Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
24 lutego 2011
Jak co rano Anioł wyprawy
Harcerze z Głowna na Górze Kościuszki

Jak co rano Anioł wyprawy dh. Marysia Nowak powitala nas cieplym sms. 21.02.2011 poniedziałek , kolejna noc w super warunkach w Polskim Domu Jana Pawła , śniadanie i mili goście z polskiej ambasady w Nowej Zelandii i Australii - oczywiście niedokończone rozmowy. Jeszcze tylko pożegnanie z gospodarzem ks.Henrykiem Zasiurą ,ofiarowanie pamiatkowej monety wybitej na 100 lecie ZHP przez Narodowy Bank Polski, nasz pamiatkowy dyplom Harcerskiej Grupy Wyprawowej , Bóg zaplać i prośba o modlitwę na dalszą drogę.

Niespodzianka tego ranka była ogromna, Marek Stawski specjalnie dla nas przywiózł nawigację ,która co tu duzo mówić jest nieocenionym skarbem w naszym wozie g z Głowna. Pozostawiając stolicę Australii - Canberrę - wyruszyliśmy w stronę Jindabyne, miejscowości leżącej w Parku Narodowym Kościuszki, aby zdobyć 6 już szczyt z projektu „Korona Ziemi na 100-lecie ZHP”. Góra Kościuszki jest najwyższą górą kraju Aborygenów, mierzy 2228 m.n.p.m. , znajduje się w Górach Śnieżnych. Góra swoją nazwę zawdzięcza polskiemu odkrywcy (w 1840r)- Pawłowi Edmundowi Strzeleckiemu. Widząc ją skojarzył z Kopcem Kościuszki w Krakowie.

Zdobywanie góry rozpoczęliśmy w Charlotte Pass, skąd trasą Main Range Track wyruszyliśmy w 20 kilometrowy trekking. Nazwa Charlotte Pass zawdzięcza swoją nazwę pierwszej kobiecie, która zdobyła szczyt. „Po pierwszym kilometrze czekała na nas przeszkoda - musieliśmy przeprawić się przez bardzo zimną i rwącą rzekę - mówi druhna Kasia Krawczyk. Dh komendatka Iwona od razu znalazła się w wodzie po uda i przechodząc kryzys wieku starszego ze złością ruszyła dalej. Kamienie były śliskie, do tego plecaki, które bardzo utrudniały nam przeprawę.” Po 6 godzinach wędrówki szlakiem Strzeleckiego, który prowadził po grzbietach okolicznych wzniesień dotarliśmy na szczyt. Dokoła całej trasy rozpościerał się przepiękny widok na jeziora - zwane potocznie doliną polskich Pięciu Stawów.

Na szczyt dotarliśmy około godziny 18:30. Było bardzo wietrznie, ale słoneczko trochę nas ogrzewało. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia z flagą Polski oraz harcerską lilijką z napisem Głowno. Na szczycie zostawiliśmy pamiątkowy kamień otrzymany od ks. hm. Stefana Wysockiego - kapelana Szarych Szeregów. Jeszcze ostatnie pamiątkowe zdjęcia na tle panoramy Gór Śnieżnych i droga powrotna trasą Summit Walk (9 km). Powoli zaczynało już zmierzchać, więc przyspieszyliśmy kroku. W połowie drogi powrotnej na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy, a eukaliptusy w świetle księżyca przyprawiały o dreszcze. Do naszego wynajętego campera - pełniącego zarówno funkcję samochodu, jak i mieszkania- dotarliśmy około godziny 22. Byliśmy bardzo zmęczeni ale szczęśliwi ze zdobycia kolejnego szczytu, będącego głównym celem naszej wyprawy na najmniejszy kontynent.

Musząc opuścić Park Narodowy Kościuszki wyruszyliśmy w poszukiwaniu dogodnego miejsca na nocleg. Droga wyjazdowa z parku prowadziła przez góry. Góra dół i setki zakrętów.Wykutą droga w mierzącej kilkanaście metrów wysokości skale podróżowaliśmy kilka godzin. Podróż przez góry była niesamowitą przygodą. Serpentyny z wielkimi spadkami, do tego zerkajace na nas co kawałek świecące oczy kangurów, łombatów czy strusi, które coraz częściej wyskakiwały na drogę. Nocleg po bardzo męczącym dniu wypadł nam na parkingu przy drodze. Była to doskonała okazja do sprawdzenia ekwipunku zamieszczonego w naszym aucie, którym mamy zamiar przejechać ponad 13 tysięcy kilometrów.




