Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
20 czerwca 2011
Diagnoza świata, mocno niepoprawna teologicznie
Marcin Wolski "Ewangelia według Heroda"

Tomasz P. Terlikowski: Marcin Wolski wydał kolejną świetną książkę. Siadłem do niej po 20.00 i nie mogłem się oderwać, dopóki jej nie skończyłem. A jednocześnie cały czas zadawałem sobie pytanie, czy ten typ „zabawy” z chrześcijaństwem nie przekracza już pewnej granicy. Ta historia zaczyna się jak klasyczna powieść akcji. Emerytowany agent amerykańskich służb specjalnych Joseph Carpenter wyrusza do Etiopii, gdzie zakochuje się w kobiecie i odnajduje przepowiednie etiopskiego mnicha, który wieszczy powtórne przyjście Chrystusa i Armagedon. Oficer jest agnostykiem i oczywiście w to nie wierzy, ma za to ochotę na młodą, ponętną Etiopkę. Ale na jego oczach przepowiednia zaczyna się realizować. Zbrodniarze (niestety nie można powiedzieć, kto, bo zepsułoby to zabawę) wysadzają za pomocą atomowej bomby walizkowej Watykan. Ginie papież i kolegium kardynalskie. Podejrzenia padają na muzułmanów.

Z przepowiedni wynika jednak także, że już niebawem narodzić się ma powtórnie (tu pierwsza niezgodność z katolicką ortodoksją, bowiem Wolski zakłada – oczywiście z pełną świadomością, że to nieortodoksyjne) Mesjasz, który zakończy historię świata. Przywódcy światowi, których przekonano, że przepowiednie są prawdziwe postanawiają uniemożliwić narodziny Mesjasza i rozpoczynają wielką akcję H., w której zginąć mają wszystkie dzieci blondynek... Joseph Carpenter rzucony w wir wydarzeń próbuje zaś wyjaśnić nie tylko, czym jest akcja H., ale również kto dokonał zamachu na Watykan. I oczywiście mu się to udaje, przy okazji zaś staje się postacią istotną dla ostatecznego zbawienia świata.

Przygody, akcja, mocne wrażenia podlane są zaś mocnym teologiczno-apokaliptycznym sosem. I właśnie on budzi jednak moje wątpliwości. Marcin Wolski porusza się bowiem już nawet nie na krawędzi ortodoksji chrześcijańskiej, ale zdecydowanie ją przekracza. Powieść na tym zyskuje, ale... no właśnie we mnie rodzi się pytanie, czy tego typu zabawa motywami Ewangelii jest jednak dopuszczalna. I choć chciałbym pokazać, o co mi chodzi, to zwyczajnie nie mogę. Ujawnienie zaskakujących, ale całkowicie nieortodoksyjnych tropów oznaczałoby bowiem... spalenie lektury. Jedyne, co mogę zatem zaproponować to samodzielną lekturę (a warto, bo książka ta to świetna lektura, ale także mocna diagnoza otaczającego nas świata) i odpowiedź na pytanie, czy Wolski przekracza czy nie granice religijne.

Tomasz P. Terlikowski

M. Wolski, Ewangelia według Heroda, Wydawnictwo M, Kraków 2011, ss. 240.