Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
3 sierpnia 2012
Dziewczyny na medal. Brąz wioślarek!

Wioślarska dwójka podwójna kobiet - Magdalena Fularczyk i Julia Michalska - zdobyła brązowy medal. To drugi medal dla Polski na igrzyskach w Londynie. Magdalena Fularczyk mówi o poważnych problemach z kręgosłupem i bólu, który jeszcze w piątek rano stawiał pod znakiem zapytania jej start. - Dla mnie ten brąz jest jak złoto. W czwartek nie mogłam zrobić nic. Miałam problem z siadaniem na krześle. Na godzinę przed biegiem nie byłam w stanie wiosłować, dostałam blokadę w plecy i zadziałała.

Fularczyk zachęca młode wioślarki, by mimo przeciwności losu walczyły o swoje marzenia. - Ja nie jestem wysoka, teoretycznie nie powinnam być wioślarką. Walczcie o swoje marzenia, wzrost to nie wszystko. Zostałyśmy nazwane waleczne serca. Niech każdy wierzy, że można spełniać swoje marzenia pomimo przeciwności losu. Najważniejsze jest serce do walki i chęć pracy.

Do apelu koleżanki dołącza się Julia Michalska. - Nie ma czegoś takiego jak zwątpienie, nie wolno wątpić i to jest apel do wszystkich ludzi, którzy walczą ze swoimi słabościami, chorobami - naprawdę ludzka psychika jest do przeskoczenia. Nie poddawajcie się, walczcie do końca, psychikę ludzką można pokonać.

Mistrzynie świata z 2009 roku odniosły największy sukces w karierze. Od początku finałowego wyścigu mocno usadowiły się na trzeciej pozycji i skupiły na odpieraniu ataków rywalek. Uchodzące za główne faworytki Brytyjki Anna Watkins i Katherine Grainger oraz Australijki Kim Crow i Brooke Pratley odjechały zbyt daleko i w piątek były poza zasięgiem innych osad.

Polki po każdych 500 m plasowały się na trzeciej pozycji. Ich dystans do prowadzących dwójek się powiększał, ale i co najmniej długość łódki traciły do nich Chinki i Nowozelandki. Około 1700. metra Michalska i Fularczyk nieco osłabły, ale do mety było zbyt blisko, by mogły ich wyprzedzić finiszujące rywalki. Nad Chinkami Polki uzyskały dokładnie sekundę przewagi.

Fularczyk od czwartku uskarżała się na dolegliwości zdrowotne. Po olbrzymim wysiłku z trudem weszła na podium, musiała ją podtrzymywać koleżanka z osady. Po odebraniu medalu rozpłakała się i palcem wskazała niebo, dedykując sukces zmarłego niedawno ojcu.

Polscy wioślarze wykorzystali ostatnią szansę na medal, gdyż dwójka podwójna kobiet zakończyła występy biało-czerwonych. W finale A popłynęli w piątek także mistrzowie olimpijscy z Pekinu w czwórce podwójnej. Michał Jeliński, Marek Kolbowicz, Konrad Wasielewski i Adam Korol zajęli szóste, ostatnie miejsce. Był to prawdopodobnie ich ostatni start w tym składzie. Na poprzednich igrzyskach biało-czerwoni wywalczyli dwa medale. Druga wtedy czwórka bez sternika wagi lekkiej w Londynie zawiodła i zajęła ostatnie, 13. miejsce. Także żadnej załogi nie udało się wyprzedzić czwórce podwójnej kobiet.

Siódma w stawce ośmiu startujących była męska ósemka. Na 10. pozycji ukończyła rywalizację na torze w Eton dwójka bez sternika Jarosław Godek i Wojciech Gutorski, a 17. był skiffista Michał Słoma. Witkowski w czasie wyścigu, podobnie jak inni trenerzy, trasę toru regatowego w Eton przemierzał na rowerze, krzycząc do swoich podopiecznych.

- Dziewczyny mocno szarpnęły od początku, trochę się obawiałem. Krzyczałem nawet, żeby trochę zeszły z tempa, ale chyba mnie nie słyszały. Końcówka była naprawdę "miękka", bo Chinki się zbliżały. No, ale kto nie ryzykuje, to nie zdobywa medalu - mówił szczęśliwy Witkowski.