Wtorek przywitał nas cieplym słoneczkiem. Rozpoczęliśmy przygotowanie sniadania w warunkach typowo turstycznych: palnik, krzesełeczka, naczynia plastikowe. Po pierwszej próbie ugotowania wody okazało się, że nasz palnik, który jest na wyposażeniu auta nie jest do końca sprawny. Udaliśmy się więc do pobliskiego sklepu z prośba o pomoc, gdzie przemili Australijczycy zafundowali nam jogurty i ciasto bananowe /pycha/. Cała sytuacja zakończyla się naprawą palnika i pysznym śniadaniem w australijskim kilmacie. Ruszyliśmy dalej w naszą podróż obierając kierunek na Melbourne. Centrum tego stanu zalane wodą okolicznych rzek.Góry wokół a w dole olbrzymie pola zalane wodą.

Melbourne jest stolicą stanu Wiktoria, drugim co do wielkości miastem w Australii. Miasto to zamieszkuje blisko 4 miliony mieszkańców. Jest to najbardziej europejskie miejsce na całym kontynencie. W Melbourne mieszka barwna mozaika etniczna, zdominowana przez Greków, Włochów i Azjatów. Jest to miasto, które tętni kawiarnianym życiem i oferuje zarówno turystom jak i jego mieszkańcom wiele imprez artystycznych. Po mieście kursują stylowe tramwaje, które dodają mu uroku. Ważną rolę w mieście odgrywa sport. Melbourne jest siedzibą dziewięciu pierwszoligowych zespołów futbolu australijskiego, miejscem rozgrywania otwartych tenisowych mistrzostw Australii. W mieście znajduje się również tor Formuły 1.




Dotarliśmy późnym wieczorem. Przed zielonym domkiem wśród kwiatów i cytryn czekala na nas jedna z instruktorek ZHP poza granicami kraju - Asia. Asia ma 21 lat jest warszawianką , która od 2004 roku mieszka z rodzicami i dwiema siostrami w Australii. Studiuje w Melbourne kulturoznawstwo i historię sztuki. Jest drużynową harcerek w dzielnicy Frankston. Bardzo miła, wesoła dziewczyna, która ugościla nas w swoim domu na dwie noce. Wspólna kolacja i rozmowa do godzin nocnych . Poranek w Melbourne był chłodny - około 17 stopni, a niebo było zachmurzone. Obawialiśmy się opadów deszczu, gdyż od kilku dni padało w tym rejonie, więc zabraliśmy ze sobą kurtki przeciwdeszczowe. W Australii właśnie skończyły się letnie wakacje. Australijczycy mówią, że w tym roku lato nie było ciepłe i często padało. Popołudniu pogoda się poprawiła i zza szarych chmur wyszło słońce wspaniale oświetlając szklane budynki. Razem z Asią udaliśmy się z samego rana pociągiem do City- CBD - dzielnicy biznesu. Dzielnica ta to połączenie futurystycznych wieżowców i paskowcowych fasad doby wiktoriańskiej.

Nasza koleżanka niestety musiała iść do pracy, a my ruszyliśmy pośród oszklonych wieżowców na zwiedzanie. Spacerując główną ulicą miasta- Swanston Street- dotarliśmy do stacji kolejowej przy Flinders Street. Efektowny gmach dworca wybudowany został z miodowego piaskowca w 1907 roku. Następnie w informacji turystycznej na Federation Square otrzymaliśmy mapkę centrum z zaznaczonymi najważniejszymi miejscami, które przebywając w mieście należy odwiedzić. My naszą trasę rozpoczeliśmy od anglikańskiej Katedry św. Pawła, będącej arcydziełem neogotyku ukonczonym w 1892r. Podróżując specjalnym turystycznym autobusem okrążającym centrum miasta zwiedziliśmy najpiękniejsze atrakcje turystyczne, w tym m.in. oddany do użytku w latach 70 XIX w. bazar królowej Wiktorii, kasyno „Crown”, rezydencję gubernatora oraz mauzoleum Poległych wybudowany w 1934 roku dla uczczenia ofiar I Wojny Światowej. Obiekt mauzoleum skonstruowano tak, aby promienie słoneczne wpadały do środka 11 listopada o godzinie 11:00- w porze podpisania w 1918 roku zawieszenia broni.




