Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
1 kwietnia 2011
Chciałem krzyczeć: "umarł święty"
ks. Sławomir Oder
Z Ks. prałatem Sławomirem Oderem, postulatorem procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II rozmawia ks. Wojciech Tarasiuk.Często myślę o ostatnich sześciu latach, a zwłaszcza o tym niezapomnianym wieczorze 2 kwietnia 2005 r. na placu św. Piotra, na którym i ja byłem w tłumie. Były nas tysiące, dziesiątki tysięcy. To, co mi utkwiło w pamięci, to milczenie, jakie zapadło po ogłoszeniu śmierci Jana Pawła II. Dziesiątki, może setki tysięcy ludzi, którzy nagle zamarli w milczeniu na wieść, że nasz ukochany Papież powrócił do Domu Ojca... Nie mogę zapomnieć tego ogromnego wzruszenia, jakie czułem w tym momencie, i tego, że chciałem krzyczeć: "Umarł święty!".

Tu, w Rzymie, jestem rektorem kościoła pw. Niepokalanej i św. Józefa Benedykta Labre. Zmarł on pod koniec XVII wieku. W momencie jego śmierci dzieci biegały po ulicach Rzymu, krzycząc: "Umarł święty, umarł święty!". To była naprawdę niezwykła osoba, święty bezdomny, żebrak. Wtedy na placu przypomniały mi się te słowa i ja także chciałem krzyczeć na całe gardło: "Umarł święty!". Ludzie prawdopodobnie uznaliby mnie za nie do końca zrównoważonego, a może też podchwyciliby to wołanie i przez aklamację Papież już wtedy zostałby uznany za świętego? Nie odważyłem się jednak na to, by krzyczeć, ale też nie przeszło mi wtedy nawet przez myśl, że po kilkunastu dniach od tego pamiętnego wieczoru zostanę postulatorem procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II.

Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że te ostatnie sześć lat to chyba najważniejszy okres mojego życia i kapłaństwa. Rola i pozycja postulatora jest bardzo szczególna i delikatna. Powiedziałbym jednak, że Jana Pawła II mogło poznać od wewnątrz naprawdę wiele osób. Dlaczego? Dlatego że prowadził życie przejrzyste i zgodne z tym, w co wierzył. Jedną z wielu rzeczy, które ukazał proces, jest także ta, że nie znalazło się nic nowego, czego o nim byśmy już nie wiedzieli. Jasne, że pojawiły się jakieś mniej znane nowe epizody, opowiadane przez najbardziej bliskie Papieżowi osoby, które są przepiękną fotografią jego nieskazitelnego życia. Mogę jednak z pełną świadomością powiedzieć, że nie istnieje Wojtyła medialny i Wojtyła prywatny. To jest jedno i to samo. Żył tak, jak myśmy go widzieli, ponieważ był prawdziwym, autentycznym człowiekiem.

Prawda jest tym, co charakteryzuje obraz życia Jana Pawła II. I właśnie proces beatyfikacyjny pozwolił nam to jeszcze raz w pełni pokazać. Papież Polak był człowiekiem autentycznym, prawym, wolnym, kompletnym, przejrzystym, szczęśliwym i... świętym.

W związku z beatyfikacją teraz zmienia się charakter procesu, ale proces jest jeden. Zmieni się nieco także charakter pracy postulatora. Okres, który rozpocznie się od beatyfikacji, będzie przede wszystkim czasem czuwania, aby odebrać znak, który - miejmy nadzieję - Pan Bóg da jak najszybciej, a który jest wymagany przez prawodawstwo Kościoła jako potwierdzenie woli Boga ukazania błogosławionego jako świętego Kościoła powszechnego. O ten znak, o ten cud już możemy się modlić, bo przecież mogłoby się zdarzyć, że nawet w samym dniu beatyfikacji doczekalibyśmy się cudu, który otworzyłby drogę zmierzającą do kanonizacji i ogłoszenia Jana Pawła II świętym.

nasz dziennik.pl