Kategorie:
Nowiny
Ze Świata
Z Polski
Z Australii
Polonijne
Nauka
Religia
Wyszukiwarka 

Szukanie Rozszerzone
Konkurs Strzeleckiego:

Archiwum:

Reklama:

 
30 października 2012
Trotyl? Prokuratura nie potwierdza
ślady trotylu na ubraniach i ciałach ofiar
- Nie jest prawdą, że w wyniku przeprowadzonych czynności w próbkach z samolotu znajdują się ślady trotylu i nitrogliceryny - ani na zewnątrz, ani w środku samolotu - oświadczył w imieniu Naczelnej Prokuratury Wojskowej, pułkownik Ireneusz Szeląg, szef wojskowej prokuratury w Warszawie. - Dopiero ekspertyzy laboratoryjne dadzą ostateczną odpowiedź ws. materiałów wybuchowych - podkreślił szef prokuratury. Do dziś pozostaje aktualna konkluzja, że nie było zamachu - zapewnia prokuratura.

Cały artykuł na wp.pl

To jednak był trotyl...

Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej - ofiary katastrofy smoleńskiej - ujawnił "Gazecie Polskiej Codziennie", że zlecił amerykańskim ekspertom badania m.in. samolotowego pasa bezpieczeństwa z miejsca tragedii. Twierdzi, że ujawniły one obecność trotylu. Zagrodzki przywiózł ze Smoleńska do Polski fragmenty ubrań swojej kuzynki. Wśród części garderoby znajdował się także pas bezpieczeństwa, którym kobieta była przypięta podczas tragicznego lotu 10 kwietnia 2010 r. - Pytałem prokuratorów, czy chcą ode mnie te materiały, ale to zignorowali, powiedział "Gazecie Polskiej Codziennie".

żródło: wp.pl

Kości na niebiesko...

Na kilku ekshumowanych ciałach ofiar katastrofy smoleńskiej znaleziono ślady podejrzanych substancji, mogących być materiałami wybuchowymi. Chodzi m.in. o ciało śp. Anny Walentynowicz, której kości zabarwione były na niebiesko, co może wskazywać na użycie trotylu. Właśnie z wątpliwościami, które powstały w trakcie sekcji ekshumowanych zwłok niektórych ofiar katastrofy smoleńskiej, związany był wyjazd polskich biegłych do Smoleńska. Jak pisze dziś "Rzeczpospolita" - "biegli odmówili podpisania ostatecznej opinii o przyczynach zgonu bez dokładnego przebadania wraku. Domagali się ponownego wyjazdu do Smoleńska. Twierdzili, że polscy eksperci, którzy prowadzili wcześniejsze badanie, mieli do dyspozycji zbyt małą liczbę próbek, by wykluczyć obecność materiałów wybuchowych". Portal Niezalezna.pl dowiedział się m.in., że mecenas Rafał Rogalski będzie wnioskował o rozszerzenie opinii dotyczącej wyników sekcji zwłok śp. Przemysława Gosiewskiego. Mimo wcześniejszych wniosków mecenasa nie przedstawiono mu bowiem opinii dotyczącej obecności śladów materiałów wybuchowych.

niezalezna.pl

Opinia dr inż. Szuladzińskiego

Jeśli całość zniszczenia konstrukcji została wywołana jednym ładunkiem trotylu, czyli TNT (być może w dwóch częściach), to 15 kg jest prawdopodobne. Jeśli jednak wydarzenie było dwustopniowe (o czym powyższy raport nie mówi, ale moje myślenie idzie w tym kierunku ostatnio), to 1 kg TNT byłoby chyba dość, by uszkodzić zbiornik i wywołać wybuch paliwa. Z naszego punktu widzenia to te sensacyjne znaleziska to tylko kropka nad “i".

niezalezna.pl

Błędna identyfikacja zwłok prezydenta Kaczorowskiego

Ambasador RP przy NATO Jacek Najder przeprosił rodzinę byłego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego za błędną identyfikację jego zwłok po katastrofie smoleńskiej. - Czuję się odpowiedzialny za ten błąd. Przepraszam rodzinę za ból, który jest konsekwencją tej pomyłki. To nie powinno było się zdarzyć - powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli Najder.

Wojskowy Prokurator Okręgowy w Warszawie potwierdził dziś, że badania DNA wykazały, iż na skutek błędnej identyfikacji dwie ofiary katastrofy z 10 kwietnia 2010 r., w tym Ryszard Kaczorowski, zostały pochowane w niewłaściwych grobach - jedna w Świątyni Opatrzności Bożej, a druga na Starych Powązkach (na wniosek rodziny nie ujawniono, o kogo chodzi - jedynie podano, że rodziny zostały powiadomione o wynikach badań). Pod protokołem identyfikacji ciała prezydenta Kaczorowskiego podpisany był Jacek Najder, ówczesny wiceszef MSZ.

niezalezna.pl

Bloger: Materiał wybuchowy

Ale i na konferencji premiera Tuska dzień się nie kończy. Oto redaktor Gmyz [z Rzeczpospolitej] informuje, że nie wycofuje się z niczego, zaś równolegle zdobywamy wiedzę, że ten trotyl to i inne osoby znalazły. A jedna z takich osób w niedzielę miała spotkać się z nieszczęsnym panem Musiem. Cóż, jak wiemy, nie było to już możliwe. Żaden dezodorant, który nasza prokuratura pomyli z bombą (albo z namiotem na przykład) tego smrodu nie przykryje.

niepoprawni.pl

Rzeczpospolita łagodzi ton, politycy nie

Prowadząca śledztwo smoleńskie prokuratura wojskowa zaprzeczyła tym doniesieniom. Jej zdaniem substancje znalezione we wraku tupolewa to mogły być "wysokoenergetyczne, zjonizowane składniki", które występują też np. poszyciu namiotu którym przykryto wrak samolotu, czy w kosmetykach. Po południu w oświadczeniu na stronie gazety, napisano, że choć znalezione substancje mogły być trotylem i nitrogliceryną, to nie musiały. Redakcja przyznaje, że na zbadanie tej sprawy potrzeba co najmniej pół roku. - Pisząc to jeszcze raz podkreślamy, że bezzasadne pozostają teorie o prawdopodobnym wybuchu na pokładzie, ale też w kontekście mnożących się teorii spiskowych, niezrozumiała jest zwłoka i chomikowanie tak ważnych informacji, które bez naszej publikacji pewnie przez wiele jeszcze miesięcy nie zostałyby ujawnione - czytamy w oświadczeniu redakcji "Rz".

Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Tomasz Wróblewski podkreślił w radiowej Jedynce, że w tej sprawie jest jeszcze wiele pytań. - Jeśli to były cząstki zjonizowane, jak twierdzi prokuratura, to dlaczego tak długo czekano z powiadomieniem opinii publicznej? Dlaczego ta informacja od razu nie została przekazana? Dlaczego prokurator nie dodał, że z Moskwy przywieziono jedynie odczyty, a nie próbki tych badań? - zastanawia się Wróblewski. Uważa on, że zasadne jest też pytanie, dlaczego dopiero teraz zbadano samolot oraz dlaczego wcześniejsze badania ekspertów uznano za niewystarczające? - Wiemy natomiast, że na wraku odkryto coś, co może być teoretycznie śladem materiału wybuchowego oraz, że przez pół roku nie będziemy w stanie wykluczyć tej najgorszej, spiskowej teorii - podkreślił redaktor naczelny "Rzeczpospolitej".

Cały artykuł w polskieradio.pl