Dalszy spacer poprowadził nas do Muzuem Melbourne, gdzie spotkaliśmy p. Ellę - Polkę z Legnicy, mieszkającą w Asutralii od 12 lat. Pani Ella pracuje w muzeum i poznała nas jedynie dzieki czerwonym koszulkom z białymi orłami. Oprowadzając nas po muzeum pani Ella wskazywała miejsca i rzeczy niewidoczne dla zwykłego turysty. Dzięki jej pomocy mogliśmy z bliska przyjrzeć się życiu australijskich ptaków, o których w swojej książce „Tomek w krainie kangurów” pisał Alfred Szklarski. Ptaki te budują altany czy ogródki z kawałeczków patyków, ściągając do swojego „domostwa” różne kolorowe rzeczy, np. niebieskie kapsle od butelek czy kolorowe papierki. Na zakończenie spotkania pani Ella zaprosiła nas do muzealnej kawiarni na pyszną kawę i muffinki. Ogromne muzuem otwarto w 2000 roku. Zamieszczone są w nim liczne galerie i wystawy, m.in. Centrum Aborygenów Bunjilaka, Galeria Australijska opowiadająca o dziejach stanu Wiktoria i Melbourne oraz Muzeum Dziecięce z interaktywnymi ekspozycjami multimedialnymi. Muzeum to rozmieszczone jest na 6 poziomach i obejmuje również arboretum ze 120 gatunkami roślin.

Przyszedł czas na długo oczekiwany moment - wejście na najwyższy budynek w Melbourne - Eureka Tower (297 metrów), który ma 91 pięter i jeden podziemny poziom. Budowę wieżowca rozpoczęto w 2001 r., a ukończono 1 czerwca 2006 r. Na ostatnim piętrze Eureki znajduje się taras widokowy. Jest to drugi co do wielkości budynek na półkuli południowej oraz drugi najwyższy wieżowiec mieszkalny na świecie. Eureka posiada 560 apartamentów i co ciekawe, wszystkie mają otwierane okna. Zjazd windą na ziemie trwał 40 sekund! Widok z wieży zapierający dech w piersiach rozpościerał się na całe miasto - od Cieśniny Bassa, aż po krańce miasta.

Po całym dniu spędzonym w centrum tego pięknego miasta udaliśmy się na spotkanie z instruktorkami ZHP.jedna z instruktorek Kasia zabrała nas do swego apartamentowca z 3 kondygnacjami i wielkim tarasem na 16 pietrze dachu .Cóz to był za widok , obok drapacze chmur, Melbourne Muzem i My pijący zimne napoje – marzenie jak z filmu.kiedy zapalały się kolejne światła w city wielkość miasta stawała się niekończąca. Na wspólnej kawie wymieniliśmy się naszymi doświadczeniami harcerskimi oraz przedstawiliśmy zebranym harcerkom nasze dotychczasowe osiągnięcia. Wieczór spędzony wraz z młodymi Polkami mieszkającymi tak daleko od kraju rodzinnego, doskonale mówiącymi po polsku i w tak wspaniały sposób goszczącymi nas po raz kolejny był dla nas wspaniałym przeżyciem.

Te miłe polskie spotkania , bezinteresowna pomoc na drugim końcu świata utrwalają nas w przekonaniu ,że braterstwo i przyjaźn istnieje. Jeszcze tylko wysłanie rekacji do harcerzy i skautów w Dniu Myśli Braterskiej – dniu kiedy wszyscy skauci łączą się myślami na całym swiecie . Idea ustanowienia tego dnia zrodziła się na 4. Międzynarodowej Konferencji Skautek i Przewodniczek w 1926 roku w Stanach Zjednoczonych. Wybór daty padł na dzień 22 lutego - rocznicę urodzin założycieli skautingu Roberta Baden-Powella, Naczelnego Skauta Świata i jego żony Olave Baden-Powell, Naczelnej Skautki Świata. Dzień Myśli Braterskiej uświadamia skautom na całym świecie, jak jest ich wielu i że wszyscy są dla siebie braćmi niezależnie od koloru skóry, narodowości, czy wieku.

Wieczorem sms do Marysi – Myślimy i prosimy Cię o dobrą wróżbę na kolejny dzień.

PS. O jakiej trasie Strzeleckiego tu mowa? Pyta Oskar Kantor, szef ekipy, która dwukrotnie (latem i zimą) pokonała trasę prawdziwymi śladami Strzeleckiego.

"Czy oni naprawde myslą, że przeszli szlakiem Strzeleckiego?? Proszę nie popadać w euforię i nie przekręcać faktów historycznych. Tekst w artykule o wyprawie na Kosciuszkę (Po 6 godzinach wędrówki szlakiem Strzeleckiego) nie jest adekwantny do szlaku, jakim sobie spacerowali...na szerokiej drodze, po której codziennie jeździ samochód Rangera...Strzelecki zdobywał Górę z drugiej strony od strony Geehi, czyli od strony dzikiej strefy, gdzie nie ma znaków i nawet ścieżki, a na terenie Charlotte Pass Strzelecki nigdy nawet nie był... Pozdrawiam i zapraszam do oglądnięcia prawdziwej trasy Strzeleckiego."

Oskara Kantora wyprawa śladami Pawła Edmunda Strzeleckiego. Program dokumentalny pt Mt Kosciuszko - The Frozen Years