeden z pilotów Eliott Chess zaprojektował godło, które starannie wymalowano na wszystkich samolotach. Na godle widniała czerwona, krakowska rogatywka i dwie skrzyżowane kosy.Tłem dla tych symboli były czerwone i białe pasy oraz gwiazdy, symbolizujące amerykańską flagę. Insygnia te przetrwały w polskich siłach powietrznych do ostatnich dni istnienia Dywizjonu Kościuszkowskiego w Anglii w czasie Drugiej Wojny Światowej.Na froncie we wschodniej Galicji amerykańscy i polscy piloci latali od świtu do nocy. Z wysokości dwustu metrów ręcznie zrzucali bomby na kozackie oddziały, a potem ostrzeliwali je z karabinów maszynowych w locie nurkowym, szerząc przerażenie i chaos wsród konnicy. Ale też nierzadko samoloty były podziurawione kulami.
“Amerykańscy lotnicy mimo wyczerpania walczą jak szaleni. Bez ich pomocy dawno temu diabli by nas wzięli “-napisał generał Antoni Listowski, dowódca polskiego frontu południowego. Pod koniec sierpnia 1920 uratowano Lwów, a kawalerię Budionnego zmuszono do odwrotu.
Miesiąc przed zakończeniem wojny Merian Cooper zaginął za linią wroga i przez wiele miesięcy nie było wiadomości o jego losie. Udało mu się jednak uciec z niewoli wraz z dwoma polskimi oficerami iw maju 1921 wrócił do Warszawy radośnie witany przez towarzyszy broni z Eskadry Kościuszkowskiej tuż przed ich powrotem do Stanów.
Zanim odjechali otrzymali z rąk samego Józefa Piłsudskiego Krzyże Virtuti Militari, najwyższe polskie odznaczenie wojskowe. Wracając do ojczyzny, Amerykanie zostawili za sobą we Lwowie groby trzech towarzyszy na Cmentarzu Łyczakowskim. Polacy wznieśli poświęcony amerykańskim lotnikom Łuk Chwały z napisem ”Polegli, abyśmy wolni żyli”.
W tym roku mija 90 lat od obrony Lwowa. Cały cmentarz wojskowy we Lwowie i pomnik lotników amerykańskich został całkowicie zniszczony w połowie ubiegłego wieku. Obecnie władze ukraińskie nie chcą zgodzić się by przypominano, że amerykańscy lotnicy walczyli w obronie polskiego Lwowa. Może jednak dojdzie kiedyś do rekonstrukcji tego pomnika lub powstanie nowy w innym miescu. Jest to też sprawa honoru: Ameryka pamięta o zasługach Pułaskiego i Kościuszki a więc warto przypomnieć o amerykańskich lotnikach niosących pomoc Polsce w walce o niepodległość.
Danuta Moskała
Felix Molski: The Kosciuszko Squadron formed by Merian Cooper
Ochotnicy z Ameryki powstrzymali potop Armii Czerwonej |