Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
30 października 2012
Film o Ince
Marek Baterowicz

W Klubie Polskim w Ashfield ujrzeliśmy ( 14.X.br) długo oczekiwany w Sydney film o bohaterskiej Ince, sanitariuszce z oddziału majora Zygmunta Szendzielarza – „Łupaszki”. Oddział ten znany jako Wileńska Brygada Śmierci dał się mocno we znaki siłom sowiecko-„polskim”, które niosły na bagnetach i czołgach dyktat rodzącego się imperium ZSRR. Powstawało ono dzięki hojnym, a całkowicie niepotrzebnym, koncesjom udzielonym Stalinowi w Teheranie i Jałcie. Rosjanie dostali tak potężną pomoc ze strony USA w czasie wojny, że wszelkie dodatkowe akty szczodrości Zachodu były po prostu kaprysem umysłów zbłąkanych, jeśli nie obłąkanych. Film pt. „Inka 46” zrealizowano w Polsce, we współpracy z TV, stąd poza emisją w telewizji nie trafił na ekrany kin. Porusza przecież zbrodnię, dokonaną przez Urząd Bezpieczeństwa, a pracowników tego resortu objęto ochroną przy okrągłym stole.

Nikt więc nie odpowiedział za katowanie i rozstrzelanie 17-letniej Inki z Armii Krajowej, sieroty. Rodzice jej zginęli w latach wojny. Reżyserką filmu jest Natalia Koryncka-Gruz, a tytułową rolę odtwarza Karolina Kominek-Skuratowicz. W filmie wystąpił też znany sydnejski aktor Lech Mackiewicz, w roli pracownika IPN-u, który w dialogu z panienką z TV przedstawia tragiczną historię życia Inki. Emisję filmu w Sydney zawdzięczamy inicjatywie Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego oraz „Naszej Polonii”, a spotkanie w klubie prowadził pan prezes Hubert Błaszczyk. Film ten zamierzano wyświetlić wcześniej, jednak trwały bezowocne próby nawiązania kontaktu z Lechem Mackiewiczem, by zaprosić go na projekcję. Niestety, jest on już tak słynnym aktorem, że stale krąży między Polską a antypodami, a to nie ułatwia z nim porozumienia. W filmie o Ince Mackiewicz stworzył kreację czystą, a jego powściągliwa gra kontrastuje świetnie z buńczuczną reporterką, zdradzającą w dodatku historyczny infantylizm, a nawet peerelowskie nastawienie wobec bohaterki z Armii Krajowej.

Oczywiście w filmie dominuje kreacja właśnie Inki, stając się symboliczną rolą, obrazującą zniewolenie Polski po drugiej wojnie światowej. Proces zniewalania rozpoczął się już w momencie wkraczania Armii Czerwonej na kresy, w likwidowaniu oddziałów AK – podstępem i przemocą. W oswobodzeniu Wilna ( 13 lipca 1944) siły AK współdziałały z Rosjanami, a zatem oficerowie przyjęli zaproszenie na wspólną kolację, z której żaden z nich już nie wrócił. A żołnierzy AK zgromadzonych na skraju Puszczy Rudnickiej otoczono dając im propozycję wstąpienia do armii Berlinga. Po odmowie zesłano ich do obozów w głębi Rosji. Podobny scenariusz ( 27 lipca ) miał miejsce przy wyzwalaniu Lwowa.

Po tych doświadczeniach dowództwo AK w stolicy miało jeszcze nadzieje na współdziałanie Armii Czerwonej z Armią Krajową w „wyzwalaniu” Warszawy ? Oczywiście po upadku Powstania Rosjanie zarządzili ewakuację stolicy ( tzn. zajętej przez nich części miasta), a mężczyzn między 14 a 60 rokiem życia wysyłali na Sybir. Prawdziwe piekło dla ludności niosły formacje NKWD, potem w kooperacji z UB, które otaczały nocą wioski, atakując o świcie albo podczas odpustów. Pojmanych mężczyzn wywożono na wschód, katowano gdy odmawiali wstąpienia do dywizji Berlinga. Opornych też rozstrzeliwano. Branki te miały na celu odebranie potencjału Armii Krajowej, a łapanki urządzano też w miastach.np. w Krakowie, skąd wywieziono 3 tys.60 mężczyzn po akcjach 5 lutego i 11 kwietnia 1945 roku. Obławy te równiez zasilały siły podziemia w lasach, dokąd uciekano przed branką. Znacznie więcej o tych tragicznych czasach pisze Bohdan Urbankowski w szeroko udokumentowanym dziele pod tytułem „Czerwona msza czyli uśmiech Stalina” ( W-wa, wyd.Penelopa, 2 tomy), która miała już trzy wydania. Lektura tych obu tomów w znaczący sposób daje nam wiedzę o tym okresie dziejów, o którym milczy większość historyków – siedzących „na płocie” albo bojących się tematu.

