Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
2 listopada 2011
Cud - Jan Paweł II uratował samolot
mówi ojciec Piotr Chyła

Laurka dla kapitana Wrony
Relikwie Jana Pawła II były na pokładzie Boeinga 767 lecącego z USA do Polski, który wczoraj, w dniu Wszystkich Świętych lądował awaryjnie w Warszawie. Relikwie błogosławionego papieża miał przy sobie redemptorysta ojciec Piotr Chyła. - Całą podróż zawierzyłem Janowi Pawłowi II. Za jego wstawiennictwem modliłem się gdy pilot poinformował nas, że będzie lądował awaryjnie – opowiada duchowny. – Myślę, że ręka Jana Pawła II była z nami – podkreśla redemptorysta.

niezalezna.pl

Więcej na ten temat w czwartkowym wydaniu „Gazety Polskiej Codziennie”.

Ksiądz rozgrzeszył pasażerów

Ojciec (Chyła) przez cały czas gorliwie modlił się. Miał przy sobie relikwie Jana Pawła II. Czy to dzięki nim udało się bezpiecznie wylądować bez wysuniętego podwozia? To był kolejny cud papieża Polaka?

fakt.pl

Z kapitanem Januszem Więckowskim rozmawia Anita Gargas. Czas 15 min. Kpt. mówi również o Ewie Foley. Jest też pytanie o pilotów Tupolewa i katastrofy w Smoleńsku.

MAGDA STECZKOWSKA: "Tego, co przeżyliśmy nie da się opisać. Nie jestem w stanie za wiele powiedzieć. Jestem ciągle w szoku. Przede wszystkim ogromne podziękowania i pokłony należą się kapitanowi Wronie i dla drugiego pilota Szwarca oraz dla całej załogi, która zachowała niesamowity spokój i profesjonalizm. Ludzie byli również bardzo zorganizowani, słuchali poleceń załogi. Nad Warszawą krążyliśmy półtorej godziny. To był czas, który każdy wykorzystał inaczej: część płakała, inni rozmawiali, jeszcze inni milczeli. Ja przemyślałam całe swoje życie…. Kiedy wylądowaliśmy, stewardessy powtarzały jak mantrę: Lądowanie awaryjne, lądowanie awaryjne. Wiedzieliśmy, że musimy zostawić wszystko w samolocie i jak najszybciej wyjść. Ludzie zrobili to naprawdę spokojnie, bez przepychanek. Przepuszczano mamy z dziećmi. Niektórzy podejrzewali, że podwozie się wysunęło, bo lądowanie było tak delikatne i perfekcyjne. Często lądowanie z podwoziem bywa bardziej gwałtowne i twarde. Ja słyszałam, że koła się nie wysunęły, z okna widziałam też płomień. Ubrałam się, wzięłam ze sobą tylko dokumenty i telefon. W torbie zostawiłam prawo jazdy na wypadek…. Po wyjściu z samolotu, biegliśmy jak najdalej przed siebie, baliśmy się, że samolot może wybuchnąć. Autobusy już czekały i odwiozły nas na lotnisko. Natychmiast zadzwoniłam do męża. Na szczęście, nie oglądał tego lądowania w telewizji, bo był w tym czasie na grobach. Nie mieliśmy okazji podziękować kapitanowi i załodze. Bardzo tego żałuję. Niewiele osób skorzystało z pomocy psychologów na miejscu. Ludzie rozmawiali między sobą, pocieszali się. Obcy ludzie podchodzili i się ściskali. Muszę teraz odpocząć …ale jeszcze raz ogromne podziękowanie dla całej załogi. "

plejada.pl

- Kapitan mówi z dużą dozą skromności. Dostałem wiele maili z całego świata, wszyscy mówią, że to lądowanie to mistrzostwo świata - ocenił prezes PLL LOT, Marcin Piróg.

Konferencja prasowa kapitana Wrony