Zaduszki. Święto Zmarłych. Jedyny czas w roku, gdy na cmentarzach jest więcej ludzi niż grobów... Chociaż każdy polski obrzęd próbuje się dziś strywializować, ośmieszyć, uczynić obciachowym – ten szacunek do zmarłych odróżnia nas (jeszcze) od innych, „postępowych” nacji.
Amerykański „halloween” po raz kolejny wykruszy sobie kły; Polacy nie lubią i nie chcą tańczyć na grobach swych przodków. Jeszcze nie teraz... Jeszcze nie w tym roku... Chociaż niedługo – kto wie?...
Tyle zakazów przekroczono ostatnimi czasy, tyle tabu obalono, tyle świętości zbrukano... Zmiany idą błyskawicznie; niedawno zdawało się, że Sowieci nie wyjdą za naszego życia z Polski...
Wyszli.
Jeszcze niedawno niemożliwością było stawianie znaku równości patriotyzm=faszyzm... Dziś polska i niemiecka swołocz skrzykuje się, by zakłócić obchody Święta Niepodległości...
Jak co roku zbieram się do tury objazdowej, pakuję do bagażnika kwiaty i znicze. Najpierw najbliższa rodzina. Potem groby przyjaciół, bliskich znajomych, ludzi, których szanuję. Na końcu światełko za tych, którzy swych grobów nie mają. Wśród nich mój ś.p. dziadek, Teofil Makowiecki. Ułan-legionista, zamordowany podczas transportu przez niemieckich strażników, rzucony jak pies do rowu przy torach kolejowych, gdzieś na trasie Toruń-Skierniewice...
Pewnie Dziadek zdziwiłby się, gdyby zobaczył, co zrobiono z jego Polską, z ideałami, za które oddał życie. Pewnie zakląłby po żołniersku i odruchowo szukał szabli u boku... Pewnie...
Śpij spokojnie, Teofilu. Dopilnujemy, aby 11.11.11 godnie obchodzono Twoje święto.
I nie nadstawię drugiego policzka.
Obiecuję. Geny zobowiązują...
Lech Makowiecki
A tu kilka piosnek w klimacie listopadowym |