Bard wyklętych czyli Andrzej Kołakowski śpiewa na antypodach, dzięki niemu raz jeszcze ożyła legenda o żołnierzach wyklętych, których nawet w IIIRP próbuje się zepchnąć do czarnej dziury niepamięci. Za tymi haniebnymi działaniami stoi post-komunistyczny układ wraz z tzw. salonem, ale duchy pomordowanych upomniały się po latach o swoją godność. Oto Instytut Pamięci Narodowej odgrzebał szkielety stu jedenastu ofiar stalinowskiego terroru, a pośród nich jak się przypuszcza są szczątki takich bohaterów jak rotmistrz Pilecki, gen.Fieldorf-Nil, Szendzielarz i wielu innych. Dzięki IPN pochowano Ich ponownie na Powązkach, tym razem z całym ceremoniałem, a nie tak jak kiedyś ukradkiem i nocą. Rośnie zatem nienawiść układu wobec IPN-u, znana od wielu lat. Usiłuje się pozbawić go siedziby poprzez sprzedaż gmachu, w którym IPN ma swoje biura. Miejmy jednak nadzieję, że Instytut obroni siedzibę.
Wróćmy do naszego barda, a wraz z nim na antypody dotarła też płyta CD z jego piosenkami, nosi ona znamienny tytuł: KONTRREWOLUCJA. A jak wyjaśnia sam piosenkarz „kontrrewolucja to nie tylko tytuł, który ma zaintrygować, to proces przywracania właściwego porządku, w który mam nadzieję zechcą się Państwo włączyć. A.K.” Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości, pan Andrzej dodaje: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw zwierzchnościom, przeciw władcom, przeciw rządcom tych ciemności”. Oto właściwy program na lata nowej pogardy okazywanej Polakom w IIIRP. Tym razem żyjemy nie pod okupacją Sowietów, ale samych Peerelczyków coraz silniej wspomaganych przez nową agenturę z Kremla, dzielnie wspieraną przez niedobitki WSI, zwłaszcza od daty smoleńskiego zamachu.
Nasz piosenkarz ( bo śpiewa dla nas, a nie dla Peerelczyków! ) urodził się w roku 1964, a zatem – jak słusznie podaje na okładce CD – w Polsce podziemnej. Wyznania rzymskokatolickiego, a z przekonań kontrrewolucjonista jak czytamy dalej, pan Andrzej niestety żyje znowu w Polsce podziemnej, bo przecież państwo, które post-komunistyczny układ oferuje Polakom jest z gruntu antypolskie poczynając od czarnej propagandy obozu Michnika choćby na temat AK ( rację ma Rymkiewicz ), wrogie obywatelom poprzez zgniliznę Temidy, więc odór „gnojówki” i wysyp afer ( rację ma Nowakowski i Kaczyński ), a ostatnio nawet poprzez promocję antypolskiej książki „Inferno of Choices” w Ministerstwie Spraw Zagranicznych! Aż trudno uwierzyć, że jest to p o l s k i e MSZ! Sprawa paskudna, bo nawet minister Sikorski się zreflektował i obiecał promować książki o polskiej pomocy Żydom – czy dotrzyma słowa ?
Na tle tej upiornej współczesności słuchamy piosenek Kołakowskiego, a ich patriotyczny nastrój unosi piękne wersety jak np. „polski orzeł srebrnopióry / w naszą duszę wbił pazury”, są też wspaniałe ballady jak ta o nienaruszalności granic, o Rzeczypospolitej i tyle innych. Jest też wstrząsająca piosenka o sądzie nad Panem Bogiem, zadekretowanym przez Lenina. Są ballady o Jezusie czy o sile ducha, który nie ulega sile pięści. Podobną opozycję opisałem w PRL-u między”sercem a pięścią”, tytułując tak jeden z moich tomików, co wykorzystał w piosence Jacek Kaczmarski ( nie podając źródła, za co mnie przepraszał ). Po koncercie w Sydney ktoś jakoby usłyszał timbre głosu barda Jacka w piosenkach Andrzeja, z czym się nie zgodzę, bowiem słyszę w nich brzmienie i nastrój piosenek z Piwnicy pod Baranami, a podkreśla to dodatkowo piękny akompaniament na skrzypcach Kazimierza Zagórskiego. Oczywiście sam bard magnetyzuje głosem – od tonów dramatycznych po liryczny zaśpiew.
|
Więcej zdjęć na fotogalerii "Kołakowscy w Australii"
Piosenki Andrzeja Kołakowskiego ( sam pisze teksty i układa muzykę ), tego wygnańca z byłej Rzeczypospolitej, stają się istotnym pokarmem dla polskiego ducha, cierpiącego w tym PRL-bis, gdzie „sprawiedliwość nie zna kary ani winy”, a skrót RP niektórzy tłumaczą jako Regularną Paranoję. Przecież nawet raczej salonowy Młynarski śpiewa, że w IIIRP leży tyle „gruzu do wywózki”! Z pewnością za dużo w niej jeszcze „wronokracji” ( nawet w radzie nowego prezydenta zasiadł „wrono-zbir”, by przypomnieć świetny kalambur Krupińskiego ), a zatem piosenka Andrzeja o stanie wojennym wcale się nie zestarzała, a zawsze pozostanie świadectwem tamtych dni.
