Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
26 lipca 2012
Mariel Zagunis - Lubię trenować w Polsce i starym Oregonie
Tomasz Malanowski, fot. mat-fencing

Ola Socha
(Zagunis walczy w szabli i jest złotą medalistką olimpijską z Aten i Pekinu i główną pretendentką do złota w Londynie. Twórcą sukcesów Zagunis jest Edward Korfanty, ktory przebywa w USA od 1990 roku i prowadzi klub Oregon Fencing Alliance w Portland. Od 1999 r. jest trenerem szablowej drużyny USA kobiet, ktora dwukrotnie zdobyła złoty medal na Mistrzostwach Świata w 2000 r. i 2005 oraz indywidualnie dwa złote medale na Olimpiadzie w Atenach w 2004 r. i w Pekinie w 2008).

- Mam nadzieję, że przygotowania do mistrzostw świata przebiegają bez zakłóceń, a co najważniejsze – bez urazów. Jak Ci się trenowało w Warszawie?

- Przez ostatnie dwa lata przyjeżdżałam z trenerem Edem Korfantym, trenować właśnie tutaj. Treningi bardzo mi się podobają, ich poziom jest wysoki, a warunki są przyzwoite. Pobyt w Polsce wychodzi mi na dobre i czuję się solidnie przygotowana do zawodów. (Edward Korfanty jest bylym reprezentantem Polski w szabli, absolwentem katowickiej AWF, przebywajacym w USA od 1992 roku.)

- Często zdarza Ci się trenować poza Stanami? Dobrze jest czasem odetchnąć innym powietrzem, czy jednak nie wolisz budować formy w starym Oregonie?

- Zwykle, poza turniejami, nie spędzam wiele czasu za granicą. Jeśli terminarz Pucharu Świata jest ułożony tak, że tydzień w tydzień walczymy w Europie, zostajemy tu na dłużej. Teraz, kiedy zawody są bardziej rozrzucone, lubię wrócić do Oregonu, trenować z Edem w domu. Zdrowo jest zmienić coś raz na jakiś czas, np. wyjechać na zgrupowanie kadry do Kolorado, ale najbardziej ufam w swój własny cykl treningowy i większość czasu ćwiczę w Oregonie.

- Przez ostatnie trzy lata dominowałaś na światowych planszach. Zwyciężyłaś w igrzyskach olimpijskich, wywalczyłaś tytuły mistrzowskie na czempionatach w Antalii i w Paryżu. W Katanii będziesz więc startować w roli absolutnej faworytki. Zapewne już przywykłaś do tej roli, ale może perspektywa zdobycia trzeciego z rzędu złotego medalu na mistrzostwach świata działa na Ciebie wyjątkowo?

- Chyba nie można przyzwyczaić się do bycia na szczycie. Jak już poczujesz się zbyt pewnie i opuścisz gardę, przeciwniczki zaczną z tobą wygrywać. Dlatego trenuję z równym, jeśli nie większym zaangażowaniem teraz, niż robiłam to przed igrzyskami w Pekinie. Wiem, że jest wiele zawodniczek, które chcą mnie pokonać na mistrzostwach świata i za rok w Londynie. To wszystko wpływa na mnie w tylko jeden sposób – motywuje mnie do cięższej pracy i ciągłego samodoskonalenia jako szablistki. Żebym mogła nadal dominować na arenie międzynarodowej.

- Od jakiegoś czasu po piętach depcze Ci Olga Charłan i, patrząc na ranking FIE, z roku na rok jest coraz bliżej. Siłą rzeczy to ona będzie główną pretendentką do pokrzyżowania Ci mistrzowskich planów. Kto jeszcze Twoim zdaniem będzie równie groźny?

- Tak jak już wspomniałam, zdaję sobie sprawę, że rywalki są tuż, tuż. To nieodzowna część sportu i cieszę się na wszelką rywalizacją. Olga, która jest numerem dwa na liście jest najoczywistszą „przeszkodą”, ale żeby wygrać, trzeba pokonać wszystkie. To świetna szablistka, podobnie jak inne Ukrainki, Rosjanki, Amerykanki... i cieszę się, że konkurencja jest tak mocna. To czyni sprawy bardziej interesującymi.

- Może trochę za wcześnie na takie pytanie, ale wielkimi krokami zbliżają się również igrzyska olimpijskie w Londynie. Tam z kolei staniesz przed szansą na wyrównanie rekordu Valentiny Vezzali i zdobycia trzeciego indywidualnego tytułu. Niestety przez kwestie proceduralne nie będziesz w stanie osiągnąć jeszcze większego sukcesu – skompletowania „złotej szóstki”, czyli zarówno indywidualnych jak i drużynowych złotych medali na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i mistrzostwach kontynentu. Tylko Valentinie Vezzali i Stanisławowi Pozdniakowowi udała się taka sztuka. Często myślisz o momencie, w którym udało by Ci się do nich dołączyć? Czy może to zbyt odległa perspektywa, nawet dla takiej mistrzyni jak Ty?

