Kiedy odkryliśmy ten przepiękny, historyczny kościółek i park w Moonbah, okazało się, że historia splata tu wątki irlandzkie z polskimi. Postanowiliśmy więc zorganizować tu nasz następny festiwal K’Ozzie Fest 2012. Zamarzyło się nam opowiedzieć Irlanczykom o Strzeleckim nie jako odkrywcy Góry Kościuszki, ale postaci wielce humanitarnej; pod koniec lat 1840tych Paweł Edmund Strzelecki organizował w Irlandii (nawiedzonej klęską głodu) akcję pomocy. Jego praca z narażeniem własnego zdrowia i życia dała znakomite efekty. Oficjalne źródła mówią, że nasz rodak uratował prawie ćwierć miliona dzieci od śmierci głodowej. Nieco później Strzelecki brał udział w organizowaniu masowej emigracji biednych rodzin ... własnie do Australii.
O tym – pomyśleliśmy – warto opowiedzieć społeczności irlandzkiej.Do napisania eseju na temat szlachetnej akcji Strzeleckiego ochoczo się zgodził Felix Molski , nasz kolega z „Kosciuszko Heritage Inc.”. Przez kilka miesięcy różnymi kanałami, w tym poprzez National Library of Australia docierał do archiwalnych dokumentów British Parliament, zebrał przebogate materiały – widziałam ich kserokopie ułożone w wysokie stosy. Imponująca praca! Kiedy dostałam do przeczytania pierwszą wersję eseju, pomyślałam sobie, że jest świetna i nadaje się raczej do
druku, niż na wygłaszanie „referatu” w atmosferze piknikowej, na wolnym powietrzu. Ustalilismy więc, że ilustrowany bogato tekst wydrukujemy w postaci książeczki i że jej oficjalną promocję zrobimy własnie na festiwalu w Moonbah.
Famine mural in Ireland |
Irlandzki Memoriał w Sydney. Fot. F. Molski |
Plany te chcieliśmy zakomunikować Irlandczykom, zatem pod koniec 2011 r. spotkalismy się w Sydney z komitetem organizacyjnym Lake Jindabyne Irish Festival. Mile nas przyjęli i zaprosili na swój festiwal w końcu stycznia 2012. Tak więc pojechaliśmy pełni ciekawości, jak wyglądają inne festiwale organizowane w „naszym” Jindabyne. Mieliśmy też popatrzeć, posłuchać, zadecydować, jakich artystów irlandzkich zaprosić do nas. Z braku czasu pojawiliśmy się dopiero drugiego dnia festiwalu i to pod wieczór. Prosto z trasy udaliśmy się do Memorial Hall, gdzie na wielkim parkiecie wirowało kilkanaście par. W programie było napisane, że to „Ceili & Irish Dancers”. Nie wiem, czy była to nauka tańca, czy próba przed niedzielnym występem. Tańce trwały, a my pojechalismy do Banjo Paterson Pub, gdzie miały się odbyć występy „Traditional Music Sessions”. Ale chyba występów nie było, tylko kilku amatorów grało sobie na gitarach i śpiewało. Pogawędziliśmy z różnymi ciekawymi ludźmi i ruszyliśmy do schroniska.
Tancerze w Memorial Hall. Fot PP |
Kobziarze w kościele. Fot PP. |
W niedzielę można było pospać dłużej, bo Msza festiwalowa zapowiedziana była na 10,30. Przed kościołem pw. St. Columbkille spotkaliśmy szefa komitetu festiwalowego, Harry Cumminsa z małżonką oraz kolorową parę w narodowych strojach, grających na kobzie i bębnie. Muzyka niosła się hen, ponad jeziorem. Ksiądz Peter Miller przypomniał, że Columbkille to następny po św. Patryku najwazniejszy święty irlandzki i bardzo kolorowa postać. Miło było to usłyszeć, bo od lat dziwiło mnie, skąd taka dziwna nazwa kościoła.
Po Mszy była okazja przywitać się z naszą dobrą znajomą Neen Pendergast, uważaną za „patriarchę” okolicy. Wszyscy razem przenieślismy się do wielkiej, przestronnej sali parafialnej, do której przylegała weranda. To tu miała się odbyć pierwsza część niedzielnych występów. Pytaliśmy księdza Petera, czy jest irlandzkiego pochodzenia. Okazało się, że jest dość niezwykłą mieszanką niemiecko-francusko-irlandzką. Hmm, to właśnie z takich mieszanek słynie Australia.
Irlandzki oberek. Fot. PP |
Celtic Band. Fot. PP |
Zespół "Fir Croi". Fot. PP |
Tymczasem na przenośnej scenie zaczęły wirować pary „Margaret Winett Set Dancers”. Żałowałam, że nie ma z nami Urszuli Lang, bo by sobie popatrzyła na ichniejszą choreografię , czy polskie i irlandzkie tańce ludowe mają coś wspólnego. Po tancerzach pojawiła się orkiestra kobziarzy „Canberra Celtic Pipe Band” w zielonych spódniczkach. Ale dudnili! A również tańczyli! Zachwycające kobzy i ciekawie brzmiące „doboszowe” bębny. Po ich występach idę pogadać z szefową zespołu. Pani Fran zachowuje się jak generał, widać w orkiestrze dyscyplina musi być.