A „Epitafium dla Majora Ognia”, dedykowane bohaterowi walk z Niemcami i Rosjanami, Józefowi Kurasiowi z Podhala, przypomina bitwę o wolną Polskę. I nie były to jakieś bandy – jak głosiła komunistyczna propaganda – ale Powstanie Antysowieckie, na co słusznie zwraca uwagę w „Czerwonej mszy” Bohdan Urbankowski, który wiele stron poświęcił żołnierzom wyklętym. Dwa tomy jego cennej książki są ważnym dokumentem tych lat, a z nowszych pozycji nie można pominąć też książki Tadeusza M.Płużańskiego „Bestie” o nierozliczonych zbrodniach komunistów w Polsce. Ojciec autora był bliskim współpracownikiem rotmistrza Pileckiego. Lekturę tych dzieł polecam gorąco, a nawet kombatantom z SPK, którzy po wojnie już nie wąchali prochu, kiedy w Polsce wykrwawiali się partyzanci walczący ze stalinowskim terrorem. Ostatniego z nich obława SB i ZOMO wytropiła dopiero 21 października 1963, a był nim Józef Franczak z WiN. Prawie niewiarygodne, w siedem lat po tzw. odwilży Października, a rok przed narodzinami barda żołnierzy wyklętych.
Tzw. „sądy na kółkach” krążyły po Polsce w latach stalinizmu skazując patriotów, nawet licealistów, wydając bez pardonu wyroki śmierci. Jeden z tych sądowych morderców – Stefan Michnik – żyje spokojnie w Szwecji, która go chroni przed ekstradycją. Ginęły również dziewczęta, kiedy ujrzymy tu film o Ince, dziewczynie z AK, zakatowanej przez UB-owców ? Piosenkę o niej ułożył pan Andrzej Kołakowski, a w innych piosenkach brzmi tragiczne echo tych „dni hańby przypisanych do nas jak cienie”, gdy „śmierć na piersi miała order Lenina”! I tu nasuwa się refleksja: jeśli można było osądzić zbrodniarzy hitleryzmu, dlaczego zbrodniarze czerwonego totalitaryzmu pozostają bezkarni, a nieraz chodzą w glorii ? Oto np. jeden z ubeckich katów Stanisław Supruniuk dostał medal od prezydenta Kwaśniewskiego !
Ale pan Andrzej jest nie tylko bardem żołnierzy wyklętych i Rzeczypospolitej, jego repertuar obejmuje wiele tematów niesionych kołem Czasu. Na CD jest więc i ballada palestyńska poświęcona Palestyńczykom zabitym w Ziemi Świętej. Jest i piosenka o World Trade Center czy ballada o jeźdżcach Apokalipsy, a zatem rzecz „futurystyczna”, bo to jeszcze przed nami. I nie znamy dnia, ani godziny, choć czasem trudno odeprzeć wrażenie, że owi jeźdzcy cwałują już przez nasze ulice i podwórka. I koniec świata wydaje się bliski, kiedy byli kaci mają się dobrze, a ich ofiary żyją w zapomnieniu i nędzy. Potępiono swastykę, ale takie symbole jak czerwona gwiazda albo sierp i młot są tolerowane jako „gadżety”, miłe dla oka pamiątki!
Dopiero teraz – śmiechu warte – minister Ławrow postawił pytanie, czy aby działalność Lenina nie nosiła przypadkiem cech politycznego ekstremizmu!? A wystarczy przeczytać jego telegram z 10 sierpnia 1918 roku: „Towarzysze! (...) wymaga tego interes rewolucji, wszędzie rozpoczął się już „bój ostatni” z kułakami. Trzeba dać przykład. 1.Powiesić (tak, by ludzie widzieli) co najmniej stu kułaków, bogaczy i znanych krwiopijców. 2. Opublikowac ich nazwiska. 3. Zabrać całe ich ziarno. 4. Wyznaczyc zakładników, jak wspomnieliśmy we wczorajszym telegramie. Zróbcie to tak, by na setki mil ludzie to widzieli, trzęśli się ...Wasz Lenin. P.S.Wyszukajcie najtwardszych ludzi! (Czarna Księga Komunizmu, str.85).
Oto wspaniały materiał na nową piosenkę Andrzeja Kołakowskiego i pod tytułem „Lenin telegrafista”! Będzie bombą niejednego koncertu.
Marek Baterowicz
|