Lawina wydarzeń w Polsce , a także na świecie nie powinna nam przysłonić 20-tej już rocznicy obalenia rządu Jana Olszewskiego w roku 1992, a stało się to nocą 4 czerwca. Gabinet premiera Olszewskiego doprowadził ostatecznie do wyjścia dywizji sowieckich i to na warunkach honorowych, podczas gdy ówczesny prezydent Wałęsa oferował Moskwie łaskawie tereny opuszczanych baz jako miejsca wspólnych przedsiębiorstw polsko-rosyjskich. Tę bardzo groźną koncesję uchylił w ostatniej chwili szyfrogram premiera Olszewskiego do Wałęsy, który był już w stolicy Rosji zamierzając na własną rękę podpisać fatalny punkt 7 traktatu przyznający właśnie Rosjanom prawo do dalszego korzystania z terenów byłych baz.
Jak słusznie ocenił to rząd premiera Olszewskiego status takich spółek byłby niekorzystny dla polskiej racji stanu, ponieważ dawał okazję do tworzenia organizacji wyłączonych spod suwerenności polskiej i to na skrawkach naszego terytorium. Olszewski porównał to wtedy – w formie ogólnej analogii - do sytuacji dawnych europejskich koncesji w Chinach.
Ostatecznie punkt 7 traktatu – dzięki interwencji premiera Olszewskiego – brzmiał następująco : „RP oraz Federacja Rosyjska będą podejmować działania na rzecz rozwoju współpracy i będą poszukiwać sposobów tej współpracy. W tym celu powołają wspólną komisję polsko-rosyjską”. Przypomnienie tej sprawy jest istotne, gdy dziś jeszcze Wałęsa udziela szumnych wywiadów, opowiadając banialuki, iż to on wyprowadził wojska rosyjskie z Polski. Ten konflikt premiera z prezydentem ( czy Wałęsa był zatem godny prezydentury RP ?) zdarzył się w drugiej połowie maja, trzy tygodnie przed odwołaniem rządu mec. Jana Olszewskiego. Konflikt ten miał poważny udział w czerwcowym zamachu stanu, ale na pierwszy plan wysunęła się wtedy sprawa lustracji. Lista agentów przedstawiona przez ministra Macierewicza wywołała burzę, jednocząc szeregi zwolenników byłego reżimu PRL, do nich zaś dołączył Wałęsa wycofując z mediów swoje uprzednie przyznanie się do podpisania „kilku dokumentów” w MSW.
Los gabinetu Olszewskiego był więc przesądzony. I Wałęsa – poparty przez ex-PZPR oraz Unię Wolności ( koło ratunkowe byłych komuchów) – wydał wyrok : „Na podstawie art.32 ust.1 pkt 6 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wnoszę o natychmiastowe odwołanie pana Jana Olszewskiego ze stanowiska prezesa Rady Ministrów”, Lech Wałęsa, Warszwa, 4 czerwca 1992 r.”
Kto nie oglądał filmu o tym zamachu stanu pt. „Nocna Zmiana”, nadanego wtedy przez Telewizję Polską – lecz o północy ( aby ujrzał to mały procent telewidzów!) – nie zdaje sobie w ogóle sprawy z fatalnej roli Wałęsy w polskiej historii po roku 1989. I to nie z powodu donosów na UB, bo tym zaszkodził niewielu osobom. Natomiast jako prezydent RP ten były lider „Solidarności” nagle podał rękę dawnej nomenklaturze oraz eksponentom wpływów sowieckich w Polsce, których umowa okrąłego stołu nie odstawiła na boczny tor, a tylko czasowo wyciszyła. Tym tragicznytm wyborem zaszkodził całemu krajowi, storpedował oczyszczenie polskiego państwa, skazał je na permanentne bagno. Z tej racji Wałęsa nie jest absolutnym bohaterem pozytywnym, jak usiłował to nam wmówić wizytujący nas niedawno prof. Davies. W tej haniebnej akcji przeciwko lustratorom brali udział też tacy politycy jak Geremek, Mazowiecki, Pawlak, Lis czy Tusk. A Wałęsa do dzisiaj stoi po stronie ex-komuchów, nie unika już Kwaśniewskiego. Pojednanie podczas pogrzebu Jana Pawła II można jeszcze zrozumieć, ale po kontrowersyjnej wizycie Kwaśniewskiego na uroczystościach „zwycięstwa” w Moskwie naprawdę trudno pojąć nadal trwającą aprobatę Wałęsy dla pana „magistra”.