Julia Michalska i Magdalena Fularczyk po wyścigu finałowym i i zdobyciu brązowego medalu w konkurencji wioślarskich dwójek podwójnych

Nie brakowało kłopotów
Szkoleniowiec nie ukrywał, że przed najważniejszym startem kłopotów nie brakowało. W ostatnich dniach na bóle w plecach narzekała Fularczyk. Zawodniczka Lotto Bydgostii WSG Bydgoszcz na finiszu była wykończona. Nie mogła wyjść o własnych siłach z łódki.

- Martwiłem się o Magdę, na szczęście fizjoterapeuci i lekarze postawili ją na nogi. Dziewczyny naprawdę dały z siebie wszystko. Myślę, że ten brązowy medal oddaje, na co je stać w tej chwili. Osady Wielkiej Brytanii i Australii była zdecydowanie poza zasięgiem. Zamieszanie z torami akurat nam pomogło. Pierwotnie powinniśmy popłynąć na torze numer dwa, dostaliśmy trzeci, akurat obok najgroźniejszych rywalek w walce o brąz - podkreślił Witkowski. Wioślarze zakończyli starty w Eton z jednym medalem. Druga osada trenowana przez Witkowskiego, czwórka podwójna kobiet, zajęła ósme miejsce. - Wrócę do Polski z poczuciem dobrze wykonanej pracy. Oczywiście, zawsze mogło być trochę lepiej. Ta czwórka to najmłodsza załoga w tym gronie i stale robi postępy. Za cztery lata będzie na poziomie dwójki podwójnej - zapewnił.

Fularczyk urodziła się 16 września 1986 roku w Wąbrzeźnie. To, że dziś wiosłuje, sprawił przypadek. W szkole podstawowej szukała dla siebie sportu, który mogłaby uprawiać. Pchała kulą, biegała na 800 metrów, także i przełaje, miała epizod z siatkówką. Gdy była uczennicą gimnazjum nr 8 w Grudziądzu, Justyna Małkowska, nauczycielka wychowania fizycznego, która trenowała wioślarstwo, oceniła, że jej uczennica ma predyspozycje właśnie do tej dyscypliny. Sprawdzian wypadł pozytywnie i tak się zaczęło.

Początek kariery Fularczyk przypadł akurat w olimpijskim roku 2000, kiedy w Sydney złoty medal wywalczyli Tomasz Kucharski i Robert Sycz. - Pamiętam ten dzień, oglądałam w telewizji finał, ale wówczas jeszcze nie wiedziałam, o co w tym wioślarstwie chodzi. W listopadzie zaczęłam treningi i już po dwóch latach zostałam w dwójce podwójnej wicemistrzynią świata juniorek - podkreśliła.

Potem borykała się z problemami zdrowotnymi. Kontuzja prawego przedramienia i parę innych dolegliwości sprawiły, że w mistrzostwach świata juniorów w 2004 roku była czwarta, a w następnych dwóch latach miała więcej przerw niż treningów i startów. W 2007 roku była bliska zakończenia kariery.

- Powiedziałam sobie tak: jeśli nic nie osiągnę, kończę przygodę z wiosłowaniem. Ale widocznie tak nie miało być w moim życiu, bo razem z Kamilą Soćko z Warszawy zdobyłam brązowy medal młodzieżowych mistrzostw świata. To był przełom i zachęta do ciężkiej pracy. Po roku przygotowań, z Natalią Madaj walczyłam o wyjazd do Pekinu na igrzyska. Niestety, nie udało się, zabrakło dwóch sekund - wspominała przed londyńskimi igrzyskami.

Skazana na sukces
Michalska jest o rok starsza od swej partnerki z osady (urodziła się 21 lipca 1985 w Kozienicach) i podobnie jak ona wiosłuje przez... przypadek. Trzynaście lat temu w szkole podstawowej nr 40 w Poznaniu pojawił się trener Marcin Witkowski. Spróbowała i została fanką tej dyscypliny. Karierę w kadrze rozpoczęła od startów w juniorskich mistrzostwach świata w Trokach na Litwie w 2002 roku w czwórce podwójnej. Potem doszła do jedynki. W Pekinie zajęła szóste miejsce w olimpijskich regatach. W poprzednim roku z powodu kontuzji żeber przez kilka miesięcy przechodziła rehabilitację. Mimo to sezon zakończyła sukcesami - wicemistrzostwem Europy i brązowym medalem mistrzostw świata. - Ubiegły rok był trochę zwariowany, ale wiele też mnie nauczył. Miałam czas na dogłębne przeanalizowanie i wyciągnięcie wniosków - przyznała.

(Opr. J. K.)


Uradowane Polki Julia Michalska (po prawej) i Magdalena Fularczyk (po lewej