Diabli mnie biorą, kiedy australijskie media kolejny raz przypisują Polakom zbrodnie, których nie popełnili. Do tej pory specjalizowały się w tym procederze media głównego nurtu, sterowane zdalnie z Nowego Jorku i Londynu i robiły to na marginesie większej całości, dyskretnie, jakby przez pomyłkę, wrzucające, jak refren, frazę „Polish concentration camps”, „Polish camps” i, podobnie jak to się ostatnio wyrwało Obamie, „Polish death camps”.
Trzynaście lat temu zachowywał się w taki sposób „The Australian” i ówczesny prezes Rady Naczelnej Ryszard Majchrzak skierował w tej sprawie skargę do Australijskiej Rady Prasowej. Rada rozpatrzyła zażalenie i orzekła, że gazeta postąpiła niewłaściwie i powinna zamieścić sprostowanie z przeprosinami.
Ówczesny rzecznik prasowy RN dr Jerzy Klim kontaktował się z przewodniczącym Australijskiej Rady Prasowej prof. Dennisem Piercem w tej sprawie. Sprostowanie nie ukazywało się. W kolejnej rozmowie telefonicznej dr Klim dowiedział się, że są kłopoty, bo „The Australian” zagroził, iż wystąpi z Australijskiej Rady Prasowej, a to przecież główna gazeta w tym kraju. Ostatecznie nie doszło do wystąpienia, natomiast ucierpiało na tym dobre imię Polaków, ponieważ sprostowanie okazało się krótkim miałkim stwierdzeniem, dalekim od przeprosin.
W roku 2010, na wspólny wniosek ambasadora Andrzeja Jaroszyńskiego i ambasadora Izraela w Australii Yuvala Rotema, Australijska Rada Prasowa potwierdziła swe orzeczenie z 1999 r. i poprosiła wszystkie media drukowane do jego respektowania. Zdawałoby się, że po tych dwóch inicjatywach publikacje na ten temat będą zgodne z prawdą. Rzeczywiście, w ciągu roku, prasa głównego nurtu nie wylewała pomyj na Polaków. Wzięło się za to pisemko w Brisbane, poświęcone spędzaniu wolnego czasu, głównie z muzyką. Artykuł pani Helen Stringer, który ukazał się w „TimeOff” 1) jest króciutki, ale zawiera nieprawdopodobną baterię nienawiści do Polaków.
Autorka zaczyna od poinformowania czytelników, że „po wnikliwych badaniach” doszła do wniosku, iż piłka nożna jest rodzajem footballu, i że znaczna proporcja Europejczyków jest zwariowana na jego punkcie. Powołując się na wiarygodne dane i po konsultacjach z ośrodkiem badawczym zatrudniającym wielu uczonych (group of one), wymyśliła, że 85% kontynentalnej Europy ceni sobie wyżej piłkę nożną niż sex...Potrafiła też dotrzeć do danych, według których 99,9% badanych zgodziło się z sugestią, że ogromną radość sprawiłoby im połączenie Eurowizji z Euro 2012 w taki sposób, że zawodnicy graliby i śpiewali, podczas gdy maszyna do robienia wiatru rozwiewałaby ich włosy, a sztuczny dym snułby się u ich stóp. Podsumowaniem tego akapitu jest stwierdzenie „All true”.
Po wprowadzeniu, odnoszącym się do aktualnego wydarzenia, dziennikarka – naukowiec stwierdza, że prawdą jest również i to, iż zarówno Polska jak i Ukraina doświadczają bojkotu, ponieważ nie przestrzegają praw człowieka. Jej zdaniem w Europie Wschodniej prawa ludzkie obejmują prawo do łączenia klubów sportowych z organizacjami białych ludzi przekonanych o wyższości ich rasy. Także prawo do wołania „sieg heil” pod adresem przeciwnej strony, „jednocześnie rozwijając karykatury Żydów, na widok których Hitler mógłby z dumą uronić łzy...Także prawo do bicia („beat the fuck out”) widzów, niebiałej rasy.”
