Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
28 czerwca 2011
Książka "Bez strachu" Albina Siwaka
Krzysztof Cierpisz
Niniejszym przesyłam kolejny fragment ”Bez strachu” - Albina Siwaka. Pomimo licznych zapytań ze strony prenumeratorów o cześć dalszą, muszę stwierdzić, że dalszych fragmentów nie będzie. Nie mogę łamać praw autorskich Albina Siwaka. Poza tym książka ta musi być uratowana fizycznie w egz. papierowym. W tym celu właśnie podaję kontakt mailowy do autora, gdzie tę pozycję można zamówić. W Polsce w latach 50-60 wydano wiele podobnych prac - głównie w wydawnictwach wojewódzkich, gdzie wpływy żydowskie nie były tak duże jak w Warszawie i dzięki temu terror żydowski ich nie dotknął. Jednakże pozycje te i tak poznikały bez śladu, bo nie stały się książkami ogólnopolskimi.

„Bez strachu” jest książką o dużych brakach edytorskich, ale stanowi zbiór faktów o unikalnej wartości dla naszej wiedzy i świadomości narodowej i religijnej. Te 40-50 Zł to nie jest wielki majątek, a autor musi mieć środki ekonomiczne, bo wydaje własnym nakładem.Bądźmy solidarni i kupmy po parę zestawów.
Krzysztof Cierpisz

Książkę można zamawiać: danuta.siwak@poczta.onet.pl

(Fragment). Czerwona zajmuje nasze tereny. Zaraz na drugi dzień Żydzi poszli do milicji i do NKWD. Zaczęły się aresztowania i wywózki na Wschód. Ci nasi koledzy Żydzi, którzy chodzili z nami do polskiej szkoły, teraz nas Polaków nie znaj ą, nie można już im mówić po imieniu, teraz oni są tu władzą. Każdej nocy podjeżdżali pod domy i zabierali ludzi, i to całymi rodzinami, z dziećmi i starcami.

Ja spałem na plebanii, więc na razie omijali proboszcza, ale zakazali odprawiania mszy w kościele. „Musicie mieć pozwolenie na piśmie, żeby zbierać tych ludzi w kościele" - mówili. Mimo to ksiądz w niedzielę mówi do mnie, że idziemy i msza się odbędzie normalnie. Tak też było, ale na wieczór przyjechali i pobili księdza dotkliwie, a mnie zabrali z sobą na wieś.

W czasie wiezienia mnie furmanką widzę, że wszyscy milicjanci to moi koledzy Żydzi ze szkoły. Zaczynam więc prosić jednego i mówić: „Czego wy chcecie ode mnie? Żadna polityka mnie nie interesuje. Nie należę też do żadnej grupy czy partyzantki". „Tak, to prawda - odpowiada mi jeden - ale grasz w kościele i to twoja wina. Więcej grać już nie będziesz". No, to wiozą mnie, żeby zabić - pomyślałem. Ale stało się inaczej.

Wjechali na podwórko do znajomego rolnika i pytają się: „Masz siekierę?" Chłop, przerażony, oczywiście daje im siekierę, a ja już jestem przekonany, że zabiją mnie właśnie tą siekierą. Tym bardziej, że po wioskach było tak zamordowanych dużo Polaków. „A gdzie masz pień do rąbania drewna?" - pytał chłopa milicjant. „O, stoi na środku drewutni" - pokazywał przestraszony chłop. Zwalili mnie z wozu i kazali iść do tej drewutni. No to już moje ostatnie chwile - myślałem i modlę się po cichu.

Przy pieńku kazali mi położyć prawą rękę na pniu. „Co, do cholery, chcecie mnie po kawałku rąbać" - spytałem Jakuba, tego co chodził ze mną do szkoły. „Kładź" -krzyknął, "bo przybiję gwoździami jak nie położysz". Dwóch złapało za moją rękę w okolicy łokcia i położyli na pieńku. Jakub rąbnął siekierą i poczułem straszliwy ból. Puścili moją rękę, z której przez parę sekund krew nawet nie leciała. Patrzę, a na pieńku leżą moje trzy palce. (s. 108, tom 1).