Film o Ince jest ważnym, choć raczej fabularnym uzupełnieniem „Czerwonej mszy”, zarazem opartym ścisle na faktach a niekiedy posiadającym cechy dokumentu, gdy na ekranie pojawiają się stare zdjęcia z tamtych lat. Polowania na patriotów, wstrząsające sceny bicia i torturowania Inki, przeplatane perswazjami śledczych – wszystko to mocno oddaje reżyseria filmu, ukazując bez retuszów zniewalanie Polski przez Sowietów z pomocą renegatów czy komunistów. Wydaje się, że arcybiskup Józef Michalik nie oglądał tego filmu, nie czytał też „Czerwonej mszy”, albowiem w przesłaniu podpisanym z Cyrylem przeoczył następujące zdanie: „ Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne”. Nie jest bowiem prawdą, że „łączy” nas to doświadczenie, ale zdecydowanie dzieli. Sowieckiej inwazji 17 września, masowych mordów i deportacji na Sybir nigdy nie można zmieścić w kategorii wydarzeń, które by nas łączyły. Także likwidacji AK-owców, gwałtów i rzezi podczas „wyzwalania” Polski.

Do pewnego stopnia można natomiast przyjąć, że łączy nas okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne, ale i tu z dużym zastrzeżeniem: ów totalitarny reżim narzuciła nam Moskwa, a represje stosował aparat bezpieczeństwa wyszkolony na terenie ZSRR, często z pomocą oficerów i politruków przysłanych przez Stalina. Sądy „na kółkach” siały postrach w całej Polsce, wydając wyroki śmierci nawet na gimnazjalistów. Dziś władze szwedzkie nie chcą wydać Stefana Michnika, jednego z takich „sądowych” morderców. Obok tysięcy pomordowanych i deportowanych w okresie stalinizmu liczba więźniów politycznych sięgała 100 tysięcy jak czytamy w „Historii Polski” Wojciecha Roszkowskiego ( PWN 1991, str.167-8). Opór tzw. „żołnierzy wyklętych” złamano jednak nie siłą, lecz podstępem „amnestii”, po której 42 tysiące patriotów opuściło lasy, by paść ofiarą represji.

W dziedzinie kultury także działali przybysze zza Bugu, co jaskrawo ilustruje kariera majora Beniamina Goldberga, występującego w Polsce pod nazwiskiem Jerzego Borejszy. Wcześniej zasłynął z sowietyzacji pisarzy we Lwowie, a tacy ” twórcy jak Lec, Lewin, Jastrun, Putrament, Szemplińska, Śpiewak, Wygodzki i wielu innych, zdawszy lwowski egzamin z zaprzaństwa zostali potem nadzorcami PRL „ ( Czerwona msza, t.I, wstęp, str.X ). Jednak to Borejsza był ich ober-nadzorcą, choć jako szef oficyny wydawniczej „Czytelnik” stroił się w szaty liberała wydając książki Dąbrowskiej, Iwaszkiewicza, Nałkowskiej, Brezy czy Miłosza zresztą już mocno związanego z reżimem. Z drugiej strony Borejsza opierał się na sprawdzonych we Lwowie pisarzach-kolaborantach takich jak Ważyk, Przyboś, Jastrun, Putrament czy Pasternak ( Czerwona msza, t.I, str.528 ). Pozyskiwał też młodszych jak Koźniewskiego, Jacka Bocheńskiego, Ryszarda Matuszewskiego, Kałużyńskiego, Andrzejewskiego, Bratnego, Sandauera czy Julię Hartwig, Annę Kamieńską i innych.

Dla pozyskania czytelników Borejsza drukował też klasyków – np. „Krzyżaków” lub mocno ocenzurowanego Żeromskiego. Ale w masowym nakładzie wydał też „Popiół i diament”, powieść Andrzejewskiego, który z inspiracji Bermana szkalował w niej antysowieckie podziemie i Armię Krajową. Borejsza nie był umysłem tuzinkowym, o czym świadczą jego dyrektywy dla wydawnictwa „Ossolineum”, w których zalecał preferować rzekomą „tradycję postępową” w polskiej kulturze jak...arianizm, literaturę plebejsko-mieszczańską, jakobinizm i oczywiście Oświecenie, a inne okresy dziejów klasyfikowal po stronie ciemności. Z gen.Świerczewskiego robił narodowego bohatera! Zalecał też druk listów Stalina i pism Mao-Tse-Tunga! Mimo to przyjaźnił się z nim Tuwim ( a także z bratem Borejszy, który był szefem Departamentu Śledczego MBP ) i po śmierci poświęcił piękny wiersz temu nadzorcy kultury.

Na wiersz zasługiwała Inka, 17-letnia dziewczyna, inkarnacja Polski zamordowanej przez siepaczy Goldberga ( Różańskiego), Michnika, Brystygierowej, Wolińskiej i tylu innych stalinowskich budowniczych PRL-u. Na popiołach takich kwiatów jak Inka wyrastało imperium zła.

Marek Baterowicz

Wikipedia o Karolinie: Jako 19–letnia studentka I roku PWST zadebiutowała główną rolą polskiej patriotki i heroiny Inki w spektaklu TV Inka 1946 (Scena Faktu) w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz (2006). Bijący rekordy oglądalności spektakl przyniósł jej ogromną popularność i uznanie krytyki. "Bardzo naturalnie odegrała postać głównej bohaterki maltretowanej i zamordowanej przez UB. Jej Inka, to delikatna, krucha i bezbronna dziewczyna, która w najtrudniejszych sytuacjach potrafiła zachować przyzwoitość, bo taką zasadę wyniosła z domu rodzinnego. Nie ma w tej roli żadnego fałszywego tonu". Reżyser Koryncka-Gruz podkreśla walory osobowościowe aktorki – godność, uduchowienie, dzięki którym teatralna "Inka" jest bardzo wiarygodna i autentyczna.

Wikipedia- życiorys Karoliny

Cały film "Inka 1946" na You Tube