Po takim wprowadzeniu można stwierdzić, że jest rzeczą zrozumiałą, iż w Polsce, przecież, zostało systematycznie wymordowanych podczas II Wojny Światowej około trzech milionów żydowskich mężczyzn, kobiet i dzieci – co równa się, z grubsza, 90% liczby Żydów polskich przed tą wojną. Potem, kiedy zapytano o wyjaśnienie, Polska odpowiedziała, że nie zauważyli, iż dali radę wymordować tak wielu i sugerowała, że trzy miliony ludzi po prostu "zniknęły”. Autorka zwraca się do czytelników „Zwróćcie uwagę, że mówili to wówczas, gdy było im przytulnie w nowo nabytych domach, w których przetapiali skradzione kultowe kandelabry i zrywali klepkę szukając żydowskich skarbów. Tak więc, jak możecie sobie wyobrazić, oni nie są pewni, jak może wyglądać Żyd”.
Stwierdziwszy, że szalejący rasizm w Europie Wschodniej może już odfajkować, autorka przechodzi do praw kobiet. Okazuje się, że ta część świata, oprócz tego, że jest siedliskiem widocznych kontyngentów oprychów udekorowanych swastyką, posiada również kwitnący handel seksem. Taki rodzaj handlu seksem, który pozostawia kobiety zakrwawione, podrapane i upodlone.
W tym miejscu wielotematyczna badaczka przyznaje, że osiągnięcia w Australii w tej dziedzinie też nie są wielkie, ale przynajmniej udało się w tym kraju przyjąć punkt widzenia, że dekryminalizowanie prostytucji jest prawdopodobnie lepsze niż naleganie na to, że „jeśli ci zapłacono za seks, to oznacza, iż wyraziłaś zgodę na dowolne traktowanie, z jakim masz następnie do czynienia.”
W końcowym akapicie pani Stringer informuje melomanów brisbańskich o czymś pozytywnym. Słoneczkiem w ciemnościach Europy Wschodniej jest grupa Femen, ukraińska organizacja, skupiająca głównie młode kobiety, które obnażając się od pasa w górę 2) podczas publicznych protestów, przykuwają uwagę obserwatorów. Wg Wikipedii, organizacja liczy 300 kobiet i 20. mężczyzn, ma ambicje polityczne i oddział w Warszawie. Otóż, według autorki, Femen protestuje przeciwko oczekiwanemu wpływowi Euro 2012 na handel seksem na Ukrainie i w Polsce. Jej przesłanie najlepiej prezentuje się w języku angielskim „get your boobs out, scream Fuck Euro...”. Stringer podsumowuje: „Jest oczywiste, że UEFA podjęła prawidłową decyzję wybierając gospodarzy Euro 2012.”
Link do "Skandaliczna publikacja...
Kilka słów na temat sztuki pisania, zaprezentowanej przez Helen Stringer. Aby podbudować swoje androny na temat popularności piłki nożnej w Europie Wschodniej, powołuje się na jakąś bliżej nieokreśloną placówkę badawczą analizującą relację między kibicowaniem, a uprawianiem seksu. Zwykle autor felietonu, korzystający z najnowszych osiągnięć nauki światowej, wymienia źrodło rewelacji, choćby po to, aby samemu się nie ośmieszyć. Autorce nie jest to straszne. Brnie dalej. Pisze banialuki, twierdząc że sama doszła do nich w rezultacie „badań”.
W drugim akapicie autorka miesza wydarzenia w Polsce z wydarzeniami na Ukrainie. Polska należy do Unii Europejskiej, w której prawnie obowiązują standardy zachowania w odniesieniu do innych narodów. Informacje na temat odchyleń od tych norm w Polsce, są natychmiast wychwytywane i popularyzowane przez główne światowe media. O starciach polskich kiboli z rosyjskimi, czy też o ekscesach wobec afrykańskich Holendrów donosiły media całego świata, także w Australii. Ale wiadomość o karykaturach Żydów na stadionach – to brzmi jak informacja z księżyca, zupełnie nieprzystająca do zachowań polskich kibiców. Zupełnie nieprawdopodobne w Polsce i mało prawdopodobne na Ukrainie, która przed Euro 2012 także była przedmiotem zagranicznych obserwacji.
Na wszelki wypadek przeprowadziłem „research” i wrzuciłem w Google frazę z dorobku Helen Stringer „giant caricatures of jews ukraine”. Znalazłem interesującą relację z Ukrainy czasów wojny, po wkroczeniu na jej teren wojsk hitlerowskich 3). Otóż w okolicach miasteczka Turisk, przy znakach drogowych, Niemcy zamieścili karykatury Żydów. W tejże relacji znalazłem informację, że milicja ukraińska rutynowo łapała Żydów na ulicach i zamykała w więzieniu, gdzie ich poddawano torturom, po których większość więźniów umierała.
