Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
28 sierpnia 2011
Wolskiego "Ewangelia wg Heroda"
Joanna Lichocka
Zwykle nie sięgam po książki fabularne. Publicystyka, literatura faktu i wspomnienia – to w największej części wypełnia moją bibliotekę. Współczesna beletrystyka, a już na pewno książki z cyklu political fiction czy tworzenie alternatywnych historii, zawsze wydawały mi się mniej zajmujące niż opisy tego, co wokół nas wydarzyło się naprawdę. Bo czyż kreacja autora może być ciekawsza niż to, co dzieje się w realnym świecie, co namacalnie przeżywamy, widzimy, czujemy? Żyjemy w ciekawych czasach – wystarczy je tylko opisywać. Dlatego zupełnym przypadkiem sięgnęłam po nową książkę Marcina Wolskiego „Ewangelia Heroda”. Sięgnęłam i przeczytałam jednym tchem, świetnie się przy tym bawiąc. Wolski napisał dowcipny, lekko poprowadzony pastisz „Kodu Leonardo da Vinci” Dana Browna. Autor bawi się formą, wykorzystuje sprawdzone chwyty gatunku – jest odkodowywane proroctwo, zapomniane klasztory, najpotężniejsze służby specjalne świata, dzielny, twardy i raczej cyniczny główny bohater, zaprawiony na różnych frontach wojen i gier sekretnych służb, obok niego oczywiście piękna kobieta, oraz… chrześcijaństwo.

Jak wiadomo, w przypadku produkcji książkowych liberalnego Zachodu tego typu chrześcijaństwo to najbardziej kłopotliwy element ludzkości. Cywilizacja człowieka ma potężny problem z Kościołem, a Opus Dei i służby Watykanu skrywają mroczne i krwawe historie. W książce Wolskiego ta zasada gatunku została obalona. Okazuje się, że zaszyfrowane proroctwo, które odczytują bohaterowie, może oznaczać nie kataklizm, lecz Paruzję, czyli ponowne przyjście Mesjasza, a walka dobra ze złem, jaka rozgrywa się na kartach książki, to wojna rządzących elit świata z… Bogiem. Proroctwo zapowiadające przybycie Mesjasza jest bowiem odczytane przez możnych świata, a ci, by uniemożliwić jego spełnienie, organizują potężną akcję antyaborcyjną.

Jest przy tym i globalny spisek satanistyczny, i zamach terrorystyczny zrównujący z ziemią Watykan wraz z połową Rzymu. A w tym wszystkim następuje przemiana głównego bohatera, który dojrzewa do tego, by stać się Józefem naszych czasów. I jak się państwo domyślacie – cud się dokonuje, dobro zwycięża i rodzi się dziecię… Nie będę zdradzać więcej, wspomnę tylko jeszcze, że jednym ze znaków, które zapowiadają wielką, cudowną przemianę ludzkości, jest katastrofa smoleńska. Wolski, jak pewnie większość z nas, próbuje wpisać w ten sposób śmierć pod Smoleńskiem w jakiś wielki sens i trzeba przyznać, że czyni to w sposób krzepiący. „Ewangelia Heroda” to zatem nie tylko sprawnie napisana książka, to także łyk tlenu w mocno już zatęchłej postmodernistycznej przestrzeni.

Czytaj fragment książki w Gazecie Polskiej