Walentynki dopiero we wtorek, a mnie już dzisiaj życie utrudniają...Wszechwiedząca Wikipedia się wymądrza, twierdzi stanowczo, że do Polski obchody walentynkowe trafiły w latach 90. XX wieku z kultury francuskiej i krajów anglosaskich, a także wraz z kultem świętego Walentego z Bawarii i Tyrolu. Podobno święto to konkuruje już o miano tzw. święta zakochanych z rodzimym świętem słowiańskim zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobótką, obchodzonym w nocy z dnia 21 na 22 czerwca. Delikatnie powiedziane, konkuruje! Ono już wygrało, co każdy człowiek przy zdrowych zmysłach zauważy! Wszędzie pełno serduszek, słodkich pluszaków zezujących uroczo, reklam hoteli proponujących intymne walentynkowe weekendy, nawet ulotki sex szopów kuszą, dyskretnie wsuwane w dłonie przechodniów...
Nie przypominam sobie, żeby naszą rodzimą, poczciwą Noc Sobótkową tak szumnie i skutecznie reklamowano, a szkoda...
Ale ja nie o tym przecież chcę powiedzieć!
Obudził mnie dzisiaj, o barbarzyńskiej dla niedzieli porze, natarczywy dzwonek. Nakrycie głowy poduszką w złudnej nadziei na przeczekanie hałasu nie dało rezultatów, do brzęczyka doszło rytmiczne bębnienie w drzwi. Zrezygnowana narzuciłam szlafrok i otworzyłam. Na wycieraczce stała nastoletnia córka przyjaciółki, Katarzyna.
- Pomóż, wyjęczała. Jeszcze nie do końca obudzona, milczałam wymownie.
Kaśka kontynuowała niezrażona:
- Potrzebna mi na jutro walentynka, może masz coś? Dałam za wygraną:
- Może mam, ale zlituj się, dlaczego tak wcześnie, przecież wiesz, że dzisiaj odpoczywam! Ponadto Internet jest pełen różnych gotowych wierszyków, piosenek, propozycji sms-ów...
Nie pozwoliła mi dokończyć.
- No coś ty, to takie pospolite, wszyscy stamtąd ściągają, nie mogę sobie pozwolić na to,
że ktoś przez głupi przypadek będzie miał to samo co ja. Lubię być oryginalna!
Poza tym przecież wiersz nie wystarczy, muszę dać dobrą oprawę graficzną, to na plastykę,
a wiesz jaki nasz Matejek jest wymagający! To masz, czy nie?!
Dziewczyna pożądliwie spojrzała na pudełko pełne kolorowych kartek, stojące w kącie regału.
- Poszukaj, a ja zaparzę herbatę, wypijesz ze mną? - Uhu, mruknęła i z zapałem rzuciła się na poukładane w porządku alfabetycznym arkusiki.
Kiedy wkraczałam do pokoju z taca zastawioną lekkim porannym posiłkiem, Kaśka triumfalnie machała różową kartką. - Mam, mam, posłuchaj!
Miłość czy nienawiść? Oto jest pytanie! Zgadnij, które z uczuć Tobie się dostanie?
Gdy ciebie nie widzę, Wzdycham, tęsknię, szlocham, Lecz gdy cię zobaczę, Nie znoszę, nie kocham!
I tak wieki całe Tkwię w wielkiej rozterce, Czy ci język pokazać, Czy oddać swe serce?!
Dziś Ci nie odpowiem, Bo nie mam nic z osła, Decyzję podejmę, Gdy będę dorosła...
Spojrzałam na nią z powątpiewaniem. - Nie za dziecinne? To jeszcze z czasów mojej młodości! - No coś ty, dla mnie bomba! Mogę sobie przepisać? Uśmiechnęłam się leciutko.
- Oczywiście, że możesz, przecież inaczej od razu bym Ci powiedziała, że nic dla Ciebie nie mam...
Kaśka już dawno poszła, za chwilę dwunasta, a ja siedzę rozmarzona i wpatruję się w pudełko pełne wierszy, niekoniecznie na każdą okazję. Wiem, że jest tam i akrostych, jakżeby inaczej, dla mojego Walentego. Sięgam powoli, wyjmuję arkusik równie różowy jak ten, który znalazła dziewczyna, podnoszę powoli do oczu i czytam:
Wieki już całe cię nie widziałam, Ale pamiętam zapach twój o świcie... Lubczyku woń pokrętną będę pamiętała, Ech, to mi zostanie już na całe życie! Nikomu nie mówiłam o chwilach szalonych, Twych oczu złocistych iskrami płonących... Yves Saint Laurenta opium ulubione Nade mną rozpylałeś, śmiejąc się bez końca... Kto tego nie przeżył, nigdy nie zrozumie, Istoty serca, które cierpi lecz wciąż kochać umie...
A nie mówiłam? Walentynki dopiero we wtorek, a mnie już dzisiaj głowę zawracają...
*) Akrostych, utwór wierszowany, w którym pierwsze litery lub słowa wersów czytane pionowo tworzą wyraz lub całe zdanie. Forma często stosowana w reklamie, a także w wierszowanych zagadkach.[WIEM-darmowa encyklopedia]
Jolanta Maria Dzienis
|