Posłuchajcie plików audio
Próba tańca w Memorial Hall
Gra orkiestra kobziarzy z Canberra
Fragment tradycyjnej pieśni irlandzkiej "Trasna Na Donta" w wykonaniu Suzanne Toomey z zespołu Blackwater
Suzanne ponownie: fragment piosenki "Shores of Botany Bay"
Około 13-tej przenosimy się do Banjo Paterson Park, gdzie w bliskiej odległości od pomnika Strzeleckiego trwa koncert. Tu pod pomnikiem splatają się motywy polskie i irlandzkie, bo niedaleko znajduje się monumencik z harfą i tabliczką pamiątkową na cześć irlandzkich budowniczych Snowy Hydro Scheme. Harfa - jak mi ktos wyjasnia - kształtem przypomina zarys Irlandii. Skwar okrutny. Siadamy pod drzewkiem i słuchamy fajnych ballad w wykonaniu zespołu Fir Croi z Canberra. Potem grupa się pakuje, z płyty leci jakaś piosenka... i będzie leciała, aż się zainstaluje kolejny zespół. Dobrze, że w czasie tej dziury zaoferowano nam lekturę „Irish Echo”. O zawartości gazety opowiem za chwilkę...
Skrzypaczka z "Blackwater". Fot. PP |
Jakże cenną informację znalazłam w Irish Echo! Fot. PP |
... bo oto na scenie pojawia się słynny zespół Blackwater: Susan Toomey, znakomita solistka rodem z Irlandii, ma świetny głos i znakomity repertuar, pięknie rusza się na scenie, zwinna jak jaszczurka, gra na flecie (tin whistle), na akordeonie (piano accordion) oraz na bodhran; Patrick Cullen – śpiew i gitara, założyciel zespołu; Evelyn Finnerty, skrzypaczka z bardzo długim warkoczem. Cała trójka jest niewiarygodnie zgrana. Przy rytmie i tempie są też chwile nostalgicznej zadumy. Takiego zespołu chciałoby się słuchać godzinami.
Susanne Toomey z zespołu "Blackwater". Fot. PP. |
Synek Suzanne gra na mamusinym flecie. Fot PP. |
Zapowiadają, że to już koniec festiwalu i że jeszcze wieczorem będzie można artystów posłuchać w Brumby Bar. No więc gawędzimy z Patrykiem, umawiamy się na rychłe negocjacje i wyruszamy przed siebie. Oczywiście jedziemy do Moonbah, które zaczynamy traktować jak naszą posiadłość. Z pagórka, z przykościelnego parku piękny widok na okolice. Chowam się od słońca na werandzie salki parafialnej i czytam „Irish Echo”. Trafiam na wiadomość, że 13 lutego odbędzie się w konsulacie irlandzkim doroczne zebranie komitetu Irish Famine Commemoration Committee. Napisali: „everybody welcome”; skoro tak, to po powrocie do Sydney konferuję z Felixem. Namawiam go, aby się wybrał na to zebranie chociaż wiem, że brak mu czasu, bo zbiera się do długiej zamorskiej wyprawy. Piszemy emaila do prezesa komitetu, napomykając o zasługach Strzeleckiego w Irlandii. Prezes zaprasza Felixa na zebranie, gdzie ma wygłosić krótką mowę.
Koncert w parku. Fot. PP |
Flagi na prawo od Pomnika Strzeleckiego. Fot. PP |
Relacja Felixa "Speaking at Irish Famine Committee”
Felix opowiadał im o Strzeleckim , którego na terenie Australii znają prawie wyłącznie z racji jego odkryć... zaznaczył, że nasz festiwal w Moonbah będzie wyrazem hołdu dla jego humanitarnej postawy w czasie walki z głodem w Irlandii, gdzie zaraza kartoflana przez szereg lat niszczyła plony stanowiące podstawowe wyżywienie ludności. O tym, że wielki głód spowodował smierć lub emigrację półtora miliona osób, Irlandczycy dobrze wiedzą. Natomiast nie wiedzieli, że Strzelecki cudem przeżył tyfus, kiedy dookoła wielu padało martwych; nie wiedzieli, że dzięki swym nowatorskim pomysłom uratował życie ponad 200 tysiącom dzieci.
Na zebraniu z dużym zdziwieniem i uznaniem przyjęto informację, że za swoją (powszechnie wówczas w Anglii wychwalaną) pracę Strzelecki został uhonorowany przez Królową Wiktorię medalem „Order of the Bath”. Metody opracowane przez niego zostały z powodzeniem zastosowane przez UNRRA pod koniec 2 wojny światowej. “Wykład” Felixa nagrodzono gromkimi brawami. Padło stwierdzenie, że Strzelecki zasługuje na to, aby uczynić z niego kolejnego irlandzkiego świętego („Irish saint”). Warto odnotować, że wśród zebranych obecny był wykładowca historii na Uniwersytecie Sydnejskim. Może jest szansa na to, że program nauki historii na australijskich uczelniach ukaże całą prawdę o Strzeleckim. Kto wie. To dopiero początek naszej współpracy.
Ernestyna Skurjat-Kozek Prezeska „Kosciuszko Heritage Inc.” Dyrektorka Festiwali Kościuszkowskich
Monografia F. Molskiego, pod patronatem „Kosciuszko Heritage Inc.” idzie lada moment do drukarni. Publikacja musi być gotowa najdalej w połowie kwietnia. Musimy zorganizować fundusze na jej opublikowanie. I tu prośba do rodaków o składki na ten cel. Przyda się każdy grosz. Donację można wpłacic na konto „Kosciuszko Heritage Inc.”, ANZ Bank Account No 489922501, BSB 012290. Można tez zapłacić czekiem wystawionym na: Kościuszko Heritage Inc. Nasz adres: 14, Blackbutt Ave., Pennant Hills NSW 2120.
Nazwiska ofiarodawców będą opublikowane w Pulsie Polonii, na festiwalowej stronie internetowej www.kosciuszkoheritage.com oraz w broszurce „Program Festiwalu”.
|