Polonia Sydnejska modli się za Ojczyznę. Sobota godz. 10 rano. Katedra St Marys w Sydney
Zbliża się 94. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku. Wielu Polaków walczyło o nią na różnych frontach, na polach bitewnych całego świata, przy stołach negocjacyjnych albo w salach koncertowych, jak Ignacy Jan Paderewski. Bohaterowie walki o niepodległość walczyli i ginęli podczas II wojny światowej, między 1939 a 1945 rokiem, w walce z oboma okupantami - niemieckim i rosyjskim. Oraz na froncie utajonej "wojny domowej" - od powstania marionetkowego rządu w Lublinie 21 lipca 1944 roku do 22 grudnia 1989 - bo właśnie wtedy wypuszczony został ostatni więzień polityczny Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Mój Ojciec, Józef Szaniawski, powiedział mi kiedyś, że najbardziej bohaterscy z bohaterskich dawno temu zginęli. Ci, którzy nie zginęli w walkach, zostali zabici skrycie. Nie wszyscy jednak, którzy wydzierali dla nas niepodległość, oddali życie tak jak rotmistrz Pilecki czy ksiądz Jerzy. Nie wszyscy z nich mieli jednolite poglądy polityczne. Należeli do różnych stronnictw, ale jeden był ich cel - obronić Polskę. Wreszcie nie wszyscy byli tak twardzi jak słynna sanitariuszka 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej Danuta Siedzikówna, ukrywająca się pod pseudonimem "Inka", która nie zdradziła swojej wiedzy o brygadach AK. Torturowani, bici, zamknięci w kazamatach, które nawet nie zasługują na miano więzień. Aresztowani, sądzeni potajemnie, bez terminów wydania wyroku.
|
Nie wszyscy byli tak twardzi, że "zasłużyli" na kulę w głowę i wrzucenie do niemego grobu. UB, a potem SB podkładały im, zmaltretowanym i wycieńczonym, deklaracje współpracy. Wystarczył tylko podpis, a potem czekała wolność. Przynajmniej wolność od czeluści pokoju przesłuchań. Wolność od bólu i strachu.
Ale gdy ci bohaterowie się nie poddawali, robiono im inne świństwa. Pisano fałszywki, że w toku śledztwa stracili zmysły i popełnili samobójstwo albo że chcieli współpracować, byle ich tylko wypuścić. Znamy te historie sprzed wielu lat, gdy obrzydliwi, dwulicowi komunistyczni oprawcy zastawiali pułapki na bohaterów w postaci fałszywych deklaracji współpracy. I znamy te z obecnych czasów, gdy obrzydliwi, dwulicowi udawacze niepodległościowców mogli się nimi posłużyć i szkalować bohaterów, gdy upadnie komuna. Kim są ci odważni? Czy bito ich tak, że lekarz wykłócał się ze "śledczym" o zgodę na zabranie do szpitala? Czy dostali za swoją działalność jakiś wyrok? Jakikolwiek? Rok, może dwa chociaż?
|
Po czym poznaję bohaterów? Nie po chwili słabości, gdy dosięgało ich twarzy kopnięcie twardym obcasem oficerskiego buta. Kiedy odbierano im wszystko, nawet mieszkania. A mimo podsuwania deklaracji oni siedzieli dalej. Ale po czynie ich życia. Gdy nie szukali odpoczynku, ale walczyli o sprawy beznadziejne. Pułkownik Ryszard Kukliński wiedział, że jego sprawa w Polsce jest beznadziejna. Był ostatnim, na którym ciążył wyrok PRL-owskiego sądu - aż do 1997 roku. A jednak byli tacy, którzy zdecydowali się walczyć o przywrócenie mu czci. Także po jego śmierci.
I dziś mamy bohaterów walki o niepodległość. Tak! Walczą o przywrócenie czci i pamięci Polsce. O jej należne miejsce w Europie. O uczciwe wspomnienie wielkich chwil Rzeczypospolitej, a także chwil jej ciemiężenia. Chcą prawdy i nie chcą języka komunistów. Marzą, by na polskich ponad 312 tysiącach kilometrów kwadratowych znalazło się miejsce dla tych, co nie idą zgodnie z ateistycznym i popkulturowym trendem. By uczcić ofiarę Polaków, którzy złożyli swoje życie na ołtarzu Rzeczypospolitej - także tych, którzy polegli 10 kwietnia 2010 roku. Chwała bohaterom niepodległości.
Filip Frąckowiak - Nasz Dziennik
|