Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
7 czerwca 2012
Duch lojalki
Marek Baterowicz
Po ogłoszeniu stanu wojennego w PRL-u władze bezpieczeństwa od wielu osób domagały się podpisania tzw.lojalki, z tą propozycją występowały nie tylko wobec internowanych działaczy „Solidarności”. Niektórzy podpisywali, większość jednak odmawiała złożenia podpisu pod taką deklaracją uległości. Kiedy dzisiaj przyjrzeć się wydarzeniom w IIIRP, okaże się, że często gęsto obywatele postępują z wielką dozą lojalności wobec miłościwie panującego nam „peerelizmu-bis”, choć dzisiaj żadnej lojalki podpisać nie musieli. Najwidoczniej rzeczywistość IIIRP przenika duch dawnej lojalki tak intensywnie, że nawet Stoczni Gdańskiej wojewoda Adamowicz przywrócił ( choć nie musiał ) nazwę z lat peerelowskich: „imienia Lenina”.

Jak długo utrzyma się ta nowa ( a stara nazwa) nie wiemy, bo spotkała się z gwałtownymi protestami mieszkańców Gdańska, a nie tylko stoczniowców. Z innych przejawów tego wstecznictwa jest np. decyzja o uznaniu Domu PZPR w Warszawie za zabytek! A w całym kraju aż 600 ulic nadal nosi nazwy z epoki PRL-u. Z ogromną lojalnością w stosunku do pozostałości dawnego reżimu odnoszą się nawet kadry uczelni, by przypomnieć ich teatralny protest przeciwko lustracji w r. 2007. Być może jakiś procent tych kadr kiedyś owe lojalki podpisał, ale przecież w Polsce po roku 1989 podpis taki nie powinien już obowiązywać. A lustracja była potrzebna, z czym zgadzał się nawet prof. Norman Davies, wiedząc zarazem, że jest w aktualnych politycznych warunkach niewykonalna. Serwilizm i oportunizm sycą ducha lojalki, a jednak niezależne media w Polsce mają swoje liczne bastiony ( gazety czy portale internetowe ) i tam panuje duch oporu oraz walka o prawdę, od dwóch lat zwłaszcza w kwestii smoleńskiej „katastrofy”. Niezależne pióra wielu publicystów w IIIRP służą tej sprawie, a ponadto dwa głosy wybijają się w tym chórze protestujących.

A są to wspaniałe wystąpienia Antoniego Macierewicza, który niejednokrotnie przedstawiał tło oraz okoliczności smoleńskiego zamachu, jak niedawno na rzeczowym, a zarazem dramatycznym spotkaniu w Krośnie. Kto nie słyszał jego tam wypowiedzi po prostu nie ma pojęcia, co dzieje się w kraju. Nawet w przybliżeniu nie zna powagi sytuacji oraz nieudolności oficjalnego śledztwa. To samo można powiedzieć o wystąpieniu Ewy Stankiewicz na marszu w obronie TV Trwam ( Warszawa, 21 kwietnia br), która bez owijania w bawełnę przypomniała Tuskowi, że napisy na wiaduktach nazywają go zdrajcą. I dodała, że znaczna część społeczeństwa widzi w nim zdrajcę stanu za rozbicie uroczystości w Katyniu, za dogadywanie się z Putinem ponad głową Prezydenta RP i za oddanie śledztwa w ręce Rosjan. Pani Ewa zwróciła się też do premiera z pytaniem jakże retorycznym: „czy to amatorszczyzna czy zdrada stanu...?” A tłum z flagami narodowymi skandował: Z D R A J C A...Z D R A J C A... Dalej mówiła pani Stankiewicz, że Tusk przechodzi do historii w gronie zdrajców narodowych i że Rzewuski czy Potocki mogliby się uczyć od niego technik zdrady!

Następnie zwróciła się do prezydenta Komorowskiego w tych dramatycznych słowach: „Rosja zaciera ślady na pana oczach! Niszczy wrak samolotu... Ci co zacierają ślady stoją po stronie oprawców! Dodała też, że Rosjanie mogli dobijać rannych, nikt nie może tego wykluczyć... ( pamiętamy film nakręcony kamerą telefonu komórkowego, na którym słychać okrzyki i strzały, film ten próbowano oczywiście zdyskredytować ). Pani Ewa Stankiewicz wytknęła Komorowskiemu jeszcze kilka rzeczy, a zwłaszcza jego komentarz po smoleńskiej tragedii. Powiedział on wtedy, że „przyczyny katastrofy są boleśnie proste”, czym żyrował z góry wszelkie ustalenia Rosjan. Takie stanowisko prezydenta RP musi budzić zdumienie, bo z góry wyprzedzało wyniki śledztwa. Dlatego pani Ewa zadała jeszcze pytanie, czy za tym stoi miałkość intelektualna czy może reprezentowanie obcych interesów na najwyższych szczeblach władzy ? Ważna też była jej refleksja: „Bez uczciwej władzy można bardzo łatwo stracić suwerenność...”