Dla wielu Polaków kojarzy się on raczej z gładkim aparatczykiem PRL-u, przeszczepionym na grunt III RP, a o koneksjach z Ałganowem nie wspomnę dłużej, jako że tę aferę badano w sądzie.
Czy zapomniano też aferę Orlenu ? I czy zapomniano kpiny z Jana Pawła II ? Kiedy to minister Siwiec całował ziemię, a Kwaśniewski pokazywał palcem, gdzie ma to uczynić !? Ale Wałęsa też chyba o tym zapomniał, jeśli ściska dziś palce prezydenta. A ponadto wdaje się w serdeczny dialog z generałem Jaruzelskim, ostatecznie zdemaskowanym jako tajny agent Kremla od r.1946. I od takiego agenta domaga się rekomendacji, że on sam nie był agentem! Regularna Paranoja (RP) doszła do szczytu w Polsce, gdy agenci wystawiają cenzurki agentom! Swego czasu tow. Belka atakował Instytut Pamięci Narodowej, ponieważ ten ujawnił dokumenty o Jaruzelskim. Belka domagał się więc …”ucywilizowania” IPN-u! Narzekał też, że lustracji domagali się ( np.Kaczyńscy z PiS-em, Giertych z LPR ) ludzie, którzy nie byli kiedyś na pierwszym froncie walki z PRL.
Mój Boże, ależ do pierwszych szeregów dysydentów reżim dopuszczał wtedy facetów sprawdzonych, gwarantujących uległość przy okrągłym stole! Innych wtedy wysyłano na kurację zagraniczną ( jak np. Kornela Morawieckiego z „Solidarności Walczącej”) , byle tylko nie przeszkadzali w dobijaniu targu między PZPR a dobrze zlustrowaną opozycją. Tak, PZPR-owcy lubili taką lustrację, gdy służyła ich celom. Innej lustracji bardzo nie lubili i nadal nie lubią. Odraczano kilka rozpraw Oleksego, byli reżimowcy grają na czas, a inni płyną na fali jak właśnie Marek Belka, który w stanie wojennym przyjmował ze zgorszeniem legitymacje partyjne od tych towarzyszy, którzy zachowali resztki przyzwoitości zrywając z PZPR. Dzięki zamrożeniu lustracji karierę w IIIRP zrobił też np. Cimoszewicz, choć figurował w archiwach jako współpracownik wywiadu, kryptonim Carex 136134. Agenturalność nie zaszkodziła jakoś ex-aparatczykom w robieniu karier po roku 1989.
Rzadkie są sygnały o budzeniu się sumień polityków. Oto np. Jan Rokita, który w r.1992 - jako działacz UW – brał udział w obalaniu rządu Olszewskiego, po latach był za lustracją. Niestety, jej szanse pogrzebano nocą czerwcową 1992. Największą odpowiedzialność za to i za polityczne bagno, które dzisiaj topi kraj, ponosi jednak Wałęsa. To on – jako prezydent – był osobistością, która mogła zdecydować o innym przebiegu zdarzeń. Niestety nie okazał się bohaterem pozytywnym, opowiedział się po stronie nomenklatury PRL , nadając kurs na utrzymanie takiego oblicza państwa, jakie przypomina nam upiorne czasy PRL-u. Te same twarze kierują Polską, a czy można było do końca zdemontować dawny system, jeśli nie odsunięto tych, co ten system tworzyli ?? Warto zastanowić się nad tym w kolejną rocznicę fatalnej nocy czerwcowej.
Marek Baterowicz
|