Jonathan Friedler, autor artykułu „Śmierć społeczności” 4) pisze o polskim mieście Stryj, podczas niemieckiej okupacji „Na samochodach wojskowych było napisane ŚMIERĆ ŻYDOM. W miejscach publicznych wystawiono karykatury, pokazujące wielkich, grubych Żydów europejskich i amerykańskich, wysysających krew i szpik z aryjskich robotników...” Czyim interesom stara się służyć autorka regularnie publikująca swe „prawdy” w „TimeOff”? Czy nie przypadkiem Niemcom hitlerowskim?
Dostało się też Polakom-rasistom za zrywanie posadzek w świeżo zrabowanych pożydowskich domach. Najwięcej takich przypadków miało miejsce w Warszawie, gdzie największe getto, podobnie jak całe miasto zostało zrównane z ziemią. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się zrywanie klepki na Ziemiach Odzyskanych, gdzie domy zachowały się w znacznie lepszym stanie.
Autorce nie ma czego zrywać, bo nawet pisząc o topless dziewczynach z Ukrainy, nie zadała sobie trudu, aby zapoznać się z programem tej organizacji. Twierdzi, że dekryminalizacja prostytucji w Australii stanowi postęp, po czym chwali ukraiński Femen. Tymczasem, jak podaje Wikipedia, założycielka Femenu i główna ideolożka tej organizacji Anna Hutsol „jest kategorycznie przeciwna legalizacji prostytucji na Ukrainie.”
Wobec przedstawionego powyżej niechlujstwa, trudno jest rzeczowo polemizować z pozbawionymi podstaw tezami autorki. Jej celem jest kompromitacja Polaków za wszelką cenę. Przede wszystkim, za cenę prawdy, wielokrotnie przedstawianej przez samych Żydów, którzy przetrwali Holocaust na ziemiach polskich. Świadczy o niej także wspólne stanowisko ambasadorów Polski i Izraela, jak również działalność Australijskiego Instytutu Spraw Polskich, współpracującego blisko z żydowską grupą etniczną w Australii.
Uważam, że postępowanie Helen Stringer wobec Polaków ma zdecydowanie rasistowski charakter, a pismo „TimeOff”, popularyzuje to stanowisko. Ma to miejsce w kraju, którego ustawodawstwo nakazuje, a polityka zmierza do wzajemnego szacunku grup etnicznych. W okresie, w którym zarówno najwyższy przedstawiciel władz polskich w Australii, jak i polonijne organizacje społeczne oraz media polonijne w tym kraju, starają się uczciwie przekazywać wiedzę o tym, co miało miejsce podczas wojny, w której jednym z głównych celów agresora było zlikwidowanie narodu żydowskiego.
Źle by się stało, gdybyśmy przeszli nad wybrykiem Helen Stringer do porządku dziennego. Organizacje polonijne, przede wszystkim Stowarzyszenie Polaków w Queensland, powinny wystąpić do różnych organów państwowych w tej sprawie. Nie zaszkodziłoby też, gdyby indywidualni przedstawiciele Polonii zechcieli przekazać redakcji swoje własne opinie na temat osiągnięć Helen Stringer w popularyzowaniu prawdy prawdziwej 5).
Helen Springer może się tłumaczyć, że to był żart, bo przecież napisała, że to nie żaden instytut naukowy, ale ona sama wszystko wymyśliła. W odniesieniu do piłki kopanej i topless aktywistek – zgoda. Jednak tam, gdzie mówi się o zamordowaniu trzech milionów ludzi, to tego rodzaju żart jest wyjątkowo nie na miejscu i świadczy o tym, że zdaniem autorki i redakcji ta wielka tragedia zasługuje na kpiny.
Janusz Rygielski
Przypisy
1. http://themusic.com.au/meta/the-mags/time-off-(brisbane)/ 2. Raz, przed zamkniętą toaletą publiczną w Kijowie, miał miejsce przypadek od pasa w dół, kiedy to aktywistka Femenu protestowała przeciwko niedostatkowi tych przybytków w stolicy państwa zlokalizowanego w Europie Wschodniej. 3. http://www.turisk.org/en_tes_sur_binder.php 4. http://www.jewishgen.org/yizkor/stryj2/str035.html 5. info@timeoff.com.au Address: Suite 11, level 2, 354 Brunswick St, Fortitude Valley, QLD, 4006
Tel. 07 3252 9666
|