Mogłoby się wydawać, że wyprawa z Perth do Snowy Mountains jest sprawą zupełnie prostą. Tymczasem okazało się, że czekał mnie lot do Melbourne a tam przesiadka na samolot do Canberry. W stolicy wynajęłam samochód, którym dotarłam do miejscowości Jindabyne w NSW, gdzie zatrzymali sie uczestnicy „Kościuszko Run 2012”. Cała podróż zajeła mi aż 12 godzin!
Jindabyne okazało się uroczym, małym miasteczkiem, położonym nad jeziorem Lake Jindabyne, gdzie o tej porze roku panuje prawdziwie jesienny chłód. W Perth w lutym rtęć w termometrze bardzo rzadko spada poniżej 37 stopni Celsjusza, zatem nic dziwnego, że 15 stopni w Jindabyne wydawało się mieszkance zachodniego wybrzeża prawdziwą zimą. Na szczęście byłam na to przygotowana - ciepły sweter i kurtka czekały w walizce.
Tego samego wieczoru, spotkałam się na obiedzie z innymi uczestnikami „Kosciuszko Run”. Poznałam osobiście Pawła Gospodarczyka - prezesa „Strzelecki Heritage Inc”, z którym w ostatnich tygodniach kontaktowałam się telefonicznie, uzgadniając szczegóły mojego przyjazdu. Paweł serdecznie mnie przywitał oraz wręczył mi koszulkę z logo „Kościuszko Run 2012”. Jego energia i entuzjazm udzieliły się wszystkim obecnym. Nie mogliśmy się doczekać rana, by móc wreszcie wyruszyć na szczyt słynnej Góry Kościuszki.
Z czterech możliwych opcji dostania sie na szczyt - wspinaczki, biegu, jazdy rowerem i spaceru - wybrałam tę ostatnią. O 9 rano wyruszyłam malowniczą trasą „Main Range Walk” z Charlotte Pass. Pogoda dopisała. Po drodze oglądałam i uwieczniałam na zdjęciach kolorowy, skalisty krajobraz. Po 9 kilometrowym marszu, który zajął mi 2.5 godziny znalazłam się na szczycie najwyższej góry w Australii. Było tam dosyć zimno i wiał wiatr - musiałam założyć czapkę i rękawiczki. Te niedogodności wynikłe z nagłego obniżenia temperatury, rekompensowały mi wspaniałe widoki jakie roztaczały się ze wszystkich stron.
Tu fotogaleria "Paulina na dachu Australii"
Na górze spotkałam się z innymi uczestnikami imprezy, m.in. z jej organizatorem, Oscarem Kantorem. To właśnie on namówił mnie do wzięcia udziału w „Kościuszko Run 2012” i do zaśpiewania hymnu na wierzchołku góry.
Góra Kościuszki znajduje się na terenie Parku Narodowego, gdzie nie wolno nadmiernie hałasować, nie mogłam zatem użyć sprzętu nagłaśniającego ani mikrofonu. Byłam zdana tylko na własne płuca. Na szczęście udało mi się przekrzyczeć wiatr i z powodzeniem odśpiewać hymn Australii przy aplauzie zgromadzonych. Następnie zaprosiłam wszystkich uczestników do wspólnego wykonania hymnu Polski, potem jeszcze zaśpiewaliśmy „Waltzing Matilda” i kilka polskich piosenek. Akompaniował nam na gitarze jeden z uczestników wycieczki.
Na zakonczenie wysłuchaliśmy przemówień: Konsula Generalnego RP w Sydney – pana Daniela Gromanna oraz przedstawiciela Rady Naczelnej Polonii w Australii - pana Włodzimierza Wnuka.
Z góry schodziłam krótszą trasą prowadzącą do miejscowości Thredbo. Niestety w momencie, gdy doszłam do wyciągu krzesełkowego, który miał zwieźć na dół uczestników imprezy, burza unieruchomiła wyciąg i nas na ponad pół godziny. Jak tylko deszcz ustał ruszyłam w drogę powrotną do Jindabyne, gdzie wraz z Sylwestrem Gładeckim zorganizowaliśmy wspólny koncert na oficjalne zakończenie imprezy. Wykonałam kilka utworów z ostatniej płyty mojego zespołu - Basic Desire. Rozdano również nagrody i medale zwycięzcom biegu na szczyt.
Długo będę ten wyjazd wspominać, dał mi bowiem okazję zobaczenia bardzo pięknego zakątka Australii. Serdecznie dziękuję organizatorom za zaproszenie mnie na „Kosciuszko Run 2012”. Mam nadzieję, że tak jak planują, impreza nabierze jeszcze większego rozmachu w ciągu kolejnych paru lat i że jeszcze raz będę mogła wspiąć się na najwyższy szczyt górski w Australii.
Paulina Caine (Balicka)
Paulina Caine na szczycie Mt Kosciuszko. Fot.David Broadfield |
|