Ta wielotysięczna manifestacja w Warszawie domagała się miejsca na platformie cyfrowej dla TV Trwam, a zatem w wypowiedzi pani Ewy znalazły się i te słowa: Wolność słowa to gwarant demokracji i nie będziemy się o to pytać, tak jak człowiek nie pyta się nikogo czy może oddychać! Kto nie czuje miłości do Ojczyzny i pragnienia prawdy w wystąpieniach Ewy Stankiewicz i Antoniego Macierewicza, ten chyba nie ma w swej duszy ani promila polskości, o ile jeszcze ma duszę. Bo mógł ją przecież dawno sprzedać za korzyści płynące z układów, jakie daje „platforma oligarchów” ( nazywana dla niepoznaki Platformą Obywatelską ).

Manekiny z tego układu władzy – a szczególnie w rodzaju Niesiołowskiego i Palikota – nienawidzą serdecznie osób, które nie zatraciły patriotycznych uczuć ( o zgrozo, także pogardzanych przez niektórych profesorów, na szczęście nie wszystkich jak świadczą postawy tylu innych!). Eksplozje tej nienawiści niedawno kontemplowaliśmy u Niesiołowskiego, a jej natężenie sugeruje stan zgoła chorobliwy jakby pan N. cierpiał na jakąś manię prześladowczą o symptomach wyraźnego grubiaństwa, a właściwie chamstwa, by rzecz nazwać po imieniu. Nie jestem biegłym w psychiatrii, ale może specjaliści tej dziedziny doszukaliby się czegoś więcej u pana N. Jednocześnie od 1989 roku ludzie domagający się lustracji i praworządności nazywani byli oszołomami, zwolennicy dawnej nomenklatury chętnie przypisywali nam nawet jakieś „schizofreniczne fobie” za to, że marzyło się nam oczyszczenie państwa z wcale rozległych pozostałości reżimu PZPR. A w PRL-u czasem nazywano nas „ekstremą”, zaś przywódcę „Solidarności Walczącej” wysyłano zagranicę, by nie bruździł przy okrągłym stole. Etykietka „ekstremy” bywa zresztą nadal w użyciu wobec opozycji w IIIRP, tej opozycji która dąży do uzdrowienia i reformy państwa.

W tej przewrotnej logice, rodem jakby z epoki lodowcowej, ludzie dążący do oczyszczenia państwa ( „gnojówki” wg. Marka Nowakowskiego ) są uważani za wywrotowych szaleńców ( sekciarzy wg prof.N.Daviesa ), a że ich postulaty zagrażają interesom oligarchów oskarża się ich jeszcze o populizm, który perfidnie czasem kojarzony ma deprecjonować aspiracje obywateli broniących np. swych emerytur. Tak, zaiste jakaż to „ekstrema”, która nie chce pracować do 67 roku życia ? Ba, niektórzy są oskarżani o niepoczytalność. Za rządów Platformy wielce „obywatelskiej” zdarzały się próby internowania osób z opozycji w szpitalach psychiatrycznych. Powraca więc sporadycznie widmo oskarżeń o schizofrenię wobec przeciwników tuskizmu.

Metodę tę stosowano szeroko w sowieckim raju, także w PRL-u. Z braku argumentów reżim sięgał po bataliony ZOMO lub po osiłków w białych kitlach. Po kilku próbach wznowienia tego procederu w IIIRP obecna władza woli aresztować dysydentów pod pretekstem popełnienia przestępstwa. Tak było z przywódcą kiboli, Staruchowiczem, oskarżonym o kradzież torby przed wyborami 2011. Przy korupcji wymiaru sprawiedliwości metoda ta działa niezawodnie i czy nie jest to jeden z powodów, by domagać się reformy IIIRP, a może ustanowienia IVRP ? Są to jednak obecnie marzenia, bo układ wyrosły z okrągłego stołu ma się znakomicie, tryska duchem lojalki i nie ma zamiaru oddawać władzy. Ma też swoich „ambasadorów” nawet na emigracji jak ukazuje to choćby nowe wcielenie Kongresu Polonii Amerykańskiej. O antypodach nie wspomnę, bo kto ma oczy to widzi...

A w Polsce nowy show Palikota. Niedawno wzywał Polaków do występowania z Kościoła, teraz palił marihuanę niedwuznacznie reklamując narkotyki. Służby porządku nie ośmieliły się przerwać mu błogostanu, wszak z ich przyzwoleniem Palikot robi wszystko, by zdemoralizować społeczeństwo, osłabić polski naród odrywając go od wiary przodków. Może podpisał cyrograf diabłu ?

Marek Baterowicz