- Obecnie skupiam się na mistrzostwach świata. Po ich zakończeniu przyjdzie czas na Londyn. Kiedy przychodzi moment zawodów, nigdy nie myślę o rekordach, które mam wyrównać lub ustanowić. Z drugiej strony Vezzali i Pozdniakow zawsze stanowili dla mnie źródło inspiracji i wzorce do naśladowania. Podziwiam ich i to co osiągnęli. To moi bohaterowie. Dla mnie nawet zbliżenie się do któregoś z ich rekordów to rzecz niesamowita. Moje podejście polega na tym, że niezależnie od tego w jakim turnieju startuję, zawsze walczę najlepiej jak potrafię, żeby potem móc być dumną z wyniku oraz szermierki jaką zaprezentowałam. Jeśli przy okazji zdarzy się, że ustanowię jakiś rekord – niech się dzieje. Przy okazji – niezmiernie irytuje mnie fakt, że szermierka jest dyskryminowana jeśli chodzi o pulę medalową w czasie zawodów olimpijskich. Absurdem jest, że sport z taką tradycją, który od początku znajdował się w programie nowożytnych igrzysk, nie otrzymał dwóch kompletów medali więcej, podczas gdy w sportach takich jak pływanie i lekkoatletyka ci sami sportowcy mogą konkurować w wielu dyscyplinach. To dla mnie bardzo smutne, że na dwóch z trzech igrzysk w jakich brałam lub wezmę udział, nie będzie w programie drużynowej szabli żeńskiej. Mam jednak nadzieję, że to się zmieni i przed zakończeniem kariery stanę przed szansą na skompletowanie „złotej szóstki”.

 Moją najmocniejszą bronią jest atak...


Ed Korfanty z Dagmarą Wożniak i Mariel Zagunis reprezentującymi USA w szabli

- Nie miałaś przez ładnych parę lat szczęścia do imprez mistrzowskich, ale wygląda na to, że srebrny medal w Sheffield odnowił w Tobie wiarę, że wszystko jeszcze jest możliwe. Twoja najważniejsza w życiu próba nastąpi za rok, w Londynie, ale żeby tak się stało, musisz udowodnić to, że jesteś do tego gotowa, przede wszystkim sobie, już teraz, w Katanii. Tymczasem ostatnio nastąpiły w twoim życiu spore zmiany. Część czasu spędzasz w USA, tam trenujesz u boku Edwarda Korfantego i razem z Mariel Zagunis, część zaś ze swoimi trenerami klubowymi i kadry - Andrzejem Molattą i Piotrem Stroką. Wydaje się, że masz optymalne warunki - możesz korzystać z ich doświadczenia, możesz podpatrywać najlepszą szablistkę na świecie. Czy to się sprawdza?

- Mam nadzieje, że siedem chudych lat mam już za sobą :) Bardzo cieżko pracowałam na srebrny medal mistrzostw Europy. Po tak długim okresie medalowej (indywidualnie) posuchy ten medal smakuje jak złoto :) Miałam kilkakrotnie szanse stanąć na podium ME i raz na mistrzostwach świata, ale niestety kończyłam zawody tuż za nim. To jednak już historia i teraz tworzę nową :) Cieszę się, że na swojej drodze spotkałam Mariel Zagunis. Jest wielką zawodniczką. Dzięki niej wciąż przekraczam granice swoich możliwości. Rok temu trenowałyśmy do 5 godzin dziennie, a w tym już do 6 godzin :) Każdy trener naucza w inny sposób. Staram się wyłuskiwać z ich wiedzy to, co jest dla mnie najlepsze. Ed Korfanty dał mi nowe spojrzenie na szermierkę, które bardzo mi odpowiada. Życzyłabym sobie teraz szermierczych siedmiu lat tłustych :)

- Pewnie byś chciała móc jeszcze tak podgladać podczas treningu i inne groźne rywalki - Ukrainki, Rosjanki... Czy kiedy tak obserwujesz przy codziennej pracy Mariel Zagunis, to czy widzisz istotną różnicę między treningami prowadzonymi w Polsce, a jej treningami? Czy potrafiłabyś powiedzieć w czym tkwi tajemnica jej sukcesów? Może jest coś czego my tu nie mamy...?

- Mariel jest bardzo silna psychicznie, ale to cecha narodu amerykańskiego :) Jej rodzice byli olimpijczykami w Montrealu. Od zawsze miała "gen olimpijski" :) Jak sama mówi ciężka praca i Ed Korfanty dały jej sukces.

- Przed startem na Sycylii, które z twoich konkurentek z planszy wydają Ci się być najgroźniejsze?

Najcięższe są dla mnie pierwsze walki pucharowe. Obojętnie z kim bym nie walczyła, nie będzie łatwo. Moje przeciwniczki wyłonią się z eliminacji.

- Gdybym zapytał o to, co jest obecnie twoją najmocniejszą stroną, to co byś odpowiedziała?

- Atak. I najlepszą moją obroną też jest atak :)

- A czego się obawiasz ze strony innych szablistek?

- Nie wiem, skupiam się na razie na sobie.

- Często słyszy się opinię, że polscy sportowcy odstają od tych czołowych na świecie przygotowaniem fizycznym. Czy podzielasz tę opinię? Czy kondycyjnie masz się dobrze? Słowem czy jest zdrowie? Nie boisz się, że jesteś pod tym względem gorsza?

- Jestem zdrowa i to najważniejsze. Dzięki temu mogę cieżko pracować i realizować swój plan treningowy. W zdrowym ciele zdrowy duch :)!

- A zatem powodzenia w ataku. Trzymamy dziś kciuki!

Rozmawiał Tomasz Malanowski
Foto mat-fencing