Za górami, za lasami był sobie garaż. W kąciku tego garażu stał niechciany mebel. To było pianino. Pianino od 3 lat cichutko płakało w kąciku. „Ja chcę do domu! Nie wyrzucajcie mnie na ulicę! Ja jestem Ktoś! Ja jestem Bechstein, kuzyn Steinweya.” I usłyszała ten płacz królewna Ernestynka i ulitowała się nad sierotką.
Nie chcę was rozśmieszać, moi drodzy, więc teraz już na poważnie. Kiedy się dowiedziałam, że w okolicznym garażu stoi pianino, które omal nie wylądowało na ulicy (bo przeszkadzało), postanowiłam dać mu przytulisko w salonie (bo w garażu brakuje miejsca!). Zadzwoniłam więc do Micka Wykroty, który od kilku lat na różne sposoby sponsoruje Festiwale Kościuszkowskie i zapytałam, czy pomógłby przetransportować pianino. Powiedział krótko: „OK, jutro rano dam ciężarówkę z dźwigiem i trzech chłopaków do pomocy.” Wczesnym rankiem następnego dnia (a była to niedziela) pod drzwiami pojawili się znajomi panowie Paweł, Darek oraz Mariusz, gotowi, aby wtoczyć sierotkę do wnętrza. W szalonym galopie cyknęliśmy im kilka zdjęć, bo przecież moment był historyczny. Sierotka stanęła więc w kącie obok złotej kanapy, ale po chwili zaczęła kwilić: „umyjcie mnie, bo jestem taka brudna!”. Powiedziałam sierotce, że teraz to ja muszę jechać do kościoła (żeby się za nią pomodlić), a potem iść na koncert barda z Polski (żeby napisać recenzję), ale w poniedziałek postaram się ją „wykąpać”. W niedzielę w nocy wysłałam błagalnego emaila do konserwatorów zabytków, czyli do Basi i Grzegorza Dąbrowów. Napisałam też im, że są ślady korników. Przez całą noc nie spałam ze strachu, że nam korniki zeżrą chałupę i w bliskiej przyszłości zostaniemy bezdomni, jak to pianino.
W poniedziałek po południu przyjechał Grzegorz z litrem „metylu” i przez parę godzin szorował sierotkę, obiecując renowację, o ile stroiciel uzna, że pianino jest coś warte. Dostałam kontakt do Tadeusza Glapskiego, słynnego stroiciela sydnejskich fortepianów, absolwenta słynnej kaliskiej szkoły projektowania, budowania i strojenia instrumentów klawiszowych, człowieka z ponad 30-letnim doświadczeniem. Zaprosiłam go do natychmiastowej ekspertyzy. Przyjechał we wtorek. Przedstawiłam mu nasze plany. Chcemy je zabrać na festiwal do Jindabyne, ustawić pod Pomnikiem Strzeleckiego, niechaj nasi pianisci – gość z Nowego Jorku Roy Eaton i przyjaciel z Sydney Krzysztof Małek - dadzą na nim „czadu” w czasie wieczornego koncertu i laserowego widowiska.
Pan Tadeusz (imiennik Kościuszki) obejrzał pianino i przypomniał, że C. Bechstein to znakomita firma, której pianina kosztują po 35 tys dolarow, fortepiany po 80 tys. dolarów (a te koncertowe to nawet po 200 tysięcy). W czasach, kiedy pianino zostało wyprodukowane (w 1900 r. a może nawet 1899 r.) to za tę sumę można było kupić dwie działki ziemi! Teraz wyrzucenie tego pianina na ulicę byłoby zbrodnią, i skoro już się je ma, to trzeba je porządnie wyremontować. Samo strojenie nic tu nie pomoże.
Posłuchaj. Tadeusz Glapski mówi, w jakim stanie jest "sierotka". Czas 4 min.
Trzeba wyremontować cały mechanizm, usztywnić kołki, wymienić strunę basową, wyregulować młotki, ośki powymieniać, klawiaturę z kości słoniowej wypolerować. Nota bene po kolorze klawiszów widać, że pianino było mało używane.Pianino często używane ma klawisze zażółcone od potu. Na naprawę potrzeba 6 tygodni, kosztowałaby ona 2 tys. dolarów. Z racji „pokrewieństwa” z Kościuszką Pan Tadeusz byłby gotów zrobić dla nas serwis za jedyne tysiąc dolarów...jeśli znajdziemy sponsora. No więc szukamy sponsora! Drogi sponsorze, pomóż, a nie będziesz żałował.
Kościuszko Heritage Inc. serdecznie dziękuje swoim sponsorom Mietkowi Wykrocie, Grzegorzowi Dąbrowie i Tadeuszowi Glapskiemu. Dziękujemy za już, prosimy o jeszcze.
Sierotka przyjechała! |
Silna grupa od Wykroty |
Trzeba uśpić korniki |
Grzegorz Dąbrowa kąpie "sierotkę" |
Stroiciel Tadeusz Glapski diagnozuje "sierotkę" |
Pogadajmy jak Tadeusz z Tadeuszem |
|