Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
30 wrzesnia 2012
Pikieta "Obudź się Polonio"
Hubert Błaszczyk, foto Krzysztof Maczyński

29 września przed konsulatem RP w Sydney odbyła sie demonstracja pod hasłem “ Obudz sie Polsko, Obudz sie Polonio” zorganizowana przez Stowarzyszenie "Nasza Polonia" oraz Związek Polskich Więźniow Politycznych. Wzięło w niej udział około 70 osob, a przemówienia wygłosili Adam Gajkowski, Hubert Błaszczyk, Jolanta Kotowicz, Marek Baterowicz i Stanisław Zdziech z Melboune, uczestnik Motocyklowego Rajdu Katynskiego. Zgromadzeni wyrazili solidarnosc z planowaną na ten sam dzień w Warszawie ogromną manifestacją , w której wzięło udział ponad 200 tysięcy rodakow. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć zrobionych przez Krzysztofa Maczyńskiego.

Hubert Błaszczyk

Publikujemy również przemówienie Jarosława Kaczyńskiego wygłoszone przed Zamkiem Królewskim. Mamy jedno. Mamy siłę. Te ogromne tłumy to jest siła. To znaczy, że Polska się przebudziła, że się przebudziła i coraz to nowe grupy, coraz więcej Polaków będzie się budziło. Przebrała się miarka. Przebrała się miara zła, którą mamy w Polsce. My, Polacy, polscy patrioci mówimy „nie”.

Mówimy „nie” przede wszystkim tym wszystkim, którzy odmawiają nam praw. Bo odmowa prawa do nadawania na multipleksie przez Telewizję Trwam to nie jest odmowa dla jednej grupy. To nie jest odmowa dla jednej telewizji. To jest odmowa budowania w Polsce pluralizmu, to jest odmowa prawa do prawdy. Podstawowego prawa w demokracji. Bez tego prawa możemy być każdego dnia oszukiwani, każdego dnia manipulowani. Manipulowani to znaczy skłaniani do działań, do postaw, których celów nie znamy, które są w interesie manipulatorów, ale nie są w naszym interesie.






Nie wolno się na to godzić. Nie wolno się na to godzić, bo to zawsze prowadzi do zła, wielkiego zła. Temu złu na imię eksploatacja. Polacy są dziś eksploatowani przez tych, którzy mają przewagę, przez tych, którzy mogą manipulować, przez tych, którzy dzisiaj nie uznają równości praw, żadnych praw nie uznają. Prawo jest tylko dla nich narzędziem. Narzędziem panowania. Demokracja staje się pozorem, staje się fikcją. A my nie chcemy fikcji. My chcemy demokracji. I dlatego chcemy prawa do prawdy, dlatego chcemy prawa dla Telewizji Trwam. Ale chcemy także równości, równości praw. Chcemy, żeby nam nikt nie mówił, że prawa zależą od tego, gdzie się kto urodził, kim w tym momencie jest, ile ma lat. Od tego, czy jest politycznie poprawny.

Prawa są równe dla wszystkich, wszyscy jesteśmy obywatelami. Wszyscy mamy takie same prawa i obowiązki. A dziś w naszej ojczyźnie jedni mają prawa, a inny mają obowiązki. Gdyby w naszym kraju, o czym była już mowa na Mszy, czy po Mszy, w naszym kraju były uczciwe media, czy mogłoby dojść do tego, co ostatnio widzimy, co widzimy w ostatnich latach, a co działo się z krótkimi przerwami przez cała 23 lata? Czy można byłoby przejąć, na zasadach, które elegancko nazywa się nieekwiwalentnymi, ale które można określić także inaczej, ogromną część majątku narodowego. Czy mogło być tak, że ogromna większość Polaków została po prostu wyzuta z tego, co miała. I tutaj nie chodzi tylko o fabryki, których byliśmy współwłaścicielami, czy inne zakłady pracy,. Tu chodzi o oszczędności, które zniszczyła inflacja, o książeczki mieszkaniowe, o skutki bezrobocia, czyli sytuacji, w której nie można było zarabiać.






Mówiono nam, że to czas przejściowy, że to na chwilę, że tego będzie niewiele. Ci z nas, którzy mają już trochę lat, pamiętają, jak to zapowiadano przy planie Balcerowicza: parę procent bezrobocia i szybka poprawa. Co było, też pamiętamy. Ale to wróciło. Rekord bezrobocia był w 2002 roku. I teraz też wraca. Znów się nam tłumaczy, że to siła wyższa. I znów za chwilę pewnie wystąpi Tusk i będzie mówił, że on ma być przywódca na trudne czasy. Chcecie takiego przywódcy? Nikt, kto ma choć trochę rozsądku i kto nie korzysta na tym systemie przywilejów, systemie klientyzmu w żadnym wypadku nie może tego chcieć. Nie mogą tego chcieć ci, którzy są uczciwymi przedsiębiorcami. Nie mogą tego chcieć masy pracownicze, bo miliony ludzi dzisiaj nie ma pracy. Miliony innych nie ma umów o pracę. A także ci, którzy te umowy mają, są traktowani zupełnie inaczej niż to się dzieje w kraju właścicieli ich firm. Tam siedmiotygodniowe urlopy, przywileje, grzeczność. Tutaj eksploatacja.

Tak być nie może. Na to się nie zgadzamy. Potrzebne nam wolne media, po to, by prawda zwyciężała. A prawda prowadzi także do zmiany stosunków w naszym życiu publicznym, do zmiany władzy. Prawda prowadzi także do tego, że nie będziemy terenem swego rodzaju kolonizacji. Nie będą nam zwyczaje, które nie wywodzą się z Polski, które są do nas importowane. My nie potrzebujemy demoralizacji. Nie potrzebujemy tego, by polska młodzież, poważna jej część, była zagrożona wręcz kryminalizacją. Bo takie mamy dziś stosunki.






My potrzebujemy odnowy, przede wszystkim odnowy moralnej. My potrzebujemy praw, praw katolików, praw Kościoła, praw dobrych nauczycieli, praw wszystkich ludzi, dla których Polska znaczy wiele, znaczy poza Tym, który nad nami, najwięcej, dla polskich patriotów.

Musi się skończyć czas, w których wielu ludzi patriotyzmu się wstydziło albo obawiało, bo uważało, że patriotyczne deklaracje mogą ich kosztować w miejscu pacy karierę, szansę na awans, mogą nawet kosztować bezrobocie. Tak być nie może. Tak samo, nie może być tak, a dzisiaj tak jest, że wielu ludzi w swoich miejscach pracy, a nawet w kręgach towarzyskich, boi się mówić tak naprawdę, co myśli. Tak było kiedyś, za komunizmu i tak jest dzisiaj. Wiecie o tym.

Chcemy być wolnymi Polakami. Chcemy być dumnymi Polakami. Chcemy, by Polska była dumnym państwem, dumnym narodem. Śp. Prezydent RP Lech Kaczyński mówił zawsze: chciałbym, żeby Polska była traktowana, jak poważne państwo. Kiedyś w pewnej rozmowie powiedziano mu, że Turcja to poważne państwo. O Polsce tak nie mówią, a Polska ma wystarczające siły, by o nas tak mówiono, by nas szanowano, żeby się z nami liczono. Mamy tylko elity, które potrafią tylko klęczeć.






Prawda bywa niekiedy trudna, ale powtarzam: prawda wyzwala, prawda daje szanse na zmianę, prawda daje prawdę na odnowę, prawda jest kluczem do wszystkiego, co w życiu społecznym, w życiu zbiorowym, w życiu wspólnoty jest dobrem, co buduje teraźniejszość, co buduje pomyślną przyszłość. I dlatego ten dzisiejszy dzień, dzień, w którym pokazaliśmy siłę, musi być dniem nie tylko przebudzenia, ale także przełomu.

Pamiętajcie! Przed nami wielkie zadania. W demokracji, szczególnie w tej demokracji w niemałej mierze pozornej, bo jak nie ma pluralizmu mediów to nie ma prawdziwej demokracji, żeby zwyciężyć trzeba wielkiego wysiłku. Trzeba wielkiego wysiłku związanego z codziennością, ale także związanego z tymi momentami decyzji, z wyborami. Nie możemy pozwolić się oszukać, bo już nas oszukiwano. Nie możemy się pozwolić oszukać, musimy się zmobilizować.

Musimy pamiętać, że w tym czasie, w którym żyjemy, zależy od nas wiele, że pewne prawa mamy, że mogliśmy się tutaj zgromadzić, że z tych praw korzystając możemy zmienić Polskę, możemy doprowadzić do tego, że to zwycięstwo, to dzisiejsze zwycięstwo, można powiedzieć to zwycięstwo etapowe, będzie zwycięstwem ostatecznym, że Polska się zmieni, że będziemy mieli Polskę nową, taką, o której marzyli ci, którzy zginęli, którą budował Prezydent Lech Kaczyński. Polskę równych, wolnych obywateli. Polskę sprawiedliwości i miłości społecznej. Polskę, w której uczciwi ludzie będą czuli się bezpieczni, wolni, szczęśliwi. Dziękuję!

źródło: wpolityce.pl

Kaczyński video. Czas 13 min

Videorelacja T. Słabczyńskiego 13 min.






Manifestacja w Warszawie. Obejrzyj zdjęcia Andrzeja Hrechorowicza

Stoję przez kolejne dwie godziny obserwując ludzkie morze. Widzę czoło pochodu (wyrusza około 15.15) i oglądam też jego koniec (około 17.15) Dokonuję prowizorycznych obliczeń. Po konsultacji ze znajomym uznaję, że przypada po 20-25 osób na sekundę. To daje mi łącznie 145-180 tysięcy. Choć mogło być i trochę więcej, pamiętajmy: demonstracja jest na początku cieńsza, pod koniec idzie już także chodnikiem.

To ważne obliczenia. Rozmawiałem z wieloma z tych, którzy mnie mijali. Jedno się powtarzało prawie zawsze: „na pewno powiedzą w telewizji, że było nas kilka tysięcy”. Tym razem zresztą nie powiedzą. I TVN-owskie Fakty i Wadomości TVP nie podadzą żadnej liczby, ale będą podkreślać długość pochodu.

Po tych dwóch godzinach czoło jest już na Placu Zamkowym, koniec wciąż na Nowym Świecie – między Placem Trzech Krzyży i Rondem de Gaulle’a. A wielka grupa związkowców z Podkarpacia nawet zawraca czując, że dalej się już nie przeciśnie, że cały Trakt Królewski jest zakorkowany. Tysiące ludzie nie usłyszą swoich liderów przemawiających na koniec demonstracji.

Idą cały czas: wszystkie stany, regiony, pokolenia. Choć jednak przeważają skromne ubrania, ogorzałe robotnicze twarze, widać, że manifestuje ta część Polski, która ma bardziej pod górkę. Naturalnie każdy segment tego pochodu jest inny: grupy prowadzone przez księży z przewagą starszych kobiet, przeplatają się z kolumnami maszerującymi w takt bębnów, często w pracowniczych kurtkach i pod sztandarami „Solidarności”.

Ale jest też sporo ludzi młodych, z tego gatunku, którzy z dumą naklejają znaczki Polski Walczącej, ci idą częściej na początku pochodu.

Powyzszy fragment z artykułu Analiza Zaremby

Byłem kilka godzin na dzisiejszym zgromadzeniu przeciwko złu. Stojąc u zbiegu Książęcej i Nowego Światu, potem idąc w stronę Placu Zamkowego. Przyglądałem się głównie swym sąsiadom.

Stojącym obok i przechodzących obok mnie. Coś pięknego. Tyle urodziwych twarzy. Urodziwych, przejętych i zatroskanych. Jakże licho wygląda ta cała antyrydzykowa i antypisowska propaganda, próbująca wmawiać ludziom, że to zbiorowisko dewotek i osób zakompleksionych, nienawidzących dzisiejszą władzę z jakiejś niepohamowanej zazdrości i innych przyziemnych powodów…

Rozglądając się wokół miałem przed oczami mnóstwo pięknych twarzy. Przeoranych bruzdami lat, ale także twarzy osób młodych, bardzo młodych i licznie przybyłych, wraz z rodzicami, dzieci.

Powyzszy fragment z artykułu Tomasza